Dzieci rodzą się powoli. Kwiaty też wolno rosną.
O mnie: Mam 27 lat (tak, już stuknęło mi 12 listopada). Od sierpnia jestem szczęśliwą mężatka (z moim mężem pobraliśmy się po... dokładnie dziesięciu miesiącach znajomości (swoja drogą moja mama była nie lepsza, bo oni po siedmiu )
Planowaliśmy dzidziusia trochę później, ale los zdecydował za nas i naprowadził, że odpowiednim czasem na staranie się będzie TERAZ :)
Czas starania się o dziecko: Staramy się w trzech cykli, z czego jeden był cyklem po laparoskopii, więc praktycznie bezużytecznym. Nigdy nie stosowaliśmy antykoncepcji, ponieważ mam na nią niesamowitą alergię mentalną i woje przekonania do jej większego szkodzenia niż pomagania. Wiele par stara się o dziecko i nie może mieć, a drugie tyle robi wszystko żeby się go pozbyć, jak mogą - tragedia!
Moja historia: Bóle wszelkiego, co kobiecie towarzyszyły mi od zawsze. Łykałam wtedy Ketanol-Forte jak cukierki, aby choć na chwilę ulżyło. Nie pojawiałam się w szkole, robiłam okłady z termoforkiem, w sumie - chwytałam się każdego sposobu, aby choć na trochę przeszło. Zawsze słyszałam, że taka kobieca natura i boli każdą, a ja jestem wyczulona i mam niski próg bólu. Mdlałam, płakałam, darłam się w domu, jak powalona. W końcu na Ketanol przestałam reagować i wtedy się zaczęło.
Miałam 22 lub 23 lata, jak nie dałam rady. Wylądowałam na pogotowiu na ginekologii. Już pominę fakt, że czekałam na lekarkę bardzo długo zwijając się z bólu na jakiejś betonowej ławeczce. Kobieta, która mnie przyjęła... No coż... Nie wiem, co powiedzieć z punktu widzenia czasu na zaistniałą sytuację. Zbadać mnie nie chciała, bo dziewica (oczywiście dostałam kąsliwą uwagę w stylu, że 'dlaczego w ogóle nią jestem w tym wieku'), leków mi nie podała, bo jestem alergikiem, a na oddziale nie miała zamiaru mnie trzymać i nawet nie napisała mi zwolenienia z zajęć na studiach. Jak to skwitowała: to tylko bół miesiączkowy, na to nie ma zwolenień, Pani przesadza!
Najlepsze jest to, że myślałam wtedy, że mi rozerwie wnętrze.
Później było tylko gorzej, ale w międzyczasie mamie udało się załatwić jakiś mocny lek przeciwbólowy i to pomagało.
W wieku 24 lat trafiłam ponownie na oddział, ale tym razem z niesamowitym bólem i krwotokiem. Krwawiłam dwa tygodnie. Myślałam, że może okres mi się bardzo wydłużył, ale ból był już dość poważny, więc udałam się do ginekologa. Lekarka, dobra kobieta, powiedziała, że nie wie, co się dzieje, ale ponieważ krwotok jest długi i bolesny napisała, że podejrzenie estry, aby przyjęto mnie na oddział.
Po tygodniu badań, męczenia i łyżeczkowaniu ze względu na krwotok i szerokie endometrium(o mamo , nigdy więcej) doszli do wniosku, że nie wiedzą, co mi jest, że to chyba torbiel mi pękła.
Ból ustał. Miałam dwa lata spokoju. Owszem, był jakiś ból przy okresie, ale brałam tabletkę i był spokój.
Dolegliwości wróciły kilka miesięcy temu i narastały powoli. Ale byłam już tak przyzwyczajona, że znów zaczęłam terapię tabsami przeciwbólowymi.
Niedawno zmieniłam stan cywilny i z mężem zaczęliśmy myśleć o dzidziusiu. Wybrałam się zatem do ginekolożki poleconej przez koleżankę z pracy. Tym razem z uwagi na nieprzyjemne przejścia z NFZ poszłam prywatnie. I doznałam szoku. Na pierwszej wizycie Pani doktor zwróciła uwagę, że w badaniu USG mam jakąś zmianę (obstawiała, że torbiel krwotoczna). Umówiłyśmy się na cytologię i badanie ginekologiczne, oraz ponowne USG. I tu zonk. Na drugim badaniu okazało się, że zmiana nie jest przyczepiona do jajnika. Jest od niego odklejona. Pani doktor spytała mnie o kilka rzeczy/objawów i stwierdziła, że to jest endometrioza (te bóle okresowe, bóle przy owulacji, przy stosunku, nawet przy badaniu ginekologicznym i USG, wszystko się zgadzało). Pierwszy raz w życiu usłyszałam tę nazwę. Wytłumaczyła mi, na czym choroba polega i zleciła wykonanie badania CA-125, a także przepisała leki hormonalne.
CA zrobiłam następnego dnia i wynik wyszedł podwyższony. Na maksymalną wartość 35 mg mam 106,1 mg.
Jeszcze z Panią doktor nie rozmawiałam, ale mówiła na tej drugiej wizycie, że jeżeli wynik będzie podwyższony będzie to popierać tezę o endometriozie zwłaszcza, że reszta objawów się zgadza.
Obecnie jestem po laparoskopii. Usunięto mi ognisko i zrosty (zrośniety był jajnik, ściana macicy i odbytnica) i coś na otrzwnej, więc nie wesoło.
Z profesorem, który mnie teraz leczy daliśmy tak jeszcze 3 cykle na dzidziusia, a później spróbujemy terapii hormonalnej (półrocznej). Teraz podobno czas jest najbardziej owocny, bo wszystko jest wyczyszczone.
[link=http://www.suwaczek.pl/][image noborder]http://www.suwaczek.pl/cache/e325575317.png[/image][/link]
Moje emocje: Czy ja wiem, nie jestem ani smutna, ani wściekła. Patrząc na to, jak rozwijała się moj choroba, to już zdążyłam się nastawić na fakt, że coś jet i będzie nie tak i że z dzidziusiem mogą być problemy.
Obecnie łykam olej z wiesiołka, omega, falvit i kwa foliowy. Jakoś ślubu znacznie się poprawiła, więc może się w końcu uda.