Zapisz się i otrzymuj powiadomienia o
zniżkach, promocjach i najnowszych ciekawostkach ze świata! Jeśli interesują
Cię tematy związane z płodnością, ciążą, macierzyństwem - wysyłamy tylko
to, co sami chcielibyśmy otrzymać:)
Moja historia: Mam 28 lat i na koniec stycznia po raz trzeci zostałam mamą, Niestety mamą kolejnego Aniołka. Sara urodziła się w 21 tygodniu ciąży. Jak w poprzednich razem zaczęło się od przedwczesnego odejścia wód płodowych.
5 października zrobiłam test ciążowy upragnione 2 grube kreski. telefon do siostry i ze łzami z oczach informują ją ze się udało. Mąż równie szczęśliwy jak Ona. od razu L4 w pracy ( praca fizyczna a w domu gospodarstwo). zalecenia od lekarza leżeć, jak najmniej wysiłku plus luteina. Grzecznie wypełniałam polecenia od lekarza. w połowie grudnia pierwsze kopniaki ( w poprzednich ciążach nie dane mi było tego poczuć). Cudowne uczucie kiedy od środka dostajesz mnóstwo miłości. Uczucie nie do opisania i znak ze jest dobrze. Kontrola w połowie stycznia i okazuje się ze szyjka się bardzo skróciła. Otrzymuje skierowanie do szpitala. cały wieczór płacze Rano mąż mnie odwozi płaczemy oboje. w szpitalu otrzymuje zakaz chodzenia i bezwzględne leżenie. w sobotnie popołudnie 18 stycznia podczas obiadu odchodzą mi wody. załamałam się totalnie a tu mąż w drodze do mnie. nic mu nie pisałam żeby się nie denerwował podczas jazdy. po jego wejściu na sale już nie wytrzymałam i wybuchłam płaczem on tez. masakra jak mi go było szkoda. taki był szczęśliwy a tu taka wiadomość. lekarz mnie pocieszał ze jak poleżę jeszcze 3tygodnie to pojadę na oddział patologii ciąży w Poznaniu. Co 2 dni pobierali mi krew żeby kontrolować poziom zakażenia. W piątek 24 stycznia zakażenie wzrosło 10-cio krotnie w porównaniu z wcześniejszym wynikiem i podjęto decyzję o wywołaniu porodu gdyż groziła mi sepsa lub co gorsze usunięcie narządów kobiecych. O godz. 15 podano mi tabletkę dopochwową na wywołanie skurczy. 4 godz. bóli krzyżowych oraz brzucha zrobiły swoje i dały w kość. O godz. 19.10 urodziłam Sarę. 17 cm i 370 gram miłości. Położne zabrały moją Córeczkę do innego pokoju a ja czekałam na anestezjologa by oczyścić moje wnętrze. Wybudziłam się po zabiegu i czułam ogromną pustkę w brzuchu i głowie. Płakałam cały wieczór z tęsknoty za moim małym szczęściem, które po raz kolejny mi odebrano.
31 stycznia pochowaliśmy Sarę z jej rodzeństwem. Nasze dzieci są razem i żadna kłótnia ich nie rozdzieli.
4 marca byłam na kontroli u lekarza powiedział ze wszystko się ładnie goi. kolejna wizyta w maju i będziemy myśleć co dalej. Pan doktor powiedział ze ewidentnym powodem nie donoszenia ciąży w moim przypadku jest niewydolność ciśnieniowo - szyjkowa. W kolejnej ciąży zastosuje szwy na podtrzymanie a w między czasie rozważy plastykę szyjki.
Moje emocje: Pustka, ogólne zużycie organizmu. Gniew na rzeczywistość i tą rażącą niesprawiedliwość jaka jest obok nas. Ja chce być mamą, chce kochać i nie jest mi dane. a inna kobieta (bo nie matka) pozostawi swojego maluszka na mrozie, śmietniku lub klatce schodowej ....
Dziś mijają 2 miesiące od czasu kiedy na świat przyszła Sara. Niestety cichutko nas zostawiła. Nawet niebo dziś płacze za moim Aniołkiem. Ogólnie samopoczucie ok jednak bywają takie dni ze siadam i płacze. Mój mąż twierdzi ze jestem silniejsza niż myślę. Ale tak naprawdę nie mogę się załamać bo mam Mężulka i jego miłość, mam dla kogo żyć.
