Jestem po owulacji. Jak zwykle mam mnóstwo podejrzeń o ciąży. Pobolewaja mnie jajniki i czuje bóle menstruacyjne. Wykres książkowy... skok tempki, wczoraj drugi skok - dziś mały spadek. 5 dpo rano czułam się fatalnie - mdłości- brało mnie na wymioty... chyba trochę za wcześnie..
Wczoraj wróciłam z urodzin kumpeli o 12 w nocy. W toalecie zobaczyłam trochę krwi... jednak potem w sluzie tylko jedna czerwona niteczka... oby to była implantacja. 7 dni do okresu. Temperatura 37. Bóle podbrzusza..
Wczoraj znów poszłam spać po 1 ... 3h później niż zwykle. Nie wiem czy brać spadek tempki na poważnie czy to poprostu niewyspanie. Dzisiaj rano co wstałam czy z sofy czy z krzesła to robiło mi się słabo i miałam zawroty głowy... ogólnie czuje ze to będzie ciężki dzień.
Dziś wyplakalam wszystkie łzy i nie wiem czemu...
Wczoraj kolejne plamienie...5 dni przed okresem. Pojechałam do lekarza sprawdzić co się dzieje - nic złego Lekarz nie stwierdził i polecił zrobic betę w poniedziałek..
Dzisiaj drugi dzień plamienia ale o wiele lżejszy niż wczoraj. Dosłownie jedna kropka na wkładce. O 23 już nie ma śladu po krwawieniu. Pobolewaja mnie jajniki.. bije się z myślami czy zrobić już sikanca czy czekać do poniedziałku na betę..