Akurat tak się zdarzyło, że mąż dość często miał niedalekie wyjazdy i nocował w domu więc mało który dzień, jak to mówicie nie "serduszkowaliśmy".
Niestety nie mogę mierzyć temperatury, ponieważ pracuję na zmiany dniówka- nocka, więc to mierzenie i tak nie miałoby sensu.
Gin kazała mi od 25 dc brać dwa razy dziennie przez 5 dni D*phaston. Oczywiście, jak to ja gapa, przypomniało mi się w sobotę rano (26dc), także wszystko przesunęłam o jeden dzień.
Od paru dni pobolewał mnie brzuch i miałam (w sumie to nadal mam) nadzieję, że to już jestem w ciąży, chociaż piersi mnie nie pobolewają jak to miałam w pierwszych dwóch ciążach, to i tak miałam nadzieję, że ujrzę dwie krechy.
Rano w pracy dojrzałam na papierze różowe plamy. Oczywiście nie myśląc, że to @ miałam nadzieję, że to plamienie implantacyjne. Ale niestety z każdą godziną moja nadzieja maleje...
Czekam tylko na 19, aż skończę pracę i polecę do apteki po 2 testy (jeden na już, drugi na rano)
Schizuję już bardzo i niby podświadomie wiem, że muszę zluzować, ale same pewnie wiecie jak to jest.
Byle do 19...
Nie pojechałam do apteki, bo krwawienie się zwiększyło i na pewno wiem, że to @. Niestety
Ale mimo wszystko jestem jakaś taka spokojna i nie dołuję się.
Może przez to, że @ dosyć mnie zaskoczyła. W 33 dniu cyklu.
To pewnie przez ten D*phaston. Dzięki temu wiem, że wybrałam dobrego ginekologa.
Muszę wyluzować. W ciążę zaszłam po 8 miesiącach, co jak to stwierdziła p. doktor, i tak nie było zbyt długo. Szczerze, to głęboko bym się zdziwiła jakbym zaszła w pierwszym cyklu starań.
Przeraża mnie tylko ten PCOS.
Podejrzewam, że po prostu w tym cyklu nie miałam owulki i dlatego się nie udało.
Tak coś czuję, że dostanę tabsy na ten jeden cykl i potem będziemy "strzelać". Tylko czy trafimy...
Przeraża mnie to, że może i uda się wszystko unormować z tymi moimi owulkami, a mimo to będziemy je omijać przez pracę męża... Coś tak czuję, że będę robiła te testy owulacyjne i jak będę wiedzieć, że to już, to wpakuję się w auto i na Warszawę za mężem
I tak bardzo żałuję, że z mojego mierzenia temperatury nici.
A szkoda.
Chociaż w sumie, w tym miesiącu mam mało nocek. Może się uda?
Nie wiem tylko czy będę umiała dobrze określić rodzaj śluzu, szyjkę i całą resztę.
Macie jakieś swoje sugestie i podpowiedzi jak to ogarnąć?
Odkąd kilka dni temu założyłam tutaj konto, zaczynam serio chcieć ogarniać te całe tempki, śluzy i to wszystko. Tylko nie wiem czy będę umiała...
Mam dopiero 21 at, ale już mega ciśnienie na dzidzię...
Tak bardzo już bym chciała ubrać te wszystkie cudeńka szydełkowe, które wcześniej zrobiłam dla Lilki... Tak chciałabym wziąć do rąk z uśmiechem kocyk, który dla niej zaczęłam i wreszcie go skończyć. Jak na razie, nawet nie pytam męża gdzie skrył te wszystkie rzeczy przede mną... Chyba nawet nie miałabym siły ich dotknąć...
Liczę na zielone światełko w tym miesiącu. Pozostaje tylko nadzieja i pozytywne myślenie
ach ten kochany brak czasu...
Dzisiaj mija 3 lata odkąd już tak "na serio" się spotykamy z moim W. (a styczniu minie 2 lata od ślubu ) ale niczego nigdy nie żałowałam ... jak już tu pisałam. jestem z nim mega szczęśliwa...
Od kilku dni badam szyjkę i śluz, a na termometr czekam aż przyjdzie pocztą
Dzisiaj w nocy dziwnie bolał mnie brzuch... takie jakby ciągnięcie pochwy w górę.
I teraz gdy siadam, albo robię jakieś gwałtowne ruchy to czuję taki dyskomfort, takie kłucie..
