wydaje mi się, że owulację miałam 17 dc (bolało mnie bardzo podbrzusze) a dzień wcześniej było przytulanko. I już tak się nakręciłam, że pewnie się uda... a teraz 23 dc a tu cisza... zero objawów... od wczoraj mam zły humor z tego powodu
aż się boję nadejścia @. Testu robić nie będę, bo wolę dostać wcześniej @ niż zobaczyć I kreskę na teście. Jakoś ten widok mnie ostatnio przytłoczył....
miałam nadzieję, że od dzisiaj temperatura zacznie wzrastać... a tu jeb! Jedna kreska w dół
no ryczeć mi się chce i wyć do księżyca!!! Wiem, że powinnam wyluzować i odpuścić! Co ma być to będzie... no ale weź tu odpuść! Weź nie myśl o swoich marzeniach i pragnieniach... przecież to się nie da... myśl o ciąży zdominowała moje życie i moją głowę... nie ma dnia ani godziny, żebym o tym nie myślała. Czemu jak się bardzo chce to nie wychodzi?! Boże jak ja podziwiam wszystkie dziewczyny, które nie mogą mieć dzieci, które tyle lat się starają, albo które są po paru stratach. Jakie to życie jest niesprawiedliwe! O ile było by prościej, gdyby każdy otrzymał cud macieżyństwa, gdy tak bardzo tego pragnie! A nie... tyle wpadek w patologicznych rodzinach... tyle skrzywdzonych dzieci
ręce opadają... odechciewa mi się wszystkiego. I gdyby nie mój cudowny synek to nie wiem jak bym teraz dała radę. W kwietniu mija 3 miesiące od straty ciąży
myślałam, że będzie łatwiej a jest coraz gorzej. Nawet nie mam z kim o tym pogadać. Wszyscy unikają tematu jak ognia i wolą udawać, że ze mną jest ok
a nie jest...
Wiadomość wyedytowana przez autora 12 kwietnia 2017, 08:00
I wszystko za sprawą temperatury. Obiecałam sobie, że jeżeli się okaże, że w tym cyklu nie wyszło to od następnego już nie mierzę. Mega mnie to stresuje i negatywnie na mnie wpływa co później przekłada się na relacje z moim P. A tego nie chcę. Poza tym Święta za pasem
zapowiadają paskudną pogodę
mam nadzieję, że chodziaż nie będzie padać jak będę szła na Rezurekcję
ale to taki przyjemny ból
w końcu po dłuższym czasie zaczęłam ćwiczyć i teraz mam mega zakwasy 
Mam o wiele lepsze samopoczucie
a wszystko za sprawą podjętej ostatnio decyzji. Do tej pory, po stracie moją jedyną myślą była chęć rychłego zajścia w ciążę! Nic poza tym mnie nie interesowało. Miałam klapki na oczach... ciągłe wyliczanie dni płodnych, obserwowanie śluzu, mierzenie temperatury.... i tak do owulacji a po owulacji wyczekiwanie i wyszukiwanie objawów. Wchodząc do sypialni czułam się jak w jakimś laboratorium... termometr przy łóżku... łóżko i przytulanki kojarzyły mi się tylko z jednym i niestety z przytulanek średnio czerpaliśmy przyjemność. Stało się to obowiązkiem... Bardzo przez to zaniedbałam swojego synka i partnera. Dobrze, że w porę przejrzałam na oczy!!! Odpuściłam w tym cyklu... i wiecie co? Dobrze się z tym czuję
zeszło cało ciśnienie, mam lepszy humor
jestem całą sobą teraz dla swoich mężczyzn
w końcu wróciła chęć na przytulanki
do tematu ciąży podchodzę teraz tak: jak się uda to będę wniebowzięta a jak nie to następnym razem
już teraz się tak nie stresuję, nie czuję takiej presji... i dobrze mi tak 
Muszę zająć czymś głowę
jak do tej pory czytałam przeważnie obyczajowe a teraz jakoś ich nie mogę doczytać... nudzą mnie... teraz wciągnęły mnie kryminały
a może macie jeszcze jakieś pomysły, żeby zająć głowę czymś innym? Achhh no i majówka przed nami
wzięłam wolne, żeby weekend przedłużyć
i rodziców odwiedzimy
chyba padnę dzisiaj jak wrócę do domu. W końcu zbliża się wyczekiwany półmetek w tym miesiącu
och....
znowu wielkie nadzieje
i jakąś taką radość mam w sercu. Przestałam się udzielać na forum, żeby się nie nakręcać, ale podczytuję regularnie moje dziewczynki i widzę, że jest wysyp ciąż
tak się uradowałam z tego powodu co najmniej jakbym ja widziała u siebie te dwie kreski!
Cudownie 
Poza tym jak piszę ten pamiętnik to jakoś trochę mi lżej
pamiętam, że baaardzo długo za moich młodzieńczych lat pisałam pamiętniki i dobrze mi to robiło
Nie zawsze można się komuś wygadać a tak jak przeleje coś na papier, albo tu wirtualnie to lżej się człowiekowi robi
Wiadomość wyedytowana przez autora 28 kwietnia 2017, 11:57
Ty sobie babo obiecuj, że sobie odpuścisz i że nie będziesz wyszukiwać objawów i wogóle a łepetyna i tak swoje! Łooo matko!!!! Latam do kibelka co 10 minut sprawdzić czy aby na pewno mojej piersi nie zechciałyby mi czegoś przekazać
normalnie "głuptatu Ty" jak to mówi mój synek
sama z siebie się śmieję! Dobrze, że weekend już tuż, tuż i z dostępem do netu tak średnio, więc nie będę siedzieć i wyszukiwać co chwila objawów. Najchętniej bym przespała tą drugą część cyklu...
Wiadomość wyedytowana przez autora 5 maja 2017, 15:17
Noszę pod sercem cud ♡♡♡ rośnij zdrowo kruszynko ♡♡♡
Wiadomość wyedytowana przez autora 19 maja 2017, 15:35

mnie już trzy razy przytłoczyła biel na teście w tym cyklu nawet nie myślę aby go zrobić. chyba że tydzień @ nie będzie i tempka będzie wysoko ale nie nastawiam się na nic, bo nie mam ochoty...
Masz tak samo jak ja :( jak zawsze wyczekiwałam dnia testowania tak teraz wiem, że go nie zrobię. Chyba, że faktycznie @ będzie się spóźniała i temp będzie wysoko. Planowałam zrobić test w Święta, ale nie chcę sobie psuć humoru.... pożyję jeszcze z nadzieją :)
Ja także nie robiłam w tym cyklu testu, zresztą w kilku poprzednich też nie.... zwyczajnie się boję. Dziś zaczynam kolejny cykl....