X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Mój Anioł
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
Mój Anioł
O mnie: Mama Anioła w niebie i synka na ziemi.
Czas starania się o dziecko: Od 2018
Moja historia:
Moje emocje:

4 marca, 13:46

29.01.2024
Synku! Czy pamiętasz nasz ostatni wspólny dzień? Pamiętasz jak dobrze się wtedy czułam?
Pamiętasz jak śpiewałam do piosenek z ulubionej playlisty? Ja pamiętam... Każda godzina tego dnia wgryzła się w moją świadomość i pozostanie w niej już na zawsze.
Pierwszy dzień ferii mojego starszaka planowaliśmy z dużym dystansem, bo wiedziałam, że nadal muszę bardzo na Ciebie uważać. Brzuch bolał mnie niemal cały czas, ale już się tak nie przejmowałam. Nasze spotkanie było tuż, tuż. Pozostało 7 tygodni.
Kilka godzin później złamałeś mi serce swoim odejściem. Zrzuciłeś w mrok, z którego nie umiem się wydostać. Ból jest trudny do opisania - odbiera oddech, dusi łzami. I ta cisza pod sercem. W głowie kłębią się myśli "dlaczego nas to spotkało?". Niesprawiedliwość przytłacza.
Walka o Ciebie nie była łatwa, ale nie żałowałam ani jednego dnia od kiedy ujrzałam upragnione dwie kreski na teście. Na każdym USG wstrzymywałam oddech i czekałam na kojące słowa lekarki, że serduszko bije, że wszystko z Tobą w porządku.
Modliłam się, gdy pędziliśmy z mężem do szpitala, bo krwawiłam. Modliłam się, gdy z silnymi skurczami leżałam pod kroplówką tłoczącą mi do żył leki tokolityczne. Wszystko przetrwałeś... I gdy skończyłeś 28 tygodni pozwoliliśmy sobie z Twoim tatą mieć nadzieję, że teraz będzie już dobrze, że za chwilę weźmiemy Cię w ramiona i przytulimy. Ja - zmęczona porodem, a tata dumny i szczęśliwy, ze wreszcie jesteś.
I wzięliśmy Cię w ramiona... O 7 tygodni za wcześnie... Ostatniego dnia stycznia.
Byłeś cichutkim, 2-kilogramowym Aniołkiem. Twoje serduszko zatrzymało się na zawsze dwa dni wcześniej. Właśnie wtedy, gdy tak dobrze się czułam i śpiewałam, żebyś rozpoznawał mój głos, gdy już pojawisz się na świecie.
Ten dzień zmienił nasze życie. Nigdy nie będziemy tymi samymi ludźmi. Twoja śmierć rozdarła nam duszę.
Umieram każdego dnia od tej chwili, a gdy przypominam sobie czas z Tobą, cudowne kopniaczki i czkawkę pojawiającą się kilka razy dziennie, umieram jeszcze bardziej. Udaję życie, bo czuję, że tak trzeba. Leki trochę zagłuszają cierpienie, pozwalają zasnąć. Bez nich już dawno położyłabym się obok Ciebie w grobie i tak została. Ale świat mówi mi, że nie mogę, bo przy mnie jest jeszcze Twój starszy brat i bardzo potrzebuje mamy. Przymykam oczy, czuję się rozdarta między Wami.
Wiem, że świat ma rację, ale strzęp serca, który jeszcze we mnie bije, nie ma sił dźwigać tego bólu. Jeszcze nie.

4 marca, 14:32

31.01.2024
Poród... Planowałam go od niedawna, odkąd skończyłeś, magiczne w mojej głowie, 28 tygodni. Strach o Ciebie wreszcie złagodniał. To miał być wyjątkowy dzień, bez względu na to, jaką drogą pojawisz się na świecie. Wiedziałam, że dam z siebie wszystko, że Twój tata będzie blisko, że przytulimy Cię jako pierwsi.

Miałam usłyszeć Twój pierwszy krzyk i poczuć bicie serduszka tuż przy moim, a przywitałeś mnie ciszą i zamkniętymi, już na zawsze, oczkami. Tylko Twoje, ciepłe jeszcze, ciałko przypominało mi, że dwa dni wcześniej oboje cieszyliśmy się życiem.

Pamiętam każdą godzinę od odbierającej dech diagnozy, każdą położną i lekarzy pojawiających się przy mnie, żeby pomóc mi urodzić Cię. Cisi Aniołowie w całej tej tragedii pomagali ulżyć mi w bólu fizycznym, bo nic więcej już nie mogli zrobić.
Zasłoniłam wszystkie okna w sali, w której leżałam. Dla mnie zapadła noc. Nie było nadziei na szczęśliwy finał, choć w mojej głowie wciąż pojawiał się obraz Ciebie rodzącego się z pierwszym krzykiem na ustach. Głupia świadomość chciała cudu, który nie nadszedł...
W środę o 12.51 Twoje doskonałe ciałko opuściło moje. Razem z Twoim tatą, długo tuliliśmy Cię w ramionach, i wtedy, naprawdę, chciałam umrzeć razem z Tobą. Tak bardzo chciałam Cię poznać i chronić w świecie, którego jeszcze nie znam, a w którym Ty się znalazłeś.
Nie taka miała być kolejność! I choć nie zmienię już ani minuty, nie zobaczę jak dorastasz, to serce wyrywa się do Ciebie. Jestem zła na świat i tylko wiara w to, że jeszcze się spotkamy, sprawia, że nie chcę puścić go z dymem.

Tak łatwo było Cię kochać, Synku... Dodawałeś mi sił na każdym etapie ciąży. Coraz lepsze rokowania i pomyślne badania wlewały mi w serce morze nadziei.
Koniec stycznia 2024 , na zawsze pozostanie w mojej pamięci, bo stałam się innym człowiekiem, stałam się mamą Anioła.
Iskra, którą w sobie miałam, zgasła razem z Tobą...

Synku, tęsknię. Tak bardzo tęsknię. Przed oczami mam Twoją malutką dłoń oplecioną na moim palcu i lekko rozchylone czerwone usteczka, które całowałam jak najdroższy na świecie skarb. Modliłam się, by Twoja piąstka zacisnęła się i ukoiła ból. Tak się jednak nie wydarzyło. Nie wydarzy się już nic...