Trzymam się dobrze. Spodziewałam się jaki będzie wynik bety patrząc na poranny poniedziałkowy test, który tym razem nie chciał się wybarwić. Jeśli beta by rosła, musiałby w końcu być ciemniejszy. Poza tym ciągle na papierze widać było takie brązowe, malutkie skrzepki krwi.
Betę zrobiłam w dawnej klinice, bo miałam tam najbliżej. W DE nie ma laboratoriów, w których można zapłacić i zrobić badanie jakie się chce. Na wszystko trzeba mieć skierowanie i umówić się na pobranie krwi z wyprzedzeniem.
Pojechałam więc do kliniki, powiedziałam, że mam pozytywny test i chciałabym zbadać betę i progesteron. Nie było problemu. Jedynie wyniku nie można było dostać na maila - doktor miał zadzwonić i osobiście mnie o nim poinformować. Na to naprawdę najmniej miałam ochotę. Z byłym lekarzem prowadzącym nie widziałam się od prawie dwóch miesięcy - chciał rozmawiać ze mną o podejściu do trzeciej procedury, ale odwołałam tę wizytę we wrześniu, bo wtedy już byliśmy zdecydowani na Czechy. Zostawiłam go sobie jednak jako opcję awaryjną w takich przypadkach jak ten.
Zadzwonił o 14 i po pierwszej sylabie wiedziałam, że nie jest dobrze. "Nie mam dla Pani dobrych informacji, wynik jest definitywnie ujemny. Pani była w tym cyklu na letrozolu, tak?"
Ee, nie? Nie widzieliśmy się dwa miesiące..
"Proszę odstawić wszystkie leki. Ja nie wiem skąd Pani bierze te pozytywne testy."
Bardzo mi miło, panie doktorze. Nawet nie ma pan pojęcia w którym dniu cyklu jestem, a każe mi pan odstawić progesteron. Przecież ta beta mogłaby dopiero startować. Poza tym miałam wrażenie, że zawróciłam mu głowę tym testem, dla niego przecież nic się nie wydarzyło. Według mnie jednak nic nie dzieje się gdy beta wynosi 0, a nie rośnie prawie pod ciążowe widełki. Pan doktor nie wiedział, że podawałam zivafert, więc chyba powinien zwrócić uwagę na lekko podniesiony wynik. Ale może przewrażliwiona jestem..
Z tego co analizowałam zarówno ta, jak i nasza pierwsza blastka przy ocenie miały literkę "C" na końcu - określa ona jakość trofoblastu, czyli struktury odpowiedzialnej za implantację zarodka. Trofoblast przekształca się później w łożysko i odżywia dziecko. To m. in. kiry wpływają na jakość trofoblastu i mogą powodować, że zarodek się nie zagnieżdża lub zagnieżdża tylko na chwilę. Może więc doktor R. obiera dobry trop wysyłając nas na badanie HLA-C? Ja mam w końcu kir AA. Tylko z drugiej strony - co nam da to badanie? Jedynie informację, że do siebie nie pasujemy, a to jest w końcu genetyka, której nie jesteśmy w stanie zmienić. Poza tym biorę accofil, który w teorii powinien pomóc na ten konflikt. A Czesi, tak samo jak na zachodzie, accofilu nie uznają.
Sytuacja jest niemal identyczna jak w 2022 roku po trzeciej IUI na cyklu naturalnym bez ovitrelle. W 14 dpo zatestowałam i pojawiła się różowa kreseczka, ale beta wyszła tego dnia poniżej 5. Ponoć testy z moczu są trochę opóźnione - beta najpierw pojawia się we krwi i dopiero po czasie widać ciążę na testach sikanych. Tak samo jest w drugą stronę - beta może być już ujemna, choć na testach domowych będzie jeszcze jakiś czas widniała druga kreseczka.
Obiecałam sobie, że będę walczyć dalej tylko wtedy, gdy kolejna procedura da mi choć iskierkę nadziei. Gdy blastki będą dobrej jakości, gdy uda się jakąś zamrozić, gdy choć przez chwilę będę w ciąży. I poczułam, że pragnę jeszcze raz spróbować. Chcę wrócić po naszego mrożaczka jak najszybciej to będzie możliwe, a jeśli się nie uda, to zmienić protokół i podejść do 4 stymulacji. Pojawiło się we mnie malutkie, malutkie światełko nadziei, że może kiedyś jeszcze zaskoczy..
