W srode o 10:00 pick up. Dzis najwieksze pecherzyki mialy 18-19mm, dr dokladnie nie liczyl, jest po kilka ( 6-8 ) w kazdym jajniku. Nie wiem co z transferem. Raczej chyba go nie bedzie bo progesteron z dzis 1,78, wlasnie odebralam wynik.. esttadiol 4329.
(((((((((((
Wiadomość wyedytowana przez autora 25 kwietnia 2016, 20:58
Spodziewam sie wiec rozmowy jutro po pick upie. Zobaczymy do jakiego wniosku wspolnie dojdziemy.
Prosba o meeeeega mocne kciuki jutro za piekne jajca i dobra decyzje ws. transferu.
Uff. Prosze Boga - niech to sie uda..
Pobrano mi 20 komórek, dr mówi, że liczył na 15, ja też na więcej nie liczyłam, a jednak poszło lepiej. Pozostałe 14 mrozimy, razem z 4 zamrożonymi w invikcie będę miała zamrożonych 18 komórek. Nie ogarniam tego - w invikcie estradiol 6400, pobranych 13 komórek, invimed estradiol 4329 pobranych 20 komórek.
W sobotę mam się pojawić na konsultacji i ewentualnym trasnferze, ale jeśli w sobotę wszystkie zarodki będą się ładnie rozwijać to transfer będzie w poniedziałek.
Dalej niezmiennie modlę się o powodzenie tej procedury, o to, żebym w końcu mogła zostać mamą.
Wiadomość wyedytowana przez autora 27 kwietnia 2016, 14:13
Blastka 4BB zamrozona, dwie w obserwacji, dwie niewiadomo co (dezyinformacja, no comment).
Minal prawie rok, mam nadzieje, ze moje dziecko wlasnie wrocilo do mamy i zostanie ze mna na zawsze
Panie Boze miej nas w swojej opiece, daj sile do walki i zdrowie temu Okruszkowi.
Wiadomość wyedytowana przez autora 2 maja 2016, 16:17
Dziś jakieś mam gorsze nastawienie myśli, że się nie udało. choć przecież wiem, że na tym etapie nie ma możliwości mieć żadnych objawów, ale głowa często nie myśli rozsądnie.
Do tego nie wiem co z moimi czterema kropkami, miałam nie pisać do lekarza, tylko skupić się na Kruszynce w brzuszku, ale może to zrobię, żeby wiedzieć?
Ehh. Codziennie kilka razy dziennie proszę Kruszynkę żeby został(a). Oby posłuchał(a)..
EDIT: info od doktora - zamrożone dwie blastocysty 4AB i 4BB
Wiadomość wyedytowana przez autora 5 maja 2016, 09:24
Prg 9,6.
Dziekuje Wam kochane za kciuki i wirusy. Chwilowo jestem totalnie zobojętniała na otaczający mnie świat. Byłam na to przygotowana ale te porażki bolą tak bardzo, że aż serce zamiera. Póki będę mieć siłe, będę walczyć. Dziś już jej nie mam ale jutro jest nowy dzień.
Wiadomość wyedytowana przez autora 9 maja 2016, 18:14
Od dwóch lat moje życie i myśli błądzą wokół jednego tematu...czy kiedyś to się zmieni?
chciałabym uciec od mojego życia, od znajomych, od rodziny, pracy i wszystkiego co mi o tym przypomina. pojechać gdzieś gdzie mnie nikt nie zna i zacząć wsyzstko od nowa. najlepiej na drugi koniec świata
Nie wiem czemu akurat dziś mam taki nastrój, ale takie dni powtarzają się coraz częściej.
ile można żyć nadzieją, że będzie lepiej? czy nadzieja kiedyś się kończy i pozwala nam odpuścić i się poddać?
ODstawiam wszystkie suplementy, wszystkie wspomagacze, może powinnam zacząć jeść syfiaste jedzenie, pić i palić. Żyć tak jak większość nieświadomych ludzi, jak te z patologii itd. Może wtedy mój organizm nie odrzuci zarodka. Bo te wszystkie starania po prostu nie przynoszą upragnionego szczęścia.
