Największą przeszkodą dla mnie była zawsze praca.
Priorytety podobno się zmieniają? Sama przed sobą, z pełną odpowiedzialnością, mogę się przyznać: TAK:)
Teraz najważniejsze jest jedno, życie rodzinne, a nie będzie ono nigdy kompletne bez wymarzonej, wyczekanej Hani/Karola
Wiadomość wyedytowana przez autora 20 października 2013, 09:52
Od początku myślałam: a co tam? Co to za filozofia zajść w ciążę? Przecież wystarczy współżyć bez zabezpieczenia! Teraz przez głowę galopuje mi tylko jedna myśl: COŚ TY GŁUPIA DZIEWUCHO SOBIE MYŚLAŁA?
Dopada mnie swoista biegunka umysłowa.
To Nasz 2 miesiąc starań. Chociaż nie wiem, czy 1 można zaliczyć do "starań". Kompletnie nieprzygotowani, bez obserwacji cyklu. To też zakończył się on w jedyny słuszny sposób - przyleciała ciocia:)
Ten miesiąc jest już inny, temperatura, testy owulacyjne, "praca nad sobą" w odpowiednie dni miesiąca:)
W chwili obecnej 8 dpo owulacji, Pan Detektor przyznał 22 pkt. Czekamy...
Tylko jak wytrzymać do sb?
Wiadomość wyedytowana przez autora 20 października 2013, 10:19
W pracy istny młyn. Mam wrażenie, że mój szef dostał okres za mnie. Chociaż? Biorąc pod uwagę jego zachowania? Niekończąca się miesiączka... Współczuć? Eee..
Założyłam, że jak już się uda, to zmienię pracę (oczywiście po okresie urlopu macierzyńskiego) - o ile mnie nie zwolnią wcześniej. Teraz sobie jeszcze nie mogę na to pozwolić.
Swoją drogą w tym tygodniu mam mieć wycenę ekipy wykończeniowej. Jestem strasznie ciekawa, czy nas będzie w ogóle stać, żeby teraz kończyć nasz dom:)
I jak żyć?
10 dpo owulacji. Biorąc pod uwagę, że był to cykl z duphastonem (zakończonym w sb), jeśli się nie udało, moja największa zmora powinna być już za rogiem:) Wczoraj, straszny ból jajnika. Żebym ja sobie zakupów nie mogła nawet spokojnie zrobić:p?
Pan detektor: punktów 40, 35 % szans na +, jeśli się udało:)
Panie detektorze, obyś się Pan nie mylił!
Wiadomość wyedytowana przez autora 22 października 2013, 08:53
I tego proponuję się trzymać.
Wczorajszy dzień nie był niestety lepszy od poniedziałku. Niektórzy twierdzą, że mam do czynienia z jawnym mobingiem. "Dlaczego się nie zwolnisz?" Bo potrzebują pieniędzy na wykończenie domu - odpowiedź jakże prosta, ale wciąż dla większości niezrozumiała. Dam radę, jeszcze dam radę, do maja przyszłego roku - tak założyłam:)
Obrastam w grubą skórę - nazywanie mnie debilem czy pizdą już nie robi na mnie takiego wrażenia.
Ale przecież tutaj nie o tym:)
11 dpo
Dziś temperatura stopień w górę. Wczoraj zauważyłam coś dziwnego, skurcze jak podczas bólów miesiączkowych, ale nie macicy, tylko... jajnika? Promieniujące aż do pachwiny. Byłam pewna, że to okres. Okresu brak, temperatura w górę.
Planowo okres powinien przyjść w sb, ale od tego miesiąca brałam duphaston w celu skrócenia/wyregulowania cykli:) To też może przyjść w każdym momencie.
Muszę się przyznać, nie wytrzymałam, zrobiłam test.. Wynik oczywiście - (sama nie wiem czego się spodziewałam). Jedyny jaki miałam to o czułości 25.
Eh, Panie Detektorze i coś mi Pan naobiecywał?
