Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Mój syn Cezary
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
Mój syn Cezary
O mnie:
Czas starania się o dziecko: Czas oczekiwania na dziecko - 4 lata
Moja historia: Moja historia jest burzliwa i pouczająca, ucząca cierpliwości? Na początku listopada 2009 wpadłam, zupełnie niespodziewanie, no w sumie wpadka zawsze jest niespodziewana. Rodziców poinformowaliśmy kilka dni po teście, planowanie ślubu ( najpierw ustalanie terminu itd a później zaręczyny:)). W 9 tyg trafiłam do szpitala z krwawieniem, ale w błogiej nieświadomości zagrożenia wyszłyśmy po tygodniu żeby dalej się rozwijać, moja córeczka dotrwała do 24 tyg - zdrowa, niestety Ja nie byłam - miałam ureaplasme, która spowodowała pękniecie błony i odejście wód, wytrzymałyśmy razem jeszcze 5 dni, 5 marca 2010 zmarła w moim brzuchu, urodziła się kilka godzin później 6.03 o godz 1:40 - 650 gr i 30 cm kochanego ciałka, moja pierworodna Kornelcia. Kolejna ciąża i kolejna wpadka(wyjątkowo płodna wtedy byłam) ale szczęście nie trwało długo, bo zaledwie do 8 tyg, puste jajo płodowe, brak zarodka, 2.01.2011 zabieg. I długie, świadome starania o potomka, i kiedy odpuściliśmy trochę, wyjechaliśmy na weekend, zaczęłam nową pracę - spóźnia się okres, nie robiąc testów od razu idę na beta HCG. Jest 29.05.2013 - jestem w ciąży. Jest 23.01.2014 godz 22:05 - poprzez cesarskie cięcie rodzi się mój wyczekany, wymarzony, idealny synek - Cezary - 3640 gr , 56 cm idealnego ciałka - Jestem szczęśliwa!
Moje emocje:

18 lutego 2014, 16:21

Czy nie za późno zaczęłam prowadzić pamiętnik?
Mój mały synek ma dopiero albo aż 3 tyg i 5 dni, w 16 dniu odpadł mu pępek, i tego samego dnia tylko rano postanowiłam przestać męczyć dziecko i odstawić od piersi, w której i tak była sama woda i to w ilosciach zaledwie 40 ml, a potrzeby rosnącego organizmu chłopaczka są zdecydowanie większe.
W 14 dniu nastąpił jakiś skok rozwojowy jak nic, bo zaczął coraz więcej spać w nocy, żeby na dzień dzisiejszy ustawić granicy w ilości 8 godzin ciągłego snu, z tym że - zasypianie ma po tatusiu, wcześniej niż 21 spać nie pójdzie, nie ma takiej siły która by go zmusiła:)
Ma już prawdziwe łezki, ale na razie tylko w oczkach, płacze nadal bez łez. Bardzo lubi obserwować twarze, zwłaszcza jak siego karmi, lubi hokej w tv:) nie lubi odbijać i jak się przerywa mu posiłek:) coraz mocniej trzyma głowę, zwłaszcza jak się trzyma pionowo, a pazurki rosną straszliwie szybko i są ostre jak u naszej kocicy:)

19 lutego 2014, 21:37

Mam wyrzuty sumienia. Dzisiaj dzień pod tytułem, nie śpię ale chce mi się spać, drę się bo nie umiem zasnąć bo nic mi nie pomaga, pod koniec dnia już miałam ochotę spakować w kosz i zanieść go gdzieś, gdzie będą umieli się nim zająć, musiałam wyjść na spacer i wcale nie chciało mi się wracać.
Ale przeciez tak dlugo na niego czekalam,nie powinnam narzekac, tym bardziej ze to pierwszy poważniejszy kryzys od jego urodzenia,a jutro konczy 4 tyg.
Teraz śpi, nie... nie jak aniolek,bo aniolka mam jednego, jakos ciężko mi przechodzi przrz gardlo nazwanie zywego dziecka aniolka,kazde inne określenie ale nie aniolek...
Nie narzekam,mam zdrowego synka,slicznego i grzecznego, a male kryzysy kazdemu przeciez moga sie zdarzyc, po to jestem na urlopie (zawsze to slowo kojarzylo sie z odpoczynkiem;-)) macierzynskim, zeby poswiecic mu 100%swojego czasu.

