X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki Eterycznie dziwne myśli...
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
Eterycznie dziwne myśli...
O mnie: Młoda, bo 23 letnia. Szczęśliwa mężatka, właścicielka domowego zoo ( 3 przygarnięte psy + zwariowana fretka) oraz mnóstwo innych zwierzaków na podwórku rozpoczynając od małego kucyka kończąć na alpakach... Spełniona zawodowo pani kierownik, lecz z wykształcenia fotograf... A w ramach uzupełniania wolnego czasu strażak ochotnik, animator imprez kulturalnych, grafik komputerowy i wiele innych ;)
Czas starania się o dziecko: Na tą chwilę czas starań wynosi 25 cykli.. Już wiele lat temu wiedziałam, że mogę mieć problemy i tak łatwo nie będzie. Pierwszy cykl starań rozpoczął się miesiąć po zaręczynach :)
Moja historia: Historia zaczęła się jak miałam 13 lat. Wtedy pierwsze problemy zdrowotne, pierwsze poważne wizyty u lekarza, pierwsze skierowania do szpitala... Na samym początku wyszła niedoczynność tarczycy - w tej chwili unormowana, kontrolowana na każdym kroku. Zespół PCOS też się znalazł - jednak nie są to cechy książkowego PCOS, bo pęcherzyki są dosyć dalikatne. W między czasie wykryty mikrogruczolak przysadki - tu będzie cały winowajca tych problemów z hormonami! Obecnie kontrolowany, nie kwalifikujący się do usunięcia. Gdzieś tam przy okazji doszła hiperprolaktynemia i hiperkotyzolemia. Innych problemów zdrowotnych wymieniać nie będę, bo studenci medycyny zechcą mnie na modela do badań ;)
Moje emocje: Towarzyszące emocje są różne. W sumie nie widać ich po mnie, nie pokazuję emocji szczególnie obcym. Z resztą wiadomo, że na pytania ludzi " kiedy planujecie dziecko" nie wybuchnę płaczem... Chociaż w środku mam takie odczucie. Najgorzej widzieć jedną kreskę każdego miesiąca, ale zaczęłam się uodparniać, bo mam wsparcie kochającego męża. Kryzys był kiedy z błędu lekarskiego pożegnałam się z Aniołkiem w 5 tyg... Teraz to jest strach, żeby sytuacja się nie powtórzyła...

17 września 2014, 15:59

Tyle nadziei, tyle badań... Rano mierzenie temperatury, potem tabletki ( ważne by nie zapomnieć). Sprawdzanie oznak dni płodnych.. No i serduszkowanie w odpowiednim momencie. Czyli standardowy schemat. Cykl rozpoczęty z Clo ( półtora roku temu teoretycznie udało się z Clo..) więc wielka nadzieja.
10 dc więc wypadało pójść na monitoring. I co?
Ja tu w ogromnych nerwach żeby tylko lekarz potwierdził, że jest pęcherzyk albo chociaż jakiekolwiek oznaki pęknięcia a tu niespodzianka! Zamiast pęcherzyka widać... POLIP!
No rozpadłam się na drobne części.
W poniedziałek pójdę do mojego lekarza ( monitoring robił inny pod nieobecnośc mojej gin) skonsultować to wszystko...
Ja nie wiem czemu Ten na górze mnie tak testuje każdego dnia.... :(

Wiadomość wyedytowana przez autora 17 września 2014, 15:59

23 września 2014, 19:29

Zabrakło mi punktu do przeciętności i z bezradności myślę dalej w ciemności
jak wyleczyć się z bezsenności lub komu porachować kości i jakie
zdobyć umiejętności by pozbyć się obojętności.
A w swojej nieobecności nie przyjmuje byle gości by na te wspaniałości
nie patrzyli ludzie prości. A może lepiej by było i lepiej się żyło
gdyby nie było tu mnie. A może nie? Albo mylę się. I mówię źle. Rozpadam się,
bo nie wiem gdzie to dalej brnie. Ja chyba śnie...
Bo w roztargnieniu przy tym bredzeniu rozum znika jak w oka mgnieniu...
A ja po prostu chcę kochać już, i mi się wydaje że to tuż tuż, ale to ciągle nie to, no cóż...

29 września 2014, 02:01

Zazwyczaj nie rozmawiam z "obcymi" o dzieciach. Unikam tego tematu jak ognia, żeby tylko nie usłyszeć pytania " A Ty kiedy będziesz mieć swoje?"
Jednak dziś zaskoczyło mnie stwierdzenie moich koleżanek z pracy ( które de facto nie wiedzą nic o moich problemach). Mianowicie uczestniczyłam dziś w rozmowie o ich dzieciach ( co prawda nie było to czynne uczestniczenie ale dość uważnie wsłuchiwałam się w ich opowiadania). Już prawie miało nadejść to magiczne pytanie o dzieci kiedy tylko padło spojrzenie w moim kierunku jednak wyrok i samoistna odpowiedź padła zanim pytanie nastąpiło.
Usłyszałam, że " Ty i tak jesteś jeszcze za młoda, całe życie przed Tobą. Jak dorośniesz do macierzyństwa to pewnie parę ładnych lat minie..."
I to była jedna z tych sytuacji, kiedy brakuje mi słów...
Już parę lat minęło odkąd stałam się dorosłą kobietą ale nadal czasami znajdą się ludzie którzy potrafią nazwać mnie nieodpowiedzialną gówniarą. Jednak definicja "dorosłości" jest różnorako odbierana. Tyle ile ludzi chodzi po świecie - tyle znajdzie się własnych wyjaśnień tego słowa.. Ja mam swoją definicję.
Na czym polega życie? Stawiam to pytanie w charakterze pytania retorycznego. Nikt nie jest w stanie odpowiedzieć na to pytanie.
Zastanawia mnie fakt czy mogę siebie zaliczyć do tych osób, które mogą powiedzieć, że przeżyły już bardzo dużo, czy do tych które mają to całe życie przed sobą.
Nie chwalę się nigdy ile mam lat. Bo można by było z góry ocenić jakie jest moje tzw. stanowisko w życiu.. A chciałabym dopiero z czasem dojść do tego. Bo przypuśćmy, że mam pare-naście lat.. Oznaczałoby to że mam całe życie przed sobą i nic o świecie nie mam prawa wiedzieć, bo za krótko po nim chodzę... A gdyby okazało się iż mam pare-dziesiąt lat, można by stwierdzić, że o życiu wiem dużo i nie wiele mi z niego zostało. Chociaż pamiętajmy, że pozory lubią człowieka zmylić.
Na szczęście internet daje anonimowość. A anonimowość daje możliwość obiektywnego oceniania ludzi.
I taką właśnie, obiektywną, ocenę potrzebuję... Bogu dzięki, że tu najpierw zadaje się pytania a odpowiedź oczekuje od rozmówcy - nie na odwrót...