Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Może kiedyś...
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
Może kiedyś...
O mnie: 33 lata, Córka 5 lat, 6 lat po ślubie. Badania ok w miarę, cukier za wysoki, nadwaga. Długie cykle, czyli niestety mniej szans.
Czas starania się o dziecko: Starania 3,5 roku z przerwami - po prostu bez zabezpieczeń. 3 cykl stymulowany. Mąż 1% prawidłowych plemników - bierze leki od września 2016.
Moja historia: W pierwszą ciążę zaszłam w 2 cyklu starań. Bez mierzenia temperatur, robienia testów, po prostu musiało się udać bo przecież się staramy - tak wtedy myślałam. O drugie dziecko zaczęliśmy się starać zanim córka skończyła 2 lata - też myślałam, że przecież się uda. Nawet nie podejrzewałam, że będzie tak ciężko.Teraz po zmianie gina 3 cs letrozol + pregnyl. Jak się nie uda do wakacji trudno - córka będzie jedynaczką.
Moje emocje: Zrezygnowana, jakoś smutna...

26 grudnia 2016, 18:57

I po świętach. Dla nas trochę smutne, byłam pewna, że w poprzednim cyklu się udało, ale niestety znów porażka. Już jestem w sumie do tego przyzwyczajona. Jakoś niby planuję życie z jeszcze jednym dzieckiem a jednocześnie tracę powoli nadzieję, że może się udać. Jak zobaczyłam w oczach męża rozczarowanie tak się trochę podłamałam. Zawsze to On mnie wspierał, a teraz nawet nie miał sił powiedzieć, że jak nie w tym cyklu to będzie następny, nic nie powiedział. Też ma już pewnie dość. Ale dzielnie będziemy walczyć. Musimy.

Mama chyba się przejęzyczyła i życzyła mi pociechy z dzieci, mam jedno. No cóż, albo sugestia, a może dobra wróżba :-)

W piątek wizyta i zobaczymy czy pęcherzyk jakiś jest i może pregnyl.

27 grudnia 2016, 17:46

W pracy długi dzień. Test owulacyjny negatywny. Może i dobrze bo umówiona wizyta w piątek a jutro gin przyjmuje tylko rano więc tak nie mogłabym pójść. Chociaż to czekanie na owulację to u mnie najgorszy czas. Cykle długie, nieregularne i nigdy nie wiadomo kiedy będzie. Ten cykl z letrozolem więc mam nadzieję, że do piątku zobaczę 2 kreski na teście.

Mam jakiegoś doła i sama nie wiem dlaczego. Chyba wyczerpał się mój limit niepowodzeń z myślą, że następnym razem się uda. Zaczęłam zdawać sobie sprawę z tego, że zbliżam się do końca starań, już mam dość.

Chciałabym zacząć jakąś dietę i ćwiczenia, ale się boję. Czytałam, że nie można się odchudzać podczas starań bo to zaburza cykle, ale co ma mi zaburzyć jak tak czy inaczej w ciążę zajść nie mogę. Nie wiem co robić.

30 grudnia 2016, 16:09

Ach ten mój lekarz ... zawsze daje mi ogromną nadzieję, jak nie w ten sposób to spróbujemy inaczej :-). Zawsze po wyjściu z gabinetu pojawia się uśmiech na mojej twarzy. Cudotwórca :-)

Dziś 16 dc i pęcherzyk na prawym jajniku 20 mm - SUPER. Wg gina pęknie jutro albo pojutrze sam - jest tego pewien, a ja mu ufam, nie mam wyjścia ;-)

A jak się nie uda to trzeba udrożnić jajowody bo może tam jest problem. Jak nie zajdę w ciążę po 3 miesiącach to inseminacja. Tego najbardziej się boje, nie wiem dlaczego.

No cóż, mam plan na najbliższe kilka miesięcy. Chociaż wolałabym go nie realizować i po prostu zajść w ciążę w tym cyklu.