Czy to tzw. ból owulacyjny? Miałyście tak? Czy po prostu tak sobie wzięłam do serca obserwowanie sygnałów jakie daje mi organizm, że już zaczęłam fiksować i wszystko wydaje mi się "owulacyjne"
Dzisiaj przyszedł termometr, jutro pierwszy pomiar
Brzuch mnie dalej pobolewa.. ale teraz ten ból to taki typowy miesiączkowy, tyle, że lekki.
hmm. nigdy tak nie miałam...
poszalałam dzisiaj na zakupach. Oprócz tradycyjnych spożywczych i alkoholowych (mężuś w sobotę urodzinki robi więc wiadomo.. ) na konto szafy wpadły dwie spódnice, tunika i żakiet. Skarby upolowane w lumpku
trzeba sobie jakoś humorek poprawiać
Wiadomość wyedytowana przez autora 25 września 2015, 15:08
Dzisiaj zrobiłam mój pierwszy test owulacyjny. Drugiej kreski praktycznie nie było. Dopiero po dłuższej chwili pokazała się bardzo jasna...
Mam bardzo złe przeczucia, że ten cykl będzie bezowulacyjny.
Chociaż szyjka poszła do góry, jest średniotwarda i na moje wyczucie zamknięta. Śluz kremowy.
Boję się tego, że zwyczajnie przegapimy ovu, bo mąż będzie w pracy...
Dzisiaj przyjeżdża... już tak za nim tęsknie...
Jeszcze do tego w pracy mnie tak wnerwiają wszyscy. I to kolejny powód dla którego chcę jak najszybciej zajść w ciążę. Żeby już nie musieć oglądać tych wrednych ludzi... L4 i spokój...
nie wiem co się ze mną dzieję, ale dostałam @ w 21 DC!!! I to do tego tak obfita i tak bolesna... masakra. Naprawdę nie pamiętam kiedy musiałam brać tabletki przeciwbólowe na @ a wczoraj musiałam wziąć aż 5!
Całe szczęście na jutro jestem umówiona do mojej gin.
Boję się tylko, że to ciąża biochemiczna...
Mam przez to tak zły humor.
A dzisiaj w nocy tak ze mnie ciekło, jak nigdy. A na rano do pracy, bo mam tak wspaniałe współpracownice, że jak potrzebuje zostać w domu, bo naprawdę źle się czuję, to wyłączą telefon i możesz gwizdać...
Boże, jak ja nienawidzę tej pracy!
moja pierwsza nocka od dawna.
Jutro nici z mierzenia tempki, i pojutrze w sumie też bo mam 2 nocki pod rząd.
Wczoraj byłam u pani ginki i za tydzień we wtorek idę na usg, będziemy patrzeć czy ovu się szykuje.
I dodatkowo zrobi mi posiew, bo podejrzewam, że miałam jakieś zakażenie grzybicze.
Może od tego tak szybko dostałam @? Muszę jeszcze raz o wszystko jej popytać.
Będzie ciekawe, bo jak się okaże, że ovu nadchodzi to będę musiała wpakować się w auto i za mężem, no pewnie we wtorek już będzie w Warszawie
Kurcze, przeraża mnie, że tak bardzo się nakręciłam na dzidzię...
Tak bardzo już bym chciała...
Mężuś w domu a żona cały weekend w pracy,
Ale jest dobra wiadomość!
Mąż zmienia znowu tryb pracy i będzie codziennie w domu!
Cieszę się niezmiernie.
Dzisiaj mam dobry humor. Oglądałam wykresy na OVF i zaznaczyłam wiek 21 lat. Dostałam tak pozytywnego kopa, bo tyle ciążówek!
Kurcze, przecież jestem jeszcze taka młoda. Mam 21 lat. Nie ciąży nade mną jakaś presja wieku. Mam ustabilizowaną sytuację w domu i pracy. W przyszłym roku zaczynamy budować dom. Same pozytywy! Wszystko się ułoży!
Muszę myśleć pozytywnie!
Byłam wczoraj u mojej gin.
Jak na razie brak pęcherzyka wzrastającego, ale możliwe, że się jeszcze pojawi.
Teraz mamy na spokojnie się starać.
Jako, że nie jestem jakoś mega rozhuśtana hormonalnie, mam tylko brać Inofolic (ależ to cholerstwo drogie), kwas foliowy 5-tkę i od 25 dnia przez 5 dni dupka.
Jak do 5 miesięcy nie zajdę to mam się do niej zgłosić i będziemy coś myśleć
Mimo wszystko jestem jakoś bardzo spokojna.
