Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Czekamy na Iskierkę
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
Czekamy na Iskierkę
O mnie: Mam na imię Kamila, rocznik 90-ty. Od sierpnia 2017 jestem szczęśliwą mężatką.
Czas starania się o dziecko: Sierpień 2017
Moja historia: Po ślubie zaczęliśmy z mężem starać się o naszą Iskierkę. Początkowo bezstresowo, byłam pewna że zaraz się uda. Mijały kolejne miesiące i nic się nie działo. Zaczęłam się lekko stresować, chorobliwie sprawdzałam temperaturę każdego dnia i czekałam. Po 11 miesiącach starań lekarz zaproponował aby mąż zrobił badania, u mnie teoretycznie wszystko było ok. I to był dla nas cios. Pierwsze badanie okazało się, że mąż ma 0% prawidłowej budowy plemników. Wszystkie pozostałe parametry były ok tylko ten jeden był zły. Mój ginekolog zakładał już najgorszy scenariusz, ze tylko in vitro ale ja nie chciałam w to wierzyć. W lipcu umówiliśmy się w Krakowie do androloga, wykonaliśmy powtórnie badania tym razem bardziej szczegółowe. Wyszedł 1 % prawidłowych plemników ale był on wyższy niż wartość normy(1,6 mln/ejakulacie). ok 2,51 mln plemników. Wszystkich plemników było bardzo dużo 250,63 mln/ejakulacie. Ruchliwość 36% - 91,60mln/ejakulacie (przy wartości referencyjnej powyzej 40% i 15,6mln plemników), zdolność wiązania z hialuronianem HBA 93 % (wartość ref. powyżej 80%), ocena fragmentacji DNA plemników 84 % (ref powyżej 70%), wiec lekarz stwierdził ze tutaj jest ok. Mówił, że może taka uroda męża że ma plemniki o dużej główce i kazał na razie nic nie robić i starać się dalej. U mnie w grudniu okazało się że mam polipa, którego usunęłam i myślałam ze w końcu nam się uda i ze to było przyczyną. W lutym 2019 poszłam do innego lekarza i po usg okazuje się ze polip odrósł. nie wiem jak to możliwe. Na razie kazał nic nie robić, mężowi kazał brać witaminy ACERTIN. i próbować dalej... ale ja zaczynam już powoli w to nie wierzyć że się uda.
Moje emocje: Bezradność... jeżeli chodzi o ciśnienie to wyluzowałam przynajmniej tak mi się wydaje. wiem ze stres mi nie pomoże a może jeszcze zaszkodzić

6 marca 2019, 22:54

Myślę że pisanie tutaj pozwoli mi odreagować wszystkie emocje. Dzisiaj temperatura spada a w ciągu dnia miałam lekkie plamienie. Pewnie z znowu się nie udało. Mimo że to wiem cały czas póki nie przyjdzie @ mam nadzieję i wiem że po raz kolejny będzie rozczarowanie.
Budujemy się i staram się myśli przenieść na urządzanie domu. Planowanie, choć trochę pozwala mi to nie myśleć jednak gdy przychodzą dni po owulację staram się wyczuwam wszystkie znaki żeby coś nie ominąć. Lekarze karzą nic nie robić od półtorej roku tylko próbować a tu nic więc czuje ze tracimy czas, że powinnismy działać coś robić, próbować czegoś nowego.
Boję się że jutro się obudzę i temp spadnie całkiem.. Byłoby to troche za wcześnie. Okres powinnam dostać dopiero w sobotę.
Czas spać. Jutro pobudka do pracy o 5:30.

