Wczoraj byłam świadkiem okropnej sytuacji, byliśmy z mężem zaproszeni na grilla do znajomych, babcie dziadkowie, ciocie wujki, i my. Mają oni 3 synów, fakt są oni niegrzeczni, ale przecież to oni ich wychowują, prawda? Dzieci musiały brać z kogoś przykład, uczyć się od kogoś , swoich zachowań nie wymyślili sobie. Tego,że nie muszą sprzątać na przykład , nauczyli się pewnie w sposób ze mama/ tata chcieli mieć szybko spokój i wyganiali dzieci z pokoju by szybko posprzątać - nie zachęcali dzieci do pracy, a oni nauczyli się, że rodzice to za nich zrobią, gdy minęło 11 lat to chyba ciężko uczyć tego dziecka któremu się powinno wpajać te wartości w wieku 2 lat.
Do sedna, byłam świadkiem jak właśnie ON , znajomy, przyjaciel mojego męża , przyje**bał dosłownie 6 letniemu synowi w twarz, za co? Za to ,że się ubrudził. Było nas 10 dorosłych osób- zapadła cisza, dziecko płacze- wyje nie płacze. Nie wiem ile sekund minęło ale nie mogłam powstrzymać w sobie emocji- zaczęłam na niego krzyczeć " co on robi, jak może bić własne dziecko, że mu zaraz ja tak przywalę" miałam w sobie tyle emocji, chciałam zabrać to dziecko do siebie, przytulic to oczywiście dostało zakaz przychodzenia do "cioci" i kazano mu iść do domu, w strachu- poszło. Jedyne co mi odpowiedział ojciec dziecka to żebym zadzwoniła na 112- 2 metrowy cwaniak. Bolało mnie to , do dziś nie radze sobie z emocjami. Boli mnie też to, że nikt z otaczających mnie osób nie zareagował, dziadkowie jeszcze komentowali, że też by tak zrobili- bo jest niegrzeczny itp. Serio? Mam wrażenie, że moi rodzice byli już bardziej rozwinięci psychicznie- nigdy nie zostałam uderzona- niż to zaściankowe myślenie.
Jakie oni wartości przekazują dziecku? Strach? Ból?
Znam te dzieci i fakt są niegrzeczni- ale to wina rodziców. Oni pokazali, że tak można.
Skoro mają PRZEMOC w domu to logiczne jest ze pójdą do szkoły i też będą używać przemocy, prawda?
No i tak na zakończenie- Może i nie staram się długo, bo dla jednych aż a dla innych dopiero 14 cykli, ale wiem, że kochać będę to dziecko najmocniej na świecie i nigdy przenigdy bym nie uderzyła.
Wniosek jest taki - Im dłużej o coś walczysz -bardziej o to dbasz.
Bo z podejściem o po prostu jest, wpadka, nie chcieliśmy tego dziecka, ale już jest to jakoś wychowamy. Dzieją się takie właśnie rzeczy.
Podejrzewam,że to nie była jednorazowa sytuacja. I mimo tego,że ten chłopiec po godzinie przyszedł i się przytulił do ojca (strach), ja miałam w głowie tylko to że go uderzył.
Do dziś się nie mogę pozbierać
-Więc na dziś wieczór życzę Wam dużo siły i determinacji
@- jesteście smutne, załamane ale z każdym kolejnym dniem rośnie nowa nadzieja.
Oczekujecie owulacji , bierzecie leki, mierzycie temperaturę, jecie zdrowo- częściej bądź rzadziej,
czekacie, nawet jakbyście nie miały ochoty na przytulasy z mężem to i tak to zrobicie.
Owulacja przychodzi , ja zawsze leże z tym termometrem jak debilka i czekam i czekam i czekam i już podczas mierzenia myślę,że owulacja - no i termometr potwierdza moja myśl, aplikacja też potwierdza - skacze z radości jak małpka , jest tyle we mnie dobrych emocji.
Ale następnie przeglądam FB czy INSTA , co jakieś ciuszki to - LIKE , Mebelki- LIKE
oo kochanie patrz jakie piękne ciuszki [...] Serio ? teraz tak sobie myślę... powinno nam się tego zakazać!!
Bo gdy moja temperatura spada 11 dnień po owulacji - załamka czekam na okres i widzę przez te dni - do owulacji oczywiście -haha- te wszystkie ciuszki zabawki łóżeczka to myślę sobie, że ja to chyba normalna nie jestem, a żal mi to wszystko od lubić bo przecież JAK SIE KIEDYŚ UDA to już tego nie znajdę , a to ma fajne kapelusze a takie mebelki - no debilka!
