Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania endomendo
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
endomendo
O mnie: 28 lat, od 2011 histopatologicznie stwierdzona endometrioza.
Czas starania się o dziecko: teraz to już nie wiem
Moja historia: W grudniu 2010 stwierdzona torbiel na prawym jajniku. Bujałam się po lekarzach i każdy mówił, że muszę to zoperować bo to na bank endo. Żadnemu nie chciałam wierzyć dlatego chodziłam od jednego do drugiego. W sierpniu 2011 w końcu mnie dopadli, usunęli torbiel wyłuszczyli, trochę brałam danazol, trochę visanne. Już nie pamiętam jak długo, w każdym razie po 7 miesiącach torbiel znowu wróciła na swoje miejsce. To mój drugi cykl, wcześniej nie zabezpieczaliśmy się, ale w strategicznych momentach mężusia nie było;) Podczas pierwszego wybrałam się do Ginki na monitoring. Okazało się, że owulacja występuje, ciałko żółte działa (odpowiedni progesteron 7dpo). Niestety mam też skaczącą prolaktynę i brak śluzu płodnego i w ogóle śluzu. Z prolaktyną na razie nic nie robię, ona niby powoduje brak owulacji, ja ją jednak mam. Na śluz zaopatrzyłam się w Conceive i wiesiołka. Ginka dała mi 4 miesiące czasu, później niestety operacja i według niej jak najszybciej powinnam się zacząć przygotowywać do in vitr, bo może jajowody niedrożna bla bla. Ja cały czas jednak wierze, że skoro mój lewy jajnik hula i uwalnia jajca to jest też drożny.
Moje emocje: Na razie niecierpliwość, ale też strach, że się nie uda i będzie trzeba próbować in vitro.

15 grudnia 2014, 13:41

Umówiłam się na środę na monitoring, to będzie 11 dzień może przydałoby się zacząć już z testami owulacyjnymi, chociaż na instrukcji jest napisane, że przy mojej długości cyklu tak od 12 dnia można robić. Brzuch coś boli, ale tak nijak ani owulacyjnie ani małpowo. Nie wiem jak to będzie w tym cyklu, strasznie mamy napięty grafik. Dzisiaj ja nocka M w sumie też( a powinno być serduszkowanie) jutro znowy M nocka. Eh ovu faza już mi chyba trochę minęła, nie mierzę już tempki jak oszalała. Jak się zresztą okazało w poprzednim cyklu różnie to z nią bywa i wcale nie skacze jak jest owulacja.

17 grudnia 2014, 19:00

Byłam dzisiaj u ginki no i dobra i zła wiadomość. Dobra to że z lewego jajnika znowu będzie owulacja, pęcherzyk 18mm i najpewniej pęknie w weekend. Zła to, że na lewym, do tej pory zdrowym jajniku znowu mała torbielka, najprawdopodobniej endometrialna. Shit! Ginka zapisała mi już termin na drugą połowę lutego. Nie ma co czekać na cudy:/

25 grudnia 2014, 20:43

Termin operacji 9 lutego. Chyba że cudownie zaciążę do tego czasu. Nie powiem sympatycznie by było:)

27 grudnia 2014, 17:17

Dzisiaj zauważyłam na bieliźnie kremowy śluz pomieszany jakby z krwią? Jestem w 7 dni po owulacji, takiej przypuszczalnej, bo sama ją zaznaczyłam po konsultacji z ginką. Może plamienie implantacyjne? Zaraz muszę poszperać jak ono wygląda :)

6 stycznia 2015, 13:22

No niestety @ przyszła. Drugi dzień strasznie bolesny. Przede mną ostatni cykl przed operacją.:/

10 stycznia 2015, 23:46

No dobra odpuszczam sobie piję, palę hehe nie no nie palę, ale okazyjne strzelę sobie drinka albo browara a co tam. Po operacji będę już grzeczna :)Generalnie włączamy na luz.

