X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki Macierzyństwo po 40
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
Macierzyństwo po 40
O mnie: Jestem z tych starających się w późniejszym wieku. Tak się ułożyło w moim życiu, że na mojego męża, mężczyznę z którym chciałabym mieć dziecko musiałam poczekać dłużej.
Czas starania się o dziecko: Od listopada 2018 r
Moja historia: Ze staraniami czekaliśmy do ślubu. Gdybyśmy wiedzieli, że to nie jest takie proste zaczęlibyśmy pewnie wcześniej. A tak na początku przez pierwsze miesiące na luzie, później z testami owulacyjnymi. A gdy nadal nie wychodziło zaczęliśmy odwiedzać lekarzy. Mąż trafił na dobrego, zaangażowanego androloga. Ja naiwnie sądząc, że udało mi się znaleźć dobrego lekarza na NFZ zaczęłam chodzić do niego. Teraz już z perspektywy czasu widzę jaki był słaby, zero pogłębionej diagnostyki. Tak samo internistka zbagatelizowała podwyższone parametry cukru, tarczycy. Gdy i ja również zaczęłam się leczyć prywatnie jest znaczna poprawa. Jestem już po operacji wycięcia płata tarczycy. Biorę leki na TSH, cukier, prolaktynę. Monitoring cyklu OK, przede mną sono hsg.
Moje emocje: Po moich stresach i nerwach związanych ze zdrowiem wierzę, że najgorsze za mną i teraz czeka mnie to czego najbardziej pragnę :)

16 grudnia 2019, 09:20

Pamiętniki podczytuję już od jakiegoś czasu, w końcu przyszedł czas, że i ja postanowiłam pisać.
Mam nadzieję, że będzie to miało na mnie terapeutyczny wpływ :) Zamierzam uporządkować myśli, nasze działania w kierunku aby dziecko pojawiło się w naszym życiu. Oboje nie jesteśmy już najmłodsi i wiemy, że tak się może już nie stać.
Jesteśmy szczęśliwi we dwójkę i staramy się nie dać zwariować, mówimy sobie: będzie maluszek dobrze, nie będzie też dobrze.

19 grudnia 2019, 08:19

Chciałam wczoraj u lekarza pobrać cytologię kontrolną po leczeniu gynalginem. Na co dzień umawiam się w ramach ubezpieczenia prywatnej opieki a teraz pomyślałam, że ok wyjątkowo na szybko zapłacę te 40 zł. Na miejscu okazuje się, że dalej mam infekcję i koszt wzrósł do ceny wizyty bo lekarz wypisał mi receptę. Sama na siebie się wkurzyłam, już nawet nie mówiłam mężowi zaraz by mi mówił, że bez sensu kasę wydałam ;/ A w poczekalni siedziała kobieta dumnie trzymała w garści segregator z badaniami z napisem "JESTEM W CIĄŻY" . Lekko mnie to zirytowało, widuję kobiety z widoczną ciążą ale wtedy mam ciepłe uczucia, uśmiecham się. A tu hmm.. Mąż ma badanie nasienia w piątek, jestem ciekawa czy wyniki się poprawiły.
On na szczęście ma świetnego androloga a ja tak wędruję od jednego do drugiego ginekologa. Niestety nie trafiłam na odpowiedniego który chciałby sensownie mnie poprowadzić. Jeden mnie zbywa, starajcie się, nie ma Pani czasu na szczegółową diagnostykę! Inny mimo, że jest specjalistą leczenia niepłodności odsyła mnie do innych klinik.
Mam wrażenie, że oni najchętniej zajmowaliby się prostymi przypadkami typu kontrolna wizyta, usg i tyle.
Na styczeń zapisaliśmy się do poradni leczenia niepłodności ale na nfz, tak więc dużych nadziei z tym nie wiążę.
Mam też na oku specjalistę - ginekologa do którego zamierzam pójść we dwójkę zobaczymy.

