Zapisz się i otrzymuj powiadomienia o
zniżkach, promocjach i najnowszych ciekawostkach ze świata! Jeśli interesują
Cię tematy związane z płodnością, ciążą, macierzyństwem - wysyłamy tylko
to, co sami chcielibyśmy otrzymać:)
O mnie: 34lata, optymistka z dużą dozą realizmu, mieszkająca z synem, mężem, kotem i psem:)
Czas starania się o dziecko: ponad 3 lata...
Moja historia: 1 rok naturalnie, potem clo, fostimon, cp w kwietniu:( jajowody uratowane, hsg, wszystko drożne, w październiku 2016 podjęliśmy decyzje o IVF by już dwa miesiące później cieszyć się z upragnionej ciąży.
Moje emocje: od fightera do loosera...są dni,że chcę walczyć, jestem spokojna a są dni,że mam dość siebie, męża, ginekologa...
Edit: Doczekalam się mojego Szczęścia, jestem Mamą 😁
Witam!
Staramy się już rok, najpierw naturalnie, na spontanie i nic...kolejne miesiączki to jakby cios w pysk od matki natury, przy kolejnej co najlepsze spóżniającej się miesiączce( tu dodam,że nigdy, przenigdy przed staraniami się, miesiączki mi się nie spóźniały, zawsze jak w zegarku, łącznie z tym,że przychodziły o tej same porze dnia)po wykonaniu z 3 testów oczywiście różnych firm(żeby nie było)i po negatywnych wyniku dostałam takiej furii,że darłam się i płakałam na przemian...po tej akcji wspólnie z mężem postanowiliśmy pójść do gina...i tu zaczyna się cała historia
w styczniu 2014 poszłam pierwszy raz, zlecił badania hormonalne, wyszły ok, dał mi antykoncepcję na 3 miesiące i kazał odstawić bo podobno po dostawieniu jest większa szansa...no niestety nie u nas, potem przygotowania do ślubu i od maja zaczęliśmy ponownie naturalną drogą...nic...
w lutym 2015 pierwsze badanie nasienia męża, wszystko super oprócz 1% plemników o prawidłowej budowie,wkurw,rozpacz i kłótnie,w lutym pierwszy monitoring, jajo małe bez szans na owu
"tu dodam,że nigdy, przenigdy przed staraniami się, miesiączki mi się nie spóźniały, zawsze jak w zegarku, łącznie z tym,że przychodziły o tej same porze dnia" the same story
Kwiecień 2015
Kolejna stymulacja luteina i Clo tym razem 2x2, skutki uboczne x2, pocierpię co mi tam,monitornig i endo ładne, jedno jajko 11x12mm i tyle...brak szans na owu
Maj 2015
czekam na @ i zaczynam stymulacje Fostimonem od 3 dc, w 10 dc ma byc monitoring, mąż zrobił ponownie badanie nasienia po zjedzeniu dwóch opakowań Androvitu 1x1, L karnityny 1x1 i wit.C 1x1 i załamka:( wyniki spadły o ponad połowę, czyli jak wcześniej miał 20 mln plemników w ejakulacie tak teraz ma 9,5:/ i ogólna ich liczba spadła z 64mln do 25mln:/ to jest jakaś katastrofa...nosił luźne gatki, łykał tabsy, nie pił ale palił niestety...w domu cisza, nie gadamy o tym...
Rozumiem Twoją frustrację... Może warto spróbować przekonać męża do rzucenia palenia...?? Choć przypuszczam, że już to robiłaś... :/ Trzymam za Was kciuki i mocno kibicuję! Nie poddawajcie się, w końcu musi się udać!
Dziękuje za słowa otuchy,miło,że napisałaś o fajki też były batalie, od tłumaczenia poprzez awanturki,fochy, nie zdały rezultatów...po tych wynikach się podłamał,to taki typ,że jak sam nie zrozumi:)to nikt mu nie przetłumaczy, może to jest ten czas,że zrozumi:P oby
Kompletnie też nie radzę już sobie z pytaniami o rozmnożenie zadawanymi przez rodzinę, znajomych, sąsiadów...czasem udaje,że nie słyszałam pytania czy docinki a czasem wychodzę bo jakbym miała otworzyc usta i skomentować to co poniektórym uszy by zwiędły i majtki spadły...ostatnio zaczepił mnie sąsiad, a że byłam w luźniejszym swetrze i do szczuplaczków nie należę, jestem w typie nieco lepiej odżywionej żonki na dorobku:) to wypalił do mnie czy już kopie? nie zrozumiałam o co mu chodziło i on widząc chyba moją konsternację brnął dalej, czy kopie, kiedy rodzę i takie tam...jak skapowałam o co chodzi to niewiele myśląc wypaliłam,że to jedynie ciąża gastronomiczna i że najwidoczniej małżeństwo mi służy, sąsiad z zażenowaną miną oddalił się a mnie naszła dopiero! fala żalu, wkurwu i płaczu...wróciłam do domu, beczałam jak głupia, w między czasie przyszło mi do głowy (rychło w czas) milion ciętych ripost ale po co...
to tak jak u mnie. Dziś lub jutro @. Ale tym razem nie miałam żadnej nadziei, bo wtedy kiedy trzeba był <3 to mojemu się nie chciało... ach ci faceci...
Brzuch naparza,a od jutra trzeba sie zaczac kluc...zaczynam przygode z Fostimonem...malzonek ma humorki a ja poczucie beznadziejnosci i takiej mega niemocy,ze nic tu kutwa nie zalezy ode mnie...kupilam dzisiaj orzechy brazylijskie...nic,ze za 200g zaplacilam dwie dychy,moze pomoze nie...?