Mój wynik kariotypu jest prawidłowy, ale jest jedno 'małe' zastrzeżenie. W uwagach jest dopisek o 'inwersji 9 chromosomu, dziedziczny wariant polimorficzny', który rzekomo nie ma wpływu na obraz kliniczny. Padło mi na oczy czy na mózg, że nie zwróciłam na to uwagi? No więc jak już zdążyłam wygooglować, może to mieć wpływ na obniżenie płodności czyli trudności z poczęciem jak i poronienia. Więc to może żadna immunologia nie jest problemem, tylko ta inwersja.
Podsumowując obecną sytuację:
-niedrożne jajowody
-endometrioza
-nasienie bez szału, słaba morfologia (na szczęście fragmentacja OK)
-inwersja 9 chromosomu
-tarczyca
Brak mi słów.
Powiedziałam dziś mojemu mężowi, żeby się zastanowił, bo zgodzę się na rozwód bez problemu. Na szczęście nie jest zainteresowany...uf.
Plan C jest taki, że jeśli ta procedura się nie powiedzie (tfu!tfu!tfu!tfu!) to albo zabieramy moje zamrożone komórki z obu klinik i robimy ostatnie ivf w Polsce (jeśli nadal będzie można 6 lub więcej zapłodnić), albo zabieramy je do kraju, gdzie nie ma ograniczenia w ilości zapłodnionych komórek, albo robimy pełną III procedurę za granicą i zapładniamy wszystkie komórki. Teraz pozostaje mi rozejrzeć się gdzie za granicę warto by się udać.
ja odstawiłam (prawie) wszystkie leki, suplementy, nie fiksuję się dietą ani niczym, mam ochotę na drinka, to go wypiję, mam ochotę na pizzę, to idziemy na pizzę. Wróciłam do ćwiczeń. Czekam spokojnie na konsultację z genetykiem w połowie czerwca. W międzyczasie pewnie zabiorę jedną z Kruszynek. Potem pojedziemy na wakacje.
Życie toczy się dalej.
Wiadomość wyedytowana przez autora 20 maja 2016, 08:45
Co do inwersji - genetyk mnie uspokoił. Powiedział, że inwersja 9 chromosomu polimorficzna to nic poważnego, nie przeniosę choroby genetycznej, mój kariotyp jest ok. Mam takie same szanse na zdrowe dziecko jak każda inna para i mamy się starać dalej.
To co teraz 0 30.06 jedziemy na wakacje i w lipcu chciałabym zabrać maluszka. Doktor obiecał intralipid i embryoglue. A na wakacjach poszaleję i to jedyny plus tej sytuacji
czasem jednak wszystko wraca..wczoraj na chwilę wróciło, chociaż nie płakałam nawet.
Kruszynko, niedługo wracamy po Ciebie. Obyś z nami została na zawsze.
Tym razem obstawiona jestem trochę wspomagaczami: biorę steryd od kwietnia, od poniedziałku biorę fraxiparynę (siniaki niestety już są, rano mam wlew z intralipidu, Bąbel będzie miał embryoglue i jeśli embriolog się zgodzi to też nacięcie otoczki.
W poniedziałek na wizycie 11dc doktor był zadowolony - endo było piękne 10mm, profilaktycznie robiłam badania żeby nie było powtórki z rozrywki: estradiol 639, progesteron 0,24.
Do pracy wracam we wtorek więc będę odpoczywać od trnasferu.
W drodze powrotnej z wakacji widziałam 5 bocianów. Trzy w gnieździe a dwa przelatywały nad autem.
Na tarasie mam gniazdko z czterema pisklaczkami. Niech to wszystko to będą dobre znaki od Boga!
Już nie mam siły i pomysłu co jest nie tak.
Embriolog powiedziała, że razem z kierownikiem embriologów przeglądali wczoraj całą moją historię leczenia u nich i rozwój każdego zarodka. Komórki były dobrej jakości, wszystkie 6 bez problemu się zapłodniło. Do 3 doby był bardzo dobry rozwój zarodków, po tej dobie trzy zarodki odpadły więc tu czynnik męski - mamy słabą morfologię, pozostałe 3 rozwiały się prawidłowo. Zarodek podany na świeżo 4AA był bardzo dobrej jakości, ten podany w tym cyklu był zamrożony w 5 dobie również bardzo dobry, nie było potrzeby nacięcia otoczki bo była cienka i było ryzyko uszkodzenia zarodka. Ostatni zarodek zamrożono w 6 dobie, też jest bardzo dobrej klasy mieli trudności żeby go sklasyfikować jest tak między 4AB a 4BB, 6 dób prawidłowego rozwoju też podobno dobrze o nim świadczy. Biorąc pod uwagę niepowodzenia transferów trzech blastek w invikcie - problem musi być z implantacją.