7 marca 2019, 10:28

Dostałam okres. Co miesiąc przyjmowałam to spokojnie, ale tym razem chce mi się płakać, krzyczeć. Dlaczego cały czas nam się nie udaje. Gdzie leży problem. Czy oboje jesteśmy temu winni, czy jedno z nas. Mi ginekolog powtarza za jest dobrze próbować, Marcinowi też ale nic się nie dzieje. Powinni wprowadzić jakąś zmienną, ale komu podawać leki pierwszemu. Oboje na raz to chyba zły pomysł. Wytrzymam jeszcze jeden cykl i idę znowu do ginekologa, niech coś zrobi więcej. Badania wszystkie w grudniu wyszły mi dobrze. Nie sprawdzaliśmy jeszcze drożności jajowodów. Z mężem chyba powtórzymy też badania jakości nasienia, może coś się poprawiło.
Do zakończenia budowy mieszkamy u rodziców męża. Mieszka tam również jego siostra z 2 letnimi bliźniakami. Są cudowni. i To oni powodują że jeszcze się nie załamałam i nie czuje pustki. Na pewno się to zmieni jak zamieszamy sami.... :( może do tego czasu nam się w końcu uda. Przeprowadzkę planujemy na początek grudnia tego roku.

7 marca 2019, 14:31

Czuje dzisiaj pustkę, w pracy ktoś do mnie mówi, a ja nawet nie mam ochoty odpowiadać.
Mąż do mnie dzwonił próbował pocieszyć. Postanowiłam, że musimy jechać do Krakowa powtórzyć badania jakości plemników, nie będziemy czekać kolejnego cyklu, od ostatniego badania minęło pół roku, może się coś polepszyło, a może pogorszyło i trzeba interweniować. Ja może sama sam sobie jeszcze jeden miesiąc, jeden cykl. Sama nie wiem co robić. Chodzenie co miesiąc do lekarza, nic nie daje a tyle wydajemy kupę pieniędzy. Mam jednak obawy co z moją owulacją. przy monitoringu owulacji, jajeczko raz samo pękało raz nie i dostałam zastrzyk, rosło do wielkości 28 mm, co wyczytałam jest już za duże najlepsze jest 21 mm, może to jest powód.
Ja od młodzieńczych lat uwielbiałam dzieci, zawsze miałam z nimi super kontakt, a one lgnęły do mnie same. Zawsze myślałam ze będę mieć trójkę, a może i czwórkę, ja mam tylko brata i zawsze uważałam, że to za mało, że chciałabym, żeby było nas więcej.
Gdy poznałam Marcina, on bardzo bał się żebyśmy przed ślubem wpadli, jego rodzina jest religijna, bał się co powie mama. Ja też się obawiałam, ale już nie tam bardzo. Kończyłam studia, znalazłam pracę, wszystko się układało.
A to ironia, uważaliśmy każdego miesiąca, a może wtedy byłoby nam dane, byliśmy młodsi. Po ślubie od razu mąż chciał się starać, a teraz niestety się nie udaje.
Na razie mogę słyszeć słowa, ciociu, lub ciociunio jak to mówi Patryś. Haha Hubercik natomiast na moją mamę mówi ciocia-mama, jego przyszywana ciocia, moja mama. Tak sobie śmiesznie wymyślił. Chciałabym kiedyś móc usłyszeć słowo mama.
Dzisiaj po pracy postanowiłam, że poszyje. Zawsze mnie to odstresowuje. Szyję zabawki dla dzieci dla znajomych, może kiedyś będę mogła uszyć dla swojego dziecka.

8 marca 2019, 08:12

Szycie wczoraj wcale nie pomogło, czułam jakieś podenerwowanie, nie mogłam się rozluźnić. Zaczynam się zastanawiać czy przez to że pisze tutaj bardziej nad tym nie myślę. Wcześniej starałam się odsunąć temat, zapomnieć i czekać do następnej owulacji.
Dzisiaj dzień kobiet, od rana w pracy same miłe niespodzianki. A ja i tak myślę o jednym. Dlaczego znowu przyszedł ten okres.
Przejdę się koło 15dc do ginekologa i sprawdzimy czy coś się dzieje.

