Jak nie urok to sraczka, czułam, że to coś idzie za gładko... Teraz mi wyszła nowa bakteria klebsiella. Czekam na info ale koordynatorka powiedziała, że transfer będzie odwołany 😭😭😭😭
Doktor wysłał receptę na betadyne dopochwowo, w między czasie ogarniałam temat z moim lokalnym ginekologiem i dostałam receptę na amoksycykline (ona wyszła jako zabójca w wymazie, wydaje się pewniejsza) a ją w wersji doustnej i też dopochwowej.
Także mam 3 różne prochy. Doktor z kliniki napisał, że to nie zaszkodzi do transferu, a koordynatorka mówiła, że niestety będzie wstrzymanie na 100 %.
Także zaufam jednemu i drugiemu i ładuje w siebie betadyne na dół i amotax góra. Ten dopochwowy amotax już odpuszczę. Nie zmieści mi się to wszystko.
Ale cisnę, wracam na ring i walczę do końca!
Musi się udać! Musi, prawda?
Aktualnie na śniadanie biorę 15 tabletek, 2 dopochwowe, w południe 5 sztuk i na noc 15 plus 3 dopochwowo. Niezła artyleria 🤢
Od jutra jeszcze acofil i zaraz heparyna. Zrobiłam wsteiny zastrzyk i sinior wielkości mandarynki więc dam sobie jeszcze 2 dni i zacznę od nowa. Doktor mówił, że mogę od transferu ale chciałabym zacząć od soboty.
Kciuki i modlitwy mile widziane.
Oby te wszystkie problemy przekłuc w sukces! Moje dziecko już tka bardzo upragnione, już tak bardzo ukochane. Chcę je czuć, chce czuć, że rośnie we mnie życie. Mama czeka maluszku. Jeszcze chwila i będziemy razem.
Bejbik już u mamusi. Ten najlepszy, 4ab!
Rośnij w brzuszku mój maluszku ❤️🧡💛💚💙💜
I jeszcze leki wzięłam przeciwwymiotne które miała kiedyś przepisane córka, pomyślałam, że może pomogą. W końcu pomogły ale są zakazane w ciąży... Znowu strach i stres. Ale wierzę, że na tym etapie maleństwo jest w jakiś sposób chronione.
Nadzieja jest ale to chyba nie ma szans się udać 😥😥
Wiadomość wyedytowana przez autora 6 grudnia 2022, 20:00
Od razu magnez x3, nospa x3, dodatkowy utrogestan x2 i na Izbę. A tam zderzenie z rzeczywistością polskiej służby zdrowia.
Pielęgniarka mówi, że lekarz mnie nie przyjmie dopóki się nie przyjmę na oddzial, ja mówię, że to tak wczesna ciąża, że nie ma jeszcze obawy zabiegu więc po co się kłaść? Ona mówi, że tak o chuj. Proszę o konsultacje z lekarzem woec ona dzwoni do niego, a on mówi, że po co przyszłam skoro nie chce się kłaść na oddzial?
No ale wkurwiłam się. Mówię do niej: proszę zapytać czy lekarza czy jeśli to ciąża pozamaciczna i krwawie to też nie sprawdzi?
Kazali czekać.
Szybkie usg.
Pęcherzyk jest w macicy. Narazie pusty, bez zarodka, bez niczego ale jest wcześnie, dziś dokładnie 5 tc.
Źródła krwawienia nie widać, czy to poronienie czy krwawienie od tak? Nie wiadomo. Wyjaśni się najwcześniej za tydzień? Leków mam dużo, nic nie kazał brać. Poprosiłam o receptę na Cyclonamine ale powiedział, że nie może mi wypisać bo nie jestem na oddziale ale ze oni już tego nie dają przy krwotokach. No i tyle.
Poleciałam na betę.
Mam wynik, 1900. Przyrost jestb96% ale to nie ma punktu odniesienia. Nie wiem czy rano nie było 2100 i czy już nie spada. Tylko kolejne badanie może mnie upewnić, że jeszcze jest nadzieja i czekanie czy pojawi się zarodek, a później serduszko.
Czyli co? Czekanie, małymi kroczkami ale oby do przodu.
Miało być tym razem gładko i przyjemniej... No nie jest...
☹️☹️☹️
Pomódlcie się, proszę 🙏
Maluszek walczy! Walczymy razem! O każdy dzień!
Wiadomość wyedytowana przez autora 24 grudnia 2022, 09:29
Byłam na usg. Jest pęcherzyk w macicy, jest ciałko żółte. Nie ma jeszcze serduszka. Trzeba czekać. Nie ma krwiaka.