Kochana, nawet nie umiem sobie wyobrazić, co czujesz...My długo i z pomocą lekarzy musieliśmy walczyć o zapłodnienie,bo w zw. z problemami z nasieniem ten pierwszy etap był dla nas nie do przeskoczenia. Teraz, gdy wreszcie się udało i jestem w 19 t.c. nie wyobrażam sobie nawet, że jeszcze coś mogłoby pójść nie tak, że mogłabym naszą córeczkę stracić.Współczuję Ci ogromnie tak straszliwej i niewyobrażalnej tragedii, tulę mocno i z całego serca życzę, by (skoro problem został zidentyfikowany) kolejna ciąża przebiegła bezproblemowo i żebyś już wkrótce mogła przytulić zdrowego, pięknego szkraba!
jak by przykrości było mało koleżanka w 8 tyg. ciąży dowiedziała się że zarodek jest ale bez serduszka. Dziś jedzie na kolejne usg żeby sprawdzić czy stał się cud i serduszko bije. Zastanawiam się co się dzieje z tym światem. Życie zamiast cieszyć smuci. ;-(
Ja tez mam chwilę zwątpienia i zastanawiam sie gdzie jest sprawiedliwość, dzisiaj w przychodni jak byłam widziałam młodą dziewczyne ok 22 lata z dwójka dzieci, synek ok 4 latka, córeczka jeszcze malutka. Synek bardzo płakał, a ona krzyczała na niego, był taki zasmarkany i biedny, a ona zamiast wytrzeć mu noska tylko krzyczała, żeby się uspokoił....bolało mnie to...i to ma być matka? My tak bardzo pragniemy i nie jest nam dane, a inni wpadają tak poprostu, życie boli, a jeszcze bardziej gdy takie rzeczy dzieja sie na naszych oczach...;(
jestem tego samego zdania nie ma sprawiedliwość na tym świecie. mi do szczęścia brakuje maleństwa. Na szczęście mam cudownego i kochanego męża który mnie wspiera, ale serce mi pękało gdy widziałam go zapłakanego podczas odwiedzin w szpital ;-(
no niestety cudu brak . Usg pokazało ze serduszka nie ma i czeka ją wywołanie jeśli do poniedziałku organizm sam nie zacznie usuwać maluszka. Zycie jest strasznie niesprawiedliwe.
wspólnie z mężem doszliśmy do wniosku ze na chwilę obecna kończymy z naturalnym poczęciem. Jesteśmy właśnie w trakcie składania dokumentów o adopcje. ośrodek mamy bardzo blisko wiec dlaczego nie spróbować stworzyć domu maluszkowi który nie ma w życiu szczęścia.
Dziś wizyta u psychiatry aby uzyskać zaświadczenie o tym, że nie ma przeciwwskazań do adopcji.
Pozdrawiam
kochana wspieram w Waszych staraniach <3
ciesze sie z Waszej decyzji a potem miejmy nadzieje,ze stanie sie jeszcze Cud :)
my też staramy sie o adopcje :)
Moj maz tez nie ma z tym problemu, on chce wszystkiego co mnie uszczesliwi. U nas jest problem innej natury. Tu gdzie mieszkamy, nie mamy statusu obywatela, wiec to jest nie do przeskocenia. Do rodzinnego kraju tez daleko...
