Ogólnie w tym temacie jestem pesymistką, mój mąż natomiast nieraz puka w brzuch i pyta się czy ktoś tam jest, co jest śmieszne, bo mówię mu, że raczej nie, ale mimo to bardzo mnie to cieszy
Zobaczymy co przyniesie jutrzejszy dzień
Samopoczucie dobre, ogólnie ten tydzień mam bardzo procowity, dużo nauki na studia: kolokwium, prezentacje itp., więc tydzień szybko zleci. A od pszyszłego poniedziałku zaczynam porządki przedświąteczne, trochę rzeczy już zrobiłam, ale dużo jeszcze zostało
Jak ja kocham święta
Zero jakichkolwiek dodatkowych odczuć, w sumie nawet nie wiem jakie powinny być wczesne objawy ciąży (tak sobie mówię, ale oczywiście coś tam podejrzewam
). W tym tygodniu na pewno czuję się dużo lepiej niż w zeszłym
Dzisijszy dzień ma się dobrze, jestem po prezentacji, wyszło ok, chociaż zalała mnie fala stresu- jak zawsze
Ogólnie jestem bardzo towarzyską osobą, ale jak mam wyjść i przed kimś przemawiać, to tak sie stresuję, że to niepojęte.. Muszę poszukać jakiś sposobów na walkę ze stresem. Dzisiaj z mężem idziemy wieczorem do kina, a przed czeka mnie jeszcze nauka na jutro
. Dzięki, że jesteście i komentujecie, człowiek od razu czuje wsparcie
Pozdrawiam Was serdecznie :*
Wiadomość wyedytowana przez autora 11 grudnia 2018, 14:36
Teraz chwilę odpocznę, a później może jakiś film z mężem pooglądam i może jeszcze uda się coś posprzątać
Teraz czas ogarnąć mieszkanie, bo ostatnio nie było czasu, a wczoraj miałam sprzątać, ale się poddałam
.
Jedyne co mnie trapi, to ból chyba jajników, najbardziej boli mnie lewy, choć czasem przestaje i boli prawy, nie wiem czy sobie to wymyślam, bo teraz może być różnie, ale naprawdę czuje, że mnie boli. Trochę mnie to męczy, bo nigdy tak nie miała i pytanie czy to dobrze czy źle... No nic zobaczę jutro, może coś się zmieni
Poszłam zmęczona spać, jak nigdy. Dzisiaj 25 d.c., temperatura 36,8, ogólnie mam na zmianę 37.0 i 36,8. Jajniki, które mnie bolały dwa dni temu, dzisiaj już nie bolą, wiec to chyba był przypadek
Za 3 dni zrobię test, trochę mnie to ekscytuje, ale mam spokój ducha. Pytałam dzisiaj męża, co jeżeli tam nikogo nie ma, powiedział, że będziemy dziłać aż będzie. Nie chcę się nastawiać, choć bardzo byśmy sie cieszyli z takiego prezentu
Przyjęłam to spokojnie, ale oczywiście z wielką radością. Teraz zostaje się modlić, aby dzidzia rosła zdrowo.Wiem, że są tutaj dziewczyny, który starają się o dzidzię wiele lat, a ja miałam to szczęście, że udało się za pierwszym razem. Nie wiem, dlaczego tak w życiu jest, że jedni mają łatwiej,a inni ciężej... Życzę każdej z Was, aby Wam się udało- Trzymam mocno kciuki i będę pamiętać o Was w modlitwie.
Chciałam jeszcze napisać, że jeżeli są tutaj dziewczyny, które myślą o adopcji, a nie są jeszcze przekonane. To ja Was proszę abyście to przemyślały, nie pisałam tego wcześniej, ale ja byłam adoptowana, wspaniali ludzie, odmienili moje życie, wszyłam na ludzi, skonczyłam studia, poznałam wspaniałego mężczyznę, z którym teraz mogę dzielić swoje życie. Wiem z własnego doświadczenia, że rodziców adopcyjnych brakuje
. Mam nadzieję, że my z mężem też za kilka lat odmienimy życie małej, bądź dużej istotki
Pozdrawiam Was.