Tymczasem testuję dalej - górny test jest z wczoraj, dolny z dziś (11 dpt, 18 dni po zastrzyku). Wiem, że testy sikane nie są do oznaczania rozwoju ciąży, dlatego podskoczę jeszcze dziś na betę i w piątek na ostateczną weryfikację. I zdaję sobie sprawę, że jeśli to ciąża, to nie rozwija się ona prawidłowo - chcę tylko wiedzieć, na czym stoję.
Tak naprawdę badanie HLA-C powinien zrobić tylko Twój mąż jak już, Twój HLA-C nie ma znaczenia. Niby najlepiej jest jakby miał C1C1, wtedy przy Twoim KIR AA nie ma "konfliktu" ,ale mój mąż ma C1C2 i udało się naturalnie bez accofilu, zresztą pamiętam jak przeszukiwałam forum i znalazłam dziewczynę ,której też się udało zajść w ciążę z takim Kirem i HLA-C męża C2C2 (najgorszym z możliwych w tym wypadku), więc jak sama widzisz na dwoje babka wróżyła. Zresztą jak przyjmujesz accofil to tak jak napisałaś - nie ma to znaczenia ,bo accofil powinien chronić zarodek, bez względu na HLA-C. Mam nadzieję, że napisałam w miarę zrozumiale 🫣 Twój były lekarz to totalnie nie empatyczny człowiek, naprawdę prowadzi kobiety ,które latami starają się o dziecko i takie słowa, takie podejście.. szok.. bardzo się cieszę z Twoich planów, że nie zamierzasz się poddać, niezmiennie trzymam kciuki. Nie pamiętam, ale robiłaś kiedyś badanie allo-mlr ? Może dobrze by było sprawdzić czy organizm "pamięta" ciążę.. mi immunolog mówił żeby zbadać najlepiej po 10tyg od zagnieżdżenia. Swoją drogą jeszcze trochę i same będziemy mogły zostać lekarzami z naszą wiedzą 🫣
Moniek, bardzo trafnie. Jeszcze dodam od siebie określenie KIR AA lub Bx jest guzik warte. Bo chodzi o te pohedyncze KIRy (2d3s itd.), może być tak, że masz AA i on jest lepszy pod kątem zawartości poszczególnych KIRów niż niejeden (teoretycznie leoszy) Bx. Lekarza trzymałabym tylko po recepty, niech zawija pieroga.
Dzięki dziewczyny. Zgadzam się z Wami w 100%. Szczerze i tak po ludzku - po prostu szkoda mi wydać prawie 800 zł na badania, które nic nie wniosą do naszego leczenia. Wolałabym za to kupić kilka opakowań accofilu, który realnie może nam pomóc, lub zapłacić za to wizytę u dr Jerzak. Tylko wiecie, trochę głupio jest mi przeciwstawić się pani doktor. Chcę być z nią w dobrych relacjach i wiem, że jest specjalistką w swojej dziedzinie. Nie wiem jak to ugryźć.. Jeśli chodzi o kir AA to akurat mam tej najbardziej beznadziejny zestaw, czyli brak jakiegokolwiek ds. A co do allo - jeśli by wyszło 0% to wtedy zleca się szczepienia? Tylko wiecie, nam w pierwszej linii brakuje silnych zarodków i to jest chyba nasz największy problem. Im dłużej myślę o tych badaniach, tym większy niepokój mam w sobie i nie wiem już sama czego się złapać..
Tak, jeśli allo 0% to najczęściej zleca się szczepienia. Bo tu widać że była cb, więc coś się zadziało. Jeśli chodzi o zarodki, faktycznie bardzo dużo komórek, a zarodki dość słabej jakości, co nie znaczy, że nie mogą dać ciąży. Nie wiem czy kojarzysz, ale popatrz na IG instaembriolog. Dużo ciekawej wiedzy. Kurcze, może Ty byś lepiej zareagowała na ministymulacje, Czesi je robią. Popytaj, stymulację przeprowadza się wtedy by uzyskać mało komórek, ale one ponoć są super jakościowo, kojarzę dziewczynę która miała chyba 3 punkcje jedna po drugiej (podczas jednej stymulacji pobierali od 1-3 komórek) i wtedy efekt w postaci pięknych zarodków był ekstra. No i kolejna sprawa, genetyka. Czy zarodki są zdrowe.. badaliscie kariotypy ?
