X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania czekając na cud
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
czekając na cud
O mnie: Mam 26 lat, zawsze wydawało mi się że los mi sprzyja.. moją Miłość poznałam już w liceum, we wrześniu minie nasza 2 rocznica ślubu:) wszystko zawsze układało się według planu, studia, ślub, mieszkanie ale niestety mam wrażenie że chyba wyczerpałam swoje szczęście:(
Czas starania się o dziecko:
Moja historia: Rok po ślubie stwierdziliśmy z mężem, że czas powiększyć nasze grono o małego człowieczka;) udało nam się już po pierwszym cyklu starań, niestety nim zdążyłam pójść na usg poroniłam... Postanowiłam znaleźć jakiegoś dobrego ginekologa żeby zlecił mi jakieś badania , na wizycie stwierdził że mam policystyczną budowę jajników i zapytał czy nikt wcześniej mi tego nie mówił. Powiedział, że jak mam regularne miesiączki i udało mi się zajść w ciążę od razu to nie ma potrzeby robić badań , mam odczekać 3 miesiące i działać. Po dwóch miesiącach od poronienia zaczęłam źle się czuć, kołatania serca, senność, wypadanie włosów. Wujek google poradził mi żebym zbadała tarczyce i to był strzał w 10, Tsh 4,3 i anty-tpo 189, jedynie ft-4 w normie. Na wizycie u endokrynologa usłyszałam diagnoze, ze mam hashimoto ale mam sie nie martwic to nic takiego euthyrox załatwi sprawę ale ze staraniami o dziecko mam sie wstrzymac asz zbije tsh ponizej 2,5 a najlepiej do 1. Po powrocie do domu zaczęłam wertować internet co to to hashimoto i się przeraziłam ale no trudno może to był powód straty i teraz ureguluje tarczyce i będę miała dziecko. W marcu rozpoczeliśmy kolejne staranka i znowu się udało, byłam taka szczęśliwa, pierwsze usg - śliczny zarodek. Niestety złapałam jakiegos wirusa i po tygodniu naturalnych metod dostałam od lekarza antybiotyk niby bezpieczny dla ciaży. Po 3 dniach brania zaczęłam plamić, wpadłam w straszną panikę i pojechałam do szpitala, na szczęście tam powiedzieli ze wszystko ok, zarodek sie rozwija i bije serduszko, zapisali tylko luteine docipną. Po tygodniu poszłam na kontrolę do gina, puścił mi bicie serduszka i prawie się popłakałam ze szczęścia ale zaczał pytać jeszcze raz o termin miesiączki itd i zauważył że zarodek powinien być troche większy:( bardzo się tym zmartwiłam ale nie traciłam nadziei za 2 tygodnie mielismy sprawdzic co i jak. W 10 tygodniu ciąży poszłam na kolejną wizytę i był to mój najgorszy dzień w życiu...serduszko nie biło i zarodek przestał się rozwijać od 2 tygodni. W głowie miałam tyle myśli, nigdy nie będę miała dziecka, co ze mną jest nie tak, chcę umrzeć... to co mówił do mnie lekarz ledwo do mnie dochodziło, zapamietalam tylko na którą mam byc w szpitalu na łyzeczkowaniu i to tyle. Jestem teraz w trakcie badań, zrobiłam juz badania w kierunku zespołu antyfosfolipidowego, wyszły negatywne, czekam jeszcze na badania na trombofilie oraz na wizyte u genetyka. Oczywiscie jakby tego było mało na kontroli po łyżeczkowaniu gin zauwazył torbiel na jajniku 5cm na 4 cm, ale jak na razie mam zrobić tylko badanie Roma zeby wykluczyc nowotwór i mam sie oszczędzać...
Moje emocje: Zła, smutna, bezradna

17 czerwca 2015, 10:18

W koncu dostałam pierwszą miesiączkę po łyżeczkowaniu, jeszcze 2 i można znowu działać;) Wyniki markerów nie wskazują ryzyka nowotworu, dzisiejszy dzień rozbudził we mnie nadzieje;)

18 czerwca 2015, 12:34

Staram się nie myśleć obsesyjnie o dziecku ale nie umiem:( ciągle widzę kobiety w ciąży czy z małymi dziećmi, tak się boję że ja nigdy tego nie doczekam:(...