Owulacja, to ty?
Najpierw na początku cyklu przypałętała się grypa, a teraz owulacja coś nie chce się zdecydować. Dziś po raz drugi w cyklu wyszedł mi pozytywny test owulacyjny. Niestety nie wiem, czy jakiekolwiek starania będą wieczorkiem możliwe, bo Mąż może być wykończony, a nie chcę naciskać. Już 19 i 20 dc, kiedy myślałam, że to właśnie owulka, trochę go naciskałam, ale w sumie było warto Wiem, że męczy go już moje ciągłe mówienie o staraniach, dlatego założyłam pamiętnik, by nie zarzucać go wszystkimi informacjami i moimi łzami. Dziś rano już się wypłakałam, niestety pomogło to tylko na chwilę. Teraz siedzę półprzytomna i smętna w pracy, gdzie wszyscy już dzieciaci lub w ciąży... Chciałabym przegonić te czarne chmury! Tylko jak?
1 czy 3 dpo?
Tak się od rana zastanawiam, ale wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują, że owulacja była wczoraj Teraz to czekanie, ale o dziwo na razie jestem spokojna. Jestem też pewna, że to się wkrótce zmieni, ale ciii
Jajniki jeszcze trochę dziś pobolewają, ale nie dają już tak czadu, jak przez ostatnie dni. Kupiłam trzy testy ciążowe i będą czekać. Mam ogromne nadzieje, ale w związku z wynikami nasienia nie chcę się nakręcać... Za bardzo liczę na ten cykl, a wszystko dlatego, że jeśli teraz by się udało, to dzieciątko urodziłoby się jeszcze w tym roku i to w listopadzie. Miesiącu urodzin tatusia Wiem, że z tego powodu porażka będzie w tym miesiącu bardzo bolesna. W zeszłym roku też tak celowaliśmy i nic z tego nie wyszło.
Bardzo bym chciała, żeby teraz w końcu było inaczej, żeby wreszcie zobaczyć dwie grubaśne krechy, żeby tym razem nie było żadnych wątpliwości... Kiepsko radzę sobie z emocjami. Dzisiaj jest dobrze, ale to dlatego, że mamy piątek Miłego weekendu!
Według OF 4, według mnie 5 dpo
Mam ogromną nadzieję, że się udało.
Miałam dziś odebrać suplementy dla Męża, ale pogoda taka, że buty miałam przemoczone po kilku krokach, więc odbiorę jutro. Z jednej strony nakręcam się, że nie będą potrzebne, z drugiej strony łapię doły, bo dlaczego teraz miałoby się udać, jak wcześniej się nie udawało? A jak tylko pomyślę o wynikach nasienia Mężula, to płakać mi się chce.
Cień szansy jest, ale nie chcę znów tego ogromnego rozczarowania, gdy przyjdzie @. Wolałabym być mile zaskoczona, a ja zaczynam się zachowywać tak, jakbym już była w ciąży. W pracy unikam dymu papierosowego, nie dźwigam, nie robię sobie gorących kąpieli. Mimo to towarzyszy mi ciągłe przygnębienie, bo to jest jak czekanie na cud... I bardzo tego cudu pragnę!
Monitoring z wczoraj - pęcherzyk 19 mm po lewej stronie. Czas na działania!
Owulacja coś ostatnio wcześniej... Ostatnio była prawdopodobnie w 14 dc, a teraz już taki ładny pęcherzyk, że może być lada dzień. Oby udało się wstrzelić.
W poprzednim cyklu poszłam do nowej ginki. Fajnie, bo niby prywatnie, ale przyjmuje w rejonowym szpitalu i wczoraj byłam na monitoringu u niej na oddziale, bo miała dyżur. Chociaż tyle, bo z kasą wkrótce będzie krucho, a i teraz nie jest za różowo. Jestem dobrej myśli odnośnie tej lekarki, wydaje się konkretna. Byłam też u poprzedniego gina, bo już dawno zapisałam się na nfz, więc stwierdziłam, że skorzystam. Poszłam i w sumie tyle z tego dobrego, że dostałam skierowanie do szpitala, żeby mnie przebadali, z którego jednak póki co nie mogę skorzystać... Mąż na początku lipca idzie do szpitala na operację przepukliny kręgosłupa i będę potrzebna na chodzie, więc musimy to na razie odłożyć, ale może uda się na początku sierpnia. Mam iść po @, żeby zrobić hsg i może jeszcze jakieś badania. Zobaczymy, na razie skupiam się na Mężu. To jest teraz najważniejsze.
Przez tę operację to jest ostatni miesiąc, kiedy możemy się starać. Miesiąc po operacji Mąż będzie miał kategoryczny nakaz leżenia, więc żadnych ekscesów łóżkowych nie będziemy mogli uprawiać. Mam nadzieję, że to będzie tylko ten miesiąc, ale kto wie. Może być zdecydowanie dłużej, ważne tylko, żeby Mężulek stanął na nogi, bo przecież dziecko ma być nasze, a nie moje.
