1 miesiąc starań za nami. Beta HCG zrobione 27.08.19 nie pozostawia złudzeń - dzidzi jeszcze nie ma. Dziś czekam na @ i staram się doleczyć, żeby móc podjąć drugi cykl starań o dzidziusia... Z jednej strony chcę podejść do tego tak na spokojnie, a z drugiej radość, która mnie ogarnia na myśl, że mogłabym zostać mamą jest niepohamowana 😉
Wiadomość wyedytowana przez autora 30 sierpnia 2019, 13:12
Oboje z mężem nastawiliśmy się, że uda nam się szybko i bez problemu zajść w ciążę, ale po przeczytaniu licznych historii starań o dzidziusia oraz smutnych historii kobiet, które zostały mamami aniołków wzrosła we mnie świadomość, że może być różnie. Na chwilę obecną dosłownie żyję tematem ciąży, ale zaczynam zdawać sobie sprawę, że pora zająć się też innymi sprawami... Wrzesień tuż tuż, jesień już czuć w powietrzu zatem dobry czas na porządki i podsumowania roku. Z porządkami póki co muszę się wstrzymać, bo generalny remont mieszkania w trakcie i żyjemy na walizkach, ale postanowiłam uporządkować kilka ważnych spraw, bo niezależnie od tego czy uda nam się zajść w ciążę, czy też nie porządek w życiu zawsze się przydaje
Forum OF stało się w ostatnich dniach moim uzależnieniem, żeby nie powiedzieć obsesją, więc spróbuję trochę się ograniczyć, choć znając mnie nie będzie łatwo...
Trzymam kciuki za wszystkie starające się o bobasy i za te, które odliczają dni/tygodnie/miesiące do powitania wymarzonego dzidziusia (dopóki nie trafiłam tutaj nie wiedziałam, że jest nas tak wiele )
Pierwsza faza cyklu pozwala zachować równowagę Do owulacji jeszcze trochę, więc na spokojnie porządkujemy różne sprawy, żeby od momentu, gdy na teście pojawią się dwie kreski móc skoncentrować się na sobie i dzidzi...
Wczoraj zdjęłam aparat ortodontyczny. Dziwne, ale też kapitalne uczucie. W tym miesiącu jeszcze wizyta kontrolna u stomatologa, żeby upewnić się, że nowy równy uśmiech jest nadal zdrowy. W czwartek wizyta u ginekologa, a potem wizyta u lekarza rodzinnego i planuję zrobić wszystkie badania kontrolne. Powinnam była zrobić to jeszcze zanim podjęliśmy starania o dzidzię, ale ciągle miałam tematy i sprawy zastępcze. Teraz nie mam żadnych wymówek i usprawiedliwień, więc postanowiłam podejść do tematu zdrowia całościowo.
W domu remont w trakcie i cicha nadzieja, że do końca miesiąca uda się skończyć. A jak wiadomo 'spes novissimis moriatur'...
Dziś w planie mam także zakup testów owulacyjnych i ciążowych, choć nie nastawiam się, że ten cykl spełni nasze marzenie ( w poprzednim każdego dnia doszukiwałam się objawów ciąży i miałam ochotę robić test ciążowy od 2 dpo codziennie). Testowanie planuję na 29.09, bo po pierwsze to dzień spodziewanej @, a po drugie rocznica naszego ślubu... Każdy dzień, w którym dowiedzielibyśmy się, że nasza rodzina się powiększy byłby wspaniały, a jednak podobnie jak wiele innych 'staraczek' doszukuję się 'magicznych dat' jak urodziny, rocznice itp...
Ale póki co głęboki oddech i próbuję zachować spokój
Zbliża się owulacja, ale jakoś nie mam dobrych przeczuć co do obecnego cyklu. Po chorobie czuję się osłabiona (choć może to jesień tak na mnie działa) i chyba zostanę tylko przy obserwacji temperaturki, a testy owulacyjne zostawię na następny cykl... W pierwszym cyklu starań bardzo mnie poniosło i całe dnie robiłam obserwacje: najpierw czy to już owulacja się zbliża, a potem czy może to już objawy ciąży. Chęć posiadania dzieci przesłoniła mi wszystkie inne bieżące sprawy i dopiero negatywny wynik bety sprawił, że się uspokoiłam i zaczęłam myśleć trochę bardziej racjonalnie. Postanowiliśmy z mężem, że w tym cyklu będziemy się po prostu cieszyć sobą, a nie starać na siłę...
Bardzo miło czyta się historie dziewczyn, które tyle czasu i energii włożyły w to, aby doczekać się dwóch kreseczek na teście, potem zobaczyć serduszko dziecka na monitorze, aż w końcu przywitać nowego członka rodziny... Mam nadzieję, że prędzej czy później także i nas spotka taka radość, ale lepiej prędzej
Przeczytałam kilka pamiętników dziewczyn, które starały się o dziecko i wysnułam z nich taki wniosek, że im bardziej się chce tym więcej błędów można zrobić...
BŁĄD NR 1:
Brak kontroli nad emocjami. W zasadzie wszystkie osoby aktywne tutaj starają się o dziecko i im dłużej te starania trwają tym większy żal gdy ogląda się po raz kolejny negatywny wynik testu ciążowego... Ciągłe obserwacje i analiza: kiedy są dni płodne, czy to już owulacja, czy mogę już robić test ciążowy, itp. itd. powodują, że człowiek żyje w ciągłym napięciu i nie zawsze myśli racjonalnie. Nie warto pozwalać, by negatywne emocje brały nad nami górę, a ciągłe rozdrażnienie wpływało na nasze relacje z otoczeniem.