3 stycznia 2020, 08:36

Już za kilka dni czeka mnie operacja. Nie stresowałam się jak dotąd, święta, sylwester uśpiły.. ale teraz czuję narastający niepokój. Czy wszystko pójdzie dobrze, jak będę się czuła po, jak to wpłynie na mój organizm.
Myślałam, że może nie dojść do skutku albo zostać przesunięta ze względu na przypadającą miesiączką. Po konsultacji z lekarzem usłyszałam, że nie. Będę czuła po prostu dodatkowy dyskomfort i tyle.
Nie wyobrażam sobie też, że będę tak długo potem na zwolnieniu i będę siedziała w domu. Dla mnie to wszystko po raz pierwszy w życiu, szpital, operacja, zwolnienie. Mam nadzieję, że dam radę i przetrwam to wszystko..

Wiadomość wyedytowana przez autora 3 stycznia 2020, 08:36

16 stycznia 2020, 12:24

I po operacji.. samopoczucie w porządku, czuję się tylko nieco osłabiona i niestety mam problem z głosem. Trochę czuję się zawiedziona bo widziałam jak inne pacjentki mówiły świetnie po operacji a ja nie. Operował mnie uznany chirurg ale jak widać nie zawsze wszystko wychodzi super. Nie ma uszkodzenia nerwów, jest lepiej ale powrót do pełni głosu może potrwać kilka tygodni. Ile dokładnie nikt nie wie. Byłam u foniatry, zrobił badanie fiberoskopowe, średnio przyjemne :/ nic niepokojącego nie wyszło na nim, jedynie podejrzenie obrzęków w okolicy nerwu, przepisał leki. Teraz dni płyną mi leniwie w domu, nigdzie mi się nie śpieszy ale też jeszcze nie jestem w pełni sił. Powrót do pracy dopiero za kilkanaście dni :)

17 stycznia 2020, 17:49

Byłam z mężem na pierwszej wizycie w ramach programu prokreacyjnego na NFZ i o dziwo jestem miło zaskoczona.
Nie spodziewaliśmy się niczego szczególnego a tu proszę.. Kompleksowe, uporządkowanie wszystkich naszych badań i plan postępowania co dalej. Lekarka miła i konkretna a właśnie tego mi brakowało żeby ktoś ogarnął nam to co już mamy. Wcześniej tak chaotycznie kursowałam od jednego ginekologa do drugiego. Nie udało mi się znaleźć stałego lekarza a powinnam. Mąż mówi, że robię jakiś casting wśród lekarzy zamiast trzymać się jednego i jego słuchać. Pewnie jest w tym trochę racji i dlatego mój plan jest taki: prowadzenie całościowe naszych starań w poradni a indywidualnie będę dodatkowo chodziła do wybranego - jednego lekarza. Niestety wynik cytologii nie jest dobry ze wskazaniem do kolposkopii - tak więc ta wizyta to pilna sprawa.

29 stycznia 2020, 12:08

Czas biegnie.. niedługo czeka mnie powrót do pracy. Przyzwyczaiłam się do zwolnienia, jest mi dobrze i wcale mi się nie nudzi.
Głos po operacji niestety dalej mam zmieniony, będę konsultować u innego foniatry. Czekam też na wynik histopatologiczny, mam nadzieję, że nie będzie niepokojący. Poza tym korzystam z czasu i działam w sprawie badań zleconych w klinice. Za mną kompletny monitoring cyklu, krzywa cukrowa. Przede mną sono hsg, kolposkopia, badania hormonów na początek cyklu i hormonów tarczycy. Po powrocie do pracy będę musiała się zwalniać u szefa, prosić o możliwość wyjścia wcześniej .. ech jak ja tego nie lubię :/ Nigdy nie odmówił ale sam fakt jest średnio przyjemny. Mąż jest sam sobie sterem i żeglarzem i sam sobie organizuje dzień, trochę mu tego zazdroszczę.
Za oknem po raz pierwszy tej zimy zobaczyłam śnieg, nie chce mi się ale wyjdę na krótki spacer :)

5 lutego 2020, 08:18

Sądziłam, że po miesiącu nieobecności czeka mnie ciężki powrót do pracy a tu miła niespodzianka. Byłam zastępowana kompletnie, może bano się, że nie wrócę ;/ szpital, operacja budzi strach w każdym.. Czuję jakbym przeskoczyła trochę zimy, mamy już luty, dni są dłuższe i coraz bliżej wiosny.
28 d.c. i mam objawy tak jak przed okresem, bolą piersi, podbrzusze. Czytałam, że identyczne objawy można mieć w ciąży.
No nie wiem, jakoś wątpię żeby akurat teraz się udało. Fizycznie to raczej jestem w gorszej kondycji, nie wszystko jest super.

