Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 23 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Czy ja też mogę...?
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
Czy ja też mogę...?
O mnie: 29 lat, mąż tyle samo
Czas starania się o dziecko: 5
Moja historia: Nigdy jakoś specjalnie się nie zabezpieczaliśmy, jak zauważyłam, że nic się nie dzieje. Tak nam leci 8 rok razem.... Świadome starania rozpoczęliśmy od marca, teraz jest trzeci cykl. Od razu były to cykle stymulowane z uwagi na to jak długo nie zaszliśmy w ciążę. Ja nie mam swoich owulacji, @ też potrafią przyjść raz na rok...to bardzo utrudnia sprawę. Mówiłam sobie, że mam czas, nikt nigdy wcześniej nie zdiagnozował PCOS, chociaż podejmowałam próby "leczenia" tych braków @. Teraz jest dużo większą świadomość tej choroby, choć leku na nią nie ma....Teraz sama wiem, że brak @ wynika z tego, że nie było owulacji...
Moje emocje: Jest mi okropnie przykro i smutno. Kolejni znajomi postanawiają zajść w ciążę i od razu im się udaje. Zaczynam się od nich wszystkich odcinać, zazdroszczę im, nie potrafię tego w sobie zatrzymać. Mąż jeszcze spokojny, w końcu nie ma 30 lat, ale boję się, że w końcu przyjdzie taki dzień, że zacznie bardziej chcieć tego dziecka i co ja wtedy zrobię....gdybym tylko wiedziała jak trudne to będzie....

9 czerwca, 08:18

Jestem w trakcie 3 cyklu stymulowanego. Nie wiem dlaczego, ale każdy z tych trzech cykli jest zupełnie od siebie różny, nie ma żadnej prawidłowości. Najbardziej książkowy był 1 cykl. Wszystko jak w zegarku, był jeden piękny pęcherzyk, wszystko się zgadzało, a jednak się nie udało. Były spadki i wzrostu temperatury kiedy trzeba, był ból prawego jajnika, z którego była owulacja, naprawdę byłam pewna, że się udalo.
Drugi cykl już był bardzo dziwny. Zaczełam brać Aromek dzień później i o dzień dłużej niż w pierwszym i nic nie wyrosło. Dostałam jeszcze zastrzyk Puregon, słabo zadziałał, ale pojawił się jakiś pęcherzyk dominujący, dlatego dostałam jeszcze zastrzyk Fostimon (który zadziałał również w pierwszym cyklu) i w końcu pęcherzyk urósł do odpowiednich rozmiarów. Tym razem był to lewym jajnik. Niestety znowu niepowodzenie.
No i jesteśmy w trzecim cyklu (obiecałam sobie, że ostatnim, robię przerwę dla mojej głowy i też dla zdrowia). Tym razem Aromek zaczęłam brać tak jak w pierwszym cyklu od 2 do 5 dnia, ale po dwie tabletki + do tego NAC od 3 do 7 dnia cyklu. Niestety kompletnie nie czuje, żeby tam coś się działo. Nic mnie nie boli, nic mnie nie ciągnie w żadnym jajniku...nie wiem, czy to możliwe, żeby mimo to była owu, czy po prostu leki nie zadziałały i będzie guzik z tego. W poniedziałek (10.06, 10dc) mam monitoring i zobaczę czy coś tam wyrosło...do tego mam jakieś dziwne skoki temperatury- przedwczoraj 36.7, wczoraj normalnie 36.61, a dzisiaj znowu 36.72...nie wiem o co chodzi bo w poprzednich cyklach miałam normalnie czas niskich temperatur, tak jak powinno być w tej fazie (u mnie to zawsze są okolice 36.6). Nie mam pojęcia o co chodzi, ale chyba nic z tego nie będzie....nie wiem jak ja to przeżyje....najgorzej, że monitoring mam przed pracą, a później trzeba jakoś wytrzymać te 8h bez ryczenia, co jest okropnie ciężkie....