13 marca 2019, 10:00

Dzisiaj 7dc, po raz kolejny złapała mnie choroba, zatoki, ledwo oddycham, dopiero byłam chora dwa tygodnie temu i znowu. Mam już dość. Od stycznie co chwilę choruje, od każdego się zarażam. Muszę się ratować lekami i boję się, że to będzie mieć wpływ na ten cykl po raz kolejny, najgorsze, że zawsze jak się zbliża okres jestem osłabiona i łapie infekcje. Czekam na lato żeby przestać chorować. Aktualna pogoda nie pomaga mi w byciu zdrową.
20 marca umówiłam się do ginekologa zobaczymy co powie. Obecny cykl mam bardzo dziwny, okres mogę powiedzieć że właściwie miałam intensywny jeden dzień, drugi jakieś lekkie plamienie, a trzeciego już nic, dzisiaj znowu zauważyłam jakieś plamienie. Nie wiem o co chodzi pierwszy raz coś takiego mi się zdarza, może to przez ten polip, który znowu wykrył lekarz.
W pracy mam zawirowania, postanowiłam zmienić zespół, żeby się bardziej rozwijać, trochę mam obawy czy dobrze robię, ale czuję ze stoję w miejscu. Dodatkowo pewnie będzie więcej stresu, ale siedzieć i nic nie robić jak z miesiąca na miesiąc nam się nie udaje i może tak być kolejny rok. Już powiedziałam A to nie mogę się teraz wycofać. Mam nadzieję, że podjęłam dobrą decyzję.
Marcin ostatnio jest rozdrażniony, zmęczony też zmienił system pracy z 24 godzinnej służby co 3 dni, chodzi teraz codziennie na 8 godzin, po pracy na budowę i widzę że ledwo żyję. Ja też nie mam jak mu pomóc, w dodatku teraz ta choroba a na budowie zimno.
Ja za to wzięłam sobie za dużo na głowę i też ledwo się wyrabiam, po pracy mam do uszycia 5 królików co zajmuje mi całe dnie, a trzeba też zająć się budową, w dodatku chce się zapisać na angielski i kiedy na to wszystko znaleźć czas. Doba jest zdecydowanie za krótka, o 21 oczy mi się same zamykają po całym dniu.
Czekam na wiosnę i liczę, że będzie wtedy lepiej...

21 marca 2019, 07:49

Dzisiaj 15 dc i zaczyna mnie boleć prawy jajnik. Wczoraj byłam u ginekologa, jak bardzo się cieszę że zmieniłam poprzedniego, ten jest taki spokojny, wszystko mi opowie, nie wstydzę się go pytać o nic, wcześniejszego miałam trochę cwaniaczka i szybko szybko wizyta i nara. Lekarz zrobił mi USG pęcherzyk w prawym jajniku, rozmiar ok 16 mm kazał wypić wino z mężem i się cieszyć sobą. Nie jest przekonany do mierzenia temperatury mówił, że bardzo dużo zależy od snu ile śpimy a u mnie rzeczywiście z tym różnie, budzę się przed budzikiem i próbuje usnąć jeszcze ale niestety nie mogę. Ale nie zrażam się do mierzenia temp ja uważam że widać jakieś zmiany. Rozmawiałam z lekarzem że czuję, że mogę mieć problem z pękaniem pęcherzyka, u wcześniejszego ginekologa przy 3 monitoringach pęcherzyk rósł do 28 mm i pękał raz po Ovitrelle, tutaj lekarz mi powiedział ze już taki pęcherzyk często nie ma komórki jajowej która się degeneruje, on pęknie ale już za późno a wcześniejszy lekarz podawał mi zastrzyk przy pęcherzyku 23 mm to zdecydowanie za późno, tutaj mówił ze 16-18 mm się daje zastrzyk. Zobaczymy mam nadzieję, że w końcu trafiłam na dobrego lekarza, we wtorek mam iść sprawdzić czy pęcherzyk pękł, co najlepsze lekarz teraz nie wziął ode mnie ani złotówki. SZOK, miłe zaskoczenie. Jak do końca roku mi nie pomoże to chyba udam się z mężem do kliniki. Mam nadzieję, że problemem jest właśnie pęcherzyk, który nie pęka co da się stymulować lekami a nie plemniki mojego męża.
Od lekarza wróciłam jakaś radośniejsza, nie nakręcam się bo wiem, że ten cykl skoro w niego nie ingerujemy może zakończyć się tak samo jak inne, ale od przyszłego jak nie wyjdzie będziemy monitorować cykle i coś działać.