18 stycznia 2015, 21:46

Ranyyy czy przed owulacją zawsze spada odporność ?! ale jestem zasmarkana zresztą M też:/ Ale coś tam działamy mimo katarów, bo M tak łatwo nie odpuszcza, a poza tym bardzo chciałby mnie uchronić przed krojeniem ;)

27 stycznia 2015, 08:59

9 dzień po owulacji. Póki co brzuch na @ mnie nie boli, ale pewnie to kwestia czasu. Ovu przesunęło mi @ o 2 dni,ale ja nie mam 31 dniowych cykli bez przesady:> Trzeba się powoli zbierać do tego szpitala. Tak się zastanawiam jak szybko po operacji można zacząć się starać. Nie pamiętam za pierwszym razem co mówił mi lekarz. Czy było to już w następnym cyklu po operacji/? hmm

28 stycznia 2015, 15:13

Dzwoniła do mnie dzisiaj ginka. Mam się stawić jednak 10 w szpitalu bo nie ma 9.02 anestezjologa więc nie będzie jak mi zrobić HSG. Nawet nie wiedziałam, że przed operacją mi to będą robić. Myślałam, że w czasie operacji jakoś oceniają drożność. W sumie się cieszę, wygląda na to, że porządnie mnie tam przemaglują. I będą po wyjściu jak nowa;) nawet mi pasuje przesunięcie tego terminu, bo brat M ma 7.02 wesele i nie będziemy musieli na łeb na szyje w niedzielę wracać tylko przyjedziemy sobie w poniedziałek. :))

10 lutego 2015, 20:02

Stawiłam się dzisiaj grzecznie w szpitalu, zostałam przyjęta, pan doktor (mąż mojej ginki) tłumaczy mi ze będę miała to HSG mniej więcej jak to wygląda. Ja się go pytam, ale co z moja operacją? On do mnie z jaką operacją pani ma mieć tylko HSG, ja mówię myślałam, że to i to !!?? Tak więc moja ginka tak go zakręciła, że nic nie wiedział o operacji :/ Zrobili mi to HSG które wyszło dobrze, są drożne! Na lewym jajniku on nic nie wiedział złego. Za to jest pęcherzyk 17 mm jestem w 10 dniu cyklu, więc przyzwoity. Dają mi 3-4 mies. Od kolejnego cyklu będę stymulowana, żeby uwolniło się więcej jajeczek. Jeśli nic to nie da i prawy jajnik z torbielą będzie się niebezpiecznie powiększał to zrobią mi może nawet laparoskopię. Może tak miało być, może ten cykl jeszcze nie stracony!

18 lutego 2015, 08:56

Kurde nic się nie dzieje, nic nie czuję, żadnych objawów nawet urojonych:/ Trochę liczyłam, że po HSG coś zaskoczy, ale nic z tego nie będzie:/

25 lutego 2015, 21:11

Wczoraj dowiedziałam się, że szwagierka jest w ciąży... Niestety ale mnie to rozwaliło. Mój M się cieszy, że jego brat będzie ojcem co najmniej jakby to on miał być. Dzisiaj jeszcze coś przebąknął, że kurde oni tylko 3 tyg po ślubie a już im wyszło a my pół roku i nic. Nie wiem w czym to mi miało pomóc... faceci to są jednak ciemni...Uciekłam do łazienki, że niby pod prysznic, ale ryczeć mi się chciało w niebogłosy. Nie chcę się przy nim rozklejać, bo wyjdzie na to, że jestem zazdrosna, że też się powinnam cieszyć...( i mam tego świadomość). Nie wiem jakoś sie do tej pory trzymałam, ciąże przyjaciółek i koleżanek nie były dla mnie taką traumą, ale ta ciąża mnie totalnie zdołowała :(:(:(

1 marca 2015, 11:35

Znowu @. Nie wiem czy w tym cyklu brać clo czy skusić się na te zioła ojca klimuszki. :(

