Ciezko jest patrzec na czyjes dumne brzuszki, zdjecia usg, sluchac o objawach... To niemadre, ale tak bardzo marze o poczuciu nawet glupich mdlosci, o zachcianka, pierwszego kopniecia, ruchow, o uslyszeniu pierszego krzyku. Nie przeraza mnie bol, i inne niedogodnosci, jestem gotowa na wszystko, by tylko moc przytulic malenka istote i powiedziec "jestes calym moim swiatem".
Ciezko jest pozegnac sie z siostry coreczka, bo ten maly cukiereczek daje tyle radosci, ze na chwile zapomina sie, ze nie ma sie tego usmiechu na co dzien. Zapomina sie, ze to nie mnie budzi smiech z rana. Uderza po wyjsciu, ten smutek i poczucie samotnosci.
Pozostaje bol i zal...
Jestem wsciekla, bo clo dalo mi znow popalic, i i tak nic z tego nie bedzie...
Tylko usiasc i plakac...
Moj zrobil klimacik do serduszkowania, a ja kiedy weszlam do sypialni rozbeczalam sie jak glupia. Cholera wie czemu... D. twierdzi, ze od tabletek, bo one sprawiaja, ze robie sie baardzo emocjonalna, i tak trzymal w ramionach, pozwolil sie wyplakac, i poczulam sie jak nowo narodzona. Z nowa nadzieja na jutro Serduszkowanie bylo, wiec dalej jest szansa. Moze juz minelam owu, a moze nie? Kto wie, czas pokaze czy na swieta los sprawi nam niespodzianke
Ale jutro nowy dzien, musze wytrzymac jeszcze troszke...
Kurcze nie wiem czemu nie moge komentowac innych pamietnikow:-(
Wiadomość wyedytowana przez autora 5 grudnia 2013, 21:49
Boje sie, ze tym razem sobie nie poradze, boje sie, ze slizgam sie po bardzo cienkim lodzie...
Boje sie, ze bedzie mi ciezko byc z siostrzenica w jej pierwsze swieta, boje sie, ze wszystkim zepsuje swieta...
Zawsze bylam pierwsza, ktora odczuwala klimat swiateczny, wszystkich dookola zarazalam podekscytowaniem swiatecznym, w tym roku, moja rodzina nie poznaje mnie, bo nie mam ochoty na swieta, nie czuje tego.
Boje sie, ze znow popadam w depresje... Nie chce!
Wiadomość wyedytowana przez autora 13 grudnia 2013, 22:21
dobra nowina kompletnie Cie zaskoczy, zobaczysz :-)) wiem co mowie bo nigdy wczesniej nie moglam sobie wyobrazic momentu kiedy odczytam test i bedzie pozytywny, nigdy nie wierzylam ze bede mama, tzn wierzylam ale trudno bylo mi to ogarnac... kilka miesiecy staralam sie i niestety przezywalam rozczarowania az do momentu kiedy oboje wyluzowalismy, odpuscilismy bo stwierdzilismy ze w tym cyklu sie na pewno nie uda (M wyjezdzal na tydzien akurat w moje prawdopodobne dni plodne). Nogi sie pode mna ugiely a w oczach zobaczylam mroczki kiedy zrobilam test kilka dni temu. Goraco mi sie zrobilo i musialam usiac. Cudowne uczucie a jednoczesnie straszny strach i panika... szczescie. Tobie rowniez zycze takiego finalu, wiem ze sie uda.. Powodzenia!
Ja Cię dziś nie pocieszę niestety :/ Ale wiem, że jutro będzie lepiej i że się może w końcu uda. Trzeba nam wyluzować... tylko jak???
Minuśka, ciezko jest sie wyluzowac, ciezko nie myslec... nie pozostaje nam nic innego jak modlic sie i miec nadzieje, ze w koncu sie uda. Przeciez musi!