X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki Ciągła myśl... niby wiesz że @ przyjdzie... ale zawsze jest choć mała nadzieja...
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
Ciągła myśl... niby wiesz że @ przyjdzie... ale zawsze jest choć mała nadzieja...
O mnie: Mam 30 lat pracuję, cieszę się życiem, tym co mam a także co osiągnę. Pochodzę z Białegostoku.. Mój mąż ... Nazwijmy go Pan X jest trochę młodszy ode mnie, ale to wcale w niczym nam nie przeszkadza
Czas starania się o dziecko: czas... mniej więcej od października 2011
Moja historia: Starania rozpoczęły się jakoś w październiku 2011, ale zanim ogarnełam co i jak minęły jakieś 2 miesiące... i nie mówię tu dokładnie o tym że zaczynaliśmy chodzić po polu kapusty i szukać czy zrzucił coś bociek. Ale nigdy jakoś szczególnie nie interesowały mnie wyliczenia dni płodnych, owulacji, faz cyklu i.t.d... Chodziłam do normalnej przychodni lecząc się na NFZ, żadnych problemów ze zdrówkiem nie było aby wnikać czy coś z moim lekarzem jest nie tak i oceniać jego kompetencje. Po 5 miesiącach starań takich z kalendarzykiem oświeciłam mojego gina o tym, że chcę zajść w ciążę, on zlecił badania na tsh, toksoplazmozę i zwykłą morfologię. Po czym orzekł że życzy powodzenia. Minęło kolejnych 7 miesięcy a Ginekolog NFZ radzi staraczce w nastym cyklu starań aby piła krople na uspokojenie i się wyciszyła. Bo myślenie tylko o ciąży nie służy jej!!! A co ma służyć??? Skąd mam to wiedzieć??? To gin jest od tego żeby mnie naprowadzić. Ani nie zlecił żadnych badań moich hormonów... tylko powiedział ze czasami tak jest że ludzie starają się dłużej niż zwykle. No ok... i nastąpiła szybka decyzja z mojej strony CZAS ZMIENIĆ DOKTORA!! Trafiłam do prywatnej kliniki i na lekarza, który między innymi pracuje w Kriobanku. Ten już na 1 wizycie powiedział jakie badania mam zrobić zaprosił do siebie w 4 dc zrobił usg, zobaczył wyniki badań męża i powiedział jedno. Jeśli parametry nasienia nie zmienią się przez najbliższych parę miesięcy na lepsze to zostaje nam tylko IN VITRO.... badania zrobione 12.2013 ... nasienie słabe :( 01.2014 pierwsza wizyta w KRIOBANKU ... maszyna ruszyła. Rozpoczął się czas wieelkiej nadziei, oczekiwań i stresu czy się uda.
Moje emocje: złość, rozczarowanie, smutek a czasami jednak radość

19 marca 2014, 22:38

No i od czego by tu zacząć ... minął mi cykl starań nadziei i smutku.
W styczniu zakwalifikowałam się do bezpłatnego in vitro... Poczekaliśmy aż @ przyjdzie w lutym aby zacząć stymulację...
7 Luty pierwszy zastrzyk FSH... pełna nadziei i obaw wracam do domu
15 Luty pęcherzyki ładnie porosły czas przygotować się do punkcji
18 Luty Punkcja... pobrano 10 kumulusów, z czego zostało 6 oocytów
20 dzwonię do kliniki z zapytaniem jak tam dzieciaki rosną?? Dowiaduję się że 3 zapłodniły się (ICSI) i walczą :)
23 Luty transfer jedynej blastocysty 1BB jaka nam została i na mroziaczki nie mamy co liczyć
W międzyczasie pojawiły się plamienia, wahania nastrojów, czasem śmiech czasem płacz...

Nie wytrzymałam 3 marca poszłam na bete = 5 ni się cieszyć ni płakać
powtórzyłam 6 = 28 ... niby niska ale rośnie

8 marca oficjalne testowanie w klinice wynik 94 niby euforia mnie ogarnia ale też strach bo od 3 dni plamię i jakby troszeńkę krwawię, sama nie wiem jak to nazwać... Lekarka mówi aby na razie wziąć na wstrzymanie...

10 marca powtarzam betę i jest 240. Uśmiech na mej twarzy nie schodził do południa... Zaczełam mieć delikatne skurcze w okolicy podbrzusza.

