Dlaczego Inna?
Dlatego, że zawsze było we mnie coś, czego nie było w innych dzieciakach. (Mam na myśli jeszcze czasy szkolne). Nie mam na myśli wyjątkowości chociaż zależy z której strony na to patrzeć. Dla mnie chodzenie do szkoły było istnym koszmarem. Szydercze uśmieszki, zgryźliwe komentarze i bolesne uwagi uderzały w moją osobę jak strzały w tarczę. I choć strzałę wyjęto to trucizna ciągle tkwiła w moim ciele. Starałam się zrozumieć co jest ze mną nie tak? Dlaczego wiele osób reaguje na mnie w tak odrażający sposób. Przecież nie wyglądałam inaczej. Nie miałam zielonej skóry fioletowych włosów i czułek. Nie byłam kosmitką choć wiele by na to wskazywało

Któregoś dnia (miałam może z 5 lat) podczas szkolnego przedstawienia jakaś dziewczynka starsza ode mnie o rok powiedziała mi coś z czego nie zdawałam sobie wcześniej sprawy, o czym nie miałam kompletnie pojęcia. Z kpiną w oczach i uśmiechem na twarzy powiedziała, że jestem z domu dziecka. - ale jak to? Ja? co to jest dom dziecka?
Po powrocie do domu zapytałam mamę o to jaka jest prawda. Tak to jest prawda i wszyscy wiedzieli o tym tylko nie ja. byłam jeszcze za mała i tak bym nie zrozumiała. Pytałam mamę czy tam dzieci poustawiane są jak lalki na półkach. Bo co takie dziecko może wiedzieć.
Szczerze? Po wytłumaczeniu przez mamę tego o co chodzi z adopcją i dlaczego tak się stało a nie inaczej wszystko w moim życiu wróciło do normalności. Ta informacja nie zmieniła absolutnie nic w moim dotychczasowym życiu.
Później zaczęły się czasy gimnazjalne. Tam także byłam nazywana przybłędą, wyrzutkiem..Bolało, lecz wiedziałam, że używają tych słów nie znając kompletnie ich znaczenia oraz sytuacji. Nie raz kłóciłam się z ludźmi przez te wyzwiska, często dochodziło do rękoczynów.. wiadomo musiałam jakoś się bronić..musiałam ustawić przed sobą niewidzialną tarczę, która pozwoliła by mi żyć i nie słyszec nic poza ciszą.. Nie było to łatwe.
Bardzo dużo zmieniło się w szkole średniej. Nie miały tam miejsca żadne wyzwiska ani nikt nie wytykał mnie palcem. To dało mi odetchnąć. Zrozumiałam, że ludzie którzy nie znają mojej przeszłości nie widzą we mnie nic złego. Uważają mnie za zwykłą dziewczynę, która kocha ludzi i chce także być kochana. Na początku szkoły bardzo dużo dała mi rozmowa z wychowawczynią, która wiedziała. Miała dość dobre podejście do uczniów. Dużo rozmawiałyśmy na ten temat. pomogła mi w pewien sposób zaakceptować pewne sytuacje, które w każdej chwili mogły się zdażyc nawet na neutralnym gruncie.
...
Stawiam kropki ponieważ pewną część swojego życia wolałabym ominąć, chociaż może kiedyś wyleje to z siebie

...
Było lato. Piękne, gorące lato-lipiec. Wtedy poznałam jego.
Ranek (coś koło 20 lipca) przyjechało do mnie dwóch starych kumpli. Z racji tego, że było upalnie stwierdzili, że najlepiej było by pojechać nad jezioro(gdzie do najbliższego sensownego mam około 130 km). Zgodziłam się bez najmniejszego zastanowienia. ale ja i dwóch chłopaków? Zadzwoniłam do koleżanki, która także wyraziła chęć na wyjazd. Pojechała( niestety ze swoim chłopakiem,który jest kompletnie aspołeczny). Po jakimś czasie koledzy stwierdzili, że przydał by się ktoś jeszcze. Zadzwonili więc do jakiegoś DJ'a, ale że ten akurat był na kacu odmówił. Zostało im ostatnie wyjście- pojechać do Dzidzia. Ja zdenerwowana, że nie dość zę najlepsza przyjaciółkja wypieła się na mnie to jeszcze jakies dziadki będą mi pod nos upychać. Stwierdziłam,że ja zadnego dzidka nie znam i nie chce poznać! miałam dość patrzenia na facetów jak na jeden dzień


To wszystko tak w skrócie:-)
wszystkie złe chwile w tym jednym momencie zostały ci wynagrodzone :))))) Czasami warto postawić kropkę i iść dalej, życzę Ci powodzenia w życiu i żeby Wasza miłość była zawsze świeża i magiczna:)))