Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Już się doczekać nie mogę..
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
Już się doczekać nie mogę..
O mnie: Mam 30 lat. Mam wszystko.. jakkolwiek nieskromnie to brzmi. Jest mąż (4 lata po ślubie będzie), jest dobra praca, nowe mieszkanie, samochód. Jest figura, ładna figura, szafa pełna ubrań, półki pełne kosmetyków. No czego może więcej chcieć baba? Jak to śpiewa, na pewno nie moja ulubiona piosenkarka " czego wciąż mi brak, co tak cenne jest, że ta nie nazwana myśl, rysą jest na szkle".
Czas starania się o dziecko: Już nawet nie liczę...ale tak z ręką na sercu zbierze sie z 15 miesięcy
Moja historia: Prosta sprawa. Na dziecko nigdy nie jest dobra pora... Tak sobie mówiłam. Później- zbliżam sie do 30stki... wypadałoby. Teraz dopadło mnie na amen.
Moje emocje: Cały wachlarz:)

4 kwietnia 2014, 18:10

Juz drugi raz zaczynam dzisiaj pisać. Chciałam przedstawić siebie jakos wesola osobę, ale mam tak podly nastrój że chyba nic z tego nie wyjdzie. Może opisze swoja historię i skupie sie na suchych faktach?
Zawsze bylam jakby antydzieciata. jakoś w głowie nie mieściło mi sie że mogę mieć dzieci. Poza tym żyłam w dziwnym przekonaniu że nie bedę mogła nigdy. Jakaś taka głupia intuicja. I nie to że pojawiła sie w momencie gdy zaczęliśmy z mężem starać sie o dziecko. Co to to nie. Ta myśl jest ze mną od kiedy pamiętam... Mimo że ogólnie w to nie wierze ale czasem mam wrażenie że sobie tą moją bezdzietność wmówiłam.
Po około roku starania sie poszłam do lekarza a maż na badania nasienia. Wyniki doskonałe...jego... U mnie torbiel na jajniku. Na szczęście w drugim cyklu i po Duphastonie zniknęła. Po kilku miesiącach pojawiła się znowu..i znowu zniknęła. W sumie nic takiego, zwłaszcza, że badania hormonalne w normie. No to w czym problem? Chyba w głowie. Rozum jedno, serce drugie. Raz mówię sobie (hmm wychodzi na to że ja często ze sobą jakoś rozmawiam:)) Stara, wyluzuj... to nic nie da, po co ci te testy ovu, po co ta temperatura, a macica niech sobie wędruje jak chce. Tylko po to żeby rano wstać i zrobić cała procedurę. Sik, temp, macica.
Dzisiaj 22 dc. Wiem,że i tym razem sie nie udalo... jutro kupie test ciązowy... tak na wszelki wypadek

5 kwietnia 2014, 08:41

Wczoraj po calodniowym placzu mam nowy plan. Znielubie, odechce i zniekocham nasze dziecko. Bo ja sie kogos nie lubi to jest mu lepiej gdy nie musi przebywac w jego jej towarzystwie. Juz nawet piosenke sobie znalazłam ktora mi w tym pomoże. No i jest lepiej:)

Wiadomość wyedytowana przez autora 5 kwietnia 2014, 09:09

8 kwietnia 2014, 12:04

Mam jakaś nową nadzieję. Widzę Wasze ciąże.. cieszy mnie to bardzoJ

Rozpoczęła się wiosna. Sąsiedzi, którzy siedzieli w domach nagle wyszli na powietrze. A może to ja wyszłam i dlatego ich teraz zauważam? Poza starymi twarzami pojawiło się kilka nowych...  Co za płodne osiedleJ

 

Wczoraj kupiłam zioła Ojca Sroki nr 3. Zrobiłam mieszankę i zaczęłam pić. Smaczne, jak ziołaJ

No i jest nowy plan:

1.       Zioła przez miesiąc

2.       Okres (zapewne tak właśnie będzie)

3.       Znowu zioła

4.       Znowu okres

5.       HSG

6.       Wakacje!

7.       Okres (?)

 

Wmówię sobie że tak ma być, że przejdę tych 7 punktów (bo ósmego nie liczęJ) Oszczędzę sobie okresowego zawoduJ A od piątku znowu mierze temperaturę.

Lubię planowaćJ

9 kwietnia 2014, 13:00

Ojejku jejku... sąsiadka w ciazy. Czyli rozdają juz na mojej ulicy. .. ojejku jejku ;-D

11 kwietnia 2014, 07:11

Jestem załamania i chora. W nocy gorączka i dreszcze a rano prawie 38 na termometrze... przy takiej temperaturze chyba wszystkie moje jajeczka sie spala. Tym sposobem stracilam zupelnie wiare ze w tym cyklu sie uda...

21 kwietnia 2014, 21:25

Ależ dawno nie pisałam... chyba nie ma o czym. Praca ,dom, święta. Nastrój bez zmian. Dopiero po owulacji ruszy lawina depresyjnych myśli. Już sie doczekać nie mogę... Poza tym owulacji jeszcze nie było. Dziwne. Albo wszystko sie opóźni przez chorobę i stres w pracy. Albo po prostu cykl bezowulacyjny. Co w sumie byłoby dla mnie nie lada zaskoczeniem, ponieważ zaczęłam pić zioła ojca Sroki na owulacje właśnie. Bo chyba nie jest tak że skutkiem ubocznym ziół na owulacje jest brak owulacji? Raczej nie miałoby to sensu :-/ Weszłam dzisiaj na bellyfriend.pl.. ech jak tam wesoło:)

