Podczytuję też porady dotyczące ciąży i jej przebiegu.I wszystko pięknie i ładnie, gdyby nie fakt, że praktycznie wszystkie artykuły adresowane są do "młodych mam" :)Co jest, kurde ?? A co, z nami, że się tak zapytam ?
Kobitkami w kwiecie wieku, które również marzą o zafasolkowaniu ? My również zmagamy się z obawami, lękami i wątpliwościami. Niby nic, a jednak ciut irytujące.Odbiegając nieco od tematu, dzisiaj 12 dzień cyklu .Wg wykresu za trzy dni wystąpi przewidywany termin wystąpienia owulacji, choć póki co, moje ciało milczy jak zaklęte, żadnych objawów zbliżającej się owu, zero, nic . Ale próby oczywiście zostaną podjęte
Oj będzie się działo. I te działo się ,zaczniemy już dzisiaj. Kciuki mile widziane
Puzel tak nakręcony, że po wieczornym serduszkowaniu, jeszcze o trzeciej w nocy próbował szalony coś działać. Wrrrr, jako,że ja zwierz, ciepło i sennolubny jestem, pogoniłam amanta, wściekła, jak osa. Odkąd pamiętam, śpię bardzo czujnie, z trudem zasypiam, a raz obudzona, przeżywam mordęgę ,zanim zasnę ponownie. Podejrzewam, że właśnie z tego powodu, często chodzę, niedospana, a spać wprost uwielbiam. Szczególnie teraz, kiedy jesienna aura sprzyja wylegiwaniu się w ciepłych pieleszach
Gdzieś podczytałam, że rozpoczynając starania o ciążę , przyszłe mamy powinny siebie traktować , tak jakby już w niej były. No i bardzo mi się spodobała ta porada
Postanowiłam wcielić ją w życie
Zwalniam trochę, będę częściej odpoczywała, zagonię resztę domowników do prac domowych, będę rozpieszczała swoje kubki smakowe rarytasami, oczywiście w granicach rozsądku i w następnym tygodniu kupię sobie jakiś drobiazg, celem poprawienia nastroju. Będę myślała pozytywnie ! Myśli mają moc tworzenia, więc niniejszym przeganiam wszystkie smutki i otwieram się na radość z oczekiwania na dwie kreski na teście. Wiem,że będzie dobrze. Musi być 
Z innej beczki. Dzisiaj byłam na wizycie zapoznawczej u nowego lekarza rodzinnego. Powodem zmiany lekarza była przeprowadzka na drugi koniec miasta, ale to nie jedyny powód. Poprzednia przychodnia i jej personel, nie zrobili na mnie dobrego wrażenia, a może nawet więcej, zniechęcili mnie do tutejszej służby zdrowia. Co wizyta, to inny lekarz, te same pytania, inne diagnozy, olewka w stosunku do pacjenta i ogólnie jakoś tak taśmowo tam wszystko szło. Nasz obecny pan doktor, to zupełnie inna historia, a przynajmniej takie na mnie zrobił dzisiaj wrażenie. Pozytywne. Wie o planowanym brzuszku. Powiedział, żebym się do Niego zgłosiła, jak tylko się uda, po skierowanie do położnej (tutaj praktycznie całą ciąże prowadzi położna, ginekolog włącza się jedynie w razie potrzeby ) poinformował mnie, że przysługują mi badania prenatalne i prawdopodobnie będzie mnie czekała kolejna cesarka.
Zakwasy mam cholerne po środowym treningu na siłowni
Bolą ramiona , uda a nawet cztery litery. Ale nie ma lekko, a 37 letni tyłek nie zrobi się jędrny od siedzenia na nim
a dbać o siebie należy, niezależnie od wieku.Na wykresie pomarańczowe światełko
Wieczorem przyatakuję Puzla. Może ubiorę jakiś zwiewny fatałaszek, a co
Kto powiedział, że staranie o Maluszka musi się ograniczać jedynie do szybkiego, jak to się mówi " zalania foremki " . No chyba,że Puzlowaty focha strzelił, po moim nocnym warczeniu. Wtedy będę musiała wykazać się ciut większą inicjatywą 
Kurde, co za pogoda. W planach herbatka z soczkiem i jakiś filmik. Ostatnio oglądałam "Wpadka" . Całkiem sympatyczny i jakże na temat. Głowna bohaterka wpada po jednej nocy z przypadkowo poznanym facetem w pubie. Bez planowania, bez wykresów, bez wciskania palca , celem zbadania szyjki macicy, bez analizowania śluzu....no bez żadnego wysiłku. I gdzie tu jest, kurza twarz, sprawiedliwość i logika , ja się pytam, no gdzie ?

