Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Czekamy, czekamy...i nie możemy się doczekać :)
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
Czekamy, czekamy...i nie możemy się doczekać :)
O mnie: Zapracowana kobietka marzącą o swoim własnym kochanym maleństwie :) Mężatka od półtora roku. Mój mąż również bardzo zapracowany ale pragnie maleństwa tak samo jak ja :)
Czas starania się o dziecko: Od marca 2013 z przerwą w maju z powodu choróbska.
Moja historia: Kiedy braliśmy ślub byłam jeszcze na studiach, mój mąż zajęty rozwijaniem firmy ale z racji tego, że sam pochodzi z wielodzietnej rodziny chciał starać się zaraz po ślubie :) Ja broniłam się rękami i nogami bo praca, bo studia...blablabla on nalegał, nalegał ale ja stawiałam opór ;) 2 miesiące po ślubie spadła na nas jak grom z jasnego nieba wiadomość o chorobie męża :( Dość ciężkiej ale nie związanej z posiadaniem dzieci...lekarze, szpital, leczenie i na głowie milion spraw, które przyćmiły rozmowy o powiększaniu rodziny...dzięki Bogu wszystko skończyło się w miarę i dobrze i do tamtych chwil staramy się już nie wracać :) W marcu wspólnie podjęliśmy decyzję o rozpoczęciu starań - wcześniej sumiennie się zabezpieczaliśmy ;) ja - nadal nie do końca przekonana ale dobrze niech już będzie! Do póki nie staraliśmy się o dzidzię, zaraz po ślubie lub tuż przed nim, myślałam, że zajście w ciąże to jak pstryknięcie palcem. Każda ryzykowana zabawa kończyła się u mnie histerią i nerwowym oczekiwaniem na @ :) Myślałam tak do momentu starania, pierwszy miesiąc nic...drugi - nic...trzeci - nic...i tak dalej i tak dalej :) Październik jest moim pierwszym miesiącem z ovufriend, mierzeniem temperatury i testami ovu a do tego pierwszym pełnym cyklem z ziołam ojca Sroki, które popijamy codziennie wieczorkiem razem z M...i czekamy :)
Moje emocje:

4 listopada 2013, 22:35

Do @ zostało równo 7 dni..według Ovu dziś 7 dzień cyklu. Nie nastawiam się, staram się na siłę nie doszukiwać objawów ale gdzieś tam głęboko w podświadomości tli się malutka iskierka, że może tym razem się udało...:) Owulka zaznaczona w 14 dniu cyklu grubą, czerwoną krechą, detektor pokazuje czas serduszkowania jako bardzo dobry, nic tylko czekać..:) W czwartek późnym wieczorem miałam dziwne uczucie w piersiach, nigdy dotąd nic takiego nie czułam..przez jakieś 15 minut mrowienie i swędzenie piersi i nagle koniec, cisza..kolejnego dnia podobno sytuacja z tym, że czas o wiele krótszy i dalej cisza hmm nie nakręcam się, nie nakręcam się :)

5 listopada 2013, 12:13

Dziś pogoda nie nastraja mnie optymistycznie..od rana leje jak z cebra, w pracy dzień wolny więc od rana siedzę i przeglądam Ovu..czytam Wasze historie, przeglądam forum i aż podziw bierze na waszą wytrwałość..ja od wczoraj załapałam mega doła, wiem, że to dopiero 7 cykl, moja Gin powtarza, że w dzisiejszych czasach to na prawdę krótki okres starania ale ja tak bardzo pragnę dziecka...
Przeczytałam dziś o pasku św. Dominika i chyba napiszę dziś do mniszek z prośbą o pasek i modlitwę, a nóż widelec szybko pomoże..

17 marca 2014, 16:53

Od mojej ostatniej wizyty na Ovu minęło 4 miesiące...4 bezowocne miesiące starań :( W tym czasie zdążyłam się trochę zdystansować do tematu ciąży, nie mówię, że o niej nie myślę, bo praktycznie nie ma dnia aby nie myślała o maleństwie :) ale podchodzę do tematu chyba z większym spokojem :)
W przeciągu tego czasu tylko raz miałam krótkie załamanie...krótkie bo zaledwie przez jedno popołudnie i wieczór...wypłakałam się porządnie w poduszkę i w rękaw męża i żyję dalej :) Na codzień staram się skupiać na czymś innym, staram się gospodarować czas na swoje przyjemności, spędzać go z mężem, rozpoczynamy "z kopyta" budowę naszego upragnionego domu :) Co ma być to będzie, chociaż nie mówię, że każda miesiączka nie przynosi rozczarowania...już za tydzień wizyta u innego niż zwykle gino...Rozpoczynamy też 2 miesiąc regularnego picia ziółek ojca Sroki :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 17 marca 2014, 16:52

24 marca 2014, 12:50

Siedzę w domu bo rozłożyło mnie jakieś mega przeziębienie - ból gardła i katar nie dają mi żyć :( Dodatkowo w pracy mam urlop do końca tygodnia i jak zwykle na urlopie to przeziębienie...Jutro wizyta u ginekologa, innego niż zwykle, zobaczymy co powie...już sama nie wiem czy wolałabym żeby powiedziała, że wszystko dobrze czy żeby coś u mnie wyszukała, żeby przynajmniej było na co zwalić ;)
Dziś 19 dzień cyklu, jakoś tym razem się nie nakręcam chociaż jak co miesiąc iskierka nadzieji nie gaśnie ;) Zobaczymy co czas pokaże ale nie nastawiam się na cuda...nigdy wcześniej nie przypuszczałam, że to będzie takie trudne, zawsze póki nie rozpoczęliśmy starań, wydawało mi się, że wystarczy chwila nieuwagi (albo w naszym przypadku uwagi :)) i ciąża gotowa, życie jednak weryfikuje wszystko jak widać :)

10 listopada 2015, 19:13

Powracam do pamiętnika po ponad półtora roku nieobecności..przez ten czas wiele się wydarzyło, wiele się zmieniło ale nadal nie doczekaliśmy się tej radosnej nowiny na którą czekamy już tyle czasu :(
Przez czas nieobecności miałam okresy dystansu do tematu ale również okresy wielkiej rozpaczy i bardzo ciężkich chwil..ostatnio, gdy początkiem października dowiedziałam się, że dwie moje najlepsze przyjaciółki są w ciąży jednocześnie, kilka dni później dobra znajoma a 3 dni później bratowa..w między czasie pierwsze badanie nasienia M - wynik bardzo, bardzo zły - 2 mln plemniczków na mililitr a do tego gronkowiec w nasieniu, kolejny cios..kolejne badania przynosiły tylko smutek i łzy, było tylko gorzej..to był bardzo ciężki czas, który, mam nadzieję, już za nami :)
Dziś kiedy siedzę i piszę ten wpis mój M jest pół godziny po pierwszej wizycie u bardzo dobrego urologa..diagnoza - żylaki powrózka nasiennego i oczywiście propozycja zabiegu 14 grudnia..
Może to głupie co powiem ale cieszę się :) Cieszę się, że jest jakaś przyczyna, że jest jakaś iskierka nadziei na poprawę wyników i upragnione szczęście..

W międzyczasie dużo się wydarzyło..ukończyliśmy budowę wymarzonego domu i od dwóch miesięcy cieszymy się nim już mieszkając, od przyszłego miesiąca zmieniam pracę, która zabierała mi niezwykle dużo czasu oraz nerwów..czas na słoneczne dni :)