Marcysia łzy płyną mi po policzku jak czytam wasza historie to strasznie niesprawiedliwe ze was to spotkało nikt sobie nie zasłużył na takie cierpienie. Życzę aby wam się udało mieć dzieciaczka nie ważne czy naturalnie poczęte czy adoptowane na pewno miłości mu nie zabraknie pamiętaj ze 3 wasze aniolki czuwają z nieba ;-)
widać światełko w tunelu 16 lipca przyjeżdżają z ośrodka na wizytę domową a 30 lipca jedziemy do nich na wizytę z psychologiem. dziś jadę spać do rodziców bo jutro z samego rana jadę do Poznania do chirurga z moją blizną i mamusia będzie m towarzyszyć a mężulek ma w domu mnóstwo pracy. Pozdrawiam czytające ;*
wiec wizyta odbyła się zgodnie z ustalonym terminem. pani obejrzała cały nasz dom i stwierdziła ze miejsca dla dziecka dużo. pytała o nasze stosunki rodzinne( mieszkam u teściów), jak wygląda sprawa zarządzania domowym budżetem i takie tam inne sprawy. jutro natomiast jedziemy do nich do ośrodka na wizytę u psychologa jestem ciekawa jak to będzie wyglądało. jak wrócę napisze. buziaki
u nas dupa ;-( pani psycholog stwierdziła ze musimy przepracować żałobę i później się zgłosić. bo wszystko w nas takie świeże. jak na początku hamowałam płacz to się pyta dlaczego tak bez emocji o tym mówię. jak płakałam to ze za dużo emocji wiec kurde jacy mamy być. męża ojciec zmarł 15 lat temu a on na wspomnienie taty już ma łzy w oczach, takich tragedii się nie zapomina. czas leczy rany taaa jasne ale chyba tylko na ciele bo na duszy nie. odechciało mi się wszystkiego ;-(
Co za debilizm, niech se sama przepracowuje żałobę po tym jak poczuła w sobie ruchy dziecka, a ono potem umarło. Głupia pipa :/ Chyba dobrze, że ktoś płacze po stracie, znaczy, że jest wrażliwy i kocha, to nie, porządnym ludziom robią problemy, a dzieciaczki trafiają do jakiś pedofili co się dobrze kryją ... eh
no dokładnie w sumie to wyszliśmy z ośrodka z poczuciem nie nie wiemy jak powinniśmy się zachowywać. okazujesz emocje źle, nie masz emocji też źle. pyta się mnie jak się czułam po stracie. no kuźwa imprezy nie zrobiłam logiczne ze się rozsypałam na milion kawałkow. mówie jej ze czułam bezdradnośc, złość a ona mi na to co chce pani przekazać dziecku odpowiadam ze ogrom miłości i poczucie bezpieczeństwa. a ona no i tą bezradność i złość też bo to w pani siedzi. ktoś kto tego nie przeszedł może sobie gadac ale ja wiem swoje bólu po stracie dziecka a w moim przypadku 3 nie zmaże nic.
napisałam e-mail do pani dyrektor ośrodka o zwrot dokumentów bo nie czuje się źle po wizycie. i ze pani psycholog nie wykazuje żadnych uczuć siedzi jak robot ani uśmiechu i zero dobrego słowa. bo ja już nie rozumiem płaczesz źle, trzymasz emocje na wodzy tez źle. to się pytam kto dostaje dzieciaczki, załamana jestem totalnie.
Treści zawarte w serwisie OvuFriend mają charakter informacyjno - edukacyjny, nie stanowią porady lekarskiej, nie są diagnozą lekarską i nie mogą zastępować zasięgania konsultacji medycznych oraz poddawania się badaniom bądź terapii, stosownie do stanu zdrowia i potrzeb kobiety.
Korzystając z witryny bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na użycie plików cookies. W każdej chwili możesz swobodnie zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich zapisywaniu.
Dowiedz się więcej.
<3
Tak mi przykro...Mam nadzieję, że wkrótce się wszystko ułoży i będzie Wam dane zaznać nieopisanego Szczęścia, które na pewno na Was czeka.
Kochana, nawet nie umiem sobie wyobrazić, co czujesz...My długo i z pomocą lekarzy musieliśmy walczyć o zapłodnienie,bo w zw. z problemami z nasieniem ten pierwszy etap był dla nas nie do przeskoczenia. Teraz, gdy wreszcie się udało i jestem w 19 t.c. nie wyobrażam sobie nawet, że jeszcze coś mogłoby pójść nie tak, że mogłabym naszą córeczkę stracić.Współczuję Ci ogromnie tak straszliwej i niewyobrażalnej tragedii, tulę mocno i z całego serca życzę, by (skoro problem został zidentyfikowany) kolejna ciąża przebiegła bezproblemowo i żebyś już wkrótce mogła przytulić zdrowego, pięknego szkraba!
witaj!czytajac Twoja hisorie widze siebie,mam ten sam problem dwa razy w 25 tygodniu odplynely mi wody plodowe!