Nie wiadomo skąd było tamte krwawienie.... I skąd jest kolejne... Bo tak... Wróciłam od lekarza i chlusneło znowu krwią...
Boże czemu to się musi tak źle dziać ☹️☹️☹️
Wczoraj było spokojniej, dziś od rana nawet nieźle. Widać było, że to się uspokaja, jakieś plamienia, brudzenia, kolor już inny.
Siedzę sobie spokojnie, a tu ból brzucha, okresowy jakby dupe miało rozerwać przy zatwardzeniu.
No i leje się... Wzięłam luteinę pod język bo miałam w torebce. Ale godzinę temu brałam też porcję proga.
W domu czeka prolutex...
Boję się, że to koniec ☹️
Wieczorem udało się dostać na usg.
Błagam o kolejny cud 🙏
A ten dzisiaj żółtkowego nie widział, a cały ma 9 mm ale nie miał się do czego odnieść. Także nie da się reż stwierdzić, że ciąża się zatrzymała.
To usg z dziś ponoć dokładniejsze niż to że wczoraj ☹️ niby sprzęt lepszy.
Zostałam dalej z wielką niewiadomą. Mogę zrobić będę 2 razy ale nawet w źle rozwijającej się ciąży beta jeszcze rośnie jakoś czas. No chyba, że spada to będzie ewidentnie po wszystkim.
Nadzieja jest... Naprawdę wciąż wierzę ale ciąża z dziwnym pęcherzykiem bez niczego i 3 krwotokami nie napawa optymizmem. Wiem gdzie jestem i chce się stąd wydostać.
Nie wiem co robić. Chciałabym teraz zniknąć albo obudzić się za tydzień i usłyszeć dobre wieści.
Jestem sama z córką. Dziś łzy smutku zmieszały mi się z tymi z wdzięczności.
W tej całej sytuacji gdy siedząc razem w wannie malutka całowała mój posiniaczony brzuch nie byłam pewna czy płaczę bo właśnie ronie czy czy dlatego, że w tym wszystkim mam już swoje szczęście na ziemi, uśmiecha się do mnie tak pięknie, a jej delikatne paluszki gładzą czule moje kolano.
Zrobię tą bete.
Błagam o cud! O kolejny cud!
25 dpt bhcg 9930
Przyrost 28%, wcześniej był 34% więc jeszcze nie poroniłam ale tendencja jest już już dołowi.
Ta ciąża chyba po prostu nie rozwija się prawidłowo.
Choćbym zaklinała te bety, chciałbym zapomniała, że jestem po 3 krwotokach to niestety obraz usg gdzie zniknęło ciałko żółte wciąż nie napawa optymizmem.
Co wiem dziś?
Że to jeszcze nie koniec... Teraz tydzień oczekiwania na wizytę.
Transfer 5 grudnia: zarodek 5 dniowy 4ab
3 dpt progesteron 26
7 dpt bhcg 49,5
9 dpt bhcg 148,5
12 dpt bhcg 427,8, prog 38
16 dpt KRWOTOK bhcg 1931, usg: pęcherzyk w macicy
18 dpt bhcg 3409, prog 31
22 dpt, usg: pęcherzyk w macicy z ciałkiem żółtym 4mm, chwilę po badaniu KRWOTOK
23 dpt KRWOTOK ze skrzepami, usg: jest pęcherzyk 9mm ale brak ciałka, brak zarodka, pusty.
24 dpt bhcg 8534, prog 31
25 dpt bhcg 9935, krwawienie ustalo.
Kolejne usg 31 dpt
Czy to ma szansę na cud?
Zaczynam naprawdę świrować. Czytać o poronieniu, o badaniach płodu, a jednocześnie planuje jak urządzę pokoik dla dwójki. No wali mi już na łeb totalnie 😑
Wiadomość wyedytowana przez autora 5 stycznia 2023, 13:05
Żyje! Moje dziecko żyje! Serduszko mu bije!
Mam swój kolejny cud!
Nie widać źródła krwotoków, lekarz nie umiał wytłumaczyć czemu ostatnie usg pokazywało puste jajo, a wczesniejsze pęcherzyk z cialkiem? Może krwawienie coś zasłoniło?
Bety? Już nie miały znaczenia.
Liczy się to co tu i teraz, a teraz jest dobrze.
Wiadomość wyedytowana przez autora 5 stycznia 2023, 12:53
Poza tym cholernie boje się, że po tej całej euforii i doznaniu cudu coś się wydarzyło i usłyszę złe wieści albo, że dziecko się źle rozwija. Jednak 3 krwotoki, że się lało gorzej jak w okres to nie przelewki. Boję się...
Cały dzień też boli mnie brzuch, lędźwie.
Może to znowu na tle stresowym?