I tak sobie właśnie pomyślałam czy tylko ja tak mam ?
Mój mały pęcherzyk w jajniku
tyle szczęścia !!!
To mój drugi cykl z clo 3-7 dzień 1x1
Kiedyś już brałam clo ale chodziłam do innej ginekolog - wtedy miałam brac zgodnie z ulotką czyli 5-10 dzien i 2 dziennie i od 16 dnia cyklu miałam brać luteine. Zmieniłam ginekologa wtedy gdy wysłała mnie na badanie insuliny cukry i gdy przyszłam do niej z wynikami powiedziała ze sa w porządku a insulina na czczo 14 ;o cukier na cczo 110 ;o - ale dla niej wszystko w normie , poszłam do dietetyka który mówi - MA PANI INSULINO-OPORNOŚĆ -
WTEDY POSTANOWIŁAM ZMIENIĆ GINEKOLOGA, MIERZYĆ TEMPERATURĘ- teraz już wiem po wykresie ze owulacja przychodzi 18 dnia przy clo- bez clo potrafila być po obserwacji temperatury nawet w 46 dniu cyklu - także już wiem ze wtedy już prawdopodobnie blokowałam tą owulację . - no ale to nie o tym miało być.
Chiałam się wam pochwalić, że wczoraj byłam na moim pierwszym monitoringu i zobaczyłam piękny 1,9x1,28 cm pęcherzyk i pierwszy raz na badaniu usłyszałam że endometrium jest idealne ma 0,92 mm zawsze było 0,15.
Byłam tak zestresowana, usiadłam na tym fotelu- lekarz patrzy prawy - NIE MA- lewy -nie ma, aaa nie nie jednak jest - i to nawet jemu z takiego załamanego głosu zmienił sie na taki zachwycony
Tak się cieszę- nawet jak sie nie uda to - przynajmniej wiem ze reaguje na leki
w poniedziałek 14 dzień cyklu piękny pęcherzyk , piękne endometrium
Dziś czwartek, 18 dzień cyklu miałam sprawdzić czy pęcherzyk pięknie pękł
I co i co? i znowu gó**no !
Nie mam już po prostu sił!
Pęcherzyk się zmniejszył- wg lekarza się wchłania i owulacji nie będzie - i wg niego za późno na podanie Otrivielle ? - nie wiem czy tak się to pisze.
Clostylbegyt brałam 3-7 dzień - 1x1 tabletce .
Oczywiście zwiększamy dawkę do 1,5 tabletki i prawdopodobnie włączymy te zastrzyki.
Zapytałam czy to już za późno ? Miałam nadzieje ze zaryzykuje ze powie " masz kobieto biegnij do apteki a nóż się uda" - niestety tego nie usłyszałam.
A taką miałam nadzieję i chyba teraz jestem w takim momencie,że oddałabym wszystko zęby tylko spróbować każdej możliwej metody.
A jako wisienka na torcie oczywiście w następnym cyklu mam się zgłosić i chyba się będę modlić żeby akurat 14 dzień nie wypadł w urlop pana doktora - bo znowu kolejny cykl w d..
ohhh... a jeszcze jestem na etapie budowy domu i ze złości powiedziałam mężowi że po cholerę nam taki dom jak pokoje będą puste - M chyba się obraził .
NIE MAM SIŁ.
Mam takie samo wrażenie. Ludzie, którym dziecko się przydarzyło lub co gorsza - nie chcieli dziecka, nie doceniają szczęścia, cudu, jakim jest poczęcie i narodziny zdrowego dziecka. Traktują swoje dzieci brutalnie albo ignorują, a z nieszczęśliwych, niekochanych dzieci wyrastają często okrutni, nieszczęśliwi dorośli. Tylko czy tacy rodzice myslą o tym, co szczepią? Nie. Gdybym była w takiej sytuacji jak Ty, z pewnością zachowałabym się podobnie. Najbardziej przybiłaby mnie chyba znieczulica pozostałych obserwatorów. Smutne :(
Masz racje, straszna historia. I pewnie masz na racje, ze czasem ludzie nie doceniają tego, co maja. Z dugiej strony jest ryzyko, ze rodzice dziecka "wystaranego, wyczekanego" moga byc nadopiekunczy i przewrazliwieni.
okropne to, straszna reakcja. chociaż by mu się głupio zrobiło ! ("ojcu")