Po przeczytaniu dzisiaj pamiętnika Biene nabrałam nadziei, że i nam się uda, mieli podobny problem mąż 1 % plemników po kuracji 4% i po drugiej inseminacji ciąża i już jest przed rozwiązaniem, co za radość dla mnie. Błędem było chyba przerwanie wizyty męża u androloga, ale myślałam ze skoro mam polipa to może to był powód i nie ma sensu wydawać tyle pieniędzy na kolejne badania. Ale skoro polip odrósł to dalej trzeba coś zrobić . Może jakby mąż brał już leki to też poprawiłaby się ilość prawidłowych plemników a tak 4 miesiące mamy w plecy.

Wiadomość wyedytowana przez autora 21 marca 2019, 14:28

25 marca 2019, 10:49

19 dc, owulacji nie było, niby brzuch mnie boli, szyjkę mam otwartą i miękką ale temperatura nie skoczyła, w 14 dc pęcherzyk miał rozmiar 16 mm więc dzisiaj będzie miał koło 26 mm, pewnie komórka jajowa się już zdegradowała. Jutro idę do ginekologa żeby sprawdzić czy pękł pęcherzyk, może to jest powodem naszych niepowodzeń, że ten pęcherzyk nie pęka.
Gdyby nie mierzenie temperatury byłabym pewna że pękł, brzuch mnie bardzo bolał, macica taka spuchnięta, ale temperatura niska, wczoraj spadła do 36,61 a dzisiaj znowu 36,74.
Znając życie dzisiaj na złość pęknie i lekarz zobaczy że pękł, a ja wiem że nic z tego nie będzie. Kolejny miesiąc stracony.
Mąż miesiąc bierze już acertin, a maju powtórzymy badania nasienia, zobaczymy czy coś to pomogło. Jak androlog dalej każe nic nie robić to go zmienimy, bo rok nic nie robić i dalej się nic nie dzieje to słabo. Chociaż dobrze byłoby być pewnym, że u mnie wszystko w porządku i dopiero coś zmieniać u męża bo tak to możemy zaszkodzić. Najpierw leczymy jedną stronę potem drugą, nie wiem czy dobrze myślę, ale mam nadzieję, że tak.

28 marca 2019, 15:00

22 dc. We wtorek byłam u ginekologa, powiedział, że pęcherzyk pękł no ale nie wiem kiedy bo to już był 20 dc. zaproponowałam że zrobimy badania ale mówił, że tylko morfologie tsh i prolaktynę. Ja chciałabym zrobić więcej i być pewna że wszystko jest ok. Wiem że różne hormony się robi w różnych dniach cyklu. Do końca nie wiem jakie. Prolaktynę jedyne kazał mi zrobić pod koniec miesiączki bo trzeba nie współżyć kilka dni wcześniej i dobrze się wyspać. Troche mnie to irytuje że Ci lekarze tak podchodzą do tego nie profesjonalnie. Skoro przez 18 miesięcy nie udało mi się zajść w ciążę to chciałabym szukać jakieś przyczyny, skoro widzę że te owulacje są bardzo późno, pęcherzyk rośnie duży to coś z tym robić a nie czekać kolejne miesiące. Ja potrzebuje profesjonalnej opieki a nie żebym sama musiała czytać jakie badania robić. Chore. Zmieniam już 3 raz lekarza, i tak wydaje mi się że ten jest najlepszy ale wkurza mnie ich podejście.

Dziewczyny doradźcie mi jakie badania i w którym dniu cyklu powinnam zrobić aby spr czy np owulacja zachodzi czy wszystko jest w porządku po mojej stronie, żebym mogła się zając wtedy tylko mężem, bo w tej chwili to już nie wiem z czyjej to jest winy.

3 kwietnia 2019, 08:22

Cykl w tym miesiącu spisuje na straty, temperatura skacze raz góra, raz dół. może owulacja wcale nie zaszła, a pęcherzyk który pękł był pusty. Wczoraj czułam już rozdrażnienie przed okresem, wszystko mnie w domu wkurzało, piersi mnie bolą, kuje mnie w prawym jajniku. Ale zrobiłam coś dla siebie, poćwiczyłam i trochę się zrelaksowałam. W następnym cyklu zrobię na początku badania zobaczymy, a czerwcu mam zrobić drożność jajowodów. Chociaż nie wiem czy nie lepiej iść do kliniki i żeby oni to zlecili to jeszcze zobaczę.