Pierwszy zastrzyk z fostimonu...pietra mialam jak cholera zeby sie przelamac i ukluc ale zacisnelam zeby i kurde nie bolalo ani troche...uff bo jeszcze 6 przede mna;-) jajka rosnijcie...
przeżyjesz zastrzyki ;) co do nasienia m u mnie małż też pali, do tego pije piwko po pracy, bierze gorące prysznice na kopalni, myślałam że wyniki będą poniżej normy ale okazało się że nie, morfologia 6% może nie dużo ale jednak więcej niż 4%, po roku powtórka byłam pewna że będą gorsze a tu niespodzianka 12%, i przez to nie potrafie m przegadać że paleniem i piwkami nie pomaga, po pewnym czasie jak pytali mnie o dziecko że przecież już czas i wgl to zaczęłam pytać żartujesz? tak ze zdziwieniem jak ktoś miał odwagę dalej dopytywać to mówiłam przecież my nie chcemy, oczywiście niektórzy się oburzali bo jak można nie chcieć dziecka, ale przynajmniej dali nam spokój a nasze PCOS co tu dużo mówić, wrzód na dupie ;) trzymam kciuki za udany cykl &&&&& <3
dziękuje za wsparcie, naprawdę serce mi rośnie jak wiem,że ktoś to czyta i napisze...mój M. ma tylko 1% więc jest kiepsko...ale gin twierdzi,że ma ich na tyle dużą ilość,że nawet 1% z tych wszystkich wystarczy...czuje,że ograniczył fajki bo już nimi tak nie śmierdzi tylko boję się,że to chwilowe...dziękuje za miłe słowa i pozdrawiam
pamiętaj że do zapłodnienia wystarczy jeden plemnik :) ja obliczałam ile to 6% z ilości ogólnej żeby się pocieszyć i to są na prawdę duże wartości ;) ja po ostatnim warczeniu o palenie m dzisiaj zauważyłam że skończył mu się pakiet a nie kupił nowego i jak przyszedł z nocnej zmiany to nie palił, czyżby i mój mężczyzna postanowił rzucić? :D oby tylko wytrzymali
Dzis juz trzeci zastrzyk za mna,polmetek...i tak mnie nachodzi refleksja po co to wlasciwie...ludzilam sie,ze po clo szybko zajde,wcinalam te groszki i slyszalam tylko pomrukiwania gina,ze male te jajka i nici,dlaczego teraz mialoby byc inaczej...oczywiscie zaczyna sie inwazja ciezarnych,jedna dzis na mnie wpadla(sic!) do tego praktyki na pediatrii nie przynosza ukojenia...jestem zla,zla na to jak jest i na zla na to,ze jestem zla,bo przeciez nie powinnam dolowac tylko walczyc...jeszcze mnie zab rozbolal...
wyrwalam kla...nie bolalo a to za sprawa cudownego p.doktora...ale musialam zrobic rtg i dostalam znieczulenie i sie zastanawia jak to wplynie na to nasze staranie sie,jutro 10dc ide na usg,wypytam gina czy dzialamy czy odpuszczamy...jak nie urok to ...
Ja zaczynam stymulacje CLO i Fostimon.. boje sie jak cholera..ze sie nie uda.. ale walcze, bo co mi zostaje..
Od 8 dc bede sie kuła, póki co mam 4 ampułki przepisane. Trzymaj za mnie kciuki.
a Jak Ty reaujesz na Fostimon?
Powodzonka!
Zapomniałam trochę o tym pamiętniku, ale postanowiłam pisać dalej. Może bardziej terapeutycznie dla siebie bo jednak jest człowiekowi lepiej jak gdzieś się wygada...
Po tych wszystkich nieudanych miesiącach walki, po ciązy pozamacicznej w kwietniu, postanowiliśmy pójść do kliniki gdzie zajmą się nami kompleksowo. Na swojego poprzedniego Gina zlego słowa nie dam powiedzieć, bo w końcu to dzięki niemu żyję, bo wykrył moją cp w 6 tyg. co rzadko się zdarza...miałam dzięki temu szanse na leczenie zachowawcze a nie na wylądowanie z pęknietym jajowodem na stole.
Ale wracając do Kliniki, faktycznie kompleksowo się nami zajęto, przebadano od stóp do głów za niestety nie małe pieniądze i podjęliśmy decyzję,że podchodzimy do IVF. Czas ucieka, inne metody zawiodły więc wybór był w zasadzie jeden.
W październiku rozpoczęliśmy kompletowanie badań a w poniedziałek 12.12.2016 miałam pierwszy transfer, dwóch, 3 dniowych zarodków.
dziś jest 2dpt, jeszcze 9 dni...oczekiwanie jest straszne...nie jestem hurraoptymistką, raczej nie nastawiam się...testuje dzień przed Wigilią...:/ehh zaciskam zęby, co ma być to będzie
Fajnie, że to napisałaś :) ten wpis daje nadzieję innym staraczkom!
Treści zawarte w serwisie OvuFriend mają charakter informacyjno - edukacyjny, nie stanowią porady lekarskiej, nie są diagnozą lekarską i nie mogą zastępować zasięgania konsultacji medycznych oraz poddawania się badaniom bądź terapii, stosownie do stanu zdrowia i potrzeb kobiety.
Korzystając z witryny bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na użycie plików cookies. W każdej chwili możesz swobodnie zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich zapisywaniu.
Dowiedz się więcej.
"tu dodam,że nigdy, przenigdy przed staraniami się, miesiączki mi się nie spóźniały, zawsze jak w zegarku, łącznie z tym,że przychodziły o tej same porze dnia" the same story