Dopiero zaczynamy z mężem starania o maleństwo, w tym pierwszym cyklu byłam bardzo niezdecydowana. Bardzo chcemy dzidziusia, ale od podekscytowania nagle przechodzi do wątpliwości...
Ten rok był dosyć ciężki pod względem zdrowotnym. Na początku roku miałam wrzody dwunastnicy... Do tego doszło pojawienie się "grzybka na jajniku - skierowanie na badania markerów... Wyniki podwyższone

Ale do ślubu jeszcze 1-2miesiące, no jeszcze nie... poczekamy chwilę...
Potem od mniej więcej maja miałam bóle klatki piersiowej, więc w głowie różne myśli. Myślałam pewnie to przez stres związany ze ślubem. Ale ja z tych kłębków nerwów. Idę więc do lekarki, robię ekg wszystko ok, Pani mówi, że to od stresu dostaję tabletki i syropy uspakajający. Czasami go piję jak już dłuższy czas boli. Niestety tak jest do dnia dzisiejszego chociaż rzadziej, ale jednak. Zestresowany ze mnie człowiek...
Więc ta niepewność i zwątpienie prawdopodobnie wynika z tego, że boję się, że nie jestem zdrowa, ale żadne z badań nic nie wykazują..
A może sobie wmawiam?
Dzisiaj kolejny raz zrobiłam badania na HE4 i Ca125 oraz inne... Gina mam 28.11 zobaczymy czy jest lepiej czy gorzej...
W tym cyklu apka mówi mi, że owu miałam 13 dnia, a 14 było przytulanie

Oczywiście jako narwana początkująca w staraniach zrobiłam test ciążowy już po 3 dniach od stosunku.... Szalona xD Wynik - wiadomy

Przez ostatnie dni miałam mdłości i mam metaliczny posmak w ustach, nie wiem co to jest, ale raczej nie ciąża bo za wcześnie. No cóż czekam na @

Może w przyszłym cyklu się uda

Trzymajcie kciuki
