Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania najciekawsze pytania na zawsze pozostaną tylko pytaniami
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
najciekawsze pytania na zawsze pozostaną tylko pytaniami
O mnie: 27 l. zdrowa, radosna, optymistka, przekonana, że chcieć to móc. Do czasu.. Mój M. zdrowy, wysportowany, tak bardzo przystojny, jak się okazało bezpłodny (nienawidzę tego słowa). Zdiagnozowana azoospermia.
Czas starania się o dziecko: 27 miesięcy, 17 szczęśliwych, beztroskich, później życie straciło wszelkie barwy
Moja historia: Nic szczególnego się jeszcze nie wydarzyło. Kilka miesięcy wahań, czy robić biopsję, czy to nie ma sensu, a może jednak? Jednak nie. W kwietniu zrobiłam pierwsze badania przygotowujące do inseminacji. Kilka infekcji, grzybki, drożdżaki te sprawy. W czerwcu czyściutko, jajowody drożne choć lewy taki niemrawy..
Moje emocje: Najciekawsze pytania na zawsze pozostaną tylko pytaniami. Ja pytanie mam tylko jedno. Dlaczego?

21 lipca 2016, 21:48

Jak trudno zacząć..

Po długich przemyśleniach, krótkich rozmowach, ale najważniejsze że wspólnie, podjęliśmy z M. decyzję o próbie inseminacji nasieniem dawcy. To jest okropne, myśli o tym są okropne, ale efekt może być cudowny, najpiękniejszy.. Nie jestem zwolenniczką teorii że cel uświęca środki, ale dla tego jednego, najważniejszego w życiu marzenia, jestem w stanie zrobić wszystko.

Jest czwartek. Za tydzień o tej porze powinnam być w drugim dniu cyklu. W trzecim mam zacząć brać hormony, których nazwy nawet nie potrafię rozszyfrować. Na szczęście to nie mój problem.
Łykać tabletki będę przez kolejne 4 dni. Dnia 10 jedziemy na USG żeby sobie pooglądać pęcherzyki. Do tej pory myślałam że to będzie prosta, rutynowa czynność, że już nic nam sie w życiu nie skomplikuje. Czytając posty dziewczyn na forum już wiem, że trzeba sie przygotować na różne scenariusze. Na brak pęcherzyka, zbyt mały pęcherzyk, lub na przegapienie odpowiedniego momentu..

W życiu przegapiłam już bardzo dużo odpowiednich momentów. Chciałabym żeby teraz było tylko lepiej..

To będzie nasza pierwsza próba. Czy muszę pisać jak bardzo bym chciała, aby się udało?

22 lipca 2016, 18:34

Czytam po kolei pamiętniki, szukam słów związanych ze słowem "spermia" i zazdroszczę..
Nawet jeśli zdiagnozowano jakąś chorobę to w większości opisywanych tutaj przypadków istnieją jakieś plemniki.. Coś się uda znaleźć, wybrać, wykorzystać.

U nas pustka. Nigdy nie będziemy mieli dziecka, które w 100% będzie nasze. Człowiek w takiej sytuacji traci wszelką nadzieję.

Zazdroszczę każdej z Was, że macie nadzieję.
Że macie powody, które tą nadzieję pozwalają mieć.

Wiadomość wyedytowana przez autora 22 lipca 2016, 18:32

22 lipca 2016, 20:38

Dziękuje Wam dziewczyny za te ciepłe słowa wsparcia :*

Dżejn wydaje mi się że wątpliwości będziemy mieć zawsze.. Choć z drugiej strony podjęcie decyzji to dopiero pierwszy krok. Tyle kroków jeszcze przed nami i najgorsze że już niewiele zależy od nas. Zostaje nam modlitwa, ale jak się modlić?
Jak prosić Boga o coś, czego on nie popiera, nie akceptuje, co jest moralnie złe?