Na moje pytanie co dalej jeśli by się nie udało- dr zrobiłby kolejną procedurę na zamrożonych oocytach, mam ich łącznie w obu klinikach 12. I podawalibyśmy część zarodków wcześniej - dwu albo trzydniowe z AH, bo do tej pory miałam tylko podawane blastki.
W tym cyklu hormony były bardzo dobre prg niziutki estradiol wysoki, endo 10dc 10mm, podany intralipid i przeciwzakrzepowe zastrzyki, dodany embryoglue, więc wszystkie warunki mieliśmy spełnione.
Powiedziałam, że chcę iść w kierunku immunologii, skoro mamy prawidłową genetykę i do zarodków nie można się przyczepić. Dr poparł i wystawił zalecenia badań.
Co dalej?
A więc tak - w poniedziałek 5dc idę na podgląd endo, żeby zobaczyć czy nie ma żadnego polipa ani nic innego. Pod koniec cyklu będzie drapanko na fotelu u gina i intralipid. W kolejnym cyklu crio ( o ile badania będą ok).
Dostałam od dr zlecenie zrobienia badań immuno ANA, ACA, antykoagulant tocznia, V-Leiden. Od siebie zrobię panel tarczycowy bo mają promocję w Dialabie 95zł za komplet (tsh, ft3,ft4,atpo,atg).
Część badań pokrywa się z tymi zlecanymi często przez dc Paśnika, którego polecają dziewczyny, więc je zrobię, z resztą czyli toczniem i V-Leiden poczekam. Przyznam szczerze, że już chciałam te podstawowe badania zrobić sama dla siebie, żeby coś już wiedzieć.
Po pierwsze muszę powiedzieć - SĄ lekarze mili, sympatyczni, empatyczni, którzy przeglądają z zainteresowaniem wszystkie badania (gruuuba teczka), oglądają zdjęcia zarodków, pytają o choroby w rodzinie i inne rzecy i nie mówią tylko "trzeba próbować dalej"
wyniki badań które sami robiliśmy przed wizytą (panel tarczycowy z aTPO i aTG, p/c plemnikowe, p/c antygenom łożyska, kardiolipiny) są ok więc jak to dr powiedział, nie ma co drążyć dalej w tym kierunku (robić całej serii ANA) bo albo nie mam p/c ciał albo steryd brany od kwietnia je uśpił. Ważne, że mamy efekt jak chcemy czyli wyniki dobre.
Skupiliśmy się tylko na ocenie cytokin th1/th2 bo jak tu nie ma równowagi to znaczy, że mój organizm odrzuca to co obce ale również to co w części moje. No i wtedy musimy z tym walczyć albo mocnymi lekami immunosupresyjnymi albo ostatecznie szczepionkami limfocytami męża, żeby oszukać organizm i żeby przestał traktować zarodek jak ciało obce, które zabija.
Jeśli to badanie wyjdzie ok, to dr przyznał, że po prostu będziemy musieli walczyć dalej, bo to oznacza, że immuno jest już (dzięki sterydowi) ok i w końcu powinno się udać
wynik do 10 dni roboczych. czekamy z nadzieją. tylko nie wiem czy nadzieją, ż badanie wyjdzie ok czy nie ok. nie mogę się zdecydować co lepsze - zła diagnoza i leczenie czy dobra diagnoza i walka dalej z ostatnim mrozaczkiem i ewentualnie kolejną procedurą.. chyba jednak to drugie, prawda..?
