Dzis udany dzien.. Slonce zawsze przywraca we mnie zycie, jakby wszystko mialo byc inne, lepsze.
Wspieramy sie, kochamy
czuje to wszystko cala soba.
Bedzie dobrze, musi byc.. Czas na milosc.
Im blizej @ tym wieksza mam nadzieje, ze jej nie bedzie jednak, przez to sie stresuje. Trzeba sie zajac czymkolwiek by zajac mysli. Pozytywne myslenie z cyklu na cykl jest trudniejsze. Dzis jeden z gorszych dni, zle mysli klebia sie w mojej glowie. Wokol mnie rozwija sie szczescie innych, wierze w to, ze i na mnie przyjdzie pora.
Czasem mam wrazenie, ze cos sie we mnie zmienia. Jestem zmeczona wrecz padam na twarz, wydaje mi sie, ze moje piersi sie zmienily i sa bolesne bardziej niz zwykle, troche czesciej chodze do wc, dzis mialam mega migrene, a sluz kremowy choc nie za duzo,bol jajnikow na zmiane i jakis bol brzucha ogolnie. Wydaje mi sie, ze to wszystko jest urojone, ze wmawiam to sobie, bo tak bardzo tego chce.. No i znajac moje szczescie to tak wlasnie bedzie. Nie potrafie tak zwyczajnie sie wyluzowac i przestac sie zastanawiac i doszukiwac czegos co potwierdzi, ze w koncu sie udalo. Zeby bylo tylko cos co ukoi moje nerwy.. Jestem jak taka gabka, chlone ta niepewnosc, nadzieje i wyduszam ja razem z rozczarowaniem i lzami kiedy znow sie nie udaje.. Bardzo to zawsze przezywam, raz po raz, co miesiac, a emocje wciaz takie same, nie slabna.. Nie wiem juz co myslec, co robic, bo mam chyba z tym spory problem..