Wiadomość wyedytowana przez autora 1 stycznia 2017, 18:00

1 stycznia 2017, 18:03

Wczoraj test owulacyjny pozytywny, ból jajnika, a w nocy owulacyjny. Dziś 18dc już test negatywny. Starania były wczoraj i dziś więc wstrzeliliśmy się idealnie bo owulacja pewnie dziś. No cóż, teraz tylko czekać, bo cóż można więcej...
To jest chyba nasz ostatni cykl starań przed hsg.

We wtorek monitoring i zobaczymy czy pęcherzyk pękł.

I znów jestem pełna nadziei. Może tym razem się uda? Bardzo bym chciała.

3 stycznia 2017, 18:47

Właśnie jestem po badaniu. Pęcherzyk pękł. I zdecydowałam się na hsg w następnym cyklu. Od jutra biorę antybiotyk dopochwowy, potem globulki z kwasem mlekowym dopochwowo. Po miesiączce badanie. Zobaczymy czy jajowody drożne.

A jutro rano jedziemy z mężem i Michaśką na urlop. Może przestanę myśleć i się odstresuję trochę.

12 stycznia 2017, 17:31

I już po urlopie. Wszystko co dobre szybko się kończy. Wyszaleliśmy się na śniegu, ręce mnie bolą od ciągania na sankach Michasi, ale co tam :-) dziecko pierwszy raz od dwóch lat było na sankach bo u nas to nigdy śniegu nie ma. Było super, nawet tak nie myślałam o tym cyklu, nie mierzyłam temperatury, tylko wchodziłam codziennie na forum, żeby zobaczyć komu los sprzyja :-)

No i zobaczymy. Oczywiście jak każdego miesiąca czuję się ciążowo. Teraz nawet kłucie w macicy czułam w nocy ok. 4-5 dpo jak na zagnieżdżenie. Człowiek jak czeka to wszystko sobie wmówi.

Teraz grzecznie czekam jeszcze 3 dni i robię test, zobaczymy.

15 stycznia 2017, 12:28

Test ciążowy negatywny. Kolejny cykl nieudany. Już się wypalam. Rozmawiałam dziś z Mężem i postanowiliśmy starać się, do lipca, w wakacje luz. Jeżeli się nie uda to koniec walki. Już nie mam na nią sił. Wykańcza mnie psychicznie.
@ dalej nie ma a ja już nawet nie mam nadziei na ten cykl. W kolejnym HSG.

16 stycznia 2017, 18:33

Dziś @ mnie przywitała i zalałam się łzami na dobry początek dnia. I znów przygnębienie, dół. Popłakuję co chwilę, to wygląda pewnie jakby bez powodu. Ale powód jest. I to ogromny, już mnie przerasta.

Powiedziałam Michasi ze łzami w oczach, że miałam dziś ciężki dzień. Przytuliła mnie i powiedziała "narysuję ci coś". Narysowała lizaka. Obie przepadamy za słodyczami. Dzieci to największy na świecie skarb.

Wiadomość wyedytowana przez autora 16 stycznia 2017, 18:29

27 stycznia 2017, 16:23

HSG nie było. A oto cała historia.

W poprzednim cyklu brałam antybiotyk i jeszcze jeden lek dopochwowy przed hsh. W dzień spodziewanej miesiączki zrobiłam test - wynik negatywny. Kolejnego dnia temp. w dół, krwawienie - zaczęłam nowy cykl, tak przynajmniej mi się wydawało....
W 8dc przyszłam do gina na posiew z pochwy potrzebny do hsg, do którego się przygotowywałam. No i dzień później zaczął się koszmar. Zaczęłam krwawić, myślałam że to potym posiewie i zaraz przejdzie, ale tak się nie stało. W 11 dc miałam mieć hsg ale nadal plamiłam brązową krwią, nie dużo ale jednak. Zadzwoniłam do gina, który zasugerował wczesną owulację i odwołał hsg. Więc zrobiłam test owulacyjny - pozytywny. No i dziś ciążowy - też pozytywny, jasna kreska ale jest, nie trzeba wytężać wzroku. Byłam zaskoczona. W końcu myślałam, że mam miesiączkę, trwałą 6 dni, później plamienia. Zrobiłam rano betę i progesteron. Wynik fatalny.
beta - HCG 171,800
progesteron 0,75

Więc pewnie te krwawienia, które wzięłam za @ to poronienie. Progesteron tak niski, że szkoda gadać. Norma to 11-44 a u mnie to nawet 1 nie jest.
Może jutro powtórzę betę, zobaczę.
Wg gina to jak beta spadnie to poronienie, a jak nie to ciąża pozamaciczna bo progesteron zbyt mały na prawidłową ciążę.

