
Moja historia zaczęła się w 2010 roku, kiedy to pojawiła się nasza "wpadka". Szok, zaskoczenie, niepewność...Miałam 24 lata, ale czułam się ciągle na 20. Jeszcze studiowałam (poza Toruniem, choć jestem rodowitą torunianką). Swojego ukochanego poznałam jednak w Toruniu i przez jakiś czas dzieliło nas 300km. A mimo to zaszłam w ciążę

Przeplata się tutaj "zabawny" wątek nasienia ;p Kilka miesięcy wcześniej, mój luby usłyszał od lekarza, że wyniki nasienia są fatalne, że nigdy nie będzie miał dzieci i nic się nie da z tym zrobić. Badanie wykonał dlatego, że już wtedy planował naszą przyszłość. Chciał pozamykać rozdziały z przeszłości...Niestety taka informacja dobiła go do tego stopnia, że chciał ze mną "zerwać", dostawałam tylko smsy, że nie będę z nim szczęśliwa, że kocha mnie nad życie, ale dla mojego dobra lepiej to skończyć. Oczywiście nie wiedziałam o co chodziło. Prędzej pomyślałabym, że mnie zdradził, a teraz nie chce się przyznać i mnie zranić, niż że poszedł na badanie nasienia!Pewnie gdyby wiedział, że teraz Wam o tym piszę, to by mnie opieprzył ;p Hehe



Wiadomość wyedytowana przez autora 23 sierpnia 2014, 12:22

Wklejam to, co napisałam dIs na forum...
"Jesteśmy juz w domku. Wyjazd był udany, ale z pewnością zapamiętam go na długo....wymęczył mnie po uszy. Jednak tak dalekie wyjazdy, to musza trwać minimum 5 dni...mam wrazenie, ze najwiecej sie napodrozowalam ;p
W czwartek jechaliśmy pociągiem do poznania. Ledwo zdążyłam, na rapaka przesiadałem sie w taxi ;p
Wszystko było super, poszliśmy (z kuzynka i jej narzeczonym) na kolacje i piwko. Potem 2-3 piwka w domu i spac. Do szklarskiej wyjechaliśmy ok 9 rano. Mam chorobę lokomocyjna wiec zjadlam kawałek Aviomarinu. Czasem jak mam dobry dzien to w ogole go nie stosuje i jest ok. Zrobiło mi sie niedobrze przed jelenia góra. Zatrzymalismy sie na 10 min i dalej jakos dojechałam. Moze to przez te kręte drogi było. Wieczorkiem znowu piwka, no i te kluchy z kapusta, których nigdy nie jem ;p wszyscy sie pośmialiśmy ze moze w ciąży jestem i takie zachcianki, i na tym koniec. Ale następnego dnia rano (sobota) juz było słabo. Było mi niedobrze, zbierało mi sie na wymioty, kręciło w głowie, waliło serce. W międzyczasie miałam brązowe plamienia, przed wyjazdem tez, ale myslalam ze to jednodniowe. Poszliśmy na spacer nad kamienczyk. Taka byłam zmecOna, ze myslalam ze sie przewroce, a mokra taka ze płaszcz od zewnątrz miałam na plecach mokry! Wieczorem, przed piciem, poszłam spac na 1,5 godz bo nie byłam w stanie siedziec. Myslalam ze bierze mnie grypa/przeziębienie. Ale temperatury brak, kataru brak, bólu gardła brak...wstałam i popiliśmy drinków troszke. Poszłam do toalety a tam krew! Znowu nie jakos bardzo duzo, no ale jak przełożyłam papier to z 5 cm plama. Siedziałam i płakałam bo juz sobie wkręciłam, ze moze jednak klusek chciał sie zadomowic, a ja przez alk go stracę. Od razu potem poszłam spac. Rano (niedziela) było brązowe plamienie, ale to pewnie zbrązowiała krew z wieczoru. Czułam sie słabo. Nie miałam kaca ale czułam sie przemielona przez maszynkę. Pojechaliśmy do harahova i zaczął bolec mnie brzuch. Znowu krecilo mi sie w głowie, moj facet juz miał powoli dość mojego narzekania ;p było mi słabo, mdło ale mielismy stamtąd wracać do poznania wiec starałam sie byc twarda ;p wzięłam aviomarin i nawet na pol godz zasnęłam, ale w Jeleniej gorze było mi juz tak niedobrze, ze musieliśmy stanąć. I tu zaczęła sie udręka. Stawaliśmy co 10-20 minut, chyba 5 razy. Ja sie trzęsłam, było mi niedobrze, słabo, serce waliło, ale nie wymiotowałam. Chodziłam na postojach z 20 minut, wiec możecie sobie wyobrazic jak znudzona czekaniem była reszta podróżników.



Póki co piszę z braku laku. Bo i tak siedzę w pracy i nie mogę się skupić. Myślę tylko o tym co się tam na dole dzieje. Skąd te plamienia, krew, pobolewanie brzucha...Nie wiem dlaczego, ale nei wierzę, że to ciąża. Zbyt wiele razy już wierzyłam, zbyt często pozwalałam sobie się nakręcić, a potem przychodziło gorzkie rozczarowanie...
Dziś czuję się jak tuż przed okresem. Czuję jakbym miała napuchniętą macicę, jakby już zaraz miała zacząć się @. Troszkę pobolewała prawa strona brzucha, tam gdzie jajowód jest drożny, ale za to jest na nim COŚ. Pobolewa od momentu HSG, w różnych dniach cyklu. Nie wiem czy coś tam naruszyli kontrastem...
W ogóle dziś czuję się jak baleronik, napakowany, napuchnięty...
Baleronik przerażony kolejną wizytą w szpitalu...Na rzęsach mogę skakać, byle tylko tam nie iść...

Dziś od rana boli mnie bruzch jak przed @. Wprawdzie to trochę wcześnie, bo powinnam dostać @ w sobotę, ewentualnie w piątek, a tu się szykuje jakby już jutro miała być. Pojawiło się lekkie, jasnoróżowe plamienie. Martwi mnie co "siedzi" w tym moim brzuchu, ale panicznie boję się iść do lekarza...bo znowu coś tam pewnie znajdzie. Znowu odbierze nadzieję...
Wczoraj zmarła Natalia, która była w śpiączce po urodzeniu synka. Długo czekała na dziecko, raz poroniła. Całe życie miała pod górkę, bez ojca, mama zmarła gdy miała 8-9 lat, kasa się nie przelewała. Miała ukochanego faceta, z którym była 7 lat. W spadku dostali dom i w końcu coś miało zacząć się układać. Ciąża prawidłowa. W trakcie porodu zatrzymało się serce, nie wiadomo dlaczego...Ignaś nigdy nie zobaczy swojej mamy, a ona nie zobaczy upragnionego cudu...
Witam :) i miałaś może to podanie droznosci jajowodow? bo mam teraz podobna sytuacje, dostalam 3 miesiace na zajscie w ciaze a potem jak sie nie uda mam sie zglosic na to badanie :(