X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki (Nie)cierpliwa
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
(Nie)cierpliwa
O mnie: Niedługo stuknie mi 30, mąż 36. Od 7 lat jesteśmy małżeństwem ze swoimi wzlotami i upadkami
Czas starania się o dziecko: Od 2012 współżyjemy (nieregularnie z racy pracy męża-do zeszłego roku) bez zabezpieczenia, od końca 2016 r. wiemy, że będzie problem z zajściem, oficjalnie 9cs z nowym ginekologiem
Moja historia: Koniec 2016r. pierwsze badanie nasienia- wiemy że będą problemy, później śmierć kogoś bliskiego, przez którą nie mam w ogóle ochoty myśleć o staraniach. Zaczynamy ponownie "działać" od połowy 2017 r. , Teraz wiem że to byl stracony czas u niekompetentnego lekarza. Zmiana w sierpniu 2018 r. Hormony ok, owulacja ok, nasienie słabe - morfologia 3%, profertil kilka miesięcy i morfologia 1%.
Moje emocje: Zrezygnowanie, poczucie niezrozumienia i niesprawiedliwości, osamotnienie, brak radości życia

17 kwietnia 2019, 17:44

Jeszcze pod koniec zeszłego roku byłam do całych tych starań nastawiona co najmniej optymistycznie. Miałam w głowie ułożony plan. Jeszcze do wiosny postaramy się naturalnie, potem może trochę podkrecimy moje jajeczka, jak nie poskutkuje to kilka razy spróbujemy inseminacji a w ostatecznym rok 2020 przeznaczymy na in vitro. Teraz z miesiąca na miesiąc mój optymizm maleje. Mam wrażenie, że stoimy w miejscu. Ostatnia wizyta u ginekologa była w lutym, polecił starać się naturalnie do wakacji bo ja mam owulację a wyniki męża niczego nie przekreślają. Jak na razie efektów brak a ja czuję że to zmarnowany czas, że moglibyśmy coś więcej diagnozować... Sama nie wiem. Im częściej myślę o inseminacji tym większego mam doła. Kojarzy mi się z zapladnianiem krowy czy świni... Zresztą nawet skuteczność jest większa wśród zwierząt...