OB: oscyluje w granicach ~12-17 (06.22) 1-12
TSH: 3,65 --> 2,8 --> 2,4 --> 3.57 (od 31.10.22 wdrożono Euthyrox N 25 x1)
FT4: 12.46 --> 12.47
FT3: x ---> 4.23
AntyTG: < 6.4
AntyTPO: 1.4
Prolaktyna: 47.38 μg/L --> 16.50 μg/L
Ferrytyna: 29,2 --> 47 ng/ml 13 — 150
Progesteron: (06.22 6dpo/21dc) 11 ng/ml
(11.22 8dpo/23dc) 15,8 ng/ml
Lipaza: (06.22) 22 U/I 13 — 60
Estradiol: (3dc - 06.22) 39,6 pg/ml (3dc - 31.11) 37,2 pg/ml
AMH: 24,080 pmol/l (3,37 ng/ml)
Testosteron: 0.24 ng/ml --> 0,37 ng/ml 0,23 - 0,73
Żelazo: 178 ug/dl 35 - 168
Glukoza - na czczo 88 mg/dl 70 - 99
Glukoza po 60 min 138 mg/dl 70 - 180
Glukoza po120min. 133 mg/dl 70 - 140
Insulina na czczo 9,7 μIU/ml
Insulina po obciążeniu (1h) 63,5 μIU/ml
Insulina po obciążeniu (2h) 66,9 μIU/ml
D- dimer 148.53 ng/ml 0 - 500
Wit. D3: 37.2 >30 - wystarczający
Wit. B12 628,0 pg/ml 197,0 — 771,0
Kwas foliowy 23,30 ng/ml 3,89 — 26,80
Fibrynogen: 329,91 mg/dl 200 — 400
Homocysteina: 4,2 μmol/l 5,0 — 12,0
Wyniki z 4dc:
LH 7,72 mIU/ml
FSH 4,23 U/l
Progesteron 0,32 ng/ml
Magnez 1.9 1,6 - 3,0 mg/dl
Wiadomość wyedytowana przez autora 23 listopada 2022, 13:32
Przynajmniej zacznę brać Fertistim, który kupiłam w połowie cyklu. Dzisiaj wleci pierwsza saszetka.
Kupiłam też NAC, ale boję się chyba łączyć oba bez zaleceń lekarza... Niech sobie jeszcze poleży i poczeka... a może?
Od jutra mierzę temp. (dzisiaj nie wyszło... za dużo porządnych przebudzeń w nocy) - chyba mega mnie stresuje to wstawanie na pomiar... Nie rozumiem dlaczego
Tak samo na pielgrzymce jak jedna babeczka (pediatra) podeszła po drodze krzyżowej i powiedziała mi, że poczuła w jej trakcie, że niedługo będziemy w ciąży to była końcówka sierpnia - ale siły dodaje mi i dodawać będzie pewnie do końca roku xD
Ale mimo wszystko wnerwia mnie to wszystko czasami.
W końcu zrobiłam i dostałam wyniki LH/FSH wynik niestety nie jest najlepszy, a do wizyty u nowego gin zostało trochę czasu... 19.11. zostaje czekać i pić fertistim do tego czasu.
Byłam na "telekonsultacji" z endo i przepisała mi euthyrox n 25 1 x dziennie. Może chociaż moje ciągłe zmęczenie, senność, uczucie zimna odejdą w niepamięć?xD Albo chociaż będą mniejsze... Może też w końcu wrócę do swojej wagi w której się najlepiej czułam...? Miałam dzisiaj w związku z tym iść na siłownię (sama bo K. źle się czuje), ale po pracy do kościoła idziemy - zapomniałam. Może jak dzisiaj skończą mi się plamienia to jutro na basen skoczymy? Oby. Muszę zacząć się ruszać... 16.11 znowu diabetolog - ciekawe czy faktycznie z moimi wynikami stwierdzi IO. Wtedy zmiana diety też się będzie szykowała... Jak ja przeżyję bez sushi? Nie przeżyję - będę po prostu cheatować co jakiś czas... Narazie nie potrafię sobie wyobrazić, żeby lekarz stwierdził, że mam ograniczyć jedzenie (w sensie wyeliminować "szkodliwe").