Wiadomość wyedytowana przez autora 12 grudnia 2014, 12:25
Weekend upłynął sympatycznie
Ubraliśmy choinkę. Cudna jest
I ozdobiliśmy salon i drzewko w ogrodzie. W powietrzu czuć zapach Świąt. Zamówiłam u koleżanki uszka i pierogi. Dzieciaki upchnęły pod choinkę listy do Mikołaja. Skubańce do trzeciej w nocy schodziły do salonu, z nadzieją, że uda im się przydybać Świętego albo Jego pomocników, kiedy będzie zabierał kartki z ich listą życzeń
Głównym wykonawcą w dostarczaniu prezentów pod choinkę jestem ja
Szczerze pisząc , za każdym razem, czuję się nieco nieswojo, czytając,cudzą, bądź, co bądź korespondencję. Otwierając listy, wracają do mnie dziecięce wspomnienia i mimo, że, stara baba już jestem, odczuwam dziwny żal, smutek i rozczarowanie, że to właśnie ja , a nie Starszy pan z długą siwą brodą, w czerwonym wdzianku, postękując i mamrotając pod nosem swoje "ho ho ho " ,zbieram kartki z dziecięcymi marzeniami.Mimo tej chwilowej nostalgii , uwielbiam klimat Świąteczny.
Zapach choinki, błyszczące światełka i gorące kakao i/lub czekoladę w kubku...
Wbrew większości , kocham "Kevina samego w domu" i "Święta w krzywym zwierciadle".
A w sercu tli się nadzieja, że już może w te Święta jakiś maleńki Okruszek postanowi zamieszkać pod moim sercem

W sobotę, 14- ty dzień cyklu, ból lewego jajnika, był tak dokuczliwy, że na kilka godzin wyłączył mnie z życia codziennego. Gdyby nie fakt, że tłumaczyłam go sobie zbliżającą się owulacją
pewnie nałykałabym się jakiś proszków, żeby go stłumić. Ale chciałam być świadoma tego, co dzieje się z moim ciałem, więc dzielnie go zniosłam, a lekko nie było. Ból ciągnął aż do pleców. Mam tylko nadzieję, że to faktycznie ból owulacyjny, a nie jakiś torbiel na jajniku, albo inne choróbsko, spowodowane stosowaniem antykoncepcji hormonalnej. Z najmłodszym synkiem, zafasolkowałam w miesiąc po odstawieniu anty. Mam nadzieję, że tym razem będzie podobnie 
Pogoda nadal do bani. Wiatr ustał, ale deszcz nie odpuszcza

Brakuje białego puchu i mrozku szczypiącego w uszy i nochal.
Mam nadzieję, ze w tym roku , aura w NL nas zaskoczy i chociaż w Świąteczne dni trochę białych gwiazdek popruszy z nieba.
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 grudnia 2014, 11:27
Psy mi śmierdzą, orzeszki mi śmierdzą, choinka mi śmierdzi, dzieci, laptop i sofa ba! nawet ja sama sobie śmierdzę.Węszę i strzelam focha, na wszechogarniający smród. Nie śmierdzi mi jedynie mleko, woda i herbata. Od wczoraj leże do góry dupskiem i śmierdzę
leniem na odległość. Co jakiś czas poduszę komara
Do @ jeszcze trochę. Aż tak bardzo się nie nastawiałam, że się uda za pierwszym podejściem, więc wykluczam jakieś tam urojenia. Oczekiwanie na dalszy rozwój wydarzeń, przemieszane jest lekkim przerażeniem,( czy to się dzieje naprawdę, tak szybko (?)) i ekscytacją.Proszę o kciuki

Oby to fasolek był odpowiedzialny za te moje rewolucje

Wiadomość wyedytowana przez autora 19 grudnia 2014, 20:56
Trzymam kciuki w takim razie z calej sily ;)
Bardzo dziękuję :)
Powodzenia zycze i trzymam kciuki za owulacje :) Ciezko jest na gruncie emigracyjnym czasem, ja tez za granica bardzo tesknie za rodzina...
Oj, bywa ciężko, Terraska :( Dziękuję za kciukasy :) Trzymam je również za Was, głowa do góry, będzie dobrze, innej opcji nie ma :*