Gdy chodziłam jeszcze do szkoły, na studia to czasem zdarzało mi się ściągać, choć bardzo bałam się i stresowałam. Wtedy też nie potrafiłam się modlić, bo jak prosić o powodzenie na egzaminie, kiedy liczy się na ściąganie?

To taki bardzo prozaiczny przykład, ale sens jest taki sam.
Ja nie potrafię się już modlić. Mam wielki żal do Boga, że właśnie nas to wszystko spotkało.

22 lipca 2016, 21:46

Chciałam się jeszcze podzielić z Wami filmikiem na Youtubie na który trafiłam zupełnie przypadkowo, ale oglądając płakałam. Do tej pory, ile razy oglądam, wzruszam się niesamowicie.

https://www.youtube.com/watch?v=_YiLhsUgyqo

28 lipca 2016, 08:43

Dziś miał być drugi dzień cyklu.. Nic sie nie dzieje, zero. Nawet nie mam objawów, które zazwyczaj towarzyszą pojawieniu się @.
Wszystko tak miałam ładnie zaplanowane, wczoraj 1 dc, za tydzień w piątek usg i decyzja o dniu zabiegu.
Teraz wszystko sie sypie.

Czy to Bóg znów chce mi pokazać że niczego w życiu nie jestem w stanie zaplanować? Że nawet daty @ nie mogę przewidzieć? Że nad niczym nie panuje, nawet nad własnym ciałem?

Dobijam się niepotrzebnie.

Wiadomość wyedytowana przez autora 28 lipca 2016, 08:41

28 lipca 2016, 23:19

Jest i ona..
@

Możemy rozpocząć odliczanie.
To nasze pierwsze podejście.
Chciałabym się tak pozytywnie nastawić, bez obaw, bez zmartwień, bez smutku..

Wierząc, że co ma być nie ominie nas.
Mój M. trochę nie wie jak się zachowywać, jak to ma wyglądać, nie wie czego od niego oczekuję. Ale ja sama nie wiem. Najważniejsze żeby był obok. A reszta?
Reszta jest w rękach Boga.

6 sierpnia 2016, 09:00

Pierwsze podejście oficjalnie zakończone.
Zanim w ogóle na dobre się zaczęło..

Wczoraj podczas USG doktor zapytał mnie czy torbiel na jajniku to dla mnie nowość..
Objawów brak, czuje się dobrze, a tu proszę! Torbiel 4,55 cm. Cudowności!

Oczywiście inseminacja się nie odbędzie, bo szkoda pieniędzy wydawać, lepiej poczekać i zobaczyć czy się w ogóle wchłonie torbiel, czy może trzeba będzie jej jakoś pomóc.

Z cudownych wieści to jeszcze nie wszystko..

Okazało się, że w mojej klinice dawców dokładnie takich jak mój M. brak.
Jeden był, ale taki naciągany, bo mój M. ma oczy brązowe, a dawca zielone (ja też mam zielone, więc jakoś by to przeszło ale M. się zdenerwował).
Teraz będziemy szukać w Cryosie jakiegoś odpowiedniego kandydata takiego jakiego my chcemy.

Obawiam się tylko o finansową stronę tej całej "zabawy".
Słomki w Cryosie nie dość że są strasznie drogie to jeszcze trzeba zapłacić 25% VAT i jakieś 500 zł za dostawę. To się robi duża suma :(

Wszystko jest nie tak...
Wszystko.

6 sierpnia 2016, 22:34

Kiedyś doszłam do wniosku, że korki na drodze uczą nas pokory.
Teraz do korków dochodzi jeszcze czas, choć Ameryki tym nie odkryję.

Człowiek uczy się pokory, cierpliwości i sam siebie zaskakuje ile jest w stanie znieść, ile wytrzymać..
bo przecież tylko tyle o sobie wiemy na ile nas sprawdzono.

Chciałam przywitać nowego czytelnika mojego pamiętnika.
Miko, cieszę się że jesteś tutaj ze mną!

