Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Czekamy na ciebie... kiedy do nas przyjdziesz?
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
Czekamy na ciebie... kiedy do nas przyjdziesz?
O mnie: Hmm... cóż tu o sobie powiedzieć. Nigdy nie lubiłam osobie opowiadać ale musi być ten pierwszy raz. Więc.. mam 23 lata, narzeczony a niedługo mąż 28 lat. Jesteśmy ze sobą 6 lat, od ponad 4 lat mieszkamy ze sobą. Kończę ostatni rok studiów. A póki co naszą radością życia jest nasz piesek :) który jest dla nas naszą małą ,,dzidzią''.
Czas starania się o dziecko: Staramy się nie zbyt długo, tylko a może i aż 8 miesięcy.
Moja historia: Mój narzeczony był i jest pierwszą moją miłością,jest pierwszym chłopakiem jakiego miałam, pierwszym z którym się całowałam i pierwszym z którym przeżyłam swój pierwszy raz, choć zdarzały i zdarzają nam się mniejsze i większe nieporozumienia to mimo wszystko się kochamy. Temat posiadania dzieci w ogóle nie był poruszany, plan był taki, że ja najpierw skończę studia, pójdę do pracy, weźmiemy kredyt kupimy mały dom i wtedy będziemy rodzić dzieci :). Jednak po pewnej burzy w naszym związku narzeczony, zaskoczył mnie pytaniem: -,,Kiedy kończy Ci się okres?'' -A co ? -,,Chcę mieć z Tobą dziecko'' Byłam w szoku ale taka szczęśliwa, że to on pierwszy ,,wyłożył kawę na ławę''. I od tego dnia kochaliśmy się już ,,bez ostrożności'' bez pilnowania kiedy możemy a kiedy nie (nie stosowaliśmy nigdy antykoncepcji, jedynie stosunek przerywany (tak wiem,że to żadne zabezpieczenie)).I tak pierwszy cykl nic, drugi cykl nic aż do teraz gdzie też nic. I już chyba wiem dlaczego nie ,,wpadliśmy' 'wcześniej z tym naszym przerywańcem. Chociaż łudziłam się, że tym razem się udało ale niestety myliłam się.
Moje emocje: Smutek, żal i złość , że inni nie planują i mają dzieci rodzą jak na produkcji a ty babo chcesz i się męcz.

6 listopada 2014, 12:51

Nie wiem, czy sobie po prostu coś ubzdurałam, czy rzeczywiście intuicja mi dobrze podpowiada, że będziemy mieć problemy z poczęciem dziecka. Ale tak właśnie czuje, że będziemy długo czekać za naszym owocem miłości, chociaż chciałabym się mylić. Będąc u ginekologa usłyszałam,że nic tylko dzieci rodzić, młoda zdrowa, nie będzie żadnych problemów, a tu niedługo minie rok i nic. Może i mam jeszcze czas na zostanie mamą , ale zawsze sobie marzyłam, że będą młodą mamą (tak jak moja mama chociaż nie aż taki level hard :p bo maja mama urodziła mnie mając 19 lat) po za tym czuję,że o już ten moment i jestem gotowa. Aby ułatwić sobie zajście w ciąże i czuć się dobrze w dwupaku schudłam ponad prawie 30 kg (coby z nadwagą nie mieć problemów z zajściem w ciąże) od kilku miesięcy łykam kwas foliowy, obserwuję swoje ciało. Do starań podeszliśmy w miarę na luzie jak będzie na już dziecko to super a jak się postaramy dłużej też fajnie bo co jak co ale starać to my się lubimy :p gdyby nie to że nieraz jesteśmy tak padnięci i wymęczeni codziennością to moglibyśmy się starać kilka razy dziennie:p Ale to drugi cykl kiedy ja już mam ,,obsesje''? wczoraj jak zobaczyłam, że @ przyszła (po 3 dniowej obsuwie) to się popłakałam.

19 listopada 2014, 20:03

Eh... tak bardzo po cichu i skromnie marzyłam o Bożonarodzeniowym dziecku... a tu chyba nie byłam grzeczna w tym roku i Mikołaj zamiast testu z dwoma kreseczkami obdarował mnie chyba cyklem bezoowulacyjnym a już bym wolała rózgę :p więc pod choinką nie będzie dwóch cudownych kreseczek. Coś tam przez dwa dni pobolewało w dole jak na owulacje ale bardzo słabiutko, śluz i temperatura już złudzeń nie pozostawiają :( No cóż może na przyszłe święta będzie już nas o jedno więcej ? :) Wczoraj myzianek nie było bo byliśmy za bardzo zmęczeni, aby mój stwierdził, że będziemy tak długo się starać, aż mu ptak odpadnie a mi pęknie w poprzek :P dawno się tak nie uśmiałam. Chyba od czasów kiedy to zastanawiałam się jak mówi się na samicę konia ( tak wiem klacz, ale wtedy miałam zaćmienie umysłu) bo skoro samiec to ogier a samica na pewno musi się nazywać ogierzyca :p hehehe mój wtedy tak się śmiał,że aż spadł z łóżka kwitując to tak,że sama jestem jak ta ogierzyca :p

