Hmm... Co zmotywowało mnie do napisania pamiętnika. Chyba dłużące się oczekiwanie na upragnione dziecko. Kiedy z kolejnym listopadem uświadamiam sobie, że nie jestem wcale już najmłodsza i mój Mąż też nie ogarnia mnie pewien smutek. Co gorsza lub lepsza po wszystkich badaniach okazuje się, że z Mężem wszystko ok, ze mną cóż brak owulacji z nieznanych przyczyn (hormony ok, HSG- jak to ujął lekarz "macica książkowa" , AHM- wysokie ale mówią że ok, jajniki bez torbieli). I tak w tym cyklu skończyłam na stymulacji zastrzykami(bardziej chyba boli świadomość dawania sobie zastrzyków niż sam zastrzyk). Ale przynajmniej nowa umiejętność została nabyta.
Aktualnie OF wyznaczył mi 11 dpo. Dziś temperatura pięknie spadła w dół (wiem, że nie mierzę regularnie ale tak trudno mi się w wolne czy weekend zebrać, żeby wstać o 5). Odstawiłam progesteron który dostałam. Jutro może zatestuję, choć chyba bardziej jak to dziewczyny stąd określają "dla sportu" niż z oczekiwaniem że ujrzę II kreski. Poza tym nie mam żadnych objawów, z resztą nigdy przed okresem nie miałam żadnych objawów. Ot taki psikus losu. Czasem zazdroszczę kobietą, że są w stanie określić kiedy i czy będą miały okres (a to bolą je piersi, a to brzuch, krzyż etc) a u mnie cisza.
Dziś po tym spadku złapałam doła, siedzę w pracy i obżeram się drażami czekoladowymi. Żałosne to wszystko... Ale chyba wolę tak to odreagowywać...
Hmm i jak to się mówi, chyba po wszystkim
Zaczyna się delikatne plamienie...Czuję się całkowicie zrezygnowana. Nie wiem czy znajdę siłę na kolejne zawody...Tymczasem popracuję trochę może to odciągnie moje myśli...
No i poszło...na łeb...na szyję... znaczy się temperatura poszła a z nią wszystkie nadzieje... W takim razie jutro wizyta u lekarza i dalsze decyzje co ze stymulacją...Jak dobrze, że w biurku zostało jeszcze trochę draży. Może choć trochę czekolada poprawi nastrój. Pogoda za oknem nie zachęca do niczego pozytywnego. Szaro, zimno i chyba nawet jakiś śnieg z deszczem się rozpęta. Wszystko przeciwko. Ehh...nawet nie mam sił by się złościć. A może grudzień okaże się łaskawy?
Ciąża rozpoczęta 10 listopada 2016