Wpis pierwszy: siedzę w domu, źle się czuję. Jakieś zatrucie pokarmowe się przypałętało jak zwykle coś w drugiej części cyklu do tego okres niby się spóźnia, ale wszystkie testy negatywne. Nie wiem co mam robić... do tego wszystkiego dzwonił M. Tak długo prosiłam go o zrobienie badań i co? Okazuje się, że ma fatalne wyniki. I nie można było zrobić tych badań pół roku temu? Może na Święta ogłosilibyśmy już dobra nowinę, a tak zanim terapia zacznie działać minie kolejne pół roku bezczynności. Czuje, ze zegarek juz nam tyka do tego wszyscy dookoła czekają na maluchy. A my? Zastanawiam się tylko jak moi teściowie myślą że jestem karierowiczką i nie chce mieć pewnie dzieci. Za miesiąc znów będą piękne życzenia, że chcą mieć wnuka ;-( to niech sami sobie go zrobią! ;-(