Do bram niebieskich zapukało dziecię, wiedząc że nie ma go już na świecie. Po jego twarzy łezki spływały i szeptał przy tym...."Ja chce do mamy". Czy tak naprawdę stać się musiało?- w główce zadawał sobie pytanie. Nagle bramę otworzył Stróż Anioł Jego i głośno powiedział..."Nie płacz kolego. Troszkę pobędziesz tu z nami i wkrótce spotkasz się z rodzicami. Dziecię spojrzało na Stróża swego wciąż nie mogąc pojąc Dlaczego. Bardzo chciało wrócić do mamy i nie przechodzić przez próg tej bramy. Anioł wziął wtedy dziecię na ręce pokiwał głową jakby w podzięce, coś mu tłumaczył wyjaśniał Dlaczego mówił tak cicho by nikt nie słyszał tego. Po krótkiej chwili dziecię na niego spojrzało, przetarło oczka, płakać przestało. Wtuliło się mocno w Anioła ramiona szepcząc do ucha...."Chodźmy do Boga". Gdy przechodzili przez wielką bramę dziecię spojrzało jeszcze przez ramię. Pomachało rączką na pożegnanie swojej jedynej, najdroższej mamie. Gdy się wrota za nim zamknęły synek wyszeptał jeszcze te słowa....." Każdego dnia przychodził tu będę, by was powitać kochani rodzice. Będę się modlił za Wami do Boga by nigdy więcej nie spotkała was trwoga. Za mnie kochajcie moje rodzeństwo i pielęgnujcie swoje małżeństwo. Chociaż Wam nigdy nie powiedziałem- Kocham Was Bardzo- (a tak bardzo chciałem). I zanim Anioł się zorientował, dziecię zasnęło w jego ramionach ze smutną minka, słonymi łzami, bo będzie tęsknić za rodzicami..........
Wiadomość wyedytowana przez autora 19 maja 2016, 13:02
Dzisiejsza wizyta u ginekologa nie pozostawia żadnych złudzeń- mojej jajniki są uśpione i nie funkcjonują;( więc nie ma najmniejszych szans na owulację. Gdyby nie luteina prawdopodobnie w ogóle nie miewałabym okresu.
Lekarz był naprawdę przemiły, czułam, że jestem u prawdziwego specjalisty. Powiedział, że cholernie mu przykro, że jestem tak młoda i mam za sobą tyle negatywnych doświadczeń. Mi też przykro;( Zlecił mi wykonanie badań ponieważ chciałby spróbować stymulację CLO ale zaznaczył, że aby zacząć terapię wyniki muszą być dobre a i tak daje to minimalne szanse na wywołanie owulacji i to jeszcze w lewym jajniku. Jeśli po 3 miesiącach nie będzie ciąży, ale zdarzy się owulacja w lewym jajniku będzie chciał zrobić kolejną laparoskopię aby zobaczyć czy ten ley jajowód nie nadaje się też do wycięcia... Jeśli owulacja się nie pojawi nawet in vitro nie wchodzi w grę...Muszę pogodzić się z tym, że macierzyństwo nie jest dla mnie....ale to boli...
Te najbliższe 3 miesiące to moja jedyna i ostatnia szansa...Jeśli się nie uda muszę złożyć broń...
Dziękuję Wam za wiarę i wsparcie...
Kate1124 gdyby nie Ty czułabym się jeszcze gorzej...;** Ogromnie cieszę się, że Cię tu poznałam:* mam nadzieje, że będziemy utrzymywały ze sobą kontakt i w krótkim czasie zostanę ciocią:* Życzę CI maleństwa najmocniej jak potrafię:*
diversik89 - wierzę całym sercem, że następna ciążą będzie zupełnie zdrowa;* i obyś szybciutko mogła się nią cieszyć
LepszaJa - obyś była tą szczęściarą której uda się w pierwszych 3 cyklach:)
Każdej ze staraczek życzę aby w końcu tuliła swoje maleństwo...:**
Kochane moje...Dziękuję każdej z Was za wsparcie, ciepłe słowa i za modlitwę...Wiem, że to maleństwo nie ma szans...Gdyby wszystko było dobrze beta byłaby zdecydowanie wyższa....Przecież kilka dni temu test o czułości 25 pokazał kreskę...Do dziś praktycznie brak przyrostu.... Boje się, że to kolejna ciąża pozamaciczna - czuję ból z lewej strony i ból prawego barku....Opuściły mnie wszystkie siły...(((((
Wiadomość wyedytowana przez autora 8 sierpnia 2016, 19:00
Cieszę się, że podzieliłaś się swoja historią. Przyznaję, że czytając ją, w pewnym momencie zabrakło mi tchu. Przeszłaś tak wiele :( Zawsze się zastanawiam skąd w ludziach tyle siły? Nie mam żadnej mocy, żeby Ci pomóc...ale wiedz, że jest nas tu tak wiele, każda ma swoją historię, swoje tragedie, ciągłe wzloty i upadki. Moim problemem jest ciągłe stresowanie się i to dosłownie wszystkim, a z tego to tylko ból brzucha, brak apetytu, zaburzenia snu, niechęć do życia, płacz, napady złości itd. Odkąd zaczęłam korzystać z akupunktury wszystko się zmieniło - nic nie boli, śpię jak dziecko, do wszystkiego podchodzę ze spokojem, a teraz czekam na mojego skarbeczka :) bo tak sobie umyśliłam, że jak będzie wiedziało, że mama daje radę, że świat nie jest taki przerażający, to będzie chciało na niego przyjść :) Trzymam kciuki za nowego lekarza :D
Jezu kochany popłakałam się bardzo cię podziwiam że trzymasz się jeszcze choć tak wiele przeszłaś. Trzymam mocno kciukasy by jak najszybciej ci się udało wziąć w ramiona swojego skarba.