Ocena cytokin i współczynnika Th1 / Th2
Interferon gamma 688,0 pg/ml 290,0 — 1050,0
Czynnik martwicy nowotworu 415,0 pg/ml 320,0 — 1380,0
Interleukina 10 ↓ 845,0 pg/ml 1530,0 — 3830,0
Interleukina 4 21,0 pg/ml 20,0 — 120,0
Interleukina 5 ↓ <20 pg/ml 20,0 — 95,0
Interleukina 2 25,0 pg/ml 20,0 — 45,0
Wskaźnik IFN/IL4 ↓ 32,8 ratio 47,3 — 135,8
Wskaźnik TNF/IL4 19,8 ratio 3,2 — 31,2
Wskaźnik IFN/IL10 ↓ 0,8 ratio 1,1 — 2,8
Wskaźnik TNF/Il10 0,5 ratio 0,2 — 0,5
Niby nie wyglądają najgorzej, ale z tego co wyczytałam mam za nisko interleukiny 10 czyli mam wysoką odporność i będą zalecane szczepienia limfocytami...te obniżone interleukiny obserwuje się u kobiet z nawracającymi poronieniami i zaburzeniaami płodności. czekam na tel od dr i konsultację telefoniczną, żeby nie jechać do Łodzi. Szczepienia to czas, pieniądze..nie wiem czy dają gwarancję powodzenia.. eh. stresuję się bardzo i nie mogę się na niczym innym skupic
Wiadomość wyedytowana przez autora 24 sierpnia 2016, 20:19
Zalecenia są następujące - przez dwa tyg silne leki imunosupresyjne, odczekać dwa tyg i możemy podchodzić do crio. Może się zdarzyć, że to będzie niewystarczające bo gwarancji, że same leki pomogą nie mamy, wtedy przed kolejną procedurą szczepienia będzie konieczne.
Mam jednak nadzieję, że leki pomogą. Obecne wyniki są nienajgorsze same z siebie albo dzięki pół tabsa Medrolu branego od kwietnia, więc mega dawka leków obniżających odporność może pomoże..?
Dr zastrzegł, że muszę bardzo na siebie uważać, unikać skupisk bakterii, ludzi chorych, chorych dzieci, bo to będzie dla mnie groźne.
Pomyślałam, że chyba muszę wziąć miesiąc L4
proszę Was kochane o kciuki i dobre myśli...ja chyba zacznę drugą Nowennę Pompejańską. Rok temu zaczęłam ją wczesną wiosną i dwa mce później byłam w ciąży...teraz poproszę Matkę Boską Pompejańską nie o zajście w ciążę, ale o urodzenie zdrowego maluszka, oby mnie drugi raz wysłuchała..
leki biorę od wtorku, jeździłam po całym mieście, żeby je znaleźć i udało się o 23:00 w jakiejś małej aptece ale ważne że wystartowałam. po lekach czuję się okropnie, niesmak w buzi, objawy zgagi..łe. jeszcze 9 dni brania, ale oby efekt był upragniony w końcu.
Nowennę odmawiam, stałam się spokojniejsza dzięki niej, podobnie jak przy odmawianiu pierwszej.
Zastanawiam się teraz czy robić scratching przed ostatnim crio czy nie..doradźcie coś bo nie wiem czy lepiej gmerać w tym endo czy nie..
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 września 2016, 13:26
Potem zaprosił mnie na fotel cytologię i usg. Piękna owulacja. I sobie pomyślałam, że gdybym miała te jajowody drożne to wróciłabym do domu, zaciągnęła męża do łóżka i może w końcu coś by z tego było. żeby nie było to zaciągnęłam a owszem.
Ale my nie mamy szans, nasza sypialnia nigdy nie będzie miejscem gdzie rozpocznie się nowe życie będące owocem naszej miłości..
wiem przecież że pytania -dlaczego ja-są nie na miejscu, ale same mnie dzisiaj atakowały. no dlaczego ja?
żebym chociaż wiedziała, że kiedyś się uda, byłabym spokojna.
myślałam parę razy żeby iść do wróżki, ale po pierwsze wierzę w Boga a nie we wróżki a po drugie co jeśliby usłyszała to czego nie zniosę?
OK...przeczytane :) wiec kilka pytań z priva masz zaliczone :)
kciuki zaciśnięte :) wierze, że wszystko będzie dobrze :)
I ja też kibicuję ;)
Ej walczymy dalej głowa do góry :) Mi dzis doktorek powiedział ze wymik to nie wszystko
Kochana chyba lepiej ze transfer przeniesiony skoro miałoby się teraz nie udać. Wiem że okropne to oczekiwanie na pozytywny test ale może akurat groszek ktory mialby byc podany w tym cyklu zagniezdzi sie w kolejnym? :) trzymam kciuki. Juz bliżej końca. Zobaczysz <3