Słoneczko pięknie świeci ale zimno... wiatr taki wieje. Dzisiaj mam ochotę się wybrać na kijki i pospacerować. Zobaczymy czy pogoda pozwoli.

8 kwietnia 2019, 15:18

Niestety dzisiaj po 3 dniach plamienia dostałam okres....i tyle w temacie.

12 kwietnia 2019, 14:23

Kochane zrobiłam dzisiaj badania LH, FSH, glukozę, prolaktynę. TSH, FT3, FT4
Moje wyniki w 5 dniu cyklu.
Glukoza 5,22 mmol/l - prawidłowa glikemia na czczo: 3,4-5,5 mmol/l
FSH 4,75 mIU/ml ( norma faza folikularna 3,03 - 8,08 mIU/ml)
LH 5,40 mIU/ml ( norma Faza folikularna 1,80 - 11,78 mIU/ml)
Prolaktyna 12,50 ng/ml (norma 1,20 - 29,93)
TSH 2,354 µIU/ml (norma 0,350 - 4,940) przy badaniu dwa lata temu mialam 1,209 µIU/ml, czyli trochę się pogorszyło
FT3 2,76 pg/ml (norma 1,71 - 3,71)
FT4 1,02 ng/dl (norma 0,70 - 1,48)

Co o tym myślicie czy ok dla osoby starającej się o dziecko? W środę mam wizytę u lekarza zobaczymy czy powie, że TSH powinnam obniżyć i co z resztą wyników. Glukoza też wydaje mi się dosyć wysoka. Mój dziadek był cukrzykiem i babcia jest wiec mogę być tym obciążona.

Wiadomość wyedytowana przez autora 12 kwietnia 2019, 14:27

8 maja 2019, 22:16

W tym miesiącu w ogóle nie miałam owulacji, ale jakoś się nie przejmuję, muszę odpuścić miesiąc dwa bo mnie to męczy.
Lekarz nie zareagował na wyniki powiedział ze tarczyca ok a z kim nie rozmawiam kto stara się o dziecko mowi ze lekko za wysoka, postanowiłam powtórzyć dla siebie badania i zrobić dodatkowo anty TG i anty TPO, oraz sprawdzić jeszcze glukozę,zrobilam krzywą cukrzycowa i insulinową, ostatnio zamiast chudnąć tyję wiec chcialam sprawdzic czy nie mam insulinooporności.
Moje wyniki - badania wykonane w 23dniu
TSH 2,607 µIU/ml ( 0,350 - 4,940)
anty-TPO 3,09 IU/ml ( 0,00 - 5,61)
anty-TG 1,40 IU/ml ( 0,00 - 4,11)
Estradiol 66,00 pg/ml (faza folikularna 21 - 251 pg/ml, środek cyklu 38 - 649 pg/ml, faza lutealna 21 - 312 pg/ml)
Progesteron 0,10 ng/ml (faza folikularna poniżej 0,1 - 0,3 ng/ml, faza lutealna 1,2 - 15,9 ng/ml)
Progesteron wykonany w 23 dniu wiec raczej owulacji nie było, temp tez mi nie wzrosła.

Insulina przed obciążeniem 11,90 µIU/ml (norma 2,6 - 24,9)
Insulina po obciążeniu (pkt 1) 63,40 µIU/ml
Insulina po obciążeniu (pkt 2) 50,80 µIU/ml

Glukoza na czczo 5,20 mmol/l (norma 3,40 - 5,50)
Glukoza po 1 godz. 6,51 mmol/l ( max 11,10)
Glukoza po 2 godz. 5,38 mmol/l ( max 7,80)
Znalazłam na internecie jak sie liczy insulinooprnosc i wyszła mi 2,74 czyli prawoodobnie mam, musze to skonsultować z lekarze, moze to być tez problem z zajściem w ciąże. TSH mi wzrosło ....nie wiem dlaczego, juz sama nie wiem, szukam sama jakiejś przyczyny bo na lekarzy nie mogę liczyc. W czerwcu mam mieć laparoskopie i chce też umówić sie do kliniki, chyba wybiorę Lublin, zastanawiam sie jeszcze nad Krakowem ale wszedzie mam koło 160 km.
Co myślicie?

