X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki niecierpliwa czeka na bijące serduszko...
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
niecierpliwa czeka na bijące serduszko...
O mnie: Mam 22 lata, jestem szczęśliwą mężatką od ponad roku, poza tym studiuję pedagogikę specjalną. Czasem myślę, że jestem zbyt wymagająca zarówno w stosunku do siebie jak i innych ale staram się, na prawdę staram się nad sobą pracować.
Czas starania się o dziecko: hm.. takie "intensywne" to już z 5 miesięcy, chociaż tak na prawdę to z mężem od dawna nie stosujemy antykoncepcji.. i nic.. dosłownie nic.. nigdy żadnej "wpadki".
Moja historia: Moja historia jest długa.. bardzo dłuuga, bo z pewnością moje całe życie wpłynęło na obecną rzeczywistość. Moja rodzina nigdy nie była modelowa. Rodzice rozeszli się, gdy miałam 4 lata. Tato nigdy nie utrzymywał ze mną ojcowskich kontaktów, a byłam ich jedyną córką. Mama..kochana, moja kochana mama... miała okres, że niestety była alkoholiczką, ale teraz jest dobrze. Gdy miałam 15 lat, pojawiła się moja cudowna siostrzyczka z drugiego związku mojej mamy. A potem poznałam mojego męża, odrazu wiedziałam że to on, i tak cztery lata później wzięliśmy ślub. Mieszkamy w mieszkaniu po mojej babci, na które właśnie bierzemy kredyt, aby spłacić braci mojej mamy (mieszkanie ze spadku). Kiedy podjęłam decyzję, że chciałabym, aby nasza mała rodzinka się powiększyła, nawet nie przyszło mi do głowy, że będzie to takie trudne. Od zawsze kochałam dzieci. Wiem, to banalne, ale ja na prawdę kocham dzieci, całym sercem i duszą, więc dlaczego nam się nie udaje? Czy coś jest z nami nie tak?
Moje emocje: Rozczarowanie za każdym razem, kiedy przychodzi @. No ileż można czekać? Tym bardziej, że wpadam juz w paranoję, bo gdzie wychodzę z mężem, wszędzie widzę tylko "brzuchy", a gdzie mój? no gdzie?

25 czerwca 2013, 18:42

Juz dawno obserwuję wykresy i Wasze pamiętniki. Nie mogę uwierzyć, że aż tyle z Was ma te same problemy co ja. Tylko tutaj mogę napisać to co czuje. Staram się udawać przed światem, że tak na prawdę mi nie zależy, bo boję się, że kiedy się otworzę, to się jak zwykle nie uda.

Zaczęłam zaznaczać temp. na ovu, ale coś mi nie idzie, muszę zamówić termometr owulacyjny, bo mam tylko taki zwykły, elektroniczny, ale z jednym miejscem po przecinku. Czekam na testy owulacyjne i ciążowe, oby pomogło.

Obiecałam sobie, że bo obronie (mam 2.07) idę do lekarza i się w końcu badam!!
Zawsze to odwlekałam bo myslałam; "Ja, ze mną cos nie tak? niby dlaczego? cykle w miarę regularne, czułam zawsze odpowiedni śluz podczas ovu, itd, no ale jednak nic z tego, więc koniec, idę i już!! ot co!

26 czerwca 2013, 09:49

Tak wiem, mam dopiero 22 lata, ale uwierzcie, że jak się próbuje i nie wychodzi za każdym razem, to nawet nie myśli się wtedy o wieku.

Ostatnio, jak juz pisałam, bardzo często myślę o dziecku. Sądzę, że może być to spowodowane tym, że tydzień temu moja bliska przyjaciółka urodziła śliczną córcię. Jest w moim wieku, razem jeździmy na uczelnię, chodzimy do jednej grupy,i tak na prawdę od początku "uczestniczę w jej ciąży" i widziałam każdego dnia jak sie zmienia, jak rośnie jej brzuszek, jak dziecko zaczyna kopać, czasem byłam z nią także u lekarza. Jest to tak niesamowite, że az trudno było mi się nadziwić. Przez te 9 miesięcy każdego dnia rozmawiałyśmy o jej ciąży i wiecie co.... nigdy ten temat mi się nie nudził!!!

Nawet mój M. ostatnio się śmiał, że jak napisała że jest już w szpitalu, to przeżywałam to tak, jakbym to ja rodziła... wiem, to śmieszne, ale nie dla mnie.

Odkąd przesłała mi zdjęcie córci, to każdego dnia je oglądam i wyobrażam sobie, że niedługo ja będę mogła się pochwalić dzidziusiem.

Może i jesteśmy młodzi, niektórzy uważają że za młodzi na tak poważny krok, ale skoro wiem, czuję że sobie poradzimy to dlaczego nie?? Tym bardziej, że tak strasznie o tym marzę..

27 czerwca 2013, 07:07

hmm... i moja nadzieja legła w gruzach. Tempka spadła, zrobiłam rano test, oczywiście (-) ale miałam odrobinkę tej nadziei, że może jednak, przecież znam swoje ciało, zawsze wydawało mi się, że czuję kiedy mam "te" dni.