7 lutego 2020, 08:40

1 d.c.

Wczoraj miałam kryzys emocjonalny i oboje z mężem na poprawę nastroju napiliśmy się winka. Lepiej nie było, tylko nas wzięło na smutki i żale związane z naszym zdrowiem. Usłyszałam, że w sprawie dziecka to on jest zrezygnowany i brak w nim wiary, że się uda. Bo za późno się staramy, wiek nie ten już, no i oboje mamy problemy zdrowotne a on ma problemy z nasieniem, nie sądzi że można je poprawić. Słowo "suplementy" nie działa na niego pozytywnie. Będzie ponawiał badanie i pójdzie do androloga ale uważa, że on mu nie pomoże. W ubiegłym roku jak chodził to mu wykrył bakterie które wyleczyliśmy.
Próbowałam go podnieść na duchu i mówiłam, że jeszcze się nie poddajemy, że jeszcze walczymy! ale te słowa raczej do niego dotarły.. nie wiem co zrobić żeby zmienił nastawienie. Za dwoje nie będę miała na tyle siły aby udźwignąć nasze starania..

19 lutego 2020, 11:42

Sono hsg nie doszło do skutku. Pani Ginekolog gdy zobaczyła moją złą cytologię stwierdziła, że trzeba działać po kolei.
Najpierw kolposkopia, ewentualny wycinek i dopiero potem sono hsg. Zdziwiła się, że moja lekarz prowadząca skierowała mnie na sono widząc taką cytologię. Ale pewnie i tak by nie doszła do skutku bo mam jednak jakąś infekcję.
Tak się zastanawiam czy partner też nie powinien być przeleczony pod kątem infekcji bakteryjnych czy też grzybiczych ? A tak generalnie to nawet się nie przejęłam tym odwołanym sono bo otrzymałam wynik histo po operacji i jestem zdrowa!!
Poczułam dużą ulgę, kamień spadł z serca. Myślałam, że się nie przejmowałam ale jednak w dniu wizyty odbioru miałam mega-stresa.. Nic niepokojącego nie wykryto. Na dodatek głos wraca już do normalności i powoli operacja staje się już tylko wspomnieniem.

9 kwietnia 2020, 12:46

32 d.c.

Zawsze gdy przychodzi ten dzień doszukuję się pierwszych oznak ciąży. Bolące piersi, zmienny nastrój.. Cykl mam dosyć regularny więc długo nie żyję w niepewności mając nadzieję, że się udało. Diagnostyka stanęła w miejscu, miesiące uciekają, nie ma szans na kolejne badania i odkrycie problemu. Może gdybym była młodsza to przerwa nie martwiłaby mnie a tak ... :( Czuję się znużona mocno obecną sytuacją, na dodatek u mnie praca wre pełną parą! Wiem, powinnam się cieszyć, że pracę mam, że nie ma u mnie żadnych zawirowań. Ale jednak trochę zazdroszczę osobom które mogą pracować zdalnie albo chociaż krócej.. Skończy się na tym, że wezmę może jakiś dzień urlopu.

8 maja 2020, 12:21

W tym roku: najpierw operacja tarczycy, problemy z głosem które na szczęście zniknęły zupełnie. Wynik histo wykluczył zmiany nowotworowe. W ostatnim czasie przeszłam kolejne lęki związane ze złą cytologią. W tym temacie na szczęście moja poradnia działała i wykonałam kolposkopię. Musiałam również wykonać test hpv no i wyszło wirus 33! Wynik histo stwierdził jedynie niewielką zmianę w jednym wycinku i otrzymałam zielone światło do starań i c.d. diagnostyki :-) Kontrolna cytologia za pół roku, jest nadzieja, że organizm zwalczy i wirusa i ta zmiana zniknie. Będę teraz próbowała zapisać się na sono hsg.