Wiadomość wyedytowana przez autora 13 maja 2019, 07:23

22 maja 2019, 07:42

Dzisiaj jest 45 dzień cyklu. Okresu dalej nie dostałam, wczoraj miałam wizytę u ginekologa dał mi tabletki na wywołanie miesiączku, mówił ze torbieli na USG żadnych nie widać. Zastanawiam się czy robić laparoskopie czy najpierw pójść do kliniki umówiłam się już na 11 czerwca, ale przez ten spóźniający okres będę pewnie musiała przesunąć. Lekarz mówił, że jestem młoda i spokojnie może 3 miesiące poczekać jeszcze bo mówiłam mu że mam sporo wesel teraz i albo robimy teraz zaraz po miesiączce albo potem dopiero we wrześniu.
Ale dziewczyny teraz się już tym tak mnie przejmuję. Kupiłam psa :D Maltańczyk, tzn kupiłam go siostrzeńcowi na urodziny bo jego rodzice się zgodzili był u nich 3 tygodnie, ale trafił się jakiś złośliwiec i gryzie, i Patryś płakał bardzo wiec chcieli go sprzedać, a ja i tak chciałam kupić psa co prawda dopiero końcem roku jak się wprowadzimy do nowego domu ale ja się w nim już zakochałam i nie oddałabym go. No i od piątku jest u mnie i dla mnie to jest mega terapia, ja w końcu nie myślę o mierzeniu temperatury, o tym czy mam owulacje. Tylko zajmuje się nim, uczę się posłuszeństwa ( nie do końca jeszcze mnie słucha) ma 11 tygodni wiec jest jeszcze malutki. Pochłonął mnie całą i nie mam czasu myśleć i zamartwiać się. Jeżeli ktoś kocha zwierzęta to polecam taką terapie.

24 lipca 2019, 08:06

Dawno mnie tutaj nie było... trochę się odcięłam. Roki zajął mój czas żeby nie myśleć.
Ostatnie dwa miesiące były bardzo intensywne, dłużej zostawałam w pracy potem na budowę, pod opieką mały pies który nie da mi nic zrobić tylko wszędzie za mną chodzi. Jednak znów wraca pragnienie maleństwa. Co się u nas zmieniło hm...
Okres dwa razy mi się spóźniał ale w końcu go dostałam. Tydzień temu byliśmy w Lublinie w klinice OVUM u dr Szkodziaka.
Bardzo fajny lekarz jak na pierwszy rzut. Zrobił mi badanie USG i polip niestety coś urósł i kazał go usunąć wiec 7 sierpnia mam iść do Szpitala. Mąż powtórzył badania dalej 1 % plemników. Zrobił USG jąder i badanie prostaty i tutaj jest wszystko ok także dalej nie znamy powodu. Lekarz kazał mu brać 3 miesiące Fertill Man i powtórzyć badania. Mnie oprócz zabiegu czeka sprawdzenie drożności jajowodów i pewnie jakieś badania. Myślę że jak do końca roku się nie uda to zdecydujemy się na inseminację. Naturalnie nam nie wychodzi a przy wynikach męża możliwe ze naturalnie nie mamy szans. Wiec po co się tak katować, ale najpierw czeka mnie badanie i zabiegi co trochę potrwa wiec daje czas do końca roku. Mam nadzieje tylko ze teraz okres mi się nie spóźni i zrobimy zabieg w sierpniu bo później lekarz idzie na urlop.
Pod koniec roku planujemy się wprowadzić do naszego domku jak wszystko się uda i oby wtedy szczęsliwie udało nam się naturalnie czy nie, ale żebyśmy słyszeli w tym domu kroki małych nóżek.