Do wieczora zdążyłam trochę ochłonąć, zdobyć trochę informacji. Nic dobrego.

Po pierwsze to podobno torbiele, które mają powyżej 4 cm średnicy kwalifikują się do operacji, aby je wyciąć.
Mój lekarz kazał przyjść na kontrolę za tydzień w piątek.
Ciekawe czy jeszcze torbiel tam będzie (coraz większa) czy może sama zniknie..
CZAS pokaże.

Po drugie nasienie z Danii to koszt 2-3 tysięcy zł, ale przynajmniej mogę zobaczyć zdjęcia z dzieciństwa dawcy, usłyszeć głos! poznać profil psychologiczny, emocjonalny. Jak fajnie!
Najważniejsze jednak, że są też informacje o rodzicach i dziadkach owego dawcy a dokładnie przyczyna śmierci.
To może być bardzo cenna wiadomość.

Zaczynamy oszczędzać z moim M. pieniążki, aby nas było stać na takie nasienie jakie sami wybierzemy.

Tymczasem wracam do pisania pracy mgr, idzie jak krew z nosa, ale nie dziwcie mi się.
Jak można skupić uwagę na czymś innym?
Ja nie potrafię.

Wiadomość wyedytowana przez autora 6 sierpnia 2016, 22:33

7 sierpnia 2016, 18:11

Szybciej piszę tutaj kolejne notki, niż ta nieszczęsną pracę :D

Znalazłam kandydata na dawcę nasienia! :)
Na zdjęciu z dzieciństwa to istny słodziak :D

nie wiem jaki jest teraz, bo oczywiście wszystko odbywa się anonimowo, ale najważniejsze że wszystko nam odpowiada i jest dokładnie taki jakiego z moim M. szukaliśmy.

Cenowo może jednak nie będzie takiej tragedii. Chcemy kupić więcej słomek, bo szanse na powodzenie w pierwszym podejściu inseminacji są niewielkie. Przewidywany koszt łączny to 5 tys zł.

Teraz czekam na piątek aby sprawdzić jak ta nieszczęsna torbiel no i jak wygląda proces zamówienia nasienia jeśli moja klinika współpracuje z Cryosem.

To chyba tyle.

Wiadomość wyedytowana przez autora 7 sierpnia 2016, 18:09

8 sierpnia 2016, 13:54

Zastanawiam się jak żałośnie muszą te moje wpisy wyglądać.

Cieszę się z tego że znalazłam dawcę..
Boże kochany!

Jeszcze kilka lat temu taka sytuacja to była totalna abstrakcja..
Niby na naukach przedmałżeńskich kobieta prowadząca pytała nas o "plan B", o nasz pogląd na te sprawy..
Jaki człowiek był naiwny, jak głupi i beztroski.

Oddałabym wszystko żeby odwrócić ten przekorny los, by wszystko mogło być tak jak sobie kiedyś wymarzyłam.
Ale nie oddam męża. Mój M. zostaje ze mną. Na zawsze, w szczęściu i nieszczęściu, w zdrowiu i chorobie.

Wiadomość wyedytowana przez autora 8 sierpnia 2016, 13:51

8 sierpnia 2016, 22:47

Chciałam dziś jeszcze napisać o dwóch rzeczach.

Pierwsza jest taka, że pomimo wielkiego żalu i hektolitrów łez wylanych w piątek, z powodu przełożenia zabiegu inseminacji na kolejny miesiąc teraz cieszę się że tak się to ułożyło.
Jeszcze w piątek planowałam dawcę z kliniki, takiego, żeby był choć w tych kilku cechach podobny do mojego M. A dzisiaj! :)
Dzisiaj już nie chce takiego o którym nie wiem nic.
Czasem ludzie na psa wydają więcej pieniędzy, a to przecież (modlę się żeby się udało) będzie NASZE dziecko. NASZA pociecha na całe życie. Nie wolno tutaj oszczędzać! Jaka ja byłam głupia..