25 listopada 2014, 11:27

Czytam sobie w wolnych chwilach pamiętniki i widzę ,że niektóre kobiety/dziewczyny nie starają się jakoś mega długo a mają na swoim koncie już tyle badań porobionych. Mój gin na wizycie zrobił i tylko ogólne badanie usg dopochwowe i standardowo cytologie. I stwierdził ,że gdyby nic w przeciągu roku- dwóch lat(bo jestem młodziutka i mam czas) to dopiero mnie zaprasza. O skierowaniu na hormony nie chciał nawet słyszeć bo to się zdarzy zrobić o_O. Cholera na co te składki na NFZ są ,,kradzione'' skoro gdy potrzebuję badań to mam na nie nie wiadomo ile czekać albo robić na swój koszt jak chcę szybciej. Po nowym roku znajdę sobie innego gina (choć tamten jest sympatyczny i miły, rozmawia z pacjentem a nie burczy coś pod nosem, ale też z tej sympatii mógłby dać skierowanie na tą cholerną krew szybciej) i powiem, że minął już rok a ciąży nadal brak i niech coś z nami zrobi, bo jeszcze trochę to zamiast ginekologa będę potrzebowała psychiatry :p. Jeszcze gdy ktoś z rodziny się pyta kiedy będziemy mieli dziecko bo już tyle lat jesteśmy ze sobą i mówię pół żartem pół serio,że to nie taka prosta sprawa zrobić dziecko to się każdy dziwi ehh co to za problem zrobić dziecko a mnie szlag trafia i zawsze kwituje poza tym mam psa i póki co wystarczy. Potem jest mi tak strasznie smutno.

6 grudnia 2014, 11:56

Dzisiejszy dzień jakiś taki nijaki. Smutny. Nie sprzyja dobremu samopoczuciu. Siedzę i myślę,że jak by udało nam się za pierwszym razem to w łóżeczku przy choince leżała by nasza kruszynka:P Dobra pomarzyć fajna rzecz:p Nigdy nie dostałam nic od życia za darmo, zawsze musiałam na jaką byle pierdołę zapracować. A na nasz największy skarb będziemy musieli orać:p Do lekarza w lutym będziemy śmigać, no chyba,że do tego czasu się uda. Analizując przyczyny niepowodzeń, nie doszłam do niczego sensownego, jest aby jedno ale.. Mój, gdy był małym chłopcem miał zabieg sprowadzania jąder do moszny(same nie chciały zejść, nygusy) i tak się zastanawiam, czy to może mieć jakiś wpływ na to, że do tej pory nic nie wychodzi, mimo że łóżko ledwo zipie, a stół w kuchni rozklekotany ;p Ze swoim nie poruszam tego tematu, żeby nie było,że z góry zakładam jego winę. Na wizycie to skonsultuję. A póki co to trochę poszukałam w internecie na ten temat, i piszą,że mogą występować problemy z płodnością:(. Nie czytam więcej, nie zagłębiam się w szczegóły nie będę martwić się na zapas. A tak poza tym posprzątałam już na święta:p w 1,5 dnia nie wiem jak to zrobiłam w tamtym roku męczyłam się cały tydzień ,żeby wysprzątać wszystkie kąty:p. A na dniach będę robić listę co do ugotowania i listę produktów w jakie trzeba się zaopatrzyć. Wiadomo aby, że nie będzie tego dużo bo na wigilię i pierwszy dzień świąt jedziemy do rodziców mojego. Do swoich nie jadę z matką jestem na ścieżce wojennej, po tym co mi ostatnio nagadała, nie odzywamy się do siebie. Jest mi przykro strasznie, przez 2 tyg nawet nie zadzwoniła (ja też nie dzwonię bo po co), nie zajrzała na kawę (ma raptem 5km do mnie i 10 min autobusem). Aż mi się płakać chce, gdy sobie pomyśle o tej całej sytuacji.

25 grudnia 2014, 20:45

Przez te Święta, to człowiek tylko marudny chodzi bo zbyt przejodzony :p Każdy tylko zjedz to zjedz tamto i jeszcze tego troszke a i posmakowł byś jeszcze tamtego. Jeny żołądek to nie beczka bez dna :p Ilościowo jedzenia dużo, żem nie pochłonęła , ale mój żołądek odzwyczaił się od pewnych produktów np. smażonego i nawet malusi kawałek jest dla niego zabójstwem :) A jak ja się przed tymi świętami rozchorowałam to masakra. W sobote po południu tak mnie rozłożyło 40 stopni gorączki dreszcze i ból wszystkiego. W poniedziałek do lekrza bo bylam tak wykończona, aż myślałam , że zamiast choinki będzie trumna a zamiast świat stypa :p Na szczęscie dostałam leki za całe 20 dychy :p i po godzinie byłam jak młoda bogini :p Noi najważniejsze że tej całej choroby dostałam w okresie owulacyjnym noi staranek nie było raz, że miałam dreszcze takie że tańczyłam po łóżku to dwa majac 40 stopni to tam mialam chyba z 50 i jakby mi ten mój tam wsadził to chyba by mu się rozpuścił :p hahaha :D Także w tym cyklu znow grzecznie i pokornie czekam na @. A w styczniu to chyba będziemy się bzykać jak koty w marcu. Nie odpuszcze :p:

Wiadomość wyedytowana przez autora 25 grudnia 2014, 20:51