4 maja 2014, 09:18

Wiedziałam że jak zdecyduje sie na pamiętnik będę tu zaglidac raz w miesiacu... niekonsekwencja to moje drugie imie. Tak czy inaczej wczoraj wrocilismy z majowki. Próbowałam sie wyluzować ale ciagle z tylu glowy siedzi mysl która smkytecznie zniechęca mnie do alkoholu. Trzeba jednak spojrzec prawdzie w oczy że w tym cyklu są same góry i doliny = nic z tego... znalazłam ostatnio filmiki w ktorym zaciążone dziewczyny mówią swoim mężom czy rodzicom że spodziewają się potomka. Padłam. I już nie moglam sie pozbierać. Sama to sobie robie. Sama nakręcam sie do płaczu. Sama wprowadzam sie w zły nastrój. I sama powinnam mieć do siebie pretensje że nie umiem odpuści.
Zbliża sie @. Przygnębienie rośnie. Wczoraj chyba 100 razy powiedzialam sobie że nie jestem w ciazy. Musze w to uwierzyc i mieć mniejsze rozczarowanie dzisiaj/jutro.

5 maja 2014, 19:38

Porada
Dzisiaj dzień św. Dominika Savio... Patrona par starających sie o dziecko.

7 maja 2014, 17:20

Okres... pojawił sie w pracy. Może akurat to dobrze. Przyszlam z wc z trzęsącą brodą a tu nagle zagaduje mnie koleżanka, szef coś żartuje, mail, telefon. Jakby nigdy nic! Nawet sobie poplakac nie miałam kiedy...

23 lipca 2014, 16:41

Dawno mnie tu nie było. Miałam swoje powody. I tyle sie wydarzyło. Spadłam na samo, psychiczne dno. Codziennie płacz: rano po przebudzeniu, w drodze do pracy i po pracy. Twarz mi sie zmieniła, rysy wyostrzyły. Schudłam... Czuje że byłam o krok od czegoś co nazywa sie depresja. Żeby tego wszystkiego było mało odszedł mój kochany pies. Tak poprostu usnął po 17 latach naszej znajmości... Ale wiecie co, ta psinka została moim "uzdrowicielem". Skierowałam myśli zupełnie gdzie indziej. Płakałam, ale z innego powodu. Myślałam, ale o innych sprawach.

I z czasem wszystko ustąpiło! Wziełam sie w garść, pojechałam na wakacje. I znowu sie ciesze:-) Czuje że to wszystko za mną. Powoli odpuszczam. Nie reaguje histerycznie na wieść że koleżanka zaszła w ciąże. Poznałam bezdzietne pary, które realizują się i łapią życie pełnymi garściami. I wiecie co, bez obaw o ciąże snuje plany na styczeń:) Oczywiście wyjazdowe.

Dzisiaj mąż spytał: kiedy znowu robimy badania? Normalnie wziełabym kalendarz i planowała...ale nie tym razem! Powiedziałam: nie wiem, może za rok, może wcale. Dobrze mi z tym.
Życze Wam z całego serca powodzenia, zielonych kropek, wysokich temperatur i czego sobie tylko życzycie:-) Do widzenia

PS ale temperature będę mierzyła, tak dla siebie :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 23 lipca 2014, 22:44

4 maja 2015, 12:03

Zostałam zainspirowana do napisania postu 

Miałam tego już nigdy więcej nie zrobić. NIGDY W ŻYCIU! A jednak siedzę i stukam w klawiaturę. Dzięki Khalan!
Tak czy inaczej po 10 miesiącach wracam na chwilkę.

U mnie dużo zmian.

Fakty:

Po pierwsze od ponad pół roku chodzimy do kliniki leczenia niepłodności. Po ponad dwóch latach konsultowania się z moją ginekolog, ta stwierdziła że jednak już nie wie co się dzieje i w ogóle że ona już nie ma na mnie pomysłu… PO DWÓCH latach doszła do takiego wniosku!
Nie czekając więc długo poszliśmy na pierwszą wizytę do kliniki i wyszliśmy z rozpiską ogromnej ilości badań do wykonania. Od krwi przez nasienie po HSG (tak, tak to HSG!). Po 3 miesiącach planowania, zapisywania wielu dniach wolnych i morzu wydanych pieniędzy mamy wyniki: ja - dobre, mąż - b.dobre. Na tej podstawie diagnoza: brak owulacji.
Ostatnie 3 miesiące to tabletki na owulacje, monitoring owulacji, zastrzyki na owulacje. Zaczynam się przyzwyczajać

Nastrój:

Jest w miarę dobrze. Ostatnio moją głowę ogarnęły nieco inne myśli. I dobrze, ponieważ nie życzyłabym ani sobie ani nikomu innemu stanu umysłu, ducha i ciała który dopadł mnie równy rok temu. Nie płacze – no chyba że mam powód, spokorniałam – no bo z czym mam walczyć, więcej się śmieje – (wraz z moim losem) sobie w twarz. O bierzmy pierwszy lepszy przykład. Od 2,5 roku mieszkamy na nowym osiedlu. Sąsiedzi piętro niżej mają już dwójkę dzieci: pierwsze zaraz po przeprowadzce, drugie rok temu.. patrzę i oczom nie wierze: trzecie w drodze! Panie Boże, SERIO??? I jak tu się nie śmiać

Plany:

W tym miesiącu bez zmian. Akurat rozpoczął się nowy cykl, więc „lecę” zgodnie ze starym schematem. W październiku będzie rok udokumentowanego leczenia, więc mam nadzieje stanąć w kolejce po In vitro na 2016r.
Chociaż życie nauczyło mnie już, że nie warto planować.

E.

5 października 2015, 16:50

Ciąża rozpoczęta 5 września 2015
Przejdź do pamiętnika ciążowego i czytaj kontynuację mojej historii