X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Czarne chmury- koniec historii :-(
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
Czarne chmury- koniec historii :-(
O mnie: Byłam szczęśliwą mężatką od 3lat. Mąż jest ode mnie starszy dość sporo, jednak myślę, że to nie powinno być problemem... Od momentu poznania mojego męża mieszkamy za granicą, z dala od rodziny, bliskich,przyjaciółki i znajomych... Wszystko trzymam w sobie, bo nie mam się komu wyżalić...
Czas starania się o dziecko: Od marca 2021 postanowiliśmy wspólnie, że staramy się o dziecko... Oboje przebadani, pod tym względem niby wszystko jest ok...
Moja historia: Jak wspomniałam od marca zaczęliśmy się starać, w kwietniu miałam zabieg i kilka szwów na brzuchu, więc ten miesiąc był odpuszczony przeze mnie... przy okazji zwolnienia odwiedzenie giną i sprawdzenie, czy wszystko ok. maj- nic... czerwiec- wyjazd do Polski akurat w tym czasie- dużo biegania, załatwiania spraw, odwiedzenie Gyncentrum Katowice i zrobienie rozszerzonych badań nasienia oraz wizyta u ginekologa w celu interpretacji badań... Lipiec- mąż miał ciężki czas w pracy i zero ochoty na... Sierpień- starając się bezskutecznie powitała nas @... Wrzesień - nie wyszło nic... Październik- kolejny wyjazd do Polski... spóźniona @ wielkie nadzieję i doooopa... Listopad- kolejny miesiąc odpuszczony przez małża... :-(
Moje emocje: Jestem ostatnio coraz bardziej załamana... nie mogę się nikomu zwierzyć, nic nie układa się tak jak powinno... zaczynam się zastanawiać, czy jeszcze mam szansę być mamą..

14 listopada 2021, 20:00

Dzisiaj czarne chmury przybrały kolor jeszcze bardziej czarny... od dwóch dni unikamy się z mężem... temat dziecka czy nawet seksu jest pomijany... Niedziela minęła pod znakiem kątów w mieszkaniu ( każdy w innym kącie, zajęty niczym...) biorąc pod uwagę, że na ten weekend wypadała owu, jestem jeszcze bardziej załamana... zastanawiam się, czy tylko ja chce mieć dziecko? Siedzę cichutko w sypialni, a moje łzy samowolnie spływają po policzkach...

Czemu ja...?

16 listopada 2021, 11:33

Ten tydzień zapowiada się bardzo ciężko... co do cyklu to nastepny odpuszczony... trudno... może i mojemu mężowi się kiedyś odmieni...

Wracając do tygodnia... wczoraj dostałam szanse na poprawienie budżetu... dodatkową praca na weekendy dla mnie i męża... trzymajcie kciuki w czwartek rozmowa, a jak dobrze pójdzie to w sobotę zaczynamy... obawiam się trochę, że jednak poziom mojego języka nie jest na tyle dobry, żeby się udało... będzie to trochę trudne do pogodzenia, ale czego się nie robi dla swojego wymarzonego mieszkania? W czwartek też mąż ma mieć zakładany holter i to również mnie stresuje... mam tylko nadzieję że piątek będzie wolny w pracy i nic mnie nie zaskoczy... Trzymajcie kciuki...

21 listopada 2021, 10:57

Witajcie, tak sobie przeglądam apke i doznałam szoku... sex raz w miesiącu? Takim trybem to szybciej w totka wygram niż zajdę w ciążę... nie mam już słów do męża, mówię, tłumaczę, płacze, krzyczę... nic nie pomaga ... w ostatnim roku schudłam 36kg... od jakiegoś czasu przestałam stosować dietę, jednak jadłam w miarę zdrowo... dzisiaj weszłam na wagę i popłakałam się: 10kg wróciło... czuję się jeszcze gorzej... jedynym pocieszeniem jest fakt że dostałam pracę... ale w mojej starej pracy zaczyna się sypac... od jutra wprowadzili zasady, że osoby niezaszczepione ( w tym ja) muszą codziennie robić testy i przynosić zaświadczenie... to mnie zrujnuje czasowo i pewnie pieniężnie, bo darmowy jest tylko jeden test w tygodniu... a jeszcze zapomniałam dodać że wczoraj udało mi się zdać kolejny egzamin, za pierwszym razem :-) zaczynamy B1 :-) czyli mamy w podsumowaniu tego tygodnia 2 na plus i 2 na minus... bilans jest... jedynie nie biorę pod uwagę sytuacji z ciążą, bo to musiałabym razy 10 na minus zapisać... ehh kolejny cykl w dupe... może macie jakieś argumenty dla opornych mężów? Miłego weekendu kochane...

22 listopada 2021, 19:55

Przegrałam...