Druga to taka, że chciałam opowiedzieć o moim M, który czasem zaskakuje mnie swoją pokorą i poświęceniem. W czasie, gdy nie wiedzieliśmy że biopsja jąder nie ma sensu, bo i tak plemników nie znajdziemy, mój mąż sam podjął decyzję o tym, by w ogóle do zabiegu biopsji nie podchodzić. Niezależnie od wyników.
Mój M. dowiedział się od lekarza, że jeśli znajdziemy jakieś plemniki w jądrach, podejmiemy procedurę i wykonamy zabieg in-vitro, to w sytuacji gdy uda się nam począć syna będzie on cierpiał na dokładnie tą samą chorobę co mój M (azoospermia). I wiecie co?
Mój M. postanowił, że on nie chce zniszczyć swojemu synkowi życia. Że nasze egoistyczne pragnienie posiadania dziecka, nie może być silniejsze niż prawo naszego chłopca a później mężczyzny do swojego potomstwa. Nie chciał swoimi genami zepsuć dziecku późniejszego dorosłego życia. Wolał zrezygnować z bycia biologicznym ojcem, niż przekazać takie geny..

12 sierpnia 2016, 20:30

Kolejne USG za nami.

Niestety torbiel nadal jest ze mną. Uparta jak nie wiem co! Choć trzeba przyznać, że pomału zmniejsza swoje rozmiary ;) dziś miała 2,5 cm średnicy.
Moja Pani doktor stwierdziła, że poczekamy jeszcze, bo jest duża szansa że sama się wchłonie.
Była też opcja tabletek antykoncepcyjnych i wtedy kilka dni i po torbieli, ale przez to również trzeba będzie czekać z zabiegiem do jeszcze kolejnego cyklu.. :/

Decyzja jest taka, że w pierwszych dniach cyklu idę raz jeszcze na usg i jeśli torbiel sama zniknie to robimy zabieg! :) a jeśli jednak nie, to wezmę po prostu te tabletki..

Więc znów pozostaje mi tylko czekanie. Cierpliwość nigdy nie była moją mocną stroną, nigdy!
A teraz na nowo uczę się spokoju, pokory i cierpliwości.

17 sierpnia 2016, 10:26

Dziś ważny dzień :)

Będziemy zamawiać nasienie z banku Cryos.
Jak już pisałam, koszt za 4 słomki to jakieś 5 tysięcy.

Ostatnio rozmawiałam z osobą z mojej kliniki właśnie na ten temat i Pan Jakub powiedział mi, że oni mogą zamówić to nasienie dla nas i zapłacić a później się rozliczymy. Tylko że oni mają konto w PLN, a tam płatność jest w EURO i on powiedział że jeśli się zdecydujemy to trzeba uwzględnić że banki w przelewach zagranicznych mają zupełnie inny kurs oczywiście droższy o jakieś 20-30 groszy na 1 euro. To jest po prostu zdzierstwo..

Ale rozmawiałam z moją siostrą, która pracuje w Niemczech i obiecała pomóc. Udostępni mi dane do swojego konta i będe mogła sama sobie kupić :)
to wszystko zaczyna przybierać takie realne kształty.
Dzieje się naprawdę! :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 17 sierpnia 2016, 10:23

18 sierpnia 2016, 21:29

Czasem sobie myślę że może ten pamiętnik komuś pomoże. Może nasze próby, starania i problemy trochę przybliżą innym nasz sposób jak przejść przez tą trudną drogę która rozpoczyna się wraz z diagnozą lekarza.

Nie udało się wczoraj kupić tego nasienia bo moja siostra czekała na wypłatę i wszystko się opóźniło. Dobrze jednak, że tak się stało, bo dopiero dziś postanowiłam dowiedzieć się w mojej klinice jak wygląda cała procedura dostarczenia im nasienia..