30 stycznia 2017, 17:21

Dziś zmiana gina. Poprzedni mnie zlekceważył, więc musiałam zmienić. Płacę więc nie wyobrażam sobie takiego traktowania !!! Zwłaszcza w mojej trudniej obecnie sytuacji...

Cały weekend studiowałam internet w poszukiwaniu objawów mojego stanu. Nie byłam do końca pewna czy to była ciąża biochemiczna czy pozamaciczna już się rozwijała gdzieś w jajowodzie. Zwłaszcza, że jajniki bolą.

beta HCG dziś 113,100, czyli spada.
U gina na usg w jamie macicy widać jeszcze pozostałości ciąży 9 mm. Powiedział, że to poronienie całkowite i łyżeczkować nie trzeba. Oczyści się samo. No i ciąża wewnątrzmaciczna by była gdyby nie to nieszczęście. HSG niepotrzebne. Chociaż jakieś dobre wieści...
Na jajnikach pęcherzyki albo już torbiele - na prawym 28 mm, na lewym 30 mm. Raczej nie pękną ale kto wie... Nigdy nie wiadomo. Powiedział, że wszystko jest możliwe. Trzeba się starać jak jest ochota. Teraz podobno nawet większe szanse.

4 lutego 2017, 15:08

Dziś znów lekkie krwawienie. I ten ból piersi i sutków jakbym była w ciąży. Z Michasię czułam to samo, ból piersi przy chodzeniu, dokładnie tak jak teraz. Okropne uczucie jak się wie, że to na pewno nie rozwija się ciąża, bo już jej po prostu nie ma...

Jajniki bolą, czyli pęcherzyki nie pękły. Cykl z poronieniem, bezowulacyjny. Gorzej być nie może.

Czekam z utęsknieniem na @. Chyba pierwszy raz w życiu tak bardzo na nią czekam, żeby móc znów mieć szansę na szczęście.

11 lutego 2017, 14:45

Dziś zrobiłam test ciążowy i oczywiście pozytywny, czyli beta jeszcze się utrzymuje. Na szczęście to już mało widoczny cień. Od wczoraj ból brzucha jak na @, czekam cierpliwie.

21 lutego 2017, 16:49

Zaniedbałam trochę pamiętnik..

Nowy cykl i wielka nadzieja na sukces. Dziś 8 dc, dalej krwawienie ale już dużo mniejsze. Jajniki na razie nie bolą ale od kilku tyg. biorę inozytol więc mam nadzieję na w miarę szybką owulację. Nie stymuluję tego cyklu więc owulka może nie nastąpić, ale to najczarniejszy scenariusz.

A... i dziś w końcu negatywny test ciążowy :-) brak hcg.

24 lutego 2017, 16:24

Dziś 11dc.
Lekkie kłucia lewego jajnika.

Miałam 10 dniowe krwawienie, masakra jakaś. I to obfite jak kiedy byłam młodą dziewczynką i miałam pierwsze @ co 3 m-ce, tylko o połowę krótszą.

Wiem, że za szybko ale od wczoraj robię testy owulacyjne. Tak się zastanawiam czy ta owulacja będzie w tym cyklu bez stymulacji, naturalna. No i na razie jestem dobrej myśli. Wczoraj negatyw, biel. Dziś słabiutka kreska testowa, więc coś się chyba dzieje. Oby ciemniała.

Z gorszych wieści mam okropny katar i ból głowy do tego stopnia, że nie poszłam z mężem i Michasią na basen... Zasmarkana i tak pewnie bym nie dała rady się dobrze bawić.