W sobotę udało nam się skorzystać z darmowego badania nasienia. Przynajmniej będziemy wiedzieli, na czym teraz stoimy. Suplementować będziemy dalej i zobaczymy, co z tego będzie. Może jak wrócimy do starań, to akurat nasienie zdąży się trochę poprawić i w końcu się uda? Mam taką nadzieję... A może ten cykl okaże się tym szczęśliwym i o nic nie będziemy musieli się już martwić? Marzenia...
Moja koleżanka wczoraj wstawiła na fb, dziś znalazłam tutaj... Czytam i ryczę, a trzeba iść do pracy Muszę się ogarnąć!
Już po owulacji, czy może lada moment?
Dziś śluz wciąż rozciągliwy, ale chyba wczoraj był najładniejszy... Jajnik jeszcze dziś się odzywa, ale ciężko mi wyczuć, czy to już, czy jeszcze. Mam jednak nadzieję, że owulacji wczoraj nie było. Najbardziej bym się ucieszyła, gdyby była dzisiaj, bo na wieczór mam plany Przez te słabe żołnierzyki powinniśmy celować jak najbliżej owulacji, a najlepiej, jakbyśmy idealnie się wstrzelili, ale to wcale nie jest takie łatwe. Teraz boję się, że owulka postanowiła zrobić mi psikusa i była wczoraj wieczorem, czyli akurat w dniu przerwy. Zgodnie z poniedziałkowym zaleceniem lekarki kochamy się co dwa dni i miałam nadzieję, że uda się tym razem ucelować... Cały czas się zastanawiam - jeśli w poniedziałek był pęcherzyk 19 mm, to kiedy powinien pęknąć?
Wciąż nie wiem, czy już, czy jeszcze...
Dziś wieczorem monitoring, który mam nadzieję wszystko wyjaśni. Testy owulacyjne negatywne, ale mnie wydaje się, że owulka mogła być nawet dzisiaj albo może wczoraj wieczorem? Poczekamy, zobaczymy. Teraz jajnik wciąż daje o sobie znać. Kulminacja była wczoraj przed północą, że aż spać nie mogłam.
Bardzo bym chciała, żeby teraz się udało. Wczoraj po grzecznie leżałam prawie pół godziny i tak sobie myślałam, że gdyby, to dostalibyśmy piękny prezent na 4 rocznicę poznania i bycia razem, bo to właśnie przełom lutego i marca jest. Ale dziś jakoś mi smutno, że pewnie znów się nie udało, następne miesiące pójdą na straty i do starań wrócimy dopiero pod koniec roku... Smutno
Edit po monitoringu:
Pęcherzyk nie pękł. Dziś 24 mm. Owulki nie było i nie będzie Do starań wrócimy po operacji Mężulka, czyli... Nie wiem kiedy
Wiadomość wyedytowana przez autora 17 czerwca 2016, 22:10
A h.. wie, co tam się dzieje
Może jednak owulacja była, ale może po prostu pęcherzyk zaczął się wchłaniać. Dziś już tak nie boli. Tak czy tak trochę już ochłonęłam i dołek udało się prawie całkiem zakopać...
Jutro przyjeżdża na obiad rodzinka, więc mam na głowie sprzątanie i gotowanie. Lepiej, że mam zajęcie, to już tak nie rozpamiętuję tego cyklu. Co ma być to będzie.
Miłego weekendu!
Wiadomość wyedytowana przez autora 18 czerwca 2016, 18:01
4 dpo
Owulacja była! Prawdopodobnie piątek późnym wieczorem lub w sobotę rano (tak przyjmuję)
W poniedziałek byłam na monitoringu i od tego czasu jestem spokojniejsza, ale... Za dużo myślę o tym, czy mogło się udać. Wszystko przez tę przerwę Ale jak dobrze pójdzie, to potrwa ona tylko miesiąc! Musze to sobie wbić do głowy i wyluzować. Ogłaszam akcję pt. "Picie melisy" Jakoś muszę opanować te moje emocje!
10 dpo
Brzuch pobolewa całkiem jak na @... Plamień na razie brak, ale ostatnio były dopiero 12 dpo. Duphaston wydłużył mi fazę lutealną i to by było na tyle, jeśli chodzi o dobre wieści. Poza tym jutro prawdopodobnie wyjeżdżam na szkolenie i nie będę miała, jak zrobić bety, by zobaczyć, czy może, może jednak... Nie będę też mogła pójść do ginki po receptę na dupka, jeśli by zaskoczyło, a zostały mi już tylko 2 tabletki.
Martwię się operacją Męża. Za tydzień w czwartek ma się zgłosić do szpitala. Sam wczoraj przyznał, że pęka, a ja po prostu się boję I cały czas zaklinam rzeczywistość, powtarzając w kółko nam obydwojgu, że wszystko będzie dobrze...
Mam ten sam problem U mnie też na około albo dzieciaci albo ciężarne Ale jakoś to przezwyciężymy i wkrótce to my będziemy chodzić z brzuszkami:) Dziękuję za wsparcie:)