28 kwietnia 2015, 17:07

Dawno mnie tu nie było. Hmm . W ostatnim cyklu nie brałam już clo. Wkurzyłam się bo w poprzednim totalnie zablokował mi owu! Byłam też w invikcie wybadać teren. Mąż dostał skierowanie na badanie nasienia, a mnie doktor kazał się jednak zająć tą torbielą bo jest dość spora i z wypełniona też jakimś płynem, w sensie że jest w połowie endometrialna a w połowie jakiś płyn surowiczy ma. Poza tym załamał ręce nad moją tyłozgiętą macicą i stwierdził, że nawet przy inseminacji to byłoby bardzo trudno. Mąż ma wyniki dobre. Było trochę martwych plemników ale to pewnie przez to że jakiś czas temu brał antyb. (Nie brał przez 4 lata a tera się oczywiście musiało przyplątać). Byłam też u endokrynologa, dostałam dostinex na tę moją prolaktynę. Pierwszą tabletkę wzięłam jakoś przed owulacją no i starań wyszły nici. Myślałam że mi głowę rozsadzi, bo dostałam od razy 1 całą tab. więc cierpiałam cały tydzień a później zmniejszyłam sobie dawkę na 0,5 tabletki no i teraz jakoś żyję:) Prolaktyna ładnie spadła do 5,3 zresztą po takiej końskiej dawce nie miała wyjścia. Piję też zioła ojca klimuszki na zrosty i stany zapalne. Trochę mi się cykl wydłużył do 31 dni i nie wiem czy to przez dostinex czy zioła. teraz nadeszła pierwsza @ na dostinexie i leje się ze mnie jak nigdy tzn no dobra może jak za pierwszą @ No nie wiem chyba dobrze... może te niepowodzenia były jednak związane z tą prolaktyną. Jestem bojowo nastawiona na ten cykl, bo później jeszcze jeden i jak nic z tego nie będzie to 29.06 operacja.

12 maja 2015, 11:34

Następny cykl i coś czuję, że następny stracony. Serduszek mało w płodnych dniach. Wczoraj miały być, ale mój mąż zadzwonił do brata swego i jego ciężarnej żony. Wcale mi się nie chciało z nimi gadać i ich oglądać, a mąż doskonale wie jak na nich reaguje, ale oczywiście musiał mnie zawołać przed kompa. I skutecznie popsuł mi humor i ochotę na przytulanie. Dół i tyle. :(

24 maja 2015, 16:29

Dzisiaj 28 dc. Test oczywiście ujemny. Brzuch nie boli to chyba trochę zasługa ziółek. Ale wydłużają mi się chyba przez nie cykle, fajnie, że nie mam tyle plamień - to z kolei chyba kwestia obniżonej prl. Nastrój oczywiście wisielczy, znowu się pokłóciłam z mężem, on kompletnie nie rozumie co ja przeżywam i w jakiej sytuacji jesteśmy. Cały czas mu się wydaje, że prędzej czy później nam się uda oczywiście naturalnie, bo inseminacja albo in vitro to już byłby problem, największy z tym, że trzeba coś zrobić do kubeczka. Nie dociera do niego moja endometrioza i to że nawet po laparo bardzo szybko może mi wszystko powrócić. Będziemy sie tak kuźwa starać naturalnie aż mi wytną macice i jajniki bo już nie będzie czego zbierać to się wtedy obudzi. :[ W najbliższych dniach zacznę ostatni cykl przed laparo i postanowiłam spróbować jeszcze z clo, co mi w sumie szkodzi. W tym cyklu pójdę też na badanie wrogości śluzu do invicty. No i może z wynikami do tego lekarza a może zrobię to już po laparo, żeby ustalić wtedy jakieś działanie??