BŁĄD NR 2
Roszczeniowy stosunek do partnera. Jeśli decydujemy się na dziecko to najczęściej znaczy, że jest ktoś z kim chcemy to dziecko mieć. Nie daje nam to jednak prawa do nacisków, wymagania by druga osoba zawsze miała czas i chęci, oraz była gotowa do spełniania naszym wymagań, albo co gorsza poleceń. W okresie kiedy staramy się o dziecko powinien znaleźć się czas także na budowanie relacji bliskości z partnerem, a stres negatywnie wpływa na płodność obojga partnerów...
BŁĄD NR 3
Zaniedbywanie innych spraw. starania o potomstwo czasami trwają nie miesiące, ale całe lata, dlatego nie możemy w tym czasie odkładać życia na bok i koncentrować się tylko na tej jednej kwestii. Być może poprawa sytuacji życiowej sprawi, że nasze ciało się zrelaksuje i stwierdzi, że teraz jest gotowe na przyjęcie nowego mieszkańca? A przecież nie musimy całymi latami odkładać decyzji o remoncie mieszkania, kupnie domu, zmianie pracy, kursie doszkalający. Może właśnie realizacja jakiś zaległych celów i marzeń sprawi, że coś się odblokuje w naszym umyśle i w końcu spełni się także marzenie o posiadaniu dziecka.
To tylko trzy najważniejsze lekcje, które wyciągnęłam ze wspomnianej lektury, ale dały mi one silną motywację. W pierwszym cyklu starań towarzyszyły mi silne emocje i miesiąc uciekł ani się obejrzałam. Popełniłam wszystkie wspomniane i kilka innych błędów, dlatego teraz staram się pracować nad sobą.
Jeśli uda mi się w końcu zajść w ciążę to chcę być dobrą mamą i taka praca nad samodyscypliną dobrze mi zrobi. Jednym z kilku wyzwań, które przed sobą postawiłam jest wzięcie udziału w wyzwaniu Kamili Rowińskiej. Mam cichą nadzieję, że nie ukończę tego wyzwania, bo zdążę w tym czasie począć, a może nawet urodzić dzidziusia, ale jeśli jednak to się nie uda to przynajmniej będę miała swój sposób na odreagowanie emocji.
Jest jeszcze kilka innych spraw, które wymagają rozwiązania, ale wszystko po kolei...
Życzę pozytywnej energii tuż przed jesienią, zdrówka i dwóch kreseczek wszystkim testującym we wrześniu
Nie było mnie tu jakiś czas, bo powolutku godziłam się z myślą, że nasze starania o dzidziusia trochę się przeciągną.
W poprzednim cyklu dostałam skierowanie na histeroskopię, bo polip odkryty na USG nie wchłonął się, ale nie dałam rady zrobić jej od razu...
W ostatnich dniach dokuczał mi ból podbrzusza i jeszcze wczoraj czekałam, aż ta złośliwa @ pojawi się, żeby na spokojnie zacząć kolejny cykl starań o bobasa. Choć już od 24 listopada miałam kilka pozytywnych przeczuć, to jednak nie chciałam sobie robić zbytniej nadziei, bo w tym cyklu zupełnie odpuściliśmy sobie z mężem starania (przestałam mierzyć temperaturę i robić obserwację śluzu, a zakupionych testów owulacyjnych nawet nie odpakowałam, bo wiedziałam, że i tak się nie uda).
24 listopada (27 dc) poczułam ból podobny do tego, który zwykle towarzyszy owulacji, ale wydało mi się to dziwne, bo moje cykle średnio trwają 29 dni. Nie chciałam robić sobie złudzeń, więc zrzuciłam to na karb PMS, ale właśnie wtedy pojawiła się w mojej głowie pierwsza myśl - może jednak się udało?
27 listopada (30 dc) rano obudziły mnie mdłości, ale znowu szybko stwierdziłam, że to pewnie z głodu.
30 listopada (33 dc) już od 3 rano nie mogłam spać, bolał mnie brzuch i było mi niedobrze. W zamyśle miałam czekać, aż pojawi się @ i nie marnować kolejnych testów ciążowych, ale jednak w sercu tliła się iskierka, że może jednak... Około 3:30 nie wytrzymałam, wstałam i poszłam zrobić test. Robiłam go raczej z myślą, że przynajmniej potwierdzę "nie jestem w ciąży" i może się uspokoję, ale NIESPODZIANKA - na teście od razu pojawiła się kreseczka testowa. Patrzyłam na wyraźne 2 kreseczki i uśmiechałam się do siebie. Niby czułam, że te dziwne objawy to może być upragniona ciąża, ale jednak chciałam podejść do wszystkiego z większym dystansem niż w poprzednich cyklach.
Jestem szczęśliwa i za chwilę idę z mężem kupić pierwszy ciuszek dla naszej dzidzi, bo już od 3 miesięcy marzył mi się taki właśnie zakup. Na razie podchodzę do wszystkiego z powściągliwą radością, bo badania beta HCG podobnie jak USG u ginekologa mogę zrobić dopiero w przyszłym tygodniu i wiem, że w rodzinie dużo osób straciło dzieci w pierwszym trymestrze, ale co jak co na pewno nie jestem przesądna...
Życzę wszystkim starającym się o bobasa, żeby szybko pokazały się upragnione dwie kreseczki
Dziś zrobiłam beta-HCG - 5130,610... Wydaje mi się mega wysoka, ale powtórzę w czwartek, a w piątek wizyta u ginekologa...
Mam już kolejny wynik bety: 10926,350. Jestem szczęśliwa, ale ciągle nie mogę w to szczęście do końca uwierzyć. Jutro wizyta u ginekologa... Pewnie umówiłam się za wcześnie, ale pod wpływem silnych emocji doszłam do wniosku, że dłużej już nie wytrzymam bez konsultacji...
Powodzenia :)