Oczywiście dowiedziałam się, że nie ma opcji żebym mogła sama sobie zamówić i zapłacić a im osobiście dostarczyć. TYLKO ONI mogą to zrobić bo inaczej po prostu nie przyjmą materiału do swojej kliniki. Niby że prawo coś tam coś tam, nie pozwala coś tam. Paranoja..

Ktoś po prostu musi na tym zarobić, mieć posadkę i zdzierać dodatkowe pieniądze.
W tej klinice jest to brat dyrektora całej placówki. Nic mnie już nie zdziwi..
Więc zamiast kupić samodzielnie co jest dużo korzystniejszą dla nas opcją, to mamy zlecić to naszej kochanej klinice, która zakupi nasienie i łaskawie będzie je przechowywać za dodatkową opłatą.

Brak mi już słów i sił.. Wszędzie robią problemy. Cała sytuacja jest dla nas bardzo trudna, ale teraz już wiem, że nie ma co liczyć na jakiekolwiek zrozumienie czy pomoc. Tam wszystko przeliczane jest na złotówki. Smutne.

Wiadomość wyedytowana przez autora 18 sierpnia 2016, 22:05

22 sierpnia 2016, 12:06

Jak mi ciężko składać te wszystkie zdania..

Dalej nie kupiliśmy nasienia.

Zastanawiam się czy nie zmienić kliniki. Człowiek ma tam poczucie że wszystko jest robione tylko i wyłącznie dla pieniędzy.. Nie sprzyja to budowaniu miłej, przyjaznej atmosfery.

Facet odpowiedzialny za nasienie jest tak niemiłym typem, że szkoda gadać.
Na każde moje pytanie odpowiada negatywnie, każdą prośbę zbywa tekstem że prawo coś tam coś tam.
Wczoraj napisał nam wycenę ewentualnego zamówienia i stwierdził, że kurs euro wynosi 4,33 a bank pewno przewalutuje na 4,48..

Czy możliwe jest, aby taka klinika, która szczyci się współpracą z Cryosem nie miała konta walutowego? Ile to roboty jest? Ja pierdole..

Mógłby koleś napisać wprost, że obsługa, zamówienie przez ich klinike to dodatkowa opłata a nie pieprzyć takie smutki..

Załamuje się coraz bardziej, a jest to ostatnie czego teraz potrzebuję.

Zaczęłam szukać informacji w innych klinikach, jeśli gdzie indziej się uda to normalnie załatwić to
się przeniesiemy. Trudno. Czas przestaje mieć znaczenie. Tutaj liczy się człowiek. Ja i mój M.

23 sierpnia 2016, 15:36

Nowa wiadomość.

Jestem w kontakcie z inną kliniką, która nie widzi żadnego problemu w tym, byśmy mogli samodzielnie zamówić nasienie z banku a ich podać tylko jako odbiorcę.
I nikt ani słowem nie wspomniał o jakimś prawie, ustawach...

Wiem, że może dla niektórych osób to się wyda dziwne że o jakieś 300 zł robimy takie zamieszanie i niepotrzebnie sobie dokładamy stresu.
Ale to nie chodzi o te pieniądze. Oddałabym wszystkie za nasze dziecko.
Chodzi o to jak traktują pacjentów, jak kłamie pracownik kliniki, myśli że ja blondynką jestem i uwierzę we wszystko co mi powie. Najlepiej nic nie pytać tylko płacić..

Co więcej Pani z tej nowej kliniki powiedziała, ze bank potrzebuje 3 dni na realizacje zamówienia, a wszechwiedzący Pan z mojej kliniki twierdził, że dwa tygodnie trzeba czekać.. Ech.

Pewno się przeniesiemy do tej kliniki. Może uda się jeszcze w tym cyklu :) tak bym chciała! :)

24 sierpnia 2016, 23:08

Moja szwgierka, która mieszka razem z nami w domu rodzinnym mojego M. ogłosiła dziś radosną wiadomość że jest w ciąży.
3 miesiące po ślubie, 8 tydzień ciąży..