8 lipca 2015, 23:08

no i tak... mialam miec operacje 29 czerwca ale szpital w trzebnicy znowu mnie wystawił. Nawet nie chce mi sie o tym pisać bo po prostu chyba wcisneli kogoś swojego na moje miejsce a mnie chcieli przelozyc operacje na koniec lipca- z wielka łaską. Załatwiłam wiec na szybko operacje w szpitalu w ktorym pracuje , bo sie juz wsciekłam na amen. Troche po znajomosci, ale trudno, trzeba sobie radzic! Tak sie juz nastawilam a tu kolejny cykl mialam czekac? o nie! tak wiec idę 14 lipca. czuje ze bedzie tam bajzel w sensie w brzuchu. Ostatnio Ca125 mialam ponad 50, ale endokobietka pisała gdzies ze ca125 jest podwyzszone jesli endo wystepuje na jajnikach wiec moze dlatego bo ja mam akurat na jajniku (a gdzie tam jeszcze to nie wiem). Tak wiec czekam...

13 października 2015, 10:53

Dawno nie pisałam ale normalnie nie mialam siły na to wszystko. 8 lipca pisałam, że operacja będzie w moim szpitalu. Ale tam mnie zdyskwalifikowali! Nie chcieli mnie pokroić bo stwierdzili, że na pewno są zrosty bla bla, kazali mi brać przez pół roku!!! visanne! i dopiero wtedy do nich przyjść. No jasne, myślę sobie, tyle czekałam na to i znowu mam czekać ze świadomością, że przez pół roku na bank nie zobaczę dwóch kresek...?! na szczęście otaczają mnie życzliwi ludzi. Koleżanka wysłała mnie do swojego lekarza. Koleś konkret. Umówił się ze mną na termin w swoim szpitalu, dał diphereline na wyciszenie bo stwierdził że visanne to badziew na moją endomendę. Stwierdził, że będzie to już przygotowanie do INVITRO, bo ono mnie nie ominie. Przy okazji nakładł mężowi do głowy, że tak, tak in vitro, a nie jakieś inseminacje bo ja z półtora jajnika i takim AMH to nie mam na co czekać. Całe szczęście że go wziełam do gabinetu, bo tak to tylko myślał, mimo moich zapewnień, że ja sama sobie wymyślam to in vitro, że przecież nie może być aż tak źle, że chcę iść na łatwiznę, a w sumie w każdym gabinecie słyszałam, że to się tak skończy. Więc 15 września miałam laparoskopię w Lubinie. Tak mnie nastraszył, na pierwszej wizycie, że mi wytną jajnik bo ta torbiel jest ogromniasta, ale się postarał, odessali jej zawartość i jajnik jest. Nawet AMH mi nie spadło. W między czasie wyszło, że musimy przeprowadzić się do Poznania bo mąż dostał tu nowy projekt. Ja załatwiłam przeniesienie. Teraz jestem na L4, ale od 1 listopada miałam iść do pracy. No, a wczoraj poszłam na wizytę do dr Żaka którego polecił mi z kolei lekarz, który mnie operował. Ten facet też konkretny, przy okazji śmieszny i sympatyczny. Pokazałam mu całą teczkę wyników, wypisów itd, zbadał mnie. Na prawym jajniku ta torbiel nadal jest taka mała. No i mówię, że ja jestem nastawiona na to in vitro więc co robimy. Mówi, że parę razy mu się tak zdarzyło chociaż rzadko, że przychodzi pacjentka i tak z marszu zaczyna procedurę no ,ale jak robimy to robimy. No i dał mi leki od razu i mam wziąć pierwszy zastrzyk w środę. I w sobotę idę na kontrolę. Pod koniec tyg chyba już będzie punkcja. AAAAaaaaa . Mężowi zanim wczoraj powiedziałam, nalałam sporą szklaneczkę whisky, żeby nie padł z wrażenia. Mam nadzieję że nie zaszkodzi to plemnikom, wiem że nie powienien pić. EEEEeee nie popadaj w panikę. W każdym razie się biedny zszokował... to czekam! Może nie zdarzę wrócić do pracy hihi ;)

23 czerwca 2017, 20:57

Ciąża rozpoczęta 19 grudnia 2016
Przejdź do pamiętnika ciążowego i czytaj kontynuację mojej historii