Dobrze, że w domu wtulę się w ramiona K. - dokończymy 1 część Harrego Pottera (oglądamy co roku w okresie Bożonarodzeniowym), oby tylko nie wrócił z pracy z takim humorem jak ja xD
Tak wiem... Brzmię jak dziecko xD Ale co poradzić jak sądziłam, że zabiorą mi jedną z moich życiowych miłosci? (cuuukier!xD)
No i zabrali...
Pani doktor bardzo miła, fajnie tłumaczyła (jak krowie na rowie xD) i powiedziała, że tragedii nie ma - ona ma pacjentki, które po godzinie insulinę mają na poziomie kilku setek (!) a nie tak jak ja - 60'z hakiem xD Ale jednak - z wyników i wywiadu (nie jest Pani czasami często śpiąca? Albo głodna mimo tego, że zjadła Pani spory posiłek? - no ba, mąż mówi, że moje dwie miłości to spanie i jedzenie xD - myhym, ale nie wysypia się Pani? Po przebudzeniu i przespaniu wielu godzin nadal jest jest pani śpiąca tak? - ummm... no nie pamiętam kiedy byłam wyspana) stwierdziła, że jednak początki insulinooporności już są i należy włączyć Metforminę (szczególnie, że nie wiadomo czy PCOS nie mam też - mam w sobotę na wizycie u gin. podpytać) oraz zmienić dietę na taką z niskim IG... moje słodycze......!!!!! RIP.... </3
O dziwo w domu nie marudzili jakoś, że nie będę już z nimi normalnie jadać lub będę wymieniać niektóre składniki. Spodziewałam się marudzenia ze strony rodziców (mieszkamy w jednym domku razem - parter ich, a piętro nasze) a tu zaskok.
Wieczorem zjadłam jeszcze normalną (w miarę) obiado-kolację, ale od dziś już "staram się". Naszukałam się rano w Biedronce chleba z mąki żytniej RAZOWEJ z dobrym składem...xD
Powiem wam, że przeraża mnie to trochę... Zawsze byłam ogromnym przeciwnikiem DIET - jakichkolwiek... Uważam (nadal), że to bardziej w głowie - w tym, żeby czasami zjeść trochę mniej tego lub tamtego - a nie eliminacja całkowita. I w moim IO nie mam zamiaru kategorycznie żegnać się na amen z choćby ziemniakami czy arbuzem tylko dlatego bo ma wysoki IG. Czasami małą porcję będę przemycać... ale i tak mnie to przeraża...
A przeraża mnie jeszcze bardziej to co doktorka powiedziała na końcu - że lepiej wstrzymać się ze staraniami tak z 2-3 miesiące, aż dietą, ruchem i tabletkami poprawię wyniki - bo jak będą gorszę to może być potem problem z utrzymaniem ciąży lub zajściem. Myślę, że nie będę robić "przerwy" - narazie i tak nie wychodzi nic z Naszych starań. Po prostu zmienię ten mój "niezdrowy" styl życia i zobaczymy co będzie dalej.
Za 3 miesiące kontrola z ponownymi wynikami krzywej.
