Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania ...Inna...
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
...Inna...
O mnie: ..zamieniam wszystkie kolory i cudowne odcienie szarości..
Czas starania się o dziecko: 3 miesiące
Moja historia: to.. długa historia aczkolwiek niekoniecznie połączona ze staraniami o maluszka, tylko ogólnie..
Moje emocje: wrr

27 czerwca 2015, 09:51

Początek.
Dlaczego Inna?
Dlatego, że zawsze było we mnie coś, czego nie było w innych dzieciakach. (Mam na myśli jeszcze czasy szkolne). Nie mam na myśli wyjątkowości chociaż zależy z której strony na to patrzeć. Dla mnie chodzenie do szkoły było istnym koszmarem. Szydercze uśmieszki, zgryźliwe komentarze i bolesne uwagi uderzały w moją osobę jak strzały w tarczę. I choć strzałę wyjęto to trucizna ciągle tkwiła w moim ciele. Starałam się zrozumieć co jest ze mną nie tak? Dlaczego wiele osób reaguje na mnie w tak odrażający sposób. Przecież nie wyglądałam inaczej. Nie miałam zielonej skóry fioletowych włosów i czułek. Nie byłam kosmitką choć wiele by na to wskazywało :-)
Któregoś dnia (miałam może z 5 lat) podczas szkolnego przedstawienia jakaś dziewczynka starsza ode mnie o rok powiedziała mi coś z czego nie zdawałam sobie wcześniej sprawy, o czym nie miałam kompletnie pojęcia. Z kpiną w oczach i uśmiechem na twarzy powiedziała, że jestem z domu dziecka. - ale jak to? Ja? co to jest dom dziecka?
Po powrocie do domu zapytałam mamę o to jaka jest prawda. Tak to jest prawda i wszyscy wiedzieli o tym tylko nie ja. byłam jeszcze za mała i tak bym nie zrozumiała. Pytałam mamę czy tam dzieci poustawiane są jak lalki na półkach. Bo co takie dziecko może wiedzieć.
Szczerze? Po wytłumaczeniu przez mamę tego o co chodzi z adopcją i dlaczego tak się stało a nie inaczej wszystko w moim życiu wróciło do normalności. Ta informacja nie zmieniła absolutnie nic w moim dotychczasowym życiu.
Później zaczęły się czasy gimnazjalne. Tam także byłam nazywana przybłędą, wyrzutkiem..Bolało, lecz wiedziałam, że używają tych słów nie znając kompletnie ich znaczenia oraz sytuacji. Nie raz kłóciłam się z ludźmi przez te wyzwiska, często dochodziło do rękoczynów.. wiadomo musiałam jakoś się bronić..musiałam ustawić przed sobą niewidzialną tarczę, która pozwoliła by mi żyć i nie słyszec nic poza ciszą.. Nie było to łatwe.
Bardzo dużo zmieniło się w szkole średniej. Nie miały tam miejsca żadne wyzwiska ani nikt nie wytykał mnie palcem. To dało mi odetchnąć. Zrozumiałam, że ludzie którzy nie znają mojej przeszłości nie widzą we mnie nic złego. Uważają mnie za zwykłą dziewczynę, która kocha ludzi i chce także być kochana. Na początku szkoły bardzo dużo dała mi rozmowa z wychowawczynią, która wiedziała. Miała dość dobre podejście do uczniów. Dużo rozmawiałyśmy na ten temat. pomogła mi w pewien sposób zaakceptować pewne sytuacje, które w każdej chwili mogły się zdażyc nawet na neutralnym gruncie.
...
Stawiam kropki ponieważ pewną część swojego życia wolałabym ominąć, chociaż może kiedyś wyleje to z siebie :-)
...
Było lato. Piękne, gorące lato-lipiec. Wtedy poznałam jego.
Ranek (coś koło 20 lipca) przyjechało do mnie dwóch starych kumpli. Z racji tego, że było upalnie stwierdzili, że najlepiej było by pojechać nad jezioro(gdzie do najbliższego sensownego mam około 130 km). Zgodziłam się bez najmniejszego zastanowienia. ale ja i dwóch chłopaków? Zadzwoniłam do koleżanki, która także wyraziła chęć na wyjazd. Pojechała( niestety ze swoim chłopakiem,który jest kompletnie aspołeczny). Po jakimś czasie koledzy stwierdzili, że przydał by się ktoś jeszcze. Zadzwonili więc do jakiegoś DJ'a, ale że ten akurat był na kacu odmówił. Zostało im ostatnie wyjście- pojechać do Dzidzia. Ja zdenerwowana, że nie dość zę najlepsza przyjaciółkja wypieła się na mnie to jeszcze jakies dziadki będą mi pod nos upychać. Stwierdziłam,że ja zadnego dzidka nie znam i nie chce poznać! miałam dość patrzenia na facetów jak na jeden dzień :-D Nie posłuchali... Podjechaliśmy i wyszedł on. Wysoki,szczupły blondyn o błękitnych oczach. Moje serce zamarlo a oczy zaświeciły się jak reflektory w nocy. Poczułam wtedy coś, czego nie czułam jeszcze nigdy. Zapoznaliśmy się . Dotykając jego dłoni, które były w smarze(jest mechanikiem)wiedziałam, że z tego musi być coś więcej. Dzień minął zlany alkoholem . Wszyscy zostali odstawieni do domów. Następnego dnia myśli nie dawały mi spokoju. Cały czas zerkałam na telefon i szukałam połączeń z nieznznych numerów. Dopiero po kilku dniach zobaczyłam wiadomość od niego na jednym z portali społcznośćiowych . Spotkaliśmy się sam na sam. Pożądanie było tak ogromne, wiedzieliśmy, że nie ma już odwrotu... 3 miesiące poźniej stwierdziliśmy, że chcemu mieć dziecko i wziąć ślub. Wielu osobom się to nie podobało bo za wcześnie. Czas nie ma znaczenia kiedy w gre wchodzi serce..Zaczelismy więc starania i udało się. W 5 miesiącu ciazy stanelam na slubnym kobiercu u jego boku. Kilka miesięcy pozniej urodziła się nasza córeczka. Najpiękniejsza istotka i najwspanialszy cud jaki Bóg mógł nam dać.. Teraz staramy się do rodzeństwo ale marnie nam to idzie :-) Jeszcze duża czasu przed nami.
To wszystko tak w skrócie:-)