Intruz na jajniku
O mnie: Cześć.
Mam 23 lata, uwielbiam swoją pracę- pracuję z dziećmi w przedszkolu.
Choć od niedawna z każdym razem kiedy tam idę czuję ból w sercu.
Czas starania się o dziecko: Marzec 2022
Moja historia: Odkąd zaczęłam miesiączkować czułam ogromny ból w podbrzuszu. Comiesięczne wizyty w szpitalu na kroplówkach i lekach przeciwbólowych bo z bólu słabłam. Nie widziałam już czy bardziej boli brzuch czy krzyż (chociaż miałam wtedy 13 lat). I mamy to- tyłozgięcie macicy. Piękna, niebanalna, wyjątkowa "uroda". Bóle i inne przykre dolegliwości- miesiączki trwające tydzień lub dwa, wymioty, mdłości, mocne krwawienia- to wszystko wina tyłozgięcia.
Rozpoczęliśmy z partnerem starania o dziecko w marcu tego roku i z każdym miesiącem dopatrywalismy się dwóch kresek na teście, niedoczekanie. Aż w końcu! Wszystkie objawy ciążowe i ta najwspanialsza myśl w głowie- tym razem się udało! Spóźniająca się miesiączka i test ciążowy.... Negatywny. Aż w 5 dniu cyklu obfite krwawienie, niemożliwy ból w podbrzuszu i skrzep wyglądający jak... Tak bardzo bałam się, że poroniłam. Pobiegłam do lekarza, a na USG dostrzegliśmy wielki torbiel na jajniku. Z tych wszystkich emocji nawet nie wiem jakich dokładnie był rozmiarów.
Słowa lekarza dalej rozbrzmiewają w mojej głowie, który mówi, że musimy zobaczyć czy torbiel urośnie czy zmaleje. "Póki co musimy zaprzestać starania o dziecko..."
Moje emocje: Sama nie wiem co czuję. Pół roku starań i ściana. Może gdybym poszła do ginekologa wcześniej to ominęłyby nas te comiesięczne rozczarowania patrząc na testy ciążowe... Negatywne testy..
Teraz czekam na następną wizytę sprawdzić co z tym dziadem na jajniku. Kolejny miesiąc czekania... Oby bez kolejnego rozczarowania 🥺