Musi się udać, a jak nie, to przecież 5 miesięcy to nie jakoś bardzo długo.
No i poradziła mi przejść na dietę cukrzycową. Podobno taka mała zmiana a dużo pomaga.
Macie jakieś rady co do tej diety?
aa. Wczoraj po południu zaczęło mnie mdlić i po pół godzinie żigoletto i reszta dnia do kitu...
Ale chyba znam winowajce... Zjadłam dwa kawałki CIEPŁEJ babki mojej teściowej... Ah ta pazerność
Wiadomość wyedytowana przez autora 7 października 2015, 09:10
Dzisiaj rano tempka spadła. A na wieczór i przez całą noc pobolewał mnie lewy jajnik.
Szyjka wysoko więc mam nadzieję, że się coś kroi nawet mężowi zabroniłam piwa pić co by całkowicie sprawny był ;P
Trzymajcie kciuki
Hmm. Potrzebuję podpowiedzi...
W nocy z poniedziałku na wtorek pobolewał mnie lewy jajnik. Rano mierząc tempkę, była niziutko. Do serduszka doszło dopiero we wtorek wieczorem, rano skok tempki.
Czy jest szansa na zapłodnienie? Nie za późno, żeśmy się zabrali do pracy?
Hmm.. brzucho boli, temperatura rośnie, piersi się robią jakieś dziwne, @ nie widać.. a do tego jeszcze większa ochota na i jakieś intensywniejsze orgazmy
Czyżby coś się kroiło?
Wczoraj nie wytrzymałam i kupiłam 2 testy. Jeden od razu zrobiłam, a drugi dzisiaj rano... Na razie nawet cienia cienia nie ma. Ale nadzieję dalej mam, bo to w końcu dopiero 13 dzień po przypuszczalnej owulacji...
Miałam brać dupka od 25 dnia cyklu, ale biorę dopiero od wczoraj i nie przestanę brać tak około przez 2 tygodnie póki nie będę mieć pewności... Chyba mi nie zaszkodzi, co?
Teraz sobie przyrzekłam, że nie będę testować aż do poniedziałku... myślę, że jak "zaskoczyłam" to w ciągu tygodnia się powinno wszystko wyjaśnić, nie?
Trzymajcie kciuki
Wiadomość wyedytowana przez autora 26 października 2015, 18:17
wczoraj ostro pokłóciłam się z mężem... nawet rano przy śniadaniu nie zamieniliśmy nawet jednego słowa...
wiem, że w całej tej kłótni duża część winy leży po mojej stronie...
jestem jakaś zdołowana i zaczynam wątpić czy w tym cyklu nam się udało...
kochane, proszę, wywróżcie mi coś z mojego wykresu...
http://ovufriend.pl/graph/b697c3ecd4bb5d2588b44044af3e0987
Tam owu pokazuje na 32 dc, ale według moich odczuć, to było raczej w 18dc...
jak myślicie, będzie coś z tego? pocieszcie mnie...
z każdym dniem pogarsza mi się humor...
chyba czas spisać ten cykl na straty..
dzisiaj rano test i nic... a to już 18 dzień po potencjalnej owulacji.. już powinno być coś widać...
kurcze.. za bardzo się tym przejmuję. Nie ma godziny, żebym nie myślała, czy może faktycznie tym razem się udało...
ehh...
Wiadomość wyedytowana przez autora 2 listopada 2015, 18:07
Jest cień!!!!
wieczorem zrobiłam jeszcze jeden test Amil (czułość od 20) i kreseczka już bardziej wyraźna
https://cdn.ovufriend.pl/cms/File/gallery_tests/e482f559e9348f8c2ae8d0d9194a1d4c.jpg
na zdjęciu wydaje się być cieniem, ale w rzeczywistości jest wyraźniejsza...
Rano zrobiłam test Quixx ale to był w ogóle cień, z tym, że ten test ma mniejszą czułość, bo 25.
Dzisiaj byłam na becie, wieczorem wyniki...
boję się cieszyć.... jeszcze nie oznaczam pozytywnego testu na wykresie bo mnie za szybko przeżuci na ciążową stronę, a wolę być 100% pewna.. Jutro lecę do mojej gin
Trzymajcie kciuki, żeby było wszystko ok i, żebym mogła spokojnie przejść na fioletową stronę.
Wiadomość wyedytowana przez autora 4 listopada 2015, 07:40
I jak tam kochana sytuacja wygląda u Ciebie? Trzymam mocno kciuki za zielony koniec :)