Zastanawiam się jak żyć?
Jak cieszyć się razem z nimi? Jak przestać myśleć o sobie? Jak przestać zadręczać się myślami..
Nie mam pojęcia.

Ale nie mogę po sobie dać poznać. Nikt nie może wiedzieć, że oto właśnie im spełnia się nasze największe nieosiągalne marzenie. Nasza rodzina nie wie o naszych staraniach, naszej sytuacji.

Trzeba założyć kolejny raz uśmiech na twarz, pogratulować.. tak trzeba.
A że pęknie mi serce?

Boję się że sobie z tym wszystkim nie poradzę.

Wiadomość wyedytowana przez autora 24 sierpnia 2016, 23:10

26 sierpnia 2016, 21:03

Cóż począć..

Byłam dziś na USG. Torbiel jak była, tak nadal jest.
Zaczęło się od rozmiaru 4,5 później ładnie zmalała do 2,5 dając nadzieje że jakoś sama się wchłonie, a dziś ma już 3,2 cm! Totalny odlot!

Dostałam tabletki antykoncepcyjne. Pierwsze w życiu. Debiut!
Jeśli za 21 dni podczas kontroli nadal torbiel będzie ze mną to jedziemy na stół operacyjny!
ahoj przygodo!

Nosz kurwa..

Nie pamiętam kiedy ostatnio tak bardzo dostawałam od życia w dupę.
Na początku były infekcje, które trzeba było wyleczyć, później cały miesiąc przerwy bo ŚDM i w Krakowie wszystkie kliniki zamknięte a teraz torbiel. Co jeszcze Boże?
Cóż jeszcze masz dla mnie?
Jest mi już wszystko jedno.

Wiadomość wyedytowana przez autora 26 sierpnia 2016, 21:03

31 sierpnia 2016, 19:33

Doszłam do wniosku, że posty lepiej pisać dzień później jak człowiek ochłonie, uspokoi się i poukłada sobie wszystko.

Wczoraj byłam w nowej klinice. Czas opóźnienia wizyty 2 godziny, cena za wizytę 200 zł.
Wkurza mnie czekanie, nienawidzę czekać a tam podobno to normalka. od 0,5 do 2 godz opóźnienie jest zawsze. Rozumiem że jak się idzie na NFZ i nic nie płaci to trzeba czekać, ale jak kurcze to wszystko jest tak drogie to już irytujące jest takie opóźnienie.. Człowiek urywa się wcześniej z pracy, gna po zakorkowanym mieście żeby zdążyć a później i tak wszyscy mają mnie w dupie.
Popłakałam się w poczekalni.. Czasem nie potrafię sobie poradzić z tym całym smutkiem, z tym co nas spotkało w życiu.
Nie rozumiem dlaczego w ogóle muszę przychodzić do takiej kliniki, dlaczego nie możemy tak normalnie jak inni..
To cholernie trudne.

Jak się w końcu dostałam do nowego lekarza to oczywiście cała historia naszej choroby, mojego leczenia, torbieli.. no i USG.
A co wyszło na USG?

Że moja torbiel była taka samotna, że zapragnęła towarzystwa! i teraz są dwie :)
Jedna duża i jedna mała..

Doktor stwierdził, że koniecznie mam odłożyć te tabletki antykoncepcyjne, które poleciła mi moja Pani ginekolog (Kontracept) bo to tylko pogorsza sprawę i on bedzie mnie leczył "po swojemu"..
Dostałam więc Orgametril i kolejna wizyta 15.09.

Mamy zielone światło na sprowadzenie nasienia, ale jakoś nie potrafię się tym cieszyć.
Pół roku walczymy o PIERWSZĄ próbę, a ile jeszcze przed nami..
Już pół roku jak próbujemy doprowadzić mnie to stanu jakiejkolwiek użyteczności. Porażka.

Wiadomość wyedytowana przez autora 13 września 2016, 08:09