Aktualne wyniki badań krwi:
TSH - 2,7
FT4 - 1,54
Glukoza - 95,2
Prolaktyna - 539

Z tymi i innymi wynikami badań hormonalnych udałam się do Pani endokrynolog do której chodziłam na początku, zmieniłam ją bo szukałam takiego lekarza który ma też aparat usg. To był błąd bo ona naprawdę jest OK, jest zaangażowana i stara się nam pomóc, czuję się otoczona opieką. Na zmniejszenie TSH mam zwiększoną dawkę euthyrox, na cukier metformax w innej dawce, na prolaktynę bromergon. Zasugerowała też, że powinnam zbadać mutacje genu MTHRF. Kiedyś już ktoś mi mówił o tym ale uznałam to badanie za nic nie wnoszące tylko kolejne na wydawanie bez sensu kasy. Teraz argumentując przekonała mnie.
Mąż także poczuł chęć i już zapisał się na badanie nasienia i posiewy gdy będzie miał swoje wyniki idziemy razem do jego androloga.
Jestem teraz pełna nadziei i wierzę, że się uda!

Wiadomość wyedytowana przez autora 8 maja 2020, 13:44

11 maja 2020, 13:43

Dzisiaj postanowiłam uaktualnić moją wizytówkę :) Kiedyś czułam, że jestem osamotniona mając tyle lat w staraniach a wcale tak nie jest. Jest trudniej ale nie jest to niemożliwe. Wierzę, że moja historia zakończy się sukcesem i będzie wsparciem dla innych starających się. Nie należy się poddawać! Mój optymizm zaraził również męża, zrobił zlecone badania a przede wszystkim podjął się diety. Ja również staram się trochę schudnąć ale łatwo nie jest. Wierzę, że odpowiednia dieta i aktywność na pewno przyniesie efekty.

5 czerwca 2020, 11:41

22 d.c.
Byłam wczoraj u ginekolog z którą wiązałam duże nadzieje, znalazłam ją już dawno, super opinie, same superlatywy ..
Miałam nadzieję, że pokieruje mnie w staraniach, przejrzy wyniki, powie co poprawić albo jakie badania wykonać..
Miła owszem, poświęciła mi ok. 40 minut, badania przejrzała, usg, cytologię pobrała. Generalnie z całej wizyty wyniosłam, oczywiście przekazane bardzo delikatnie, że jestem za stara na naturalne starania, nie ma czasu czekać i jedyne co to in vitro. A mówiłam.. że nie jesteśmy przekonani do in vitro, że chcemy tylko naturalnie a jak nie wyjdzie to zrezygnujemy. Nic to, ona tylko o tym. Z pozytywów potwierdziła owulację, więc to już kolejny raz mam potwierdzenie, że są u mnie owulacje.
Żadnych zmian niepokojących nie ma u mnie i że sporo jeszcze pęcherzyków. Nadzieja, że może teraz się udało pojawiła się bo staraliśmy się dokładnie w dniach owulacji :-) A i diagnostycznie oboje mamy już unormowane wiele parametrów.
W kolejnym cyklu czeka mnie w końcu sono hsg , piszą dziewczyny że po tym badaniu zachodzą w ciążę, może będzie tak u mnie oby. Cóż.. nadzieja jeszcze jest..

22 lipca 2020, 08:24

11 d.c.
Dawno mnie tu nie było, ostatnio bardziej podczytuję niż sama piszę. Za mną urlop tygodniowy ale jeszcze w sierpniu mamy tydzień. Tak rozłożyliśmy w tym roku wyjątkowo na 2 tury w różnych rejonach Polski.
W kwestii starań: za mną sono-hsg, oj bolało na początku ale wynik pozytywny oba jajowody drożne.
U męża wykryta bakteria w nasieniu ale już jest po kuracji antybiotykowej, po kontrolnym posiewie zobaczymy czy pozbył się na dobre. U mnie w posiewie na szczęście nic nie wykryto ale za to wyszła mi mutacja MTHFR C677T hetero. Mam mieszane odczucia co do tego badania, stanowiska ginekologów jak i Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników są sprzeczne ze sobą. No ale, że ufam mojemu endokrynologowi ( to lekarz który uporządkował moją tarczycę, cukier, prolaktynę ) słucham się jego. Przepisał mi: acard i kwas foliowy zmetylowany. Jedyne co mnie lekko irytuje na każdej prawie wizycie to pytanie ile mam lat, tak jakby tego w karcie nie było :/ Kolejny krok u mnie teraz to stymulacja owulacji ale wizytę w mojej poradni niepłodności mam dopiero w sierpniu. Szkoda mi kolejnego cyklu i myślę żeby do jakiegoś ginekologa podejść ale pomysłu do kogo już mi brak. Nie mam siły szukać kolejnego i opowiadać mu całej mojej historii..

