pozdrawiam
Siedzę od dłuższego czasu na OVU i czytam różne pamiętniki... i aż nie mogę uwierzyć ile tu przykrych historii się znajduje. Czasami aż nie wiadomo co napisać, jak pocieszyć. Tym bardziej, że ja nawet nie wiem jak czuje się kobieta widząc dwie krechy, a co dopiero czuć się mamą... a o stracie dziecka nie wspomnę... Jednak ciągle mam nadzieję, że się uda, że każda z tych cierpiących kobiet poczuje w końcu tą radość... A czytając od kilku godzin o tych przykrych sprawach, samą mnie ogarnął jakiś smutek, przygnębienie... A co będzie jak sama będę musiała doświadczyć tego bólu, tej pustki i takiej bezradności??? Wiem, nie powinnam się za wczasu martwić (w końcu dopiero zaczynam starania o dziecko), ale jednak w głowie coś się tam pojawiło...
Eh jakie to życie jest niesprawiedliwe...
Wykresik pokazuje mi, że niby mam owulkę, ale jakoś nie czuję, żeby była... Zawsze boli mnie lewy jajnik, a jak na razie spokój. Ale mimo wszystko trzeba brać się do roboty i działać, a może nóż-widelec się uda I nie sądzę, żeby mojego K trzeba by było do serduchowania namawiać
A więc lecę jakiś obiadek zrobić, jakieś pranie wstawić i brać się za małe pakowanie... A dla Was moje Panie miłego dnia
Owulka chyba do mnie nie przyszła, albo przeszła niezauważona... Temperatura też jakoś nie chce zmienić swojego położenia i ani drgnie do góry... W sumie może to przez podróż, zmianę klimatu. Tak więc lada dzień @ i czekanie dalej. Jednak liczę, że nic mi się nie poprzestawia i wszystko będzie, jak być powinno. Jestem dobrej myśli.
Owulka chyba do mnie nie przyszła, albo przeszła niezauważona... Temperatura też jakoś nie chce zmienić swojego położenia i ani drgnie do góry... W sumie może to przez podróż, zmianę klimatu. Tak więc lada dzień @ i czekanie dalej. Jednak liczę, że nic mi się nie poprzestawia i wszystko będzie, jak być powinno. Jestem dobrej myśli.
Wiadomość wyedytowana przez autora 20 października 2014, 10:45
Czas umówić się do lekarza...
Takie podejście to dobry początek :) powodzenia
dziękuję :)
Bardzo trzymam, żeby się udało, nie ma co się zastanawiać czy się podoła czy nie, czy wyjdzie czy nie, czy dam radę - większość sama przychodzi w odpowiednim czasie, znam to z autopsji :)
Trzymam za was kciuki, żeby się Wam udało :) czytając Twój pamiętnik czuję jakbym czytała o sobie sprzed kilku miesięcy :) To mój mąż chciał dziecko, ja chciałam poczekać jednak od ślubu koscielnego pomyślałaam tak jak Ty co ma być to będzie :) i tak się zaczęły nasz starania. Jak już wiesz po przeczytaniu moich "wypocin" poczatki naszych starań nie zakończyły się dobrze, ale jestem dobrej myśli :) Gratuluję takiego nastawienia, bo to podstawa :) pozdrawiam :*