w zeszlym miesiącu staraliśmy sie po raz pierwszy z mężem o dzidziusia. Byliśmy pełni optymizmu. Jak w zegarku pilnowaliśmy temperatury i śluzu, a w dobre dni jechalismy z serduszkowaniem.
Po owulacji i staraniach od razu zrezygnowałam z kawy i alkoholu bo bałam się o dziecko które może byc przecież w brzuchu. Temperatura ładnie rosła i potem nagle trach.
Spadek temperatury znowu wzrost...I spoźnianie sie niechcianego okresu. 4 dni po terminie się pojawiła.
Szok - tym jednym słowem moge opisac to co się ze mną stało. Rozmawiałam z mężem na ten temat. Starałam mu sie wytłumaczyć, że myślałam że jesteśmy wyjątkowi i uda się przy pierwszym podejściu. Niestety życie sprowadziło mnie na ziemię.
I nadeszła chwila obecna. W tym miesiącu oprócz termometru obserwowałam też śluz i uzyłam pasków owulacyjnych, które juz chwilę temu zamowilam na allegro. Pojawiły się przez 3 dni piekne czerwone krechy- owulacja w drodze. Serduszkowanie było z mężem i teraz czekamy na wynik naszych starań.
Za tydzień jeśli temperatura będzie nadal ladnie się utrzymywała to zrobie test ciążowy.
W dodatku mam zły chumor. Od kilku dni kiepsko śpię, a wczoraj mężulek wrócił z pracy zły jak osa. Zamiast powiedzieć mi, że nie ma ochoty na rozmowy to musiał burknąc na mnie i uznać, że to ja jestem ta zła.
Mówie wam dziewczyny szał mnie ogarniał z kazdą sekundą. Zabrałam się do mamy, ale oczywiście jej nie było w domu. Więc reszte wczorajszego dnia przesiedzieliśmy w milczeniu. On przy TV ja przy komputerze.
Przeglądałam wykresy innych dziewczyn (wykresy z ciążą) i musze stwierdzic, że mój nie jest taki najgorszy....
Zobaczymy za kilka dni. Boje sie robić test ciążowy, ale za kilka dni bedzie to nie uniknione...
Płacz i zwątpienie tyle wam powiem. Mam to w nosie, co o mnie pomyslicie - to dopiero drugi miesiąc staran a ta juz panikuje.
Będe panikowac i płakac i krzyczeć - BO SIE NIE UDAŁO!!!!
Czeka mnie dzisoiaj kolejny wieczór płaczu , bo cos mi sie zbiera od rana znowu. Otworze butelke wina i bede opłakiwać swoje niepowodzenie ((
Otworzyłam szeoko oczy i starałam sie nie płakać. Pomogło troche spotkanie rodzinne bo nie wypada sie mazac przy rodzicach kiedy nie wiedzą o co chodzi (duzo zdziałały drinki wzbogacone sowicie łiski ).
Pomógł tez pamietnik eM i MonaLisa86. Troche musze też zmienic taktykę.
więc wyliczylam co moge zrobic tylko dla siebie, zeby lepiej spać wygladac i czuc sie lepiej.
W tym tygodniu fryzjer i kosmetyczka.
Postaram sie tez zebrac sie w sobie i iść na badania hormonalne, bo odkładalam to troche a juz najwyższy czas zobaczyc czy tabletki na tarczyce na stałe czy na chwilę.
Ważnym podpunktem w moim planie jest picie butelki wody dziennie - na poprawe śluzu (bo troche z nim marnie) i zakup witaminy B6i oleju z wiesiołka.
Joga z pania Basia z YT codziennie - dla relaksu i spokoju ducha w akompaniamęcie spokojnej muzyki i swiec zapachowych...
Zmuszenie męża do spacerów wieczornych - z tym będzie najtrudniej....
Troche ambitne plany mam Zobaczymy jak mi pójdzie....
Witamina B6 i olej z wiesiołka zakupiony
Dzienna porcja wody wypita, koktajl ze szpinakiem wypity.
Spacer z mężem zaliczony...trwał 15 minut ale był.
Joga zaliczona - aczkolwiek poziom relaksu w skali od 0 do 10 wyniósł u mnie 2.
Jak na pierwszy dzień postanowień poszło całkiem nieźle
TSH
anty TPO
anty TG
dodatkowo koleżanka mówiła mi żebym sprawdziła prolaktyne.
Ide się dzisiaj spytać gdzie i kiedy mam się zjawić...
TSH 3-cia gen(ICD-9;L69) wynik 2,0329
P.ciała anty-TG (ICD-9;018) wynik 0,80
P.ciala anty-TPO(ICD-9,009) wynik 1,01
rozumiecie coś z tego bo ja nie...?
Ja do niego teges śmeges a on do mnie:
-Kochanie Tobie się owulacja zbliża, trzeba się oszczędzać do tego czasu.
Moje chęci na serduszkowanie z mężem muszę na trochę odłożyć
Już nie mogę się doczekać.....
Mąż wyposzczony i pewnie do robienia potomka rzuci się chętnie
mierzenie temperatury - nie
na spokojnie romantycznie bez stresu
offline - do odwołania
Wizyta u endodoktorki - tabletki na stale. Może do odstawienia jeśli po ciąży gospodarka hormonalna sie unormuje. Mam dawac znać jesli zajdę to zwiekszamy ilość hormonów.
Wizyta u ginki - cytologia. Troche się pożalilam lekarce że próbujemy i nic...Doradzila miłym słowem poratowała...
Ostatnio jestem troche apatyczna, śnieta i bez energii... Jesien w koncu czas na jesienną depresję.
Wqrwia mnie strasznie to czekanie! Udało sie czy nie??!!! Cierpliwość na pewno nie jest moją mocną stroną... ;/