Tak czy siak, nie wytrzymam psychicznie kolejnego cyklu, więc plan jest taki, że lipiec i może sierpień odpuszczamy. W lipcu mamy długi urlop, może gdzieś polecimy, nie będzie i tak okazji, żeby chodzić po lekarzach i pilnować się z lekami, zastrzykami itd. Do tego chcę powtórzyć badania, żeby zobaczyć czy suplementacja daje efekty i chce też w urlop zrobić sprawdzenie drożności jajowodów...także lipiec to czas odpoczynku i badań

Wiadomość wyedytowana przez autora 9 czerwca, 08:22

10 czerwca, 09:35

Jestem beznadziejna. Dlaczego ja mam jakieś pojebane jajniki, które robią w cholerę drobnych pęcherzyków niezdolnych do urosniecia :(
Nie czułam jajników, więc w zasadzie spodziewałam się, że będą drobnopecherzykowe. Od jutra znowu zastrzyki z FSH...za tydzień kolejny monitoring....nie wytrzymam tego :( Dzisiaj pierwszy raz doktor wspomniała o invitro..ale mówiła, że musi być udokumentowany rok leczenia, żeby przystąpić do programu...i że ja jako pcoska oczywiście się łapie na ten program....jest mi tak strasznie przykro....w pracy widzą, że coś jest nie tak, bo nie umiem udawać, chociaż się staram:(

12 czerwca, 13:21

To czekanie mnie wykańcza. Nie potrafię normalnie funkcjonować, ciągle chce mi się płakać, nie potrafię przyjąć normalnie informacji o czyjejś ciąży lub porodzie. Dzisiaj drugi raz robiłam zastrzyk z FSH...coś jakby zaczyna się dziać, ale bardzo leniwie....Jak znowu się nie uda to się załamie :(

Edit: 13.06
Czuję oba jajniki, a jest to trzeci dzień zastrzyku z FSH. Mam taką nadzieję, że tam coś wyrośnie, nawet chciałabym, żeby wyrosło 3-4 pęcherzyki, bo wtedy byłyby większe szanse na powodzenie. Do tej pory na 1 i 2 stymulacji rosło mi tylko po jednym pęcherzyku. Ale pierwszy raz czuje oba jajniki na raz, do tej pory zawsze to był tylko prawy, nawet jak owu była z lewego. Nie wiem co to oznacza...ale to, że je czuję trochę mi poprawiło nastrój, bo wczoraj byłam już załamana

Wiadomość wyedytowana przez autora 13 czerwca, 20:07

17 czerwca, 21:04

Dzisiaj dla mnie dzień rozpaczy. Ostatnie kilka dni tak dobrze się czułam, do tego czułam, że jajniki pracują, byłam pewna, że owulacja jest tuż za rogiem...ale poszłam na monitoring i plaskacz w twarz- dalej jajniki drobnopecherzykowe, mimo zastrzyku z FSH, który do tej pory działał bez zarzutu. Ledwo wróciłam do domu i wpadłam w histerię, czarna rozpacz, ryczalam tak długo, że zaczęła mnie boleć głowa. Teraz jest trochę spokojniej, ale dalej nachodzą mnie chwile, w których zbiera mi się na płacz. Szłam do domu i się sama w myślach wyzywałam, że nawet nie potrafię wyhodować pęcherzyka. Jestem tak okropnie beznadziejna...nie wiem dlaczego akurat na mnie musiało trafić.
Jeszcze p Doktor niepotrzebnie zrobiła mi nadzieję, bo mówi, że może już jest po i po prostu pękł. Ale patrzę na wykres i wiem, że to niemożliwe- nie było wzrostu temperatury, nie było śluzu. Jedyne co, to mnie zdziwiło, że biust mi się lekko powiększył- myślałam że to na owu, no ale nie, sama już nie wiem co o tym wszystkim myśleć...jestem zmęczona i sfrustrowana...