Wszystkie wyniki wyszły książkowo !
No i z wynikami znowu do lekarza, który tym razem dał skierowanie na badanie drożności jajowodów, tak zwane HSG. Bardzo bałam się tego badania. Może nie tyle bólu (dużo naczytałam się najpierw w internecie), co tego, że badanie wykaże jakieś nieprawidłowości.
Ale jak się okazało, co najważniejsze oba jajowody drożne, a boleć to praktycznie też nic nie bolało.
No i lekarz dał jeszcze 3 miesiące na próby, jak nadal nic, zleci kolejne badania.
Minęły już 2 z tych 3 miesięcy i coraz bardziej tracę nadzieję...
Kolejne miesiące starań (w sumie już 1,5 roku) i nadal nic.
W maju znów wizyta u lekarza.
8 dzień cyklu, brak pęcherzyka dominującego. Przepisane leki clostilbegyt (na wywołanie owulacji), ovarin (suplement diety wspomagający prawidłowy poziom hormonów itd.) no i w późniejszym czasie luteina podjęzykowa.
Wykonaliśmy monitoring cyklu. No i książkowo pęcherzyk dominujący pojawił się, następnie pękł...
no i w sumie to na tyle, bo do zapłodnienia nadal nie doszło...
Teraz mamy lipiec. Mam urlop i siedzę i myślę co dalej.
W dalszym ciągu biorę ovarin (ma dobre opinie, wierzę, że coś pomoże) no i teraz zaczęłam też stosować żel wspomagający zapłodnienie- conceive plus (konsystencją przypomina śluz płodny i takie też ma zadanie, ma wspomagać ruchliwość plemników, stwarzać im dobre środowisko). Szczerze z żelem wiążę nadzieję, gdyż lekarz stwierdził, że mam zbyt małą ilośc śluzu płodnego co również może utrudniać zapłodnienie.
Wiem, że dziwnie to wygląda, próbuję wszystkiego co tyle znajdę, ale jak to mówią: TONĄCY BRZYTWY SIĘ CHWYTA. Zwłaszcza, gdy jak w moim przypadku szanse wydają się coraz mniejsze....
Hmm odnośnie męża to sytuacja wygląda następująco:
Mąż ma 28 lat, pracuje jako spawacz, niby ma świadomość tego, że coś może być nie tak z jego strony, ale jak tylko zacznę temat dotyczący jego badań (badania nasienia, bo hormony sprawdzaliśmy i są w normie) to temat się urywa. Twierdzi, że chce zrobić te badania ale jednocześnie boi się, że wyjdą nie tak...
No i tak w kółko. I w związku z tym nadal jesteśmy w jednym i tym samym miejscu..
Ale...
Dziś właśnie byliśmy wykonać badanie, jutro odbieramy wyniki
Wiadomość wyedytowana przez autora 14 lipca 2017, 10:41
No i mamy wyniki badań nasienia...
Otrzymaliśmy następujące wyniki:
- objętość 4,0 ml (>1,5)
- czas upłynnienia 10 (<60)
- pH 7,5 (>7,2)
- wygląd prawidłowy
- lepkość +
- aglutynacje -
- wynik HOS testu (%) 58,0 (>60%)
- żywe plemniki (%) 50,0 (>58%)
- koncentacja 18,75 (>15)
- ruchliwość:
plemniki ruchliwe (P+NP) 40%
ruch postępowy (P) 30%
ruch niepostępowy (NP) 10%
nieruchliwe (NR) 60%
Co sądzicie ?
No i mamy powtórkę z rozrywki...
1 dc
Kolejny miesiąc starań spisany na straty.
Skąd brać siły na dalsze starania ? Zaczynam tracić nadzieję...
No to dziś wizyta u androloga. Jestem bardzo ciekawa a jednocześnie pełna nadziei i obaw...
Wizyta u androloga przebiegła pomyślnie. Lekarz powiedział, że wyniki badań M. nieznacznie odbiegają od normy. Ma brać suplementy,nie sprecyzował jakie, może, któraś ma jakieś sprawdzone ? Noo i mamy działać, bo szanse są duże.
Androlog zasugerował też mojemu M., że powinnam wybrać się do psychologa, bo być może problem siedzi w mojej głowie...
Dziś 6 dc więc wracam do żywych i do dalszych starań
8 dc
Dziewczyny powiem Wam, że wstąpiły we mnie nowe siły i pokłady nadziei.
Po wizycie u androloga, który powiedział, że wyniki M. są dobre i nie powinno być większych problemów z poczęciem, stwierdziłam, że w końcu musi nam się udać. Przecież moje wyniki też są w normie, wręcz książkowe.
Kupiłam mężowi suplement diety PARENTON i zobaczymy jakie będą skutki
Coraz częściej zaczynam się zastanawiać nad tym co androlog powiedział M. a mianowicie o wizycie u psychologa. Może faktycznie wina leży w moim nastawieniu ?
Ktoś z Was korzystał z takiej pomocy ?
Ten cykl słabo.
M. zmienił pracę i wyjechał, a ja zostałam sobie tu sama.
Ostatnie było w 14 dniu cyklu, więc nie wiąże z tym cyklem żadnych nadziei.
W sumie coraz mniej wierzę w to, że w ogóle się uda.
Dobrze, że chociaż to staranie się jest przyjemne
Wiadomość wyedytowana przez autora 5 sierpnia 2017, 19:03
Minęły pełne 2 lata starań i tkwimy w tym samym punkcie.
W końcu dorosłam do decyzji i zmieniłam lekarza, ginekolog- mężczyzna. Byłam pełna obaw ale też nadziei, poradziła mi go koleżanka, która dzięki niemu zaszła w ciążę.
Okazało się, że był to strzał w 10. Już podczas pierwszej wizyty, wywiadu lekarz stwierdził PCOS (nikt wcześniej na to wpadł).
Świadczy o tym rozbieżność w długości cyklu (od 27 do 36 dni) oraz podwyższony poziom Testosteronu.
Było również podejrzenie insulinooporności, ale zostało wykluczone.
Także dostałam leki na obniżenie poziomu testosteronu i czekamy na efekty...