Krążąc pomiędzy jawą,a snem
I wciąż walczyć każdego dnia,
By pragnąc jeszcze bardziej,
czekać szczęścia dnia,
Potajemnie łudzą się,
Może dziś, może już ten dzień?
Chociaż tak bardzo brakuje tego małego Cudu. Takie maleństwo, a zmieniłoby bieg życia, nadało sens, sprawiło, że ofiarowalibyśmy siebie. Nadzieja i czekane - uczy pokory, pokazuje, że jednak nie sprawdzają się słowa: mogę wszystko! Nie mogę i już, mogę walczyć, ale nie mam wpływu na przebieg zdarzeń. Ale ufam i wierzę mocno w to, że mój, a właściwie nasz Cud w końcu stanie się rzeczywisty. Jak myślę o tym naszym Cudzie(na który czekam nieustannie), to już KOCHAM .
1. Chwile tylko we dwoje, gdy nie pytając o nic, rozumiemy wszystko.
2. Długie, wieczorne spacery, kiedy obmyślam co było, trwa, a może będzie...
3. Czas z książką, gdy przenoszę się tam, gdzie być mi nie było dane.
4. Spotkania z najbliższymi, to od nich uczyłam się jak ważna jest rodzina, jej bliskość i wsparcie.
5. Lubię , kiedy nocą przy zapalonych świecach, z odtwarzacza sączy się moja ulubiona muzyka, która przynosi ukojenie, pozwala popłakać w samotności, czasem przetrwać najsmutniejsze dni.
6. Czas ze znajomymi- sprawia mi przyjemność, kiedy wiem, że mogę wypić piwo i pogadać o wszystkim i niczym.
7. Uśmiech wywołuje- film komediowy.
8. Do aktywności umysłowej zachęca- sudoku, krzyżówka i scrable, co tez przynosi satysfakcję .
9. ROWER- jako jedna z niewielu aktywności fizycznych.
10. Kawa- pyszna, z pianką, bez cukru , no i czekolada oczywiście .
Mam wiele pytań i tyleż samo znaków zapytania. Każdego dnia uczę się siebie, staram się zbliżać do męża, czuwać by między nami wciąż rodziło się coś dobrego, bo tylko tak umocnimy nasz związek, a to przecież takie ważne, by kochać i czuć się kochanym...
Podstawą jest chyba jednak psychika. Moja nadwrażliwość, dociekanie, a czasem strach - mogą przeszkadzać w osiąganiu upragnionej Pełni Szczęścia...oj chyba wiosna powinna być dla nie czasem na odprężenie, wtedy może i dla nas zaświeci PRAWDZIWE, GORĄCE SŁOŃCE
Kocham życie i widzę w nim wielobarwne sensy naszego istnienia, każdy dzień daje nowy kolor, każde zdarzenie sprawia, że barwy na nowo się mieszają i łączą... Dziś można, by rzec mój świat ma kolor owocowych landrnków, bo cieszę się, że mam przy boku mojego Mężczyznę, bo dziś w drugą rocznicę ślubu Kocham o wiele mocniej niż ponad osiem lat temu, gdy zaczynaliśmy wspólną przygodę, Kocham dojrzalej, pewniej, z większym rozmachem, bez cienia wątpliwości, z przeogromną mocą i wiarą, że jesteśmy dla siebie stworzeni...
i cichutko w sercu wciąż tli się nadzieja na to, że niebawem zdarzy się ten Nasz Cud...
Wiadomość wyedytowana przez autora 23 lipca 2013, 23:39
Tonę w morzu przemyśleń. Nie, nie mam doła. Mam Wrażenie, że każdego dnia coś pęka, oddziela się jakaś część mnie i ulatnia... Nic złego się przecież nie zdarzyło.... a mimo to biję głową w ścianę, metaforycznie, bo przecież ściana niczemu nie zawiniła, toczę bój z własnym bytem, a że jestem inteligenta (chyba!), tłumaczę sobie, że jeszcze wszystko się ułoży, że będzie dobrze...
Wciąż czekam na Szczęście, bo tylko maleńkiej istoty mi potrzeba, by stwierdzić, że otrzymałam największe z możliwych darów...
Myśl o dziecku, nawraca ostatnio jak bumerang, pragnienia zderzają się się wciąż pochmurną rzeczywistością...Czasem kłócę się, a może bardziej droczę z Bogiem, próbuję przekonać Najwyższego, żeby użył Swej Mocy... wiem, wiem, On ma z pewnością plan, tylko dlaczego mi jest tak bardzo źle?!
ja mam dokladnie takie same marzenia,dom,dziecko,wymarzona praca........