I będę walczyć o Ciebie, choćbym miała sobie to szczęście narysować!
każdego dnia dopada mnie strach i pytania dlaczego Ja? dlaczego My? Przecież wszystkim w koło się udaje, przecież wystarczy że sobie zamarzą i ich marzenie się spełnia. A my? Wydaje mi się że jesteśmy dobrymi ludzmi, zawsze chętnie wszystkim pomagamy, prowadzimy zdrowy tryb życia. W koło wszędzie ciąże, w pracy, w śród rodziny, znajomych. Czasem brakuje już sił. kiedy widzę dziewczynę która kilkakrotnie usuneła ciąże jak chwali się zdjęciami brzuszka, gdy znajoma z podwórka, która pali, imprezuje, narzeka na co jej teraz "to dziecko". Gdy widzę te wszystkie dzieciaki w koło i szukam w nich odbicia swojego Maleństwa.
Czasem nie mam już sił aby żyć, ten strach, czy będzie nam dane zostać rodzicami tak bardzo paraliżuje, sprawia, że nie mogę oddychać. I te raniące słowa rodziny, kiedy coraz częściej wychodzą z tekstem że to już czas, że pora na dziecko.. ale przecież nie wiedzą, gdyby wiedzieli, nie raniliby słowami. To była nasza decyzja, że nikomu nie powiemy, miało być lżej, miało mniej boleć. Gdyby wiedzieli, że jesteśmy rodzicami dwóch Aniołków w niebie..
Mimo wszystko nie poddaje się, walczę o Nasze szczęście każdego dnia.. musi się kiedyś udać. Jeszcze będę ziemską MAMĄ!
Ostatnie dni były pełne strachu i nerwów. Tak bardzo zafiksowałam się na ciążę, że już chyba zaczynam wariować. Zawsze miałam regularne miesiączki, teraz spóźniała się już dwa dni. Kilka dni przed czułam objawy, jak wtedy, gdy było mi dane być w ciąży- zawroty głowy, uderzenia gorąca, senność, ból podbrzusza. Teraz się zastanawiam czy to czułam, czy tylko znów sobie wkręciłam nastawiając się na ciążę. Testy, badania krwi- wyniki negatywne. I ten strach, że znów coś sie dzieje złego. Dokładnie tak samo jak rok temu przeziębienie i brak miesiączki. Znów wróciły do mnie te wszystkie tragiczne wspomnienia, gdy kaszląc głaskałam brzuch prosząc Go by został ze mną, błagając Boga by mi Go nie zabierał.. 3 testy negatywne, beta -o,1. Już zaczełam myśleć że coś jest nie tak. Wiedziałam, że to nie ciąża, ale bałam się, że coś sie dzieje. Lekarz kazał odczekać kilka dni i dopiero zgłosić się na wizytę. Te kilka dni były nie do wytrzymania. Teraz przyszła @. Poczułam ulgę. Z brakiem ciąży pogodziłam się po 3 testach, więc uspokoiłam się że jest wreszcie @. Bałam się, że przez jej brak będę musiała przesunąc starania, że może coś w środku dzieje się niedobrego. Po @ mam zgłosić się do swojego gina bo skoro po 3 cyklach się nie udało, wprowadzimy pomocne leki poza duphastonem. Już chyba tak będzie przed każdą @, że będę sobie wkręcać oznaki ciążowe, że będę odliczać dni do testu. Wiem, że to całe zafiksowanie i jeszcze ten stres w pracy nie są dobre, ale jak tu żyć inaczej..
Tak bardzo tęsknię za tym, co straciłam bezpowrotnie...
Moja Droga NIGDY się nie poddawaj! Ja tez chcialam, zeby nikt nie wiedzial, ale niestety tak sie ulozylo, ze wszyscy sie dowiedzieli, co mnie bardzo zabolalo. Ale dzieki temu nikt sie nas nie pyta kiedy bedziemy mieli dziecko. A ciezko jest bardzo, ale jest mnostwo historii ze szczesliwym zakonczeniem. Tylko trzeba czasu niestety. Wiele zalezy od naszego podejscia... Bardzo Ci wspolczuje, ze musialas lezec w szpitalu razem z ciezarnymi. To musial byc koszmar. W moim szpitalu na szczescie kobiety ktore poronily leza osobno. I z tego co wiem teraz jest taka regulacja prawna. Trzymam za Ciebie mocno kciuki!
Kochana wiem, co czujesz, też straciłam moje wymarzone, wyczekane dzieciątko. Czasem ciężko to wszystko zrozumieć i godzić się na tą niesprawiedliwość losu Ale musimy być silne i walczyć dalej. Rodzinie powiedziałam o wszystkim, przynajmniej nikt teraz nie zadaje głupich pytań i nie udziela mądrych rad i chyba tak jest lepiej. Ściskam bardzo mocno i życzę powodzenia <3
Cześć. U mnie jest tak, że chyba jest mi łatwiej gdy mówię co przeżyliśmy. Również trzymam kciuki za Was. Pozdrawiam