No cóż. Trzeba zacząć od nowa. Najpierw obrona, potem badania i działamy. W końcu musi się udać. Przecież kurcze dbam o siebie. Nie palę, w sumie to nie piję, odkąd staramy się o dziecko, mój M. to samo. Jedyne co widzę, że musi się zmienić to nasze odżywianie, a raczej moje. Jestem od małego niejadkiem i moja dieta jest mało zróżnicowana. Nie jestem jakoś mega szczupła, ale trzeba wziąć się porządnie za witaminy, warzywa itd. Może tu tkwi problem, a może to jakieś torbiele czy co.

Powiem Wam co mi się ostatnio przydarzyło. A więc w 99% wiem, kiedy zbliża się owulacja, ja po prostu czuje, że nadchodzi. Jeżeli chodzi o śluz, to też jestem prawie pewna, że wszystko jest ok. Czasem mam go tyle, że muszę korzystać z wkładki, bo nie idzie tego opanować. Mam bóle podbrzusza, tak jak wspominałam, śluz zabarwia się na lekko różowo, więc z tego co czytam, powinno być ok.

Z moich wyliczeń wynikało w tym miesiącu, że owulacja powinna być około 14-15 czy 16.czerwca (o ile oczywiście się nie mylę). Z moich, wtedy jeszcze przybliżonych obserwacji wynikało, że faktycznie śluz jest, lekkie bóle podbrzusza są więc co, do dzieła!!

Po dwóch intensywnych dniach (14 i 15), dnia trzeciego (16) po "małej" sprzeczce z mężem wsiadłam do samochodu i chciałam odjechać, wtedy poczułam "mokro" więc myślę.. hmm.. znowu tyle śluzu, włożyłam rękę, bo coś mnie tknęło... a tu krew!!!.. normalnie taka, jak bym miała okres... Strasznie się wystraszyłam, bo nigdy, przenigdy mi się coś takiego nie zdarzyło, poleciałam do domu, do toalety a tam widok, jakbym była w środku @. Krew po prostu sobie kapała.

Tak, tak.. cała zaryczana pomyślałam o jednym... poronienie.. chwila namysłu i racjonalizacja... jak to, okres miałam niedawno, był obfity i bolesny jak zawsze, przecież brzuch mnie teraz nawet nie boli, nic nie kłuje. Mój M też przerażony, nie uwierzył, musiał zobaczyć na własne oczy. Jeszcze przez cały dzień miałam to "coś" bo to na bank nie było plamienie, no chyba że coś się ze mną dzieje nie tak. W każdym razie kupiłam test, następnego dnia rano testuje, ale i tak sądząc, że nawet jeśli to poronienie to i tak pewnie nic sie nie pokaże, ale M nalegał, no i negatyw.

Zostawiłam tę sprawę bez echa, potem wszystko było już w porządku, teraz zaczynam to jeszcze analizować.

Nie wiem, i raczej nigdy się nie dowiem, ale fakt faktem, nie daje mi to spokoju.

Wiadomość wyedytowana przez autora 27 czerwca 2013, 07:08

27 czerwca 2013, 10:23

Muszę się jeszcze z czymś z Wami podzielić. (Kurcze zamiast wkuwać do obrony to ja siedzę na ovu i przestać nie mogę).
Wspominałam wcześniej o mojej koleżance, która urodziła dzidziusia ostatnio, wszystko super ale jedna rzecz mnie zasmuciła.. i to bardzo.. nawet nie wiem czemu. Wymieniając się wiadomościami na mailu dostałam na końcu wiadomości dopiskę:

"Sprawcie sobie bobaska, FANTASTYCZNA SPRAWA" ...hmmm... niby nic, ale zabolało.

Nikomu nie mówiłam, że staramy się o dzidziusia. Nawet najbliższym osobom. W sumie nie wiem czemu. Może to wstyd, że się nie udaje, może nie chcę zapeszać.. nie wiem, sama nie wiem czemu.


ALE......

Następny cykl będzie nasz! Serduszkowanie co 2 dni i już:D Czuję, że tym razem będzie bąbel.
Na razie oczekuję na @.

30 czerwca 2013, 09:35

no i przyszła wredziocha, cóż, i tak czułam, że nic z tego nie będzie, za mało starań w tym miesiącu :D:D hehe

Ale zaczynamy nowy cykl, LEPSZY CYKL:) Tym razem się musi udać, wierzę w to całym serduchem.

Niestety obecnie umieram z bólu, jak co miesiąc:( trzeba to przetrzymać, może to już ostatni ból z przerwą na 9 miesięcy??

Kurcze, dziewczyny, juz tak bardzo nie mogę doczekać się ciąży, w dodatku jak czytam Wasze pamiętniki, w których opisujecie wasze reakcje na 2 kreseczki, potem pierwsze wizyty u gina, pierwsze usg, pierwsze ruchy dziecka..... jejku tak mi się to już marzy.

A co najdziwniejsze, mój M. też już wyczekuje chwili pozytywnego testu, nawet samego porodu, co do tej pory było tematem tabu, ponieważ mój kochany słabo reaguje na krew itp., a tu niespodzianka. Teraz mówi, że z miłą chęcią byłby przy mnie w takim momencie i nie ma w tym nic strasznego.. (dobra, dobra, a jeszcze niedawno jego reakcję było "BLEEEEE" i to dosłownie hahahahah)

Trzymajcie kciuki, aby w tym cyklu wszystko się udało. Ja również myślami jestem z Wami<3