I w sumie można tak delikatnie skrócić tą wizytę. Stwierdził, że można by zrobić HSG - ale skierowania nie dał. Stwierdził też, że lewy jajnik jest ładny - natomiast prawy (ten co mnie w tym cyklu napieprza ciągle) wygląda na policystyczny... Kręcił kilka minut po prawej stronie bo nie jest pewien, czy pęcherzyk mam czy torbiel znowu jakaś. Jak na koniec wizyty spojrzał jeszcze raz na insulinę i mu powiedziałam jaki HOMA-IR wyszedł to stwierdził, że insulinoopornośc + kiedyś miałam epizody z koło 60+/- dniowym cyklem to pewnie mam też PCOS - ale badań dodatkowych nie dał. Skoro dostałam metforminę (glucophage hx 500) to niech zacznie działać i z wizyty za miesiąc wymyślił 3 miesiące - chyba, że (moje ulubione zdanie) wróci pani do mnie w ciąży to zapraszam. Powiedział, że woli dawać pacjentce większą dawkę metforminy, ale w sumie niech mi zostanie ta co mam. Ogólnie powiedział, że jak zrobi się HSG to już nic nie zostanie, więc niech lepiej jadę do Łodzi do kliniki lub z mężem pojadę na wakacje w ciepłe kraje i mam olać starania i na żywioł iść. Eh.. Ogólnie strasznie poplątany ten wpis mi wyszedł ale trudno - ja wiem o co mi chodziło - to najważniejsze xD
Dieta w IO nie idzie mi tak źle (chociaż tęsknię za słodyczami, chipsami itp.). Tylko trochę smutno było jak wczoraj na meczu wszyscy jedli chipsy, popcorn, pili piwko albo wino, a ja....? Ja wodę z plasterkiem cytryny xD Bo od diabetologa mam zalecenie, że mam jeść tylko 3 razy dziennie.
Zapisuję sobie (prawie) wszystko co jem w myfitnesspal i najpierw miałam 1800 kcal, ale później na stronie jakiejś poświęconej IO znalazłam kalkulator (w którym podaje się wiek, wagę, wzrost i "tryb" życia) i zmieniłam wg. niego na 1600. Przy ogromnych porcjach warzyw raczej i tak trudno przekroczyć xD ale nie spinam się tym. Ciekawe czy to faktycznie mogło tak mi zaburzyć organizm, że nie chciał tych II na teście?
Staram się dalej ładnie ćwiczyć 3 razy w tygodniu - plus 1 basenik.
Ost. wynik progesteronu w 8dpo - 15,8 ng/ml - więc jest chyba dobrze? Chociaż to xD
W nast. cyklu zmieniam godzinę mierzenia temp - 5:05 to jednak zły pomysł - zważywszy, że o 6:00 wstaję do pracy. Zacznę mierzyć bezpośrednio przed pracą - więc to wybudzanie się na pomiar pomoże mi nawet z tym pierwszym stanem "nie chce mi się dupska ruszyć i otworzyć oczu!"xD
W sobotę K. zabrał mnie na randkę (wg. zasady - Ty zabierasz mnie na "miesięcznicę" - ja na koniec miesiąca) i wyszłam z założenia, że jak 2 razy na miesiąc zjem coś "normalnego" to mnie insulina nie zabije wpadło sushi humor od razu był mega wróciliśmy późno więc nie jadłam już metforminy - wleciał drineczek xD a nawet 2 myhm! potrzebuję czasami takich "resetów" takich wyjść bez telefonu, bez spiny. Było cudownie
Przyszła do mnie wczoraj rozkmina w trakcie ogarniania łazienki... Znalazłam test z lipca - ten z cieniem... (schowany w półce łazienkowej xD) Patrzę na niego i on jednak na cień nie wygląda... dalej widać na nim kreskę - różową, ładną, nie rozlaną ani nic... To był ten cykl z wypadkiem męża... Zaczęłam teraz analizować sobie wszystko. Objawy - to co wtedy w tym cyklu pisałam na forum, że mi się odbijało, że było mi niedobrze... że kręciło mi się w głowie itp... Plus okres który przyszedł - 4 dni lekkiego krwawienia. Nawet raz pisałam o tym, że "okres przyszedł a prawie nic ze mnie nie leci" za przeproszeniem... Siedzę w pracy i myślę... wtedy cieszyłam się, że po tym wypadku to była "kreska testowa" po tych kajakach gdzie stresu miałam tyle jak nigdy w życiu... wysiłku też... (w końcu "wiosłowałam" za dwóch + bagaż...) po tej kłótni która przyszła po kajakach... ale teraz myślę... myślę i analizuję... to chyba nie była kreska testowa... To był chyba kropek, który nie dał sobie rady żałuję, że nie poszłam wtedy na betę... żałuję, że kolejny test który robiłam w nast. dniu był spierdzielony i nawet kreska testowa się nie pojawiła na nim... żałuję, że nie wiem na 100% - żałuję, ale może to lepiej...?