I przepraszam, że tak wybiegam -co dalej, bo wiem ,że trwasz w zawieszeniu i masz jeszcze jednego mrozaczka. To mój umysł staraczki, który zawsze kazywał mi mieć plan B a nawet i C 🫣 strasznie mnie to pocieszało, że mam wizję na przyszłość, a jeśli ona nie wypali to mam jeszcze jakis punkt zaczepienia co dalej...
Dziękuję Moniek, że się tak angażujesz i podsuwasz mi tyle pomysłów ❤️ Baaardzo Ci wdzięczna za to jestem. Profil na insta super, mega dużo ciekawych informacji. Podawała wiele przykładów, gdzie to te słabe blastki CB lub BC dawały ciąże - przekopałam wcześniej cały internet w poszukiwaniu takich właśnie pokrzepiających informacji! Ministymulacja to pomysł, który już wielokrotnie się pojawiał, na pewno poruszę ten temat podczas kolejnej konsultacji i planowania dalszych kroków. Bo coś na pewno musimy zmienić w sposobie stymulacji czy w protokole. Co do kariotypów to tak, mieliśmy to podstawowe badanie i nawet takie rozszerzone, bardzo specjalistyczne (dostaliśmy na nie skierowanie od genetyka) - wszystko jest w porządku. Badaliśmy też Dzidzię po poronieniu i była zdrowa genetycznie (tylko chromosomu 22 nie dało się zbadać ze względu na rozkład DNA). Genetycznie jest z nami więc wszystko w porządku. Rozmawialiśmy o badaniu zarodków, ale za każdym razem otrzymywaliśmy tylko 1, więc ddecydowaliśmy się na transfer - nie było w czym "wybierać", albo się przyjmie, albo nie. Koordynatorka z Czech mówiła nam też, że do takiego badania potrzebny jest silny zarodek, któremu nie zaszkodzi "zabranie" jakiejś komórki. Klinika Novum z kolei takich badań w ogóle nie uznaje. Sporny, trudny temat..
Wiem jak to jest z tym planem B czy C, najgorsze to jest dojść do ściany i nie wiedzieć co dalej. Ja się trochę tak właśnie aktualnie czuję - już nie wiem kogo się mam słuchać, czyimi zaleceniami iść, w czasie tego naszego leczenia konsultowałam się już pewnie u 20 różnych lekarzy - mniej znanych, ale też takich najbardziej popularnych, polecanych na całym forum. I biorę te wszystkie leki, suple, zmieniłam swoje życie o 180 stopni, a nadal się nie udaje. Już czasem mam ochotę to już wszystko rzucić w ...
Wierzę Ci, naprawdę. Doskonale wiem co czujesz. Z jednej strony byś się chciała poddać, a z drugiej... Przecież chcesz mieć dziecko.. strasznie to trudne. Przepraszam, bo zapewne pisałaś o tym wszystkim wcześniej w swoim pamiętniku, a moja pamięć jest mega ulotna 🫣 skoro dziecko było zdrowe genetycznie , a jednak ciąża się nie utrzymała , skoro weźmiemy pod uwagę że te dwa zarodki teraz były zdrowe i dały CB, to kurcze bardzo jestem ciekawa tego badania allo mlr.. zapytaj może dr Jerzak, ona wydaje się taka ogarnięta babeczka.. tak i to w sumie fakt, że te zarodki z oznaczeniem C ciężej zbadać, nie pomyślałam o tym.. a jak obecna sytuacja ? Odstawiłas już leki ?
Beta niestety spadła do 4 i koordynatorka pozwoliła odstawić leki 😣 Kreska na testach nadal się trzyma. Wiem, że sama przechodziłaś przez podobne emocje, przeżywałaś te same rozterki i zadawałaś sobie podobne pytania - dlatego tak dobrze to wszystko rozumiesz. Dziękuję za Twoje rady, że poświęcasz mi tyle czasu i uwagi. Dziękuję za profil na instagramie, który ostatnimi dniami codziennie przeglądam. Dziękuję za wszystko 🤍