Wiadomość wyedytowana przez autora 11 stycznia 2023, 21:19
13 mm dzieciaczka w brzuszku rośnie 🥰
Ciąża jest młodsza niż wynika z transferu ale z córką też tak było więc już tak nie panikuje.
Odstawiam acard i powoli będę schodzić też z innych leków. Mam rozpiskę do końca marca.
Oby teraz było spokojniej.
Straciłam je, straciłam moje dziecko 💔
Wczorajsze kontrolne usg wykazało brak akcji serca, wszystko musiało się wydarzyć na przełomie kilku dni 😔
Mój mały wojownik już wśród aniołków. Mama kocha bardzo mocno. Jeszcze się spotkamy kruszynko.
Wiadomość wyedytowana przez autora 24 stycznia 2023, 07:45
Czekam... A to czekanie jest straszne.
Boję się ronic i boję się zabiegu.
Chciałabym pobrać próbkę do badania płci ale nie wiem co łapać do kubka. To wszystko jest straszne, a wiem, że jeszcze najgorsze przede mną ☹️
Nie umiem się pogodzić z tym co się stało. Wciąż się łapie że trzymam się i głaskam po brzuszku, wchodzę na fb a tam same ciąże mi się pojawiają, wyprawki i łóżeczka. Takie plany już miałam, takie marzenia i tak bardzo się cieszyłam...
Boże daj mi siły
Walczyłam o narkozę i udało się bo wstępnie mieli to robić na głupim jasiu... Ale nie. Spałam i obudziłam się po wszystkim.
Jestem nieprzytomna. Crp wyszło mi wysokie i mam antybiotyk. Bardzo źle się czuję, boli mnie gardło i wszystkie mięśnie.
Do tego córka w domu też chora, nie możemy zbic gorączki więc zamiast móc się położyć i wylać morze łez to po prostu nie mam czasu ani możliwości. Mąż próbował ją odciągnąć ale po 3 dniach rozłąki po prostu chce do mamy, a ja do niej ostatkiem sił. Tule, wącham i całuje moje szczęście.
Przy zabiegu lekarz wydobył całe jajo płodowe z dzieciakiem więc to jakiś plus, że jego małe ciałko nie zostało naruszone.
W moim mieście są organizowane pochówki dzieci martwo urodzonych woec zdecydowałam się na takie coś. Myślę, że to była za wczesna ciąża żeby organizować pochówek w jakimś grobie rodzinnym tym bardziej, że nikt o tej ciąży nie wiedział.
Pobrano kosmowke do badań i będziemy badać płeć maluszka.
Ledwo żyję, nie wiem czy jestem chora czy tak słaba czy tak bardzo pusta i umarła w środku.
Boże nie wiem czy sobie z tym poradzę. Czuję się taka słaba i wiotka. Czuję, że nie mam w sobie życia.
Czy kiedyś będzie lepiej?
Byłam na usg. Jest pełno jakiś tkanek które nie powinny tam być. Ogólnie Lekarka sprawdzała i mówiła, że nie są żywe, przytwierdzone. Tak jakby mnie złuszczyli ale nie wszystko wyciągnęli.
Tyle, że ja krwawie bez skrzepów i tkanek. Po prostu leje się krew.
Nie wiem co o tym myśleć.
Wytyczne są takie. Jakbym znowu dostała krwotoku to mam natychmiast przyjechać. Jak nie przejdzie do środy krwawienie (bo teraz mam już jak w okres) to też się stawiam na ponowne łyżeczkowanie.
Ja osobiście mam taką nadzieję, że nałożyło mi się krwawienie po odstawieniu progesteronu.
Po prostu wymiękam.
. Córka jest tak chora, że ledwo żyjemy. Płaczę, gorączkuje, kaszle co 2 minuty i się drze, w nocy też. Nie wiem czy nie ma rsv. Kaszel ma suchy, nie jakis krtaniowy czy oskrzelowy, po prostu ja dusi. Nos zawalony. W nocy ma bezdechy ze musze ja szturchnąć. No dramat. Oboje nie śpimy, nie funkcjonujemy. Nie ma nawet czasu na żałobę, płacz ani na sen.
Cierpię, boje się o swoje zdrowie, o zdrowie córki, o to, że zaraz zostanę z nią sama albo pójdę do szpitala i mąż zostanie sam.
O nie…. Zawsze coś… ale może lepiej przeleczyc.. ale wiem jak to jest z tym czekaniem.. No nie lubimy tego.. ja czekam na testowanie sama nie wiem kiedy ogarnąć żeby nie było tez za wcześnie..
Nie lubię! Długo się to cholerstwo leczy?
Nie lubię! Długo się to cholerstwo leczy?