Jak dziecko nieraz płacze, bo zabawka, bo pani w szkole, bo koleżanka się nie odzywa kilka dni - większość osób mówi, że to nie jest powód do płaczu, że przesadza, że problemy to będą jak będzie starsza/starszy itp.
Moja relacja z teściową jest delikatnie mówiąc średnia. Jakbym miała do niej teraz powiedzieć "mamo" to bym się chyba udusiła przy tej próbie... (raz w tamtym roku "musiałam" bo żeśmy się pożarły porządnie i dla załagodzenia sprawy słowo "mamo" było niezbędne...). Nagle doskonale rozumiem "problemy" ludzi, które prawie, że wyśmiewałam.
Kogoś trywialny problem, może być katastrofą życiową dla niego - mimo, że nikt dookoła tego nie zauważa - coraz bardziej to rozumiem.
Mój obecny "problem" też dla każdej z osób której o nim wspominam, jest delikatnie mówiąc przesadzony. Ale ból który odczuwam przez niego nie jest wymyślony i przesadzony przeze mnie. Niepokój który mi towarzyszy też. I co z tego ze cały świat widzi to inaczej niż ja? To ja znam siebie samą. To ja znam ten "problem"... Plus nie chcę żyć tak jak "wszyscy". Widząc ich relacje między sobą, ich "miłość" i resztę uczuć - nie chcę tak... Mam się zmienić? Wtedy nie będę już sobą. Nie będę osobą w której się zakochałeś K. ... Stanę się taka jak inni - inni, których nie rozumiem.
Już nigdy nie będę uważać, że kogoś "tragedia" jest "nad wyrost". Nawet jak nie będę rozumieć, zaakceptuję i będę po prostu wspierać.
Napiszę Ci, gdzie w mojej ocenie, warto poszperać głębiej, bo wyniki sugerują, że coś może za nimi być. Tsh za wysokie, najbardziej optymalne dla starających się 1,5. Wit. D ok, ale lepiej ją mieć między 40 a 50. Wit. D (m.in.) odpowiada za jakość jajeczka i podział zarodka. Insulina po obciążeniu wskazuje insulinooporność. Amh powyżej 3 wskazuje PCOS. Ferrytyna i kwas foliowy bardzo ładne. Progesteron mógłby być trochę wyższy (15-20). Homocysteina i b12 bardzo ładne. NAC brałam 1200 w czasie starań.
Nie ma problemu! Lubię dzielić się wiedzą, a że szperając w swoim przypadku niepłodnosci każda z nas się trochę doktoryzuje, to niech ta wiedza służy innym. Stosunek lh do fsh masz około 1,8. Podwyższony, też sugeruje PCOS. Obecnie odchodzi się od tego wskaźnika, ale zrobiłabym usg między 3 a 5 dc w kierunku PCOS.
Krąsi, co do tego AMH to niedokonca jest to prawda, że powyżej 3 to już PCOS. Mój wynik zbliża się do 5 a PCOS nie mam (potwierdziłam u dwóch różnych lekarzy gin + endokrynolog to potwierdził)
Hej Niaha, nie napisałam, że amh powyżej 3 to PCOS. Napisałam, że wskazuje. Trzeba głębiej sprawdzić. Wynik odbiegający od normy nie bierze się z niczego. Może to nie PCOS a tylko PCO albo właściwość organizmu. Wyniki insuliny też nie są fantastyczne, a IO idzie często w parze z PCOS. Do rozważenia.
Dziękuję dziewczyny, 16.11 i 19.11 mam lekarzy i zapytam czy widzą w moim przypadku/wynikach IO i PCOS i ew. poproszę o skierowanie na dodatkowe badania <3