X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Gdzie jest buba?
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
Gdzie jest buba?
O mnie: Moje imię Martyna. Aktualnie skończone 31 lat. Gdzie pracuję? Fabryka produkujące najlepsze słodycze na cały świat 🤪
Czas starania się o dziecko: To już 24 miesiąc starań
Moja historia: Moja historia jest zapewne jak wiele innych. W tym roku będzie 4 rocznica ślubu. Starania zaczęliśmy dopiero po 1 do 1,5 po. Z początku byłam bardzo zirytowana, że otoczenie oczekuje od nas założenia rodziny. Z perspektywy czasu widzę, że chciałam ogromnie decydować i pokazać wszystkim że dziecko pojawi się wtedy gdy ją o tym zdecyduje i może to być za 10 lat. Myślę, że byłam pewna obaw, strachu i niepokoju, że mogę być odpowiedzialna za kogoś innego bo przez większość życia byłam bardzo niezależna.
Moje emocje:

22 lutego, 10:35

Edit: starania po około 1 roku po ślubie.
Miałam dość bolesne miesiączki i nie zwracałam uwagi na swój stan zdrowia. Wychodziłam z założenia, że przecież ciąża to taka prosta czynność. Seks bez zabezpieczenia i jest bum🎈
Pomimo oczekiwań, że pojawi się ciąża to gdy przychodziła miesiączka towarzyszyło mi uczucie ulgi.

Ale cofnę się odrobinę. Jeszcze przed samym ślubem zdecydowaliśmy się z mężem na kupno mieszkania chociaż całe życie mieszkałam na wsi.
Były przygotowania do ślubu, remont mieszkania własnymi siłami przy pomocy innych. Ciężko było pogodzić remont po pracy i zapraszanie gości jednocześnie.
W czerwcu był ślub i wesele, mega impreza. W tym dniu czułam się najpiękniejsza i najważniejsza😊
Pieniądze zebrane z wesela zainwestowaliśmy w remont mieszkania i jego wyposażenie.
Po 3 miesiącach mieszkania u moich rodziców w końcu mogliśmy się przeprowadzić.

18 marca, 16:23

Mam do kończenia poprzednią historię i początki ze starań ale aktualnie chcę opisać tylko aktualny stan rzeczy.
Na dzisiejszy moment jestem totalnie zmęczona staraniami i wręcz zła ile zdrowia psychicznego mi to zabrało. Niestety nie potrafiłam tak łatwo odpuścić i gdy chcę coś dobrze wykonać to mega się wkręcam. Ostatnie dwa lata to był totalny rollercoaster emocjonalny, nadzieja, rozczarowanie, smutek i złość i tak w kółko. Większość moich emocji rzucałam w mojego męża i przez to nawet za gorszy dzień obwiniałam jego. Jest to totalnie złe i wiem że tak samo dużo go to kosztuje co mnie. Przebyliśmy długą drogę i jeszcze długa przed nami aby rozmawiać o emocjach i o tym co nas boli.

Wiadomość wyedytowana przez autora 18 marca, 16:23

27 marca, 15:12

Od mojego ostatniego wpisu minęło już kilka dni. Staram się skupić na budowie domu i pakowaniu rzeczy bo czeka nas przeprowadzka. W zeszłym tygodniu pierwszy raz byłam na Ekstremalnej Drodze Krzyżowej 22 km i było mi to potrzebne. Nie chciałam obecności bliskich i drogę przebyłam tylko z koleżanką z pracy. Stopniowo wszystko było normalne bez ciągłego myślenia o tym, że z miesiąca na miesiąc niestety ale ciąży nie ma. Ale moja siostra kilka dni temu oznajmiła mi, że jest w ciąży. Drugie dziecko i udało się w pierwszym cyklu starań. Oczywiście ucieszyłam się, pogratulowałem jej. Pocieszającym słowami uświadomiłam jej, że moje problemy z uzyskiwaniem ciąży nie mają nic wspólnego z jej szczęściem. Oczywiście to prawda ale to również boli. Bo za wszelką cenę chciałam unikać osób w ciąży aby móc skupić się na innych rzeczach. Ale to jest bardzo trudne rozmawiać z kimś kto za 8 miesięcy zostanie matką i mówić o swoich problemach które trwają już ponad dwa lata.
Dziś mam ochotę płakać i trzymać dystans. Po tych dwóch latach bardzo zweryfikowałem swoich znajomych i to czego ja potrzebuję a nie to czego inni oczekują ode mnie.
Mąż mnie wspiera i hamuje przy zbyt wybuchowych emocjach😁 wszystko co mówi ma ogromny sens. Mamy plan działania, za dwa tygodnie idę na zabieg histeroskopi - wycięcie polipa. Jesteśmy na finiszu leczenia na pasożyty. Ale czasami tak strasznie mnie ludzie wkurwiają ze swoją bezsensowną paplaniną. Siostra która robi mi prawie sympozjum naukowe jak to nie można niczego w życiu planować bo ciąża przyszła tak niespodziewanie. Cieszę się jej szczęściem ale chyba wolę to aktualnie robić z większej odległości. Ta sytuacja mnie strasznie irytuję bo wcześniej mogliśmy o wszystkim rozmawiać na luzie a teraz głównym tematem jest jej stan błogosławiony.

Wiadomość wyedytowana przez autora 27 marca, 15:27