Jestem pielęgniarka, pracuje też z RTG i wcześniejsze poronienia sprawiły że odczuwam okrutne wyrzuty sumienia. Lekarze mówili że to nie moja wina ale ja wiem lepiej. Wczoraj przeszłam szczerą rozmowę z szefowową. I poprosiłam o zdjęcie mnie z zabiegów z RTG. Ku mojemu zaskoczeniu zgodziła się. Ciekawa jestem jak to będzie wyglądało. Mąż też zadowolony, mówił że za niedługo zacznę świecić w ciemności. Także wilk syty i owca cała. Jeden stres można schować w szafce.
Jesteśmy w trakcie wyboru kliniki niepłodności.
Dziwne uczucie. Ale szukając pozytywów zawsze jest to jakaś przygoda, która nie jest dana wszystkim parom 😅 cieszę się że mąż jest zaangażowany, dopytuje, szuka. Mam duże wsparcie.
Jestem w trakcie przygotowań do zawodów, treningi też idą jakoś tak nijak. Ale nie poddajemy się. Byle do przodu
Co nie zmienia faktu że kobiety w ciąży w moim otoczeniu rosną jak grzyby po deszczu. Patrząc na nie dalej robi mi się smutno, ale bardziej jestem wkurzona. Zawsze najlepsza w klasie a teraz każdy mój test „niezdany” negatywny. Nieważne jakbym się starała.