Wiadomość wyedytowana przez autora 24 lutego 2017, 16:24

18 marca 2017, 06:21

33 dc, owulacja w 27 dc.

Dziś 6 dpo, temp wysoko chociaż szału nie ma. Po zmianie lekarza jakoś jestem spokojniejsza, nie czuję wywieranej na mnie presji, że coś muszę. Idę kiedy chcę, wiem już jakie leki potrzebuję a on bez słowa przepisuje. Jak pomagają to nie zmieniamy. Jest ok.

A ja oczywiście zaczynam analizować swój wykres ciążowy i doszukiwać się podobieństw. Jakieś tam są, ale nie do końca. Cycki flak, chociaż trochę sutki czuję, sama nie wiem czy się nie nakręcam. Tak to jest jak się czeka. No i ten dziwny smak w ustach, ale to chyba od jedzenia czy leków bo coś mi się zdaje, że za wcześnie na ten metaliczny. Staram się nie nakręcać, ale wiem z doświadczenia, że im bliżej testowania tym będzie gorzej.
W maju urlop i zaczynam już o nim więcej myśleć. 2 tyg. w górach. Jak byliśmy tam w zeszłym roku myślałam, że w kolejnym pojedziemy już w czwórkę. No nic, może chociaż w brzuchu ktoś już będzie.

Karolina urodziła śliczną dziewczynkę 2 dni temu. Wczoraj byłam w szpitalu, jest cudowna. Trzymałam ją na rękach, jest taka malutka. Już nie pamiętam tak małej Michalinki. Jakoś nie mam uczucia zazdrości, nie płaczę jak widzę ciężarną w rodzinie. Uwielbiam dzieci i tak się cieszę. Nie ma co zazdrościć, trzeba się starać o swoje :-)

24 marca 2017, 17:50

39 dc, 12 dpo.

Obudziłam się z minimalnym plamieniem, ale temp. wysoko, piersi dalej bolą. Test negatywny. Po pracy pojechałam na betę. Wynik bardzo szybko, po godzinie. Ale niestety negatywny 0,100. Koniec wiary w dziecko w 2017 r.
Kolejne 3 cykle z aromkiem, może wtedy coś ruszy.

15 maja 2017, 18:26

Wczoraj 12 dpo negatyw i lekkie plamienie, dosłownie minimalne. Dziś znów negatyw. No i nakręciły mnie wcześniej przeczytane posty o patrzeniu na test pod światło i świecenie latarką. Słońca u mnie rano nie było tylko mgła okrutna, więc głupia wzięłam latarkę i podświetliłam no i... jak nic jest druga kreska!!!! Bez tej latarki oczywiście biel vizira. A.. i tą kreskę mąż też bez trudu zobaczył, także to nie moja wyobraźnia. No i co, pobiegłam na betę i rozczarowanie, wynik 0,100 negatywny oczywiście. Znów rozczarowanie, dół. NIGDY WIĘCEJ NIE PODŚWIETLĘ TESTU. Jak nie widać normalnie tej kreski to jej po prostu jej NIE MA i już, nie ma co się nakręcać. Mam nauczkę.

Kolejny cykl nie mierzę temp., zmierzę tylko do wyznaczenia owulacji. I ćwiczę, piję wino i jem grejfruta do owu, a po owu ananasa. Taki plan, pewnie za bardzo w moje życie nie wejdzie, ale chociaż trochę. Muszę robić coś innego niż zwykle, bo zwariuję od tej monotonni. I nie czytam forum, przynajmniej nie tak dokładnie jak wcześniej.

Wiadomość wyedytowana przez autora 15 maja 2017, 18:18

26 czerwca 2017, 18:25

Dziś HSG - oba jajowody drożne. No i co z tą ciążą???? No nic, próbujemy dalej. Nawet mam siłę i się nie dołuję więc jest OK :-) Zawzięłam się strasznie i czuję, że się uda, nie poddam.Staramy się cały czas. Nie patrzę już na czas, na nic właściwie. Po prostu muszę mieć jeszcze dziecko. Albo dzieci...