Wiadomość wyedytowana przez autora 22 lipca 2020, 09:31

27 sierpnia 2020, 10:27

2 poł. cyklu.
Ta trudniejsza gdy czas się dłuży z nadzieją, że może teraz się udało doszukując się pierwszych objawów ciąży..
Dzisiaj pobolewa mnie brzuch i oczywiście myśl się pojawiła. Pierwszą połowę cyklu miło wspominam, urlop i wszelkie związane z tym przyjemności z najważniejszymi: Próbami :)
Przed urlopem mieliśmy ciekawą wizytę z programu u psychologa. Dobrze było porozmawiać z kimś kto nie ocenia, słucha co mamy do opowiedzenia i uświadamia targające różne emocje. Np. gdy przychodzi pierwszy dzień cyklu odczuwam sprzeczne uczucia smutek, że się nie udało i ulgę, że to jeszcze nie teraz, że przede mną kolejny miesiąc. Obawiam się ciąży, wszystkich z tym związanych ewentualnych komplikacji, czy dziecko będzie zdrowe, drżenia niepokoju o każdy dzień czy jest w porządku.
Nie lubię tego stanu zawieszenia w życiu, dzielenia miesiąca na pół, niewiadomej czy będziemy rodzicami. Dobrze, że mamy odskocznie w życiu, wspólną pasję podróże. Mąż lubi swoją pracę, widzę, że sprawia mu frajdę. Mi raczej nie, ale daje mi bezpieczeństwo, spokój i stabilność.
W kwestii diagnostyki: u męża pojawiła się jakaś inna bakteria ecoli mogąca osłabiać jakość nasienia, do wyleczenia.
Tak więc z bakteriami to neverending story :/ Zaraz i u mnie może się pojawić..
Przede mną kolejna wizyta z programu, zobaczymy co tam powiedzą. No i najważniejsze to znaleźć ginekologa który się mną zaopiekuje. Odkładam to ciągle bo wiem, że to trudne a po ostatniej wizycie u ginekologa w którym pokładałam duże nadzieje pozostało tylko zniechęcenie.

31 sierpnia 2020, 09:43

Wizyta z programu nfz za mną.. i stwierdzam, że już moja cierpliwość na chodzenie tam skończyła się.
Czekałam na wizytę godzinę a teoretycznie byłam zapisana jako druga no ale cóż, kolejka godzinowa to fikcja, nie pilnują tam wcale grafiku. Sama wizyta nic specjalnego nie przyniosła, miałam wątpliwości co do kompetencji lekarki bo nawet nie dostrzegła potrzeby zrobienia posiewu skoro mąż ma bakterię ani USG bo przecież to druga połowa cyklu. Wypisała mi skierowanie na powtórzenie AMH to jedyny plus. Zaproponowała ponownie zrobienie monitoringu ( O! już widzę jak chodzę tam i czekam pod drzwiami :/ O nie ) a potem inseminację. Poza tym lekarka w mało delikatny sposób rozmawiała ze mną, wypytując się o intymne sprawy męża, jeszcze na dodatek w obecności siedzącej na przeciwko asystentki.
Udało mi się tam zrobić kilka kosztownych badań w tym sono hsg ale dalej nie widzę już sensu.
I tak to co teraz najważniejsze to czyste posiewy bez bakterii i poprawa jakości nasienia.
Czy są jakieś dobre suplementy na poprawę ? Może coś doradzicie Dziewczyny ?