No i też się poryczałam :-( Czy ustalono u ciebie powód tylu poronień? Czy to wszystko były ciąże pozamaciczne? Mam nadzieję, że nowy lekarz stanie na wysokości zadania bo poprzedni to kutafon...
Witaj Kochana choć znałam już Twoją historię poruszyła mnie ona dziś na nowo. Tak dużo przeszłaś. Mnie już czasem brakuje sił, a Ty przeszłaś o wiele więcej. Siedzę i ryczę i myślę o naszych Aniołkach. Wierzę głęboko, że tam gdzie są, są szczęśliwe i kiedyś będzie nam dane się z nimi się spotkać. Jestem przy Tobie sercem i myślami. Cieszę się, że zaczęłaś pisać pamiętnik, to czasem pomaga, oczyszcza. Wyrzucenie i nazwanie swoich uczuć i lęków pozwala lepiej się z nimi zmierzyć. A my będziemy Cię wspierać każdego dnia. I nawet jak będzie brakło już sił, będziemy wierzyć w siebie nawzajem. Ściskam mocno <3
Przeczytałam Twoją historię... Jesteś bardzo silną kobietą, wierzę mocno, że w końcu trafisz na dobrego lekarza i donosisz i urodzisz zdrowe Maleństwo :) Trzymam mocno kciuki i pozdrawiam.
A sprawdzałaś immunologię? Natomiast jeśli nic u ciebie nie wskazuje na poronienia to może to rzeczywiście była wina tego jednego jajnika, który się jakoś "przytykał"? W tym nieszczęściu jest jeden pozytyw - udawało ci się zachodzić, więc skoro już nie masz problematycznego jajnika to teraz powinno być z górki :-) Będę cały czas mocno trzymać za ciebie kciuki!
Kochana a może wybrać się do jakiegoś immunologa albo podpytać nowego ginekologa o te podstawowe badania immuno, zrobić te podstawy, jak zespół antyfosfolipidowy na przykład, czy sprawdzić problemy z krzepnięciem.
Jestem pewna, że twój jajnik stanie na wysokości zadania ;-) A co do ginów, to jeden wiosny nie czyni. Jak nie ten to inny, nie traktuj go jak wyroczni bo oni gówno wiedzą tak naprawdę, mam wrażenie, że raczej zgadują. Trzeba ufać własnemu instynktowi i konsultować z różnymi specjalistami. No i trzeba mieć na to wszystko siłę... Ale ty już pokazałaś ile jej masz :-)
Brak mi słów :( Ależ się poryczalam:( Dużo siły Ci życzę kochana i wspierać będę modlitwą.
Kochana cieszę się, że zaczęłaś pisać pamiętnik. Zgadzam się z dziewczynami, że to pomaga wyrzucić z siebie złe emocje. A jak ma się świadomość, że ktoś to przeczyta, to jest jakoś lżej na sercu.... Słonko wierzę głęboko, że Ci się uda, masz tyle siły w sobie, że brak mi słów. Śliczny ten tekst o dzieciaczkach...
Każdy pożar zaczął się od iskry ;-)
Nie wiem co Ci napisać, żeby dodać trochę otuchy. Jesteśmy tu wszystkie i wspieramy z całych sił. Jesteś silną kobietą jeżeli tyle już zniosłaś, nawet jeśli Ci się wydaje, że wcale sobie z tym nie radzisz! Dasz radę i będziesz tuliła swoje Maleństwo:)
Przeczytałam Twoją poruszającą historię. Jesteś bardzo dzielną i silną kobietą. Proszę, nie myśl nigdy, że problemy z płodnością czynią Cię (czy którakolwiek z nas) mniej wartościową osobą, bo to wielka nieprawda. Życzę Ci, zeby spełniły się Twoje marzenia!
Łzy same mi popłynęły :( ja straciłam swojego Aniołka w 10 tygodniu ciąży :( (21.03.2016r.)
<3 <3 <3 <3 <3 Brak mi slow, jakie to piekne <3 <3 <3 <3 <3 Lzy mam w oczach. Tak, one tam na nas czekaja... <3
Kochana ale sie poplakalam masz w sobie tyle sily mam nadzieje ze doczekasz upragnionego malenstwa,mocne usciski