A tak z innej beczki właśnie za tydzień czeka mnie przeprowadzka na własne mieszkanko (pewnie nie ostatnia znając życie w UK), ale cieszę się ogromnie, że nie będzie mnie stresować obecność innych ludzi.. że będę mieć psychiczny luz. Mam nadzieję, że podołamy finansowo i nie będziemy musieli nic zmieniać dopóki nie pojawi się maleństwo..
cieszę się, że mogę tu być.. że jest wsparcie i porady jak sobie radzić..
, to jakaś masakra jest... tyle rzeczy się uzbierało, że nie wiem gdzie my to rozpakujemy w nowym domku.. ale najważniejsze już że tylko sami
a akurat jutro jest też 3 lata jak jestem w UK. i po 3 latach (i jednym dniu) na "swoim"
no fakt faktem wynajmowane od kogoś, ale tylko MY.. nikt nie będzie gderać za uszami..
nawet nie wiecie jak się cieszę.. może wtedy uspokoję się troszkę, bo mieszkając z ludźmi
to pełno nerwów i stresu...
a jak tam u Was??