11 marzec południe... skurcze nie trwają długo, są raczej napadowe. Ale jak ten drań mnie już dopada to zwijam się w kłębek i czekam aż przejdzie... przechodzi ból i czuję ulgę

12 marca nie mogę czekać bóle z poprzedniego dnia bardzo mnie niepokoiły pojechałam do kliniki na bete aby być spokojną... długo nie byłam bo wynik = 288
Przyrost zbyt słaby, chyba jestem w trakcie poronienia

15 marca powtarzam betę i modlę się aby spadała... a tu jak na złość 300 i zarodka jak nie było widać wcześniej w macicy tam go nie ma i krwi w macicy również brak.
Pierwsze co jesteśmy w stanie zdiagnozować to najprawdopodobniej CIĄŻA POZAMACICZNA .... mega strach w moich oczach, wielka niewiadoma CO TERAZ???

17 marca zgłaszam się na wizytę kontrolną z nastawieniem tego ze dadzą mi skierowanie do szpitala na laparoskopię...
robimy betę...
czekamy...
spada jest 212 :)
Lekarze mnie badają, nigdzie nic nie widać, krwi w jamie brzusznej nie ma....
Jest szansa że malutki zarodek zagnieździł się nie tam gdzie trzeba ale może się wchłonie...
To jest dla mnie wielka nadzieja i szansa aby mój organizm poradził sobie ze wszystkim sam...
Cały ten czas od stymulacji, przez punkcję, transfer i oczekiwanie na testowanie siedziałam w domu, jak nie na urlopie to na L4.
w piątek mam wizytę kontrolną w klinice a już w sobotę wracam do pracy.
Do nie normalnej normalności. Już mam dosyć siedzenia w domu i myślenia o tym wszystkim

Był to nasz 30 cykl starań ... pokładałam w nim największe nadzieje :(
Ale był też motywacją do tego aby się nie poddawać :)

20 marca 2014, 10:29

Właśnie czemu to jest takie niesprawiedliwe...
To jest najczęstsze pytanie, które sobie zadajemy. A odpowiedzi nadal brak. Tyle się słyszy o patologiach, które albo zabijają, albo katują swoje dzieciaczki a rozmnażają się jak króliki... a my na to wszytko patrzymy ze złością, czasem z zazdrością, że rzeczy o których marzymy przychodzą innym bez żadnych starań a oni tego nie doceniają.
Kolejne pytanie nasuwające się osobom wierzącym... gdzie jest Bóg??? Czy jego plan był na tyle mizerny i sam się pozmieniał... Dlaczego ludzie dobrzy cierpią a szuje idą przez życie bez skazy ???
Wczoraj czytałam do późna pamiętniki na ovu i przy jednym wyłam jak bóbr, jakby mąż zobaczył powiedziałby ze jakaś nienormalna jestem.
No nic koniec głębokich rozmyślań czas wracać na ziemię. Dzisiaj ostatni spokojny dzień w domu. Ja znowu myślę co tu na obiad zrobić, jakieś pranie.. oby tylko nie myśleć o tej cholernej becie. Tak samo jak pragnęłam przyrostu ... tak samo teraz pragnę aby spadała... spadała ku zeru. Nie była duża więc ma łatwiej niż u kobiet u których sięgała nastu tysięcy.

21 marca 2014, 22:22

Dziewczyny... pierwszy dzień wiosny przyniósł dobre wiadomości... dzisiejszy dzień był dłuuuugi, wyczerpujący i pozytywny!!!
Moja wizyta w Kriobanku była pełna obaw, do ostatniej chwili myślałam ze jakaś klapa będzie... A tu miłe zaskoczenie BETA SPADA i jest tylko 40... Także czekamy do przyszłego tygodnia i kończymy ten etap badania. Myślę że beta już powinna być zerowa... Jak się ciesze dziewczyny, że obeszło się bez ingerencji chirurgicznej. Że mój organizm był na tyle silny aby móc z tym wszystkim samemu sobie poradzić.
Po wizycie poszłam z siostrą i jej roczną córeczką na 3-godzinny spacer i obiad na mieście. Po powrocie do domu, mąż orzekł że zabiera mnie do kina... I takim oto sposobem spędziłam niesamowity pełen wrażeń i dobrych wiadomości dzień.
Kolejną dobrą wiadomością było to że moje jajniki i cała reszta tam na dole sa w super stanie i możemy teraz dać upust swojej wyobraźni bez ograniczeń. Bo ponoć cykle po stymulacji są MEGA PŁODNE. A ewentualnie majowy cykl też będzie pod nazwą in vitro.
Także dziewczynki zawsze trzeba trzymać głowę do góry!!!

30 czerwca 2015, 13:25

Ciąża rozpoczęta 24 maja 2015
Przejdź do pamiętnika ciążowego i czytaj kontynuację mojej historii