Czuję się jakbym przegrała całe życie... dzisiaj zostałam zmuszona do zaszczepienia na sami wiecie co.. do tej pory udawało mi się, ale teraz mam za dużo do stracenia... na szali postawili mi z jednej strony dotychczasowe życie, gdzie nie brakuje mi niczego, ale i tak jest ciężko. Kredyt i przyszłość, z drugiej strony zdrowie, może i życie ( egzystencję) oraz myśl, czy to nie spowoduje nieodwracalnych zmian w organizmie... czy uda mi się zajść w ciążę....


Boję się, cholernie się boję...


Wyrok w piątek...

4 grudnia 2021, 21:26

Ostatnio czasu cieszę mniej, żeby nawet się porządnie wyspać... przez nowe obostrzenia musimy poświęcić około godziny dziennie ekstra- zrobić test... I tak do końca roku... dodatkowo w odpoczynku nie pomaga remont mieszkania obok... ( co dalo się we znaki w tym tygodniu po nocnej zmianie w pracy :-( )...

Dzisiaj byliśmy pierwszy dzień w nowej dodatkowej pracy... było ciężko, ale jestem zadowolona... pracujemy z dwoma młodymi chłopakami (niemiec i włoch) są bardzo mili i pomocni... szef dzisiaj też przyjechał i przywiózł nam wszystkim śniadanie :-) mysle, ze jak się przyzwyczaimy i wpadniemy w rytm, będzie super fajna praca...

Co do starań, w tym miesiącu nie wspominam nic mężowi... zobaczymy, czy zacznie działać sam z siebie... mam nadzieję, że jutro, chociaż ciężki dzień, odpali mi się mężczyzna :-p

Trzymajcie kciuki :-*

9 stycznia 2022, 19:14

Witajcie po długiej przerwie i .... żegnajcie...

Żegnajcie marzenia również....

Zaczynając od początku, ostatnio w nerwach i po alkoholu usłyszałam słowa, które zapadły w pamięć tak, że raczej stamtąd nie ulecą... moje marzenie bycia mamą, okazało się tylko moje...
Po kilku głębszych mąż powiedział, że on nigdy nie chciał dziecka i nagiął się dla mnie, że może gdyby to była córka, to po urodzeniu by ją pokochał... Syna nie zaakceptuje... dodatkowo, były wywody, że to z nim coś jest nie tak... może młodzieńcze wybryki...

Dodatkowo kilka dni wcześniej oglądaliśmy mimochodem jakiś paradokument w TV o ciąży i urodzeniu chorego dziecka i zdziwiło mnie podejście męża, że skoro wiadomo, że chore to usunąć albo oddać do adopcji... nie wiem o czym to świadczy... Niedojrzałość? Dziwne priorytety? Przestałam rozmawiać na te tematy... wszystkie kwasy foliowe, witaminy i testy ciążowe schowałam głęboko w szafce. Zastanawiałam się przez moment, czy ich nie wyrzucić, jednak pomyślałam, że szkoda pieniędzy... może łudziłam się że zmieni zdanie? Może... od ostatniego stosunku minęło już dwa miesiące... nie zabiegam, wręcz przeciwnie, łapę się na tym, że nie chce aby mnie dotykał... płacze po kontach i ciągle w głowie mam wypowiedziane słowa...

Ostatnie co chciałabym Wam powiedzieć to, że gdy oboje chcecie - walczcie... każdej z was się uda. Jednej wcześniej innej później ale się uda! U mnie nie ma już nadziei.
Zastanawiam się nad przyszłością... czy warto w to brnąć dalej?

21 maja 2022, 19:11

Długo się zastanawiałam, czy do tej historii cokolwiek dopisywać...

W moim życiu nic się nie zmieniło.... Jestem zawieszona, z ogromnym smutkiem w sobie... od tamtej feralnej rozmowy, nie rozmawiam z mężem na żadne tematy, oprócz tego co na obiad i co kupic...( normalne codzienne sprawy). Jedyne co mnie dziwi, to że ten człowiek staje się dla mnie coraz bardziej obcy a dalej nie orientuje się, że coś jest nie tak... Zaniedbałam się i jest mi z tym jeszcze bardziej źle...przytyłam, co w moim życiu jest kolejną tragedią i porażką... W życiu zawodowym też już czuję, że wystarczy jeden zapalnik a jestem skłonna złożyć wypowiedzenie... I to nie tylko w pracy dodatkowej ale i w tej głównej... od tygodnia przyjęłam zasadę wejście na stanowisko, słuchawki w uszy i jakoś odbębnić te 8h i wyjść... nie rozmawiam z nikim, nie chce wiedzieć żadnych wiadomości... weekendy uciekam w swoje miejsca i staram się również spędzić czas w samotności. Na początku maja kupiłam rower i zaczynam wycieczki po okolicy w miarę możliwości... pierwszy wyjazd od 20 lat i pokonałam 20km... miałam dzisiaj też wyjechać, ale pogoda nie dopisała :-(

Powodzenia dziewczyny i wiedzcie, że cały czas trzymam kciuki za was. Powodzenia!!