Wiadomość wyedytowana przez autora 19 lutego 2014, 22:25

21 lutego 2014, 22:08

Pierwsze łzy.....nie, nie Czarka, moje. Jestem beznadziejną matką bo nie jestem w stanie rozpoznać płaczu dziecka, nie wiem czego chce. Jego płacz rozrywa mi serce i nie wiem jak mu pomóc...Nasiliły się kolki, na spokojnie, po przeanalizowaniu zachowań już do tego doszliśmy wspólnie z mężem, może jutro będzie lepiej? Ale i tak uważam, że nie jestem gotowa na bycie matką, nie wiem czy powinnam była dostać taki cud w prezencie , skoro nie mogę tego docenić. Stanęłam przed schodami, i nie mogę wejść nawet na pierwszy stopień, a co to będzie jak pójdą pierwsze zęby? przeziębienia? albo nie daj Boże poważniejsze choroby? Nie.. zdecydowanie nie zasłużyłam na to żeby mieć dziecko...
Dzisiaj cały dzień mojemu synkowi towarzyszyła jego siostra-aniołek, bo jak niemowlaki się uśmiechają przez sen, to znaczy że bawią się z nimi aniołki, a Czaruś do 15 uśmiechał się od ucha do ucha, nawet jak jadł butelkę, myślałam że uśmiecha się do mnie w odpowiedzi na mój uśmiech, ale patrzył się gdzieś w przestrzeń za moim ramieniem.

26 lutego 2014, 18:12

Wczoraj mieliśmy imieniny, dostał więcej życzeń niż Ja w swoje urodziny:)
Dzisiaj poszedł w ruch odciągacz glutków, bo jak zajrzałam do noska to tam kozy wiszą, a że nie umie wydłubywać jak my to mu pomogłam, poleciałam do apteki po wodę morską, oczywiście Pani sprzedała najdroższa a Ja się nawet nie zorientowałam, ale wszystko dla kochanego synusia:) Trochę siedziało w tym małym nosku, na szczęście zielone-białe kozo-gluty:) Ostatnie 2 dni pogoda była do bani i humor mojego synka też, dzisiaj niby lepiej, ale tylko pół dnia, bo popołudniu znowu nie wiadomo było o co chodzi.
Najlepiej zainwestowane pieniądze - to .... zakup termoforu, jak męczy się z bąkami przez sen, przykładam do brzuszka na 10min i Czaruś śpi dalej. Dzisiaj nie tylko się uśmiechał przez sen, ale się śmiał, niezły widok. A wędrownik z niego niezły, ciekawe co to będzie dalej, skoro jako miesięczniak potrafi odwrócić się w poprzek łóżeczka - chyba potrójne ochraniacze będę musiała założyć na szczebelki :)
Mówią że wszystkim dolegliwości przechodzą po 3 miesiącu, jeszcze tylko 2, ale on wtedy już nie będzie taki maluszek, tylko duży chłopak,strasznie szybko leci ten czas.
No i kolejny błąd - usypiamy w wózku, a już tak ładnie umiał zasnąć sam, ale nie jest źle - na sen nocny wie że zasypia w łóżeczku, sen poranny - z nami w łóżku, a w dzień - ręcę albo wózek,trudno - za 1,5 tyg przyjadą dziadkowi wtedy dopiero nauczy się na rękach chodzić:)
Bardzo lubi jak się go nosi na pionowo - głowę trzyma coraz mocniej, ale na brzuchu jak leży to leń mały nie chce podnosić za często. Za tatusiem wodzi wzrokiem, za grzechotką - jak mu się chce, wczoraj leżac na brzuszku na chwile podniósł się na rękach - chyba za wcześnie, żeby sobie szkód nie narobił takim treningiem.

Codziennie mam rozterki, z jednej strony dobrze od małego uczyć,np zasypiania w łóżeczku, nie podnoszenia za każdym razem jak kwiczy itd., a z drugiej - to jest jedyny czas kiedy mogę go przytulać ile chce, nosić i rozpieszczać, bo chłopaki to wiadomo - później wstyd jak mama całuje;) No i taki maluszek - przecież potrzebuje bliskości mamy a niezimnego łóżka, albo ciasnego wózka.... i jak tu mądrze wychować dziecko?