Wiadomość wyedytowana przez autora 23 października 2013, 06:21
Wczorajszy dzień jak najbardziej zaliczony do udanych
Po pracy byłam u mojego chrześniaka, troszkę poszaleliśmy. Tak soczyście daje buziaki, że aż mi napluł do nosa. Zaliczyłam przebieranie. Pierwsze śliwki robaczywki.. Bo niby kto by pomyślał, że tygrysek na pampersie ma być z tyłu? Liczy się refleks - po braku zapięć z przodu - szybka korekta. Dobrze, że człowiek jeszcze pamięta, że na rajstopach dwa szwy idą na tyłek
Eh, chyba potrzebuje kursu przed-mamowego. Ale przecież to najmniejszy problem, prawda?
12 dpo
Temperatura sie utrzymuje - 36,90 To chyba dobrze.
W podświadomości słyszę jak Pan detektor bije brawo.
54 pkt, 68 % szans - po wczorajszym teście przystopowałam z napalaniem
Jeśli do ndz temp nie spadnie - zrobię drugi test
Wiadomość wyedytowana przez autora 24 października 2013, 05:45
Dzisiejszy wieczór sponsorują omdlenia i wymioty.
cdn. jutro...
Nareszcie weekend:)
Pomimo przemęczenia kiepsko ostatnio sypiam - kto normalny w sb wstaje o 4:50?
14 dpo
Wczorajszy brak kondycji bardziej zrzuciłabym na garb - omdlenie - przemęczenia, wymioty - nafrygałam się orzechów Wasabi jak wygłodzona małolata:/
Dziś planowany dzień okresu.. Temperatura spadła o 0,2 stopnia. To chyba.. wszystko jasne?
W tym cyklu chyba kupie termometr owulacyjny - jakoś temu mojemu nie ufam.
Panie Detektorze, Pan sobie zważa, szykuje się wypowiedzenie!
Wiadomość wyedytowana przez autora 26 października 2013, 05:59
Wymioty się utrzymują - może jakąś wirusówkę złapałam.
Moja twarz kolorytem przypomina twarz gejszy w pełnym makijażu.
Panie Detektorze chciałam rozwiązać współpracę.
@ odeszła w zapomnienie:)
Jestem gotowa na nowy miesiąc:)
Nie dość, że przyszła, to jeszcze tydzień w pracy był fatalny. Minął pod znakiem walki podjazdowej z moim wspaniałym kierownikiem
Najpierw poprosił, żebym pracowała po 9 h, bo jest dużo roboty, a te godziny "odbiorę sobie w dniach wolnych", natomiast teraz jak skończyłam odrabiać.. zmienił zdanie:) Może nawet bym nie robiła scen "na furiata", ale rozchodziło się o 75 h nadgodzin...
No i oczywiście usłyszałam, że w przyszłym roku nie dostane ani 1 dnia urlopu, że jestem niewdzięczna, że się nie potrafię bezinteresownie poświęcić dla dobra firmy..
Oj oj, o ja niewdzięczna.
Ale może z innej półki:)
9 dc
W tym miesiącu spotkało mnie coś dziwnego. @ była jakby wymieszana ze śluzem płodnym. Teraz się skończyłam, natomiast od dnia zakończenia śluz ten się utrzymuje. Temperatura też dziwaczna:/ Zazwyczaj przez ovu 36,2-36,5 teraz 36,6-36,7. Próbowałam znaleźć podobny wykres w galerii ale niestety mi się nie udało.
Chyba Pan Detektor się mści za to wypowiedzenie - no stary, na żartach się nie znasz ?
Wiadomość wyedytowana przez autora 3 listopada 2013, 07:48
Najgorszy dzień tygodnia mam za sobą, teraz już musi być tylko lepiej:)
Nie wiem, na czym polega fenomen poniedziałków, ale zawsze są do niczego...
W pracy Kierownik ma klimakterium. Zaczął rozmawiać ze samym sobą - i miejmy nadzieję, że taka forma konwersacji mu wystarczy. Po humorku wnioskuję, że nie serduszkował w weekend;D
Byłam wczoraj u mojego chrześniaka. Pierwsze kroki za nim. O powodzeniu misji decyduje jeden czynnik - nie może się śmiać Nie wiem czy to kwestia nierównomiernego rozłożenia zębów, czy też ciężaru pamperasa - śmiech - kolizja. Może niewyważone pantofle? Hmm zastanowię się nad tym po inżyniersku
11 dc
Temperatura na stałym poziomie. Zakupiłam nowy termometr - owulacyjny. Piekielnie różowy z giętką końcówką. Mój mąż skrupulatnie go obejrzał i dopatruje się głębszego sensu...
Ponadto malutki sukces: udało mi się namówić mojego męża na łykanie kwasu foliowego i użytkowanie bokserek.. A co, niech też cierpi :p Jak ja mogę wstawać o 5,30 w weekend, żeby zmierzyć temp to nich on chociaż tyle zrobi.
Tymczasem, Owulacjo, no ja czekam!
Wiadomość wyedytowana przez autora 5 listopada 2013, 06:20
Ostatni tydzień był ciężki..
Prywatnie:
Za niedługo idziemy z Mężem na wesele. Rozpoczęłam szukanie wymarzonej kreacji:) Oczywiście bezowocnie.. Jak to jest, że bluzki/spodnie kupuję w rozmiarze 40-42 a w sukienki 46 nie mogę się wcisąć? Brr. Zawsze szukanie tego typu garderoby przyprawia mnie o dreszcze.. A czasu coraz mniej:)
No i Mąż zakomunikował, że w żaden garnitur nie wchodzi (zagryzając przy tym 30-cm zapiekankę).. Wydatki - nie lubimy!
Pracowo:
Istny survival. Mój kierownik przechodzi samego siebie. Wczoraj po 2 godzinach szarpaniny, wyzywania, wrzasków.. wyszłam do toalety. Jak tylko zamknęłam za sobą drzwi - zalały mnie łzy. Zanosiłam się jak dziecko. Doprowadził mnie do takiego stanu, że czułam jakbym miała napad drgawek, nie potrafiłam zapanować nad nogami, rękami... Wyszłam na 20 minut z firmy - na papierosa, na głębszy oddech. Obiecałam sobie, nie zapale... Złamał mnie.
I gdzie ta moja gruba skorupa?
Ile jeszcze wytrzymam?
W pracy mówią: nagraj idź do sądu pracy, w domu: ale Ty nie możesz się tak przejmować, musisz to puszczać mimo uszu, w każdej pracy przecież tak jest. Myślę, że gdybym poczuła wsparcie rodziny, w poniedziałek złożyłabym wypowiedzenie. Nie rozumieją? Mają rację, wszędzie tak jest?
Czuję, że mnie to niszczy, a tym samym takie sytuacje przekreślają moje szanse na zdrowe zajście w ciążę, wiarygodny wykres itp.
Dziś w nocy miałam sen. Śniła mi się sytuacja z dnia wczorajszego, tylko finał inny. Kopałam, biłam pięściami, ile tylko miałam pary w rekach.. za to wszystko co mi robi!
Staraniowo:
Już po owulacji. 5 dp. Temperatura nie wskazuje na to, aby był to owocny miesiąc. I to chyba tyle.
Przeczytałam wpisy do tej pory. Ten jest inny. Myślę, że ten traktuję jako prawdziwy wpis do pamiętnika.
Wiadomość wyedytowana przez autora 16 listopada 2013, 07:45
Wizyta trwała 1,5 h. Badania, badania, badania. A po nich (jedyne co na chwilę obecną galopuje przez moją głowę):
"Przykro mi, moja rola w tym momencie się kończy. Pani leczenie powinna przejąć klinika do spraw leczenia niepłodności".
Wiadomość wyedytowana przez autora 20 listopada 